Indyj, którą Indostan nazywają Matrony Vulkanowi albo ogniowi siebie same ofiarują, żywcem, jako świadczą SCJENCJA o Bożkach.
korespondentów Relącje Kircherowi komunikowane. U tychże Indianów i to singulare do wiadomości occurrit, że się tam znajdują Brachmanes albo Brachmani, wielkiej mądrości intumescentes titulô. Zycie ich całe na proroctwo wieszczbiarstwo i wróżkę konsekrowane, posłanie ziemia, potrawa trawa, ziela i liście. Słońcu głęboką oddają weneracją, w Ganges rzekę zabrnąwszi tam się kąpią ku Słońcu, na ofiarę garścią rzucając wodę Ogień o sobliwie mocą słońca różniecony, w wielkiej maja obserwancyj, niedopuszczając mu zgasnąć. Ci Brachmani mają swój dystyngwowany język, i Characteres Pisma. na głowach noszą
Indyi, ktorą Indostan nazywaią Matrony Vulkanowi álbo ogniowi siebie same ofiaruią, żywcem, iako świadczą SCYENCYA o BOZKACH.
korrespondentow Relącye Kircherowi kommunikowane. U tychże Indyanow y to singulare do wiadomości occurrit, że się tam znayduią Brachmanes albo Brachmani, wielkiey mądrości intumescentes titulô. Zycie ich całe na proroctwo wieszczbiarstwo y wrożkę konsekrowane, posłanie ziemia, potráwa trawa, ziela y liście. Słońcu głęboką oddaią weneracyą, w Ganges rzekę zabrnąwsźy tam się kąpią ku Słońcu, ná ofiarę garścią rzucaiąc wodę Ogień o sobliwie mocą słońca rozniecony, w wielkiey maia obserwancyi, niedopuszczaiąc mu zgasnąć. Ci Brachmani maią swoy dystyngwowany ięzyk, y Characteres Pisma. na głowach noszą
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 21
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Co krzywdy żadnej czynić mu nie należy jako blizniemu, ani w opresyj denegare protectionem. Zalecić też serio arędarzowi, aby Izba zawsze czysta była dla gościa, stoły, ławy pomyte, sień albo stajnia nie zagnojona, wozami arędarskiemi i krowami (które gościa siano często ziadają kupione) nie zaprzątniona. Słoma albo siano czyste na posłanie gościowi, nie wszystko jedno każdemu dawana z robactwem, i jaką żarazliwą chorobą: Drzwi, okna, dachy, ściany mają być w Austeryj, albo karczmie dobrze opatrzone, ob periculum złodzieja i słoty. I to cavendum w kontrakcie arędarskim, aby w lasach nie czynił dezolacyj wycinając drzewa zgodnę do budowania, item drzewa fruktyfikujące
Co krzywdy żadney czynić mu nie należy iako blizniemu, ani w oppressyi denegare protectionem. Zalecić też serio arędarzowi, áby Izba zawsze czysta była dla gościa, stoły, ławy pomyte, sień albo staynia nie zagnoiona, wozami arędarskiemi y krowami (ktore gościa siano często ziadaią kupione) nie zaprzątniona. Słoma albo siano czyste na posłanie gościowi, nie wszystko iedno każdemu dawana z robactwem, y iaką żarazliwą chorobą: Drzwi, okna, dachy, sciany maią bydź w Austeryi, albo karczmie dobrze opatrzone, ob periculum złodzieia y słoty. I to cavendum w kontrakcie arędarskim, aby w lasach nie czynił dezolacyi wycinaiąc drzewa zgodnę do budowania, item drzewa fruktyfikuiące
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 365
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Co ogień z prochem nabawił ich szwanku! Ten woła: „Dobij!”, ten woła: „Ratujcie!” Drudzy wołają: „Prze Bóg się zmiłujcie!” Gdy wezyrowi tę rzecz objawiono, Janczarów w zamek juże nie puszczono, Już tam posłom spać w namiotach kazali, Po kobiercu im na posłanie dali. A to dlatego janczar nie posłali, By oblężeńcy trupów pozbierali. Lecz zebrać trudno było ich w tej dobie, Bo wtenczas każdy rozmyślał o sobie. Wtem Makowiecki Wołodyjowskiego Pilno chowa li, rotmistrza swojego. Pyta u Turków, bieżał do starosty, Niech powie o nim aby człowiek prosty, Jeśli go widział w
Co ogień z prochem nabawił ich szwanku! Ten woła: „Dobij!”, ten woła: „Ratujcie!” Drudzy wołają: „Prze Bóg się zmiłujcie!” Gdy wezyrowi tę rzecz objawiono, Janczarów w zamek juże nie puszczono, Już tam posłom spać w namiotach kazali, Po kobiercu im na posłanie dali. A to dlatego janczar nie posłali, By oblężeńcy trupów pozbierali. Lecz zebrać trudno było ich w tej dobie, Bo wtenczas każdy rozmyślał o sobie. Wtem Makowiecki Wołodyjowskiego Pilno chowa li, rotmistrza swojego. Pyta u Turków, bieżał do starosty, Niech powie o nim aby człowiek prosty, Jeśli go widział w
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 189
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
i szat/ i włożycie je na Syny wasze i na córki wasze/ i złupicie Egipt. Rozd. III. EKsODUS. Rozd. IV. Rozdział IV. Mojżesz z drogi Egipskiej Panu się wymawia 3. Pan go cudami stwierdza.14 i za towarzysza Aarona naznacza. 27. Do Egiptu idą. 19 i posłanie swoje mową. i cudami stwierdzają. 1
POtym odpowiadając Mojżesz/ rzekł: ale oto nie uwierzą mi/ i nie usłuchają głosu mego: bo rzeką: Nie ukazał się tobie PAN. 2 I rzekł mu PAN: Cóż jest w ręce twojej? i odpowiedział/ Laska. 3 I rzekł: Porzuć ją na ziemieę
y szát/ y włożyćie je ná Syny wásze y ná corki wásze/ y złupićie Egipt. Rozd. III. EXODUS. Rozd. IV. ROZDZIAL IV. Mojzesz z drogi Egipskiey Panu śię wymawia 3. Pan go cudámi ztwierdza.14 y zá towarzyszá Aarona náznacza. 27. Do Egiptu idą. 19 y posłanie swoie mową. y cudámi ztwierdzają. 1
POtym odpowiádájąc Mojzesz/ rzekł: ále oto nie uwierzą mi/ y nie usłuchają głosu mego: bo rzeką: Nie ukázáł śię tobie PAN. 2 Y rzekł mu PAN: Coż jest w ręce twojey? y odpowiedźiáł/ Laská. 3 Y rzekł: Porzuć ją ná źiemieę
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 58
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
co tu robi, pyta. „Żal mi was, Dobrodzieju, dlatego z przestrogą Przyszedłem, że ma francę ta niecnota srogą. Boję się, że też i was jako inszych ludzi Dobrych za ich pieniądze — rzecze — opaskudzi.” Wziąwszy za to dwa tynfy przy podziękowaniu, Poszedł i położył się na swoim posłaniu. Aż też dzieweczka z pieca, przespawszy się trochy, Idzie na komplementy i żołnierskie fochy. Czeka jej ten w paracie, a skoro się zbliża, Wytnie przez gołe plecy od ramion do krzyża. Owa w nogi, ten za nią i, jako sień długa, Aże do samej izby nie zdejmie kańczuga. Nazajutrz
co tu robi, pyta. „Żal mi was, Dobrodzieju, dlatego z przestrogą Przyszedłem, że ma francę ta niecnota srogą. Boję się, że też i was jako inszych ludzi Dobrych za ich pieniądze — rzecze — opaskudzi.” Wziąwszy za to dwa tynfy przy podziękowaniu, Poszedł i położył się na swoim posłaniu. Aż też dzieweczka z pieca, przespawszy się trochy, Idzie na komplementy i żołnierskie fochy. Czeka jej ten w paracie, a skoro się zbliża, Wytnie przez gołe plecy od ramion do krzyża. Owa w nogi, ten za nią i, jako sień długa, Aże do samej izby nie zdejmie kańczuga. Nazajutrz
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 555
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. A to wszystko mówił Mojżesz czterdziestego roku po wyściu Synów Izraelskich z Egiptu: od początku jedenastego miesiąca/ aż do siódmego dnia/ miesiąca dwunastego. Rozdział I. Przypomina Mojżesz co się działo od wyścia z Horebu aż do Kades Barne. 9. także obieranie Sędziów. 16. i jaki urząd ich. 22. Posłanie szpiegów. 26 szemranie ludu: 33. i pomstę Bożą nad nimi. 1.
TEć są słowa które mówił Mojżesz do wszystkiego Izraela/ przed Jordanem na puszczy/ na równinie przeciw Morzu czerwonemu/ miedzy Faran i miedzy Tofel/ i Laban/ i Haserot/ i Dyzahab. 2. A jest jedenaście dni drogi
. A to wszystko mowił Mojzesz cżterdźiestego roku po wyśćiu Synow Izráelskich z Egiptu: od początku jedenastego mieśiącá/ áż do śiodmego dniá/ mieśiącá dwunastego. ROZDZIAL I. Przypomina Mojzesz co śię dźiało od wyśćia z Horebu áż do Kádes Barne. 9. tákże obieránie Sędźiow. 16. y jáki urząd jch. 22. Posłánie szpiegow. 26 szemranie ludu: 33. y pomstę Bożą nád nimi. 1.
TEć są słowá ktore mowił Mojzesz do wszystkiego Izráelá/ przed Iordanem ná puszcży/ ná rowninie przećiw Morzu czerwonemu/ miedzy Fárán y miedzy Tofel/ y Lábán/ y Háseroth/ y Dizáháb. 2. A jest jedenaśćie dni drogi
Skrót tekstu: BG_Pwt
Strona: 183
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Powtórzonego Prawa
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
miłosierdzia wzruszyło, dosyć że prosił dla mnie o łaskę, powiedziawszy, żem ja podobno tych bluźnierstw nie mógł zrozumieć, nie umiejąc jeszcze tyle po Moskiewsku, ile ci dwaj. Pozwolono mi tedy wstać, zaprowadziwszy mię znowu do więzienia, gdziem Steleja bej smysłów zastał. Porzuciłem się podle niego, na twarde posłanie, ścisnąwszy go jedną ręka, bom tę drugą jeszcze miał przykutą. Nie mówił całą noc i słowa, leżąc jak w letargu. Poranek zaświtał. Mówiłem do mego Przyjaciela, i otworzył na moję pociechę oczy, podawszy mi rękę. Dozorca nasz przyszedł dowiadując się, czy Stelej jeszcze żyje. Kazał nam więzy
miłośierdzia wzruszyło, dosyć że prośił dla mnie o łaskę, powiedziawszy, żem ia podobno tych bluznierstw nie mogł zrozumieć, nie umieiąc ieszcze tyle po Moskiewsku, ile ći dway. Pozwolono mi tedy wstać, zaprowadziwszy mię znowu do więzienia, gdziem Steleia bey smysłow zastał. Porzućiłem śię podle niego, na twarde posłanie, śćisnąwszy go iedną ręka, bom tę drugą ieszcze miał przykutą. Nie mowił całą noc i słowa, leżąc iak w letargu. Poranek zaświtał. Mowiłem do mego Przyiaćiela, i otworzył na moię pociechę oczy, podawszy mi rękę. Dozorca nasz przyszedł dowiaduiąc śię, czy Steley ieszcze żyie. Kazał nam więzy
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 100
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, że się gorzej nad nami srożyć nie będą; pozbywszy tedy bojaźni, niejaką poczuliśmy pociechę, którejby wszystkie insze rzeczy, nam nie były mogły sprawić. Stelej chciał Dozorcy jeszcze dać kozubalec, lecz mu pieniądze wzięto. Szukając długo, znalazł jednak jeszcze dwa Ruble. Z radości do pierwszego razu wstał z swego posłania, powiedziawszy Dozorcy, że się z nim swoim podzieli bogactwem. Tenże był przecież tak ludzki, że mu połowę oddał. Stelej pytał się za tym, gdzie umarłego Sidnego podziano? J jeżeliby go jeszcze raz nie mógł widzieć. Moskal na to, że go już na tym miejscu pogrzebiono, gdzie złoczyńców chowają
, że śię gorzey nad nami srożyć nie będą; pozbywszy tedy boiazni, nieiaką poczuliśmy pociechę, ktoreyby wszystkie insze rzeczy, nam nie były mogły sprawić. Steley chćiał Dozorcy ieszcze dać kozubalec, lecz mu pieniądze wzięto. Szukaiąc długo, znalazł iednak ieszcze dwa Ruble. Z radości do pierwszego razu wstał z swego posłania, powiedziawszy Dozorcy, że śię z nim swoim podzieli bogactwem. Tenże był przecież tak ludzki, że mu połowę oddał. Steley pytał śię za tym, gdzie umarłego Sidnego podziano? J ieżeliby go ieszcze raz nie mogł widzieć. Moskal na to, że go iuż na tym mieyscu pogrzebiono, gdzie złoczyńcow chowaią
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 103
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
był niewolnikiem, i co większa, był towarzyszem złośliwego razem wiezionego Kniazia Eskina. Ten potwora przemienił mu jego chatkę wieczorem w piekło, gdy się we dnie ciężaru niewoli nadzwigał. Z tysiąca niskomyślnych psot, których się sama lęka natura, jednę tylko opowiem. Stelej zachorował, i nie mógł się kilka dni z swego podnieść posłania. Przymuszonym być się widział, aby Eskina, gdy wieczorem z kniei przyszedł, prosił, żeby mu naczynie z wodą podać raczył, ponieważ barzo upragnął. Chceć się tedy tak barzo pić? Rzekł Eskin, barzom z tego kontent. Jam często upragnął, a tyś przecież względem Książęcia, nic, tylko
był niewolnikiem, i co większa, był towarzyszem złośliwego razem wiezionego Kniazia Eskina. Ten potwora przemienił mu iego chatkę wieczorem w piekło, gdy śię we dnie ćiężaru niewoli nadzwigał. Z tyśiąca niskomyślnych psot, ktorych śię sama lęka natura, iednę tylko opowiem. Steley zachorował, i nie mogł śię kilka dni z swego podnieść posłania. Przymuszonym bydź śię widział, aby Eskina, gdy wieczorem z kniei przyszedł, prośił, żeby mu naczynie z wodą podać raczył, ponieważ barzo upragnął. Chceć śię tedy tak barzo pić? Rzekł Eskin, barzom z tego kontent. Jam często upragnął, a tyś przećież względem Xiążęćia, nic, tylko
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 117
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Michałowicza wszystkiej wielkiej i małej i białej Rusi Samoderszcza, i na ten czas zaporoscy, podług pisanego Andrussowskiego Dohoworu Wielkiemu Hosudara naszemu ICar Wieliczeństwu przysięge na wierną Swoją Słuzbę uczynili oczym i wbraterskiej Wielkiego Hosudara Naszego ICar Wieliczeństwa hramocie do Wielkiego Hosudara IKWieliczeństwa w przeszłym Roku 184 przez umyślnego posłańca podjaczego Wasylego Tymofiejowa pisano, a sprzeciwieństwa wtym posłaniu Andrussowskim Dohoworom z Strony Wielkiego Hosudara Naszego ICar: Wieliczeństwa niemasz i nieuczyniono tego, jako z Strony Hospodara Waszego IKWieliczeństwa Stało Się posłaniem na zaproszenie Jendrzeja Zalskiego. W Pisaniu Waszym objawiono.
Azewtych Stronach które ICar: Wieliczeństwo doczesnie trzyma nie pozwalają zażywania Nabożeństwa Rrzymskiej Wiary, i nietylko żadnego kościoła, ani Księży pozwoli
Michałowicza wszystkiey wielkiey y małey y białey Rusi Samoderszcza, y na ten czas zaporoscy, podług pisanego Andrussowskiego Dohoworu Wielkiemu Hosudara naszemu JCar Wieliczenstwu przysięge na wierną Swoią Słuzbę uczynili oczym y wbraterskiey Wielkiego Hosudara Naszego JCar Wieliczenstwa hramocie do Wielkiego Hosudara JKWieliczeństwa w przeszłym Roku 184 przez umyslnego posłanca podiaczego Wasylego Tymofieiowa pisano, a zprzeciwienstwa wtym posłaniu Andrussowskim Dohoworom z Strony Wielkiego Hosudara Naszego JCar: Wieliczenstwa niemasz y nieuczyniono tego, iako z Strony Hospodara Waszego JKWieliczenstwa Stało Się posłaniem na zaproszenie Jendrzeia Zalskiego. W Pisaniu Waszym obiawiono.
Azewtych Stronach ktore JCar: Wieliczenstwo doczesnie trzyma nie pozwalaią zazywania Nabozenstwa Rrzymskiey Wiary, y nietylko zadnego koscioła, ani Xięzy pozwoli
Skrót tekstu: CzartListy
Strona: 170
Tytuł:
Kopie listów do [...] Krzysztofa Paca
Autor:
Michał Czartoryski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678