to z Zamościa. Staram się choć by drogo, by miód był w mym domu, I Piwo nie żałująć tych trunków nikomu, Jest wodka pospolita i alembikowa, Takiej się wolno napić, jaka komu zdrowa. Korzenie mam kupione, a nie żydzi noszą, Bo mię o protekcją dla siebie nie proszą, Woźnica, posługaczka, chłopieć, gospodyni, Płacąc im punktualnie, co na rok uczyni? Co Goście, co Odpusty, mogą mię kosztować? Wie każdy co u siebie zwykł tego probować. Podź w Ogród w ornamentach co kosztu i pracy. W którym lub sam pracuję, nie jest tam bez płacy. Obaczyć mój Budynek zewsząd ozdobiony
to z Zamościa. Stáram się choć by drogo, by miod był w mym domu, I Piwo nie żałuiąć tych trunkow nikomu, Iest wodká pospolita y alembikowa, Takiey się wolno napić, iaka komu zdrowa. Korzenie mam kupione, a nie żydzi noszą, Bo mię o protekcyą dla siebie nie prosżą, Woznica, posługaczka, chłopieć, gospodyni, Płacąc im punktuálnie, co na rok uczyni? Co Goście, co Odpusty, mogą mię kosztować? Wie każdy co u siebie zwykł tego probować. Podź w Ogrod w ornámentach co kosztu y pracy. W ktorym lub sam pracuię, nie iest tam bez płacy. Obaczyć moy Budynek zewsząd ozdobiony
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 540
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Nie bez specjalików to w wymyślnych ciastach, To w francuskich potaziach, galaretach, pasztach Przy pieczystej zwierzynie, która cale była Korzennemi sapory izbę zaprawiła I przyległe mieszkania. W czym uczciciel baczny, By nie tylko zapachem obiad jego znaczny Domowych utraktował, dość potraw posyła Choremu staruszkowi do izdebki siła Tak, żeby też przy chorem posługaczka słaba Pomniała na odjeznem polski bankiet baba.
Za drugą misą w środek okrągłego stoła Stawiają perspecjał wina, żeby czoła Nie marszczyć na odjezdnem — zaraz kredens szklany Z palonego krzemienia wszytek sztofowany — Stół nakryty oświecił. Gospodarz ochoczy Pierwszą w strych wypaliwszy do gościa potoczy, Drugą trzecią i czwartą w też tropy w pogoni Wyprawuje
Nie bez specyalikow to w wymyślnych ciastach, To w francuskich potaziach, galaretach, pasztach Przy pieczystej zwierzynie, ktora cale była Korzennemi sapory izbę zaprawiła I przyległe mieszkania. W czym uczciciel baczny, By nie tylko zapachem obiad jego znaczny Domowych utraktował, dość potraw posyła Choremu staruszkowi do izdebki siła Tak, żeby też przy chorem posługaczka słaba Pomniała na odjeznem polski bankiet baba.
Za drugą misą w środek okrągłego stoła Stawiają perspecyał wina, żeby czoła Nie marszczyć na odjezdnem — zaraz kredens szklany Z palonego krzemienia wszytek sztofowany — Stoł nakryty oświecił. Gospodarz ochoczy Pierwszą w strych wypaliwszy do gościa potoczy, Drugą trzecią i czwartą w też tropy w pogoni Wyprawuje
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 95
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949