, kusiu, policzony. Nie mógł znieść krzyku Jowisz i myśląc, jako by Umniejszyć krajom ziemskim gwałtownej żałoby, Przeniósł cię na firmament, skąd na świat szeroki Miłosny dajesz aspekt, jebliwe wyroki, Gdzieś za dyszel osadzon u wozu Boota, Boś nie najgorzej świadom, jak wjeżdżać we wrota; A stąd cię posadzono wysoko przy Smoku, Żebyś się nie piął Pannie niebieskiej do kroku, Inaczej, jeślibyście siedli blisko siebie, Wnet by była i kurwa, i bękarci w niebie. I tak już będzie Polus tym wszytkim łaskawy, Co po brzuchu bezpiecznie odprawują pławy, A za nadgrobek wierszyk odniesiesz maluśki: Zębata Picza słabej dokończyła
, kusiu, policzony. Nie mógł znieść krzyku Jowisz i myśląc, jako by Umniejszyć krajom ziemskim gwałtownej żałoby, Przeniósł cię na firmament, skąd na świat szeroki Miłosny dajesz aspekt, jebliwe wyroki, Gdzieś za dyszel osadzon u wozu Boota, Boś nie najgorzej świadom, jak wjeżdżać we wrota; A stąd cię posadzono wysoko przy Smoku, Żebyś się nie piął Pannie niebieskiej do kroku, Inaczej, jeślibyście siedli blisko siebie, Wnet by była i kurwa, i bękarci w niebie. I tak już będzie Polus tym wszytkim łaskawy, Co po brzuchu bezpiecznie odprawują pławy, A za nadgrobek wierszyk odniesiesz maluśki: Zębata Picza słabej dokończyła
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 316
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
kasztelanów było dosyć i urzędników tak, iż wszytek poczet przechodził pięć tysięcy ludzi, okrom pocztów książąt pruskiego i pomorskiego, którzy potym przyjachali. Tam we Gdańsku będąc, rychło po przyjachaniu, trefiło się jednej nocy, iż się pacholikowie niektórych dworzan ze strażą miejską powadzili, w której zwadzie zabito dwu, a niektóre do turmy posadzono. Nazajutrz dwór tym obrażony uczynił do króla skargę; pozwano radę miejską, która dała tę sprawę, że dla ludzi obcych, którzy tu są z rozmaitych krajów, straż niemałą dla rządu chować muszą, na którą straż iż uderzyli słudzy panów dworzan, straż bronić się musiała, a w tym, co się stało,
kasztelanów było dosyć i urzędników tak, iż wszytek poczet przechodził pięć tysięcy ludzi, okrom pocztów książąt pruskiego i pomorskiego, którzy potym przyjachali. Tam we Gdańsku będąc, rychło po przyjachaniu, trefiło się jednej nocy, iż się pacholikowie niektórych dworzan ze strażą miejską powadzili, w której zwadzie zabito dwu, a niektóre do turmy posadzono. Nazajutrz dwór tym obrażony uczynił do króla skargę; pozwano radę miejską, która dała tę sprawę, że dla ludzi obcych, którzy tu są z rozmaitych krajów, straż niemałą dla rządu chować muszą, na którą straż iż uderzyli słudzy panów dworzan, straż bronić się musiała, a w tym, co się sstało,
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 171
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
piętnem wypalona na grzbiecie lilia, Pięknie kwitnąć poczęła twa ewanielia. Za co? Aza nie pomnisz sodomczyku? Wiera, Wstyd-ci mię jego mości pana Lucypera!" Gdy sobie mościwamy, wtem Zyngliwijusza, Ministra kalwińskiego, nowo przyszła dusza. Tam dopiero nową kość między nas wrzucono! Chciał dusznie Kalwin, aby wyżej posadzono Jego Zełgowijusza, niż Burcharda cnego, Prostego chłopa, niżli męczennika mego. A gdy mię już bez wstydu Kalwin jął szkalować, Nie mogłem się też i ja dalej pohamować. Dałem mu rześko kuflem w odętą paszczękę, A on mię też zęboma wchwycił w prawą rękę. A tak miał jadowite zęby ten syn
piętnem wypalona na grzbiecie lilija, Pięknie kwitnąć poczęła twa ewanjelija. Za co? Aza nie pomnisz sodomczyku? Wiera, Wstyd-ci mię jego mości pana Lucypera!" Gdy sobie mościwamy, wtem Zyngliwijusza, Ministra kalwińskiego, nowo przyszła dusza. Tam dopiero nową kość między nas wrzucono! Chciał dusznie Kalwin, aby wyżej posadzono Jego Zełgowijusza, niż Burcharda cnego, Prostego chłopa, niżli męczennika mego. A gdy mię już bez wstydu Kalwin jął szkalować, Nie mogłem się też i ja dalej pohamować. Dałem mu rześko kuflem w odętą paszczękę, A on mię też zęboma wchwycił w prawą rękę. A tak miał jadowite zęby ten syn
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 298
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
też prędkiej pomsty: abowiem w roku 1572. zabit był pod Sejmem od partizantów królowej/ której się pokazował być nieprzyjacielem. Nastąpił po nim Comes de Marca, na gubernacją króla młodego/ którego na ten czas chowano w Casztellu Sterlingskim: ale ten Comes umarł prędko z pracej i z kłopotów. Na jego miejsce posadzono Comesa z Mortonu: był też ten faccji Angielskiej/ lecz z inszej miary mądry/ i dobra pospolitego pragnący. Nie przeszladował Katolików/ i owszem pokazował im łaskę/ i dobrze o nich trzymał: Przyganiał Ministrom heretickim/ jako kulfanom/ i wszetecznym/ i nikczemnym chłopom. Parochie w Szkocjej są niedalekie jedna od drugiej
też prędkiey pomsty: ábowiem w roku 1572. zábit był pod Seymem od pártizántow krolowey/ ktorey się pokázował być nieprzyiaćielem. Nástąpił po nim Comes de Marca, ná gubernátią krolá młodego/ ktorego ná ten czás chowano w Cásztellu Sterlingskim: ále ten Comes vmárł prędko z pracey y z kłopotow. Ná iego mieysce posádzono Comesá z Mortonu: był też ten factiey Angielskiey/ lecz z inszey miáry mądry/ y dobrá pospolitego prágnący. Nie przeszládował Kátholikow/ y owszem pokázował im łáskę/ y dobrze o nich trzymał: Przygániał Ministrom haeretickim/ iáko kulfanom/ y wszetecznym/ y nikczemnym chłopom. Párochiae w Szkotiey są niedálekie iedná od drugiey
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 84
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
podostatku.
Stęskniło się to znikczemniało przywiedli królowi tak jako sowę odętą. Niezmiernie rad król widząc mówi stęskniło się to ale się to obaczy komu ją kazą pogłaskac to go wydra za rękę król rzecze Marysienku odważę się ja pogłaskać ją królowa perswaduje że by niechać aby nie ukąsiła on przecię usiadszy pole niej jak ją znowu na Łoszku posadzono do niej z ręką Powolej to sobie będę miał za dobry znak jeżeli mię nieukąsi, jeżeli tez ukąsi o to mniejsza pisać tego nie będą po Gazetach pogłaskał ją tedy, przychyliła mu się jeszcze bardziej się król udelektował że i więcej począł ją głaskać potym jej jeść kazał przynieść tak ci dawał jej pokawałku a ona
podostatku.
Stęskniło się to znikczemniało przywiedli krolowi tak iako sowę odętą. Niezmiernie rad krol widząc mowi stęskniło się to ale się to obaczy komu ią kazą pogłaskac to go wydra za rękę krol rzecze Marysięnku odwazę się ia pogłaskać ią krolowa perswaduie że by niechać aby nie ukąsiła on przecię usiadszy pole niey iak ią znowu na Łoszku posadzono do niey z ręką Powoley to sobie będę miał za dobry znak iezeli mię nieukąsi, iezeli tez ukąsi o to mnieysza pisac tego nie będą po Gazetach pogłaskał ią tedy, przychyliła mu się ieszcze bardziej się krol udelektował że y więcey począł ią głaskać potym iey ieść kazał przynieść tak ci dawał iey pokawałku a ona
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 255
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
niskim ukłonem: „Jegomość pan Kurek Stłukł pannę Maglownicę, wleciawszy na murek.” Śmiejąc się gospodyni: „Daj zdrowie Ichmościom, Wielcem rada w domu swym niebywałym gościom.” Stąd przypowieść: „Pan Kurek z panną Maglownicą”, Kiedy się waszmościają pachołek z woźnicą. Aże już skończę bajkę z przypowieścią społu: Posadzono też czubę z inszymi do stołu. Był na półmisku kapłon pieczony. Wziąwszy ta Kolano, z apetytu zębami go chwyta, Ciągnie garścią, jako pies przystąpiwszy nogą. W tym razie pojrzy pani twarzą na nią srogą, A moja czuba ręce, jako jej kazano, W skok złoży, zostawiwszy w paszczece kolano. Wszyscy
niskim ukłonem: „Jegomość pan Kurek Stłukł pannę Maglownicę, wleciawszy na murek.” Śmiejąc się gospodyni: „Daj zdrowie Ichmościom, Wielcem rada w domu swym niebywałym gościom.” Stąd przypowieść: „Pan Kurek z panną Maglownicą”, Kiedy się waszmościają pachołek z woźnicą. Aże już skończę bajkę z przypowieścią społu: Posadzono też czubę z inszymi do stołu. Był na półmisku kapłon pieczony. Wziąwszy ta Kolano, z apetytu zębami go chwyta, Ciągnie garścią, jako pies przystąpiwszy nogą. W tym razie pojźry pani twarzą na nię srogą, A moja czuba ręce, jako jej kazano, W skok złoży, zostawiwszy w paszczece kolano. Wszyscy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 322
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to tak Pokoj/ w którym się co przedniejszy Urzędnicy Dworscy schodzić zwykli. Ci co wartę mieli w Pokoju/ zdziwili się obaczywszy światło/ a jeszcze barziej kiedy zbliżywszy się ku niemu/ widzieli Cesarza samego. Zaczym się wszyscy rozbiegli budzić towarzyszów swoich co prędzej/ i upomnieć/ aby się do usługi Pańskiej stawili. Posadzono Cesarza na Majestacie/ który zawsze w tym Pokoju stoi/ zeszli się Urzędnicy co go pilnować zwykli/ około Czterdziestu/ i stawiwszy się przed Cesarzem/ pytali z wielką uniżonością/ jeśli usługi ich wczym potrzebuje/ i jeśli jest okazja jaka/ coby ich życzliwości i męstwa probę uczynić mogła. Na co im Soliman
to ták Pokoy/ w ktorym się co przednieyszi Vrzędnicy Dworscy schodźić zwykli. Ci co wártę mieli w Pokoiu/ zdźiwili się obaczywszy świátło/ á ieszcze bárźiey kiedy zbliżywszy się ku niemu/ widźieli Cesárzá sámego. Záczym się wszyscy rozbiegli budźić towárzyszow swoich co prędzey/ y vpomnieć/ áby się do vsługi Páńskiey stáwili. Posádzono Cesárza ná Máiestáćie/ ktory záwsze w tym Pokoiu stoi/ zeszli się Vrzędnicy co go pilnowáć zwykli/ około Czterdźiestu/ y stáwiwszy się przed Cesárzem/ pytáli z wielką vniżonośćią/ ieśli vsługi ich wczym potrzebuie/ y iesli iest okázya iáka/ coby ich życzliwośći y męstwá probę vczynić mogłá. Ná co im Soliman
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 20
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
w prośbie, a ja cię w obietnicy zdradzę; Ani za złe mieć będziesz: powszechnym dekretem, Nie masz się o co gniewać, kto wet odda wetem.” 82 (P). NIE MIEJSCE CZŁEKA, ALE CZŁEK HONORUJE MIEJSCE NA MIEJSCE WyższE U STOŁU
Czy głupstwem, czy omyłką, czy obiema społem, Posadzono nie wedle godności za stołem Jednego urzędnika. Ten się nic nie miesza, Lecz i cześnika, oraz i siebie rozgrzesza: Posadź, kędy chcesz, byle misa niedaleka. Miejsce człowiek, nie miejsce ozdabia człowieka. 83 (P). PODŁY INTRUZ W WIELKIEJ SPRAWIE
Już pompa króla swego opasała kołem, Już popi z
w prośbie, a ja cię w obietnicy zdradzę; Ani za złe mieć będziesz: powszechnym dekretem, Nie masz się o co gniewać, kto wet odda wetem.” 82 (P). NIE MIEJSCE CZŁEKA, ALE CZŁEK HONORUJE MIEJSCE NA MIEJSCE WYZSZE U STOŁU
Czy głupstwem, czy omyłką, czy obiema społem, Posadzono nie wedle godności za stołem Jednego urzędnika. Ten się nic nie miesza, Lecz i cześnika, oraz i siebie rozgrzesza: Posadź, kędy chcesz, byle misa niedaleka. Miejsce człowiek, nie miejsce ozdabia człowieka. 83 (P). PODŁY INTRUZ W WIELKIEJ SPRAWIE
Już pompa króla swego opasała kołem, Już popi z
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 269
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
za sobą ogony. 5. Widziałbyś tam beł Arpije nieczyste Centaury/ Sfingi/ wybladłe Gorgony/ I szczekające Scylle zawiesiste/ Gwizdżące Hidry/ świszczące Pitony/ Chimery sadzę plujące ogniste/ Straszne Cyklopy/ srogie Geriony. I wiele dziwów nigdy niewidanych/ Z różnych postaci w jedne pomieszanych. 6. Starsze po prawej posadzono stronie/ Po lewej młodsze/ i nie tak wspaniałe: We śrzodku Pluton straszliwy na łonie Trzyma żelazne sceptrum zardzewiałe/ Pieśń czwarta.
Tak beł sam w sobie tak wielki w ogonie/ Ze się i Alpy przy niem zdały małe: I Atlas chocia sięga pod obłoki/ Nie jest tak wielki/ ani tak wysoki.
zá sobą ogony. 5. Widźiałbyś tám beł Arpiie nieczyste Centaury/ Sphingi/ wybládłe Gorgony/ Y szczekáiące Scylle zawieśiste/ Gwizdżące Hidry/ świszczące Pitony/ Chimery sadzę pluiące ogniste/ Strászne Cyklopy/ srogie Geryony. Y wiele dźiwow nigdy niewidánych/ Z roznych postáći w iedne pomieszánych. 6. Stársze po práwey posádzono stronie/ Po lewey młodsze/ y nie ták wspániáłe: We śrzodku Pluton strászliwy ná łonie Trzyma żelázne sceptrum zárdzewiáłe/ Pieśn czwarta.
Ták beł sam w sobie ták wielki w ogonie/ Ze się y Alpy przy niem zdáły máłe: Y Atlás choćia śięga pod obłoki/ Nie iest ták wielki/ áni ták wysoki.
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 78
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618