Sexti! Vitae summa brevis, spem nos vetat inchoare longam, Jam te premet nox, fabulaeque manes, Et domus exilis Plutonia. Horat: lib: I. Ode IV.
NIedawnemi czasy czując się być nie co wewnętrznie zasmuconym, poszedłem sam ku wieczorowi do sławnego Opactwa w Westmunster, staroświeczyzna tego wspaniałego gmachu, posępne zaciemnienie, stan Mocarzów i Bohatyrów świata, którzy tam złożeni od wieków spoczywają, wszystkie te razem złączone okoliczności wzbudziły mój umysł do melancholij, a raczej do głębszej nad zwyczaj uwagi. Czytałem napisy niezliczonych grobowców; po większej części wyrażały tylko datę urodzenia i śmierci osób pod niemi spoczywających, i w tych dwóch okolicznościach zawierały
Sexti! Vitae summa brevis, spem nos vetat inchoare longam, Jam te premet nox, fabulaeque manes, Et domus exilis Plutonia. Horat: lib: I. Ode IV.
NIedawnemi czasy czuiąc się bydź nie co wewnętrznie zasmuconym, poszedłem sam ku wieczorowi do sławnego Opactwa w Westmünster, staroświeczyzna tego wspaniałego gmachu, posępne zaciemnienie, stan Mocarzow y Bohatyrow świata, ktorzy tam złożeni od wiekow spoczywaią, wszystkie te razem złączone okoliczności wzbudziły moy umysł do melancholij, á raczey do głębszey nad zwyczay uwagi. Czytałem napisy niezliczonych grobowcow; po większey części wyrażały tylko datę urodzenia y śmierci osob pod niemi spoczywaiących, y w tych dwóch okolicznościach zawierały
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 37
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
nie jednemu zdarzyły.
Jeżeli które miejsce może być do strachów wznowienia sposobne, to żadnemu pierwszeństwa nie ustąpi. Widzieć się dają jeszcze dotąd reszty nadgrobków i sklepy, w które ciała umarłych niegdyś kładziono, mchem, pleśnią okryte i obrośle, rozciągłe sklepienia i mury, drzewa rozmaitego rodzaju w pośrzód okazałych rozwalin wyrosłe, wszystkoto jakąś posępną i smutną postać miejsca tego od wieków opuszczonego czyni; cóż dopiero gdy noce ciemności te gmachy ogarną, a sów i puchaczów wrzask przerażliwy po lochach rozwlekłych rozlegać się pocznie. Na ten czas lubo wolny od prewencyj, uczułem jednak wstręt i trwożliwe wzruszenie, gdym pierwszy raz w nocy na tym miejscu okropnym znajdował się
nie iednemu zdarzyły.
Jeżeli ktore mieysce może bydź do strachow wznowienia sposobne, to żadnemu pierwszeństwa nie ustąpi. Widzieć się daią ieszcze dotąd reszty nadgrobkow y sklepy, w ktore ciała umarłych niegdyś kładziono, mchem, pleśnią okryte y obrosle, rozciągłe sklepienia y mury, drzewa rozmaitego rodzaiu w pośrzod okazałych rozwalin wyrosłe, wszystkoto iakąś posępną y smutną postać mieysca tego od wiekow opuszczonego czyni; coż dopiero gdy noce ciemności te gmachy ogarną, á sow y puchaczow wrzask przerażliwy po lochach rozwlekłych rozlegać się pocznie. Na ten czas lubo wolny od prewencyi, uczułem iednak wstręt y trwożliwe wzruszenie, gdym pierwszy raz w nocy na tym mieyscu okropnym znaydował się
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 109
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
ze wszech najświetniejszy
Uderzył w słodkie dźwięki lutnie złotej I już nie dumę, którą po swym synie Grając, tęskliwe uśmierzał kłopoty, Ale te, które przy niebieskim winie
Tak wesołemu służyły czasowi Grał wdzięczne pieśni. Wenus choć jej chromy Pilnuje, coraz przecię ku Marsowi, On wzajem ku niej mają wzrok skłoniony.
Już nie posępny jak zwykł i surowy Okrutny dyskurs o bitwach prowadzi, Ale w pieszczone wdaje się rozmowy I wszyscy widzą, że męża odsadzi
I on sam baczy, ale trudna rada, Bowiem sil jego i serca wiadomy, I wiedząc dobrze jako zła z nim zwada, Milczy, choć mu się przymyka do żony.
I Jowisz nawet
ze wszech najświetniejszy
Uderzył w słodkie dźwięki lutnie złotej I już nie dumę, ktorą po swym synie Grając, teskliwe uśmierzał kłopoty, Ale te, ktore przy niebieskim winie
Tak wesołemu służyły czasowi Grał wdzięczne pieśni. Wenus choć jej chromy Pilnuje, coraz przecię ku Marsowi, On wzajem ku niej mają wzrok skłoniony.
Już nie posępny jak zwykł i surowy Okrutny dyskurs o bitwach prowadzi, Ale w pieszczone wdaje się rozmowy I wszyscy widzą, że męża odsadzi
I on sam baczy, ale trudna rada, Bowiem sil jego i serca wiadomy, I wiedząc dobrze jako zła z nim zwada, Milczy, choć mu się przymyka do żony.
I Jowisz nawet
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 461
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, jakom życzył, aby była Cnotliwą ta, co wolność mą w łyka wtroczyła. Widzę, że się uczynić podczas złym nie wadzi, Widzę, że prędzej porwie, kto pod nos zakadzi, Bo i Wenus bojąc się, by mię nie straciła, Serca coś dziewiczego ku mnie nakręciła: Już mię nie tak posępnym wzrokiem zabijała, Już i mówić, i tańczyć z sobą dozwalała, Już rękę ścisnąć wolno, już i trącić łokciem, I po łechciwej dłoni poigrać paznokciem, A ilekroć mi miłość westchnąć rozkazała, Wzdychaniem swym wzdychanie moje odbijała; Ilekroć-em obłapić chciał, nie odmówiła, I gęby, rzkomo nie chcąc, często
, jakom życzył, aby była Cnotliwą ta, co wolność mą w łyka wtroczyła. Widzę, że się uczynić podczas złym nie wadzi, Widzę, że prędzej porwie, kto pod nos zakadzi, Bo i Wenus bojąc się, by mię nie straciła, Serca coś dziewiczego ku mnie nakręciła: Już mię nie tak posępnym wzrokiem zabijała, Już i mówić, i tańczyć z sobą dozwalała, Już rękę ścisnąć wolno, już i trącić łokciem, I po łechciwej dłoni poigrać paznokciem, A ilekroć mi miłość westchnąć rozkazała, Wzdychaniem swym wzdychanie moje odbijała; Ilekroć-em obłapić chciał, nie odmówiła, I gęby, rzkomo nie chcąc, często
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 325
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nie był kto miłował, Kto go i sprawiedliwiej po śmierci żałował, Duszę z rąk swych szlachetną posyłając niebu, I aż we drzwi kołacąc głuchego Erebu Płaczem próżnym, który swój afekt tak wkorzenił W dom królewski głęboko, że się nie odmienił Namniej w synu, co rzadko po ręce więc zmarłej, Bo tylkoż te posępne nieba się wydarły Na dzisiejszą pogodę, w znak winnej nagrody, Posłał mu tak górnego stołek wojewody, I w tamtej, lub nie swojej, przyozdobił ziemi, Że równa z ojczycami co znakomitszemi. Gorajski kasztelan chełmski. Piotr Opaliński ze Bnina podstoli koronny, podkomorzy kaliski, odalinowski starosta. O Kasprze Dynhofie wojewodzie sieradzkim ojcu
nie był kto miłował, Kto go i sprawiedliwiej po śmierci żałował, Duszę z rąk swych szlachetną posyłając niebu, I aż we drzwi kołacąc głuchego Erebu Płaczem próżnym, który swój afekt tak wkorzenił W dom królewski głęboko, że się nie odmienił Namniej w synu, co rzadko po ręce więc zmarłej, Bo tylkoż te posępne nieba się wydarły Na dzisiejszą pogodę, w znak winnej nagrody, Posłał mu tak górnego stołek wojewody, I w tamtej, lub nie swojej, przyozdobił ziemi, Że równa z ojczycami co znakomitszemi. Gorajski kasztelan chełmski. Piotr Opaliński ze Bnina podstoli koronny, podkomorzy kaliski, odalinowski starosta. O Kasprze Dynhofie wojewodzie sieradzkim ojcu
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 138
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
którą broń sajdak logiczny bogaty)
Prawiąc mi tam jakieś umysłów miłości, W których co kocham, nie mam tknąć wolności. Przeczyć mu nie myślę, żeby rozgniewany (Mając tą mocą język swój nadany) Ile Włoch, na czoło nie wstawił mi rogi, Gdyż tam panuje gęsto ten dziw srogi. Lecz łagodnie będę prosił posępnego, By wiosny nie brał od lata wdzięcznego, Póki zboża w trawie wesoło bujają, I ich zielone runa z słońcem grają, Niżli bujnym kłosem oracza ucieszą, Gdy Ikarowe ciepłe dni pospieszą. A ja będę ciebie, Kupido, pilnował I twoich znaków pilno naśladował, Póki sam Mars zbroję złożywszy staloną Z swoją Cyprydą we
ktorą broń sajdak logiczny bogaty)
Prawiąc mi tam jakieś umysłow miłości, W ktorych co kocham, nie mam tknąć wolności. Przeczyć mu nie myślę, żeby rozgniewany (Mając tą mocą język swoj nadany) Ile Włoch, na czoło nie wstawił mi rogi, Gdyż tam panuje gęsto ten dziw srogi. Lecz łagodnie będę prosił posępnego, By wiosny nie brał od lata wdzięcznego, Poki zboża w trawie wesoło bujają, I ich zielone runa z słońcem grają, Niżli bujnym kłosem oracza ucieszą, Gdy Ikarowe ciepłe dni pospieszą. A ja będę ciebie, Kupido, pilnował I twoich znakow pilno naśladował, Poki sam Mars zbroję złożywszy staloną Z swoją Cyprydą we
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 225
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
czoło, świadkiem bystrego, ostrego, i obrotnego rozumu. o ASTROLOGII
Okrągłego czoła, są gniewliwi Czoło zaś jeżeli jest niby proporcyj kwa dratowej przy tym na środku zaklęsłe, zapadłe, znaczy dowcipnego, wielkie go serca i umysłu, dla wielkości Móz gu, Duchów, i ma ze Lwią głową podobieństwo,
Czoła ponurego, posępnego, zmar szconego, znaczy Melancholika, śmiałym, natarczywym bywa.
Brwi wielkie, a jeszcze prawie zro słe i łedwie nie złączone, nad Nosem Z włosów gęstych i wielkich, dają znać że taki śmiały i choleryk,
Brwi małe, małego też serca i płochego, nie śmiałego znaczą.
Powieki wypukłe, niby
czoło, swiádkiem bystrego, ostrego, y obrotnego rozumu. o ASTROLOGII
Okrągłego czoła, są gniewliwi Czoło zaś ieżeli iest niby proporcyi kwa drátowey przy tym na srodku zaklęsłe, zapadłe, znaczy dowcipnego, wielkie go serca y umysłu, dla wielkości Moz gu, Duchow, y ma ze Lwią głową podobieństwo,
Czoła ponurego, posępnego, zmar szconego, znaczy Melancholika, śmiałym, natarczywym bywa.
Brwi wielkie, a ieszcze prawie zro słe y łedwie nie złączone, nad Nosem Z włosow gęstych y wielkich, daią znać że taki smiały y choleryk,
Brwi małe, máłego też serca y płochego, nie śmiałego znaczą.
Powieki wypukłe, niby
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 183
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
duszy: „non extinguetur in nocte lucerna eius” (Proverb., 31) jej lampa wśród nocy nie gaśnie (Księga Przysłów, 31, 18).
Pamiętam zaś ja, com idąc za trumną śp. pana uważał, że przez tak długi od dworu aż do kościoła tego pół ćwierci mili przeciąg w posępnej onej i z żałoby grubej, i nocy ciemnej procesji uważałem, że żadna świeca nie zgasła. Słyszałem zaraz wtenczas ciebie, Wielmożny Mci Panie Stolniku Dobrodzieju, którego rozum i w żałosnych przypadkach więcej ma wspaniałości i uwagi na wszystko, niżeli przeciwna fortuna mieć może dla niego resentymentów. Słyszałem, mówię, że
duszy: „non extinguetur in nocte lucerna eius” (Proverb., 31) jej lampa wśród nocy nie gaśnie (Księga Przysłów, 31, 18).
Pamiętam zaś ja, com idąc za trumną śp. pana uważał, że przez tak długi od dworu aż do kościoła tego pół czwierci mili przeciąg w posępnej onej i z żałoby grubej, i nocy ciemnej procesji uważałem, że żadna świeca nie zgasła. Słyszałem zaraz wtenczas ciebie, Wielmożny Mci Panie Stolniku Dobrodzieju, którego rozum i w żałosnych przypadkach więcej ma wspaniałości i uwagi na wszystko, niżeli przeciwna fortuna mieć może dla niego resentymentów. Słyszałem, mówię, że
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 496
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ucisniona/ Mając nadzieję wierną/ że twarde okowy Spadną z nóg/ a gniew Boga uśmierzon surowy/ I zapalczywość jego będzie ubłagana/ Która na włosku słabym wisi zatrzymana. Rozum ludzki przez grzech zepsowany.
One złote swobody szlacheckiej wolności/ Wrodzone cnoty dane z Boskiej opatrzności/ A osobliwe dary duszy należące/ Którą/ jako posępną noc gwiazdy świecące/ Abo Latona w pełni/ zdobią/ tak zdobiły/ Zgasły/ i w noc się ciemną/ straszną obróciły/ Tak dalece/ że bojaźń/ i strach wielooki Czynią/ jak czarne z burzą piorunną obłoki. On mój rozum niebieski głupiemu bydlęciu Stał się równy/ a wola dzikiemu zwierzęciu. Pomną
ućisnioná/ Maiąc nádźieię wierną/ że twárde okowy Spádną z nog/ á gniew Bogá usmierzon surowy/ Y záṕalcżywość iego będźie ubłagáná/ Ktorá ná włosku słábym wiśi zátrzymáná. Rozum ludzki przez grzech zepsowány.
One złote swobody szlácheckiey wolnośći/ Wrodzone cnoty dane z Boskiey opátrznośći/ A osobliwe dáry duszy należące/ Ktorą/ iáko posępną noc gwiázdy swiecące/ Abo Látona w pełni/ zdobią/ ták zdobiły/ Zgasły/ y w noc się ćiemną/ strászną obroćiły/ Ták dalece/ że boiáźń/ y strách wielooki Cżynią/ iák cżarne z burzą piorunną obłoki. On moy rozum niebieski głupiemu bydlęćiu Stáł się rowny/ á wola dźikiemu zwierzęćiu. Pomną
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 70
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
. ARTYSTYDES Senator. FEONIDA Zona jego. KLORYDA ALBINA FILIDA. Córki Arystydesa i Feonidy. ZORIASZ Sługa Arystydesa. Konfidentka Filidy. Poseł od Demokryta do Arystydesa. Poseł od Galezjusza do Pasymunda. Dworscy. Żołnierze. AKT. I. SCENA I.
Pokoj Hersylla: Mój Mężu, co za smutek w twej twarzy posępnej W milczeniu, w żalach, w troskach, wcale niedostępny, Na niczym ci niezbywa, szczodry Szafarz z Nieba, Dał ci Zonę kochanę, Dzieci, i szmat Chleba. Demokryt: Ach Zono! dzielę z tobą skryte serca troski, To prawda że mam wszystko z szczodrej ręki Boskiej: Zbior, Zonę
. ARTYSTYDES Senator. FEONIDA Zona iego. KLORYDA ALBINA FILIDA. Corki Arystydesa y Feonidy. ZORYASZ Sługa Arystydesa. Konfidentka Filidy. Poseł od Demokryta do Arystydesa. Poseł od Galezyusza do Passymunda. Dworscy. Zołnierze. AKT. I. SCENA I.
Pokoy Hersylla: MOy Mężu, co za smutek w twey twarzy posępney W milczeniu, w żalach, w troskach, wcale niedostępny, Na niczym ci niezbywa, szczodry Szafarz z Nieba, Dał ci Zonę kochanę, Dźieci, y szmat Chleba. Demokryt: Ach Zono! dźielę z tobą skryte serca troski, To prawda że mam wszystko z szczodrey ręki Boskiey: Zbior, Zonę
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: A
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754