tym nagle, Ani dojzrzeć widoku, dadzą wiatrom Żagle I zabojom skaradym. Skąd potopem spłyną I niezmierną napełnią z trupów swych ruiną Szańce owe. Dopiero, kiedy tak pokłocą Tabor wszytek, zwycieźcy nazd się powrócą Ośminaście Chorągwi, mestwa swego znaki I dwa Hańskie Bończuki, prócz spiże wszelaki Przynioższy do Obozu. Czym znowu posilą Wojsko desperujące, że jeszcze tą chwilą Przyjdzie nie co do siebie. Ale i Podczaszy I Chorąży ze swymi także ich przestraszy Odwagami równymi w-nocy wyciekając, Oprócz Fierlej, fortune czemuś sobie mając Mniej łaskawą, niemało ludzi swych uronił. Który szwank przed inszymi Miaskowski ugonił Z-Pakosławskim pospołu; jednak powetował Lanckoroński tej szkody;
tym nagle, Ani doyzrzeć widoku, dadzą wiatrom Zágle I zaboiom skaradym. Zkąd potopem spłyną I niezmierną napełnią z trupow swych ruiną Szańce owe. Dopiero, kiedy ták pokłocą Tabor wszytek, zwyćieźcy nazd sie powrocą Ośminaśćie Chorągwi, mestwa swego znaki I dwa Háńskie Bończuki, procz spiże wszelaki Przynioższy do Obozu. Czym znowu posilą Woysko desperuiące, że ieszcze tą chwilą Przyydźie nie co do siebie. Ale i Podczaszy I Chorąży ze swymi także ich przestraszy Odwagámi rownymi w-nocy wyćiekáiąc, Oprocz Fierley, fortune czemuś sobie maiąc Mniey łaskawą, niemało ludźi swych uronił. Ktory szwank przed inszymi Miaskowski ugonił Z-Pakosławskim pospołu; iednak powetował Lanckoronski tey szkody;
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 73
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
/ przebrane/ ziarna były/ jeżeli ich nie zmielesz/ zmełtej mąki nie rozwiedziesz/ nie ugnieciesz/ chleba nie upieczesz; byś korcem cał ziarna były/ jeżeli ich nie zmielesz/ zmełtej mąki nie rozwiedziesz/ nie ugnieciesz/ chleba nie upieczesz; byś korcem cały na obrok codzień brał barziej cię opuszczą niż posilą: tak i ten przenajświętszy Pokarm/ lubo tak sytny/ i dzielny jest; jeżeli go bez nakazanego sposobu/ i przyprawy pożywać będziesz/ barziej zaszkodzi i struje/ niż pomoże i ożywi. 6. Sposób zaś/ miarę/ i zaprawę tę wyraża Pan w owych słowach 1. Qui venit ad me non esuriet,
/ przebráne/ źiárná były/ ieżeli ich nie zmielesz/ zmełtey mąki nie rozwiedźiesz/ nie ugniećiesz/ chlebá nie upieczesz; byś korcem cał źiárná były/ ieżeli ich nie zmielesz/ zmełtey mąki nie rozwiedźiesz/ nie ugniećiesz/ chlebá nie upieczesz; byś korcem całý ná obrok codzień brał bárźiey ćię opuszczą niż pośilą: ták y ten przenáyświętszy Pokarm/ lubo ták sytny/ y dźielny iest; ieżeli go bez nákázáne^o^ sposobu/ y przyprawy pożywać będźiesz/ bárźiey zászkodźi y struie/ niż pomoże y ożywi. 6. Sposob záś/ miárę/ y zápráwę tę wyráża Pan w owych słowach 1. Qui venit ad me non esuriet,
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 235
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Przydą strumien/ z obu stron pachniącemi zioła W śliczną łakoć natkniony z boków go figowe Chrosty drobne/ a zwierchu drzewo Kasztanowe Ogromne zasłaniało/ pod nim siedą sobie W której samo południe nagórętszej dobie/ Nastawać już poczęło. Więc co owe miały Ich tajsterki/ i same wisząc podawały Gałęzie im owocu/ tym się kęs posilą/ I z strumienia napiją. Toż nie długą chwilą Z sobą tak zostawając. Nu jużże podź zdrowa/ Opuści ją Firmio. A moje te słowa Miej w pamięci/ żebyś się nad tą idąc strugą Ani jej ustępując/ jako swoją długą Popłynie wodomyczą/ indziej nie udała; Bo w gorszebyś
Przydą strumien/ z obu stron pachniącemi zioły W sliczną łákoć nátkniony z bokow go figowe Chrosty drobne/ á zwierchu drzewo Kásztánowe Ogromne zásłániáło/ pod nim siedą sobie W ktorey sámo południe nágorętszey dobie/ Nástáwáć iuż poczęło. Więc co owe miáły Ich táysterki/ y sáme wisząc podawáły Gáłęzie im owocu/ tym się kęs posilą/ Y z strumieniá nápiią. Toż nie długą chwilą Z sobą ták zostawáiąc. Nu iużże podź zdrowá/ Opuści ią Firmio. A moie te słowá Miey w pámięci/ żebyś się nád tą idąc strugą Ani iey vstępuiąc/ iáko swoią długą Popłynie wodomyczą/ indziey nie udáłá; Bo w gorszebyś
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 63
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
cuda! żywe nosić bydło!” „Dajcież pokój — prosi mnich — jakiegom mógł dostać, Kupiłem, na wołowe gdyż nie każdego stać.” Tym głębiej ów niecnota, bo aż po sam trzonek Wrazi dziewce niebodze szydło w zadni członek. Znowu mnich: „Dajcież pokój, niech ojcowie z postu Posilą”; ta się rzuca, aż oboje z mostu Padną w rzekę i ledwie (dziewka bowiem z woru, Mnich z kapy nie mógł dobyć) wybiegszy z klasztoru Ratują zakonnicy: ten nieborak wprzódy Napił się, nim skosztował mięsa, zimnej wody; I owa, otrzymawszy niezwyczajne sztychy, Nie pojźrała na klasztor i klęła
cuda! żywe nosić bydło!” „Dajcież pokój — prosi mnich — jakiegom mógł dostać, Kupiłem, na wołowe gdyż nie każdego stać.” Tym głębiej ów niecnota, bo aż po sam trzonek Wrazi dziewce niebodze szydło w zadni członek. Znowu mnich: „Dajcież pokój, niech ojcowie z postu Posilą”; ta się rzuca, aż oboje z mostu Padną w rzekę i ledwie (dziewka bowiem z woru, Mnich z kapy nie mógł dobyć) wybiegszy z klasztoru Ratują zakonnicy: ten nieborak wprzódy Napił się, nim skosztował mięsa, zimnej wody; I owa, otrzymawszy niezwyczajne sztychy, Nie pojźrała na klasztor i klęła
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 372
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niewspomogła, z kąd siły odnosim, I gdyby chleba niebyło po dziurki, Sprzykrzyła by się manna, i przepiórki. Czegoż by były warte Pańskie kuchnie? Ktoby surowe jadł z ciasta pasztety, Niech sto Kucharzów w zimny popiół dmuchnie, Niebędzie co jeść, lodowate wety, Głodnych żołądków najmniej nieposilą, W czym się wyborni Cukiernicy mylą. Na cóżby kopać, i skały rozwalać, Dla drogich kruszców, podejmować stratę, Kiedyby ogień niechciał je podpalać, Szpetne zostaną, ciemne, chropowate, Skoro im ognie do ziwego dojmą, Dopiero polor, glans, szacunek pojmą. Tygle Złotnicze co się równo sprzęgli
niewspomogła, z kąd siły odnosim, Y gdyby chleba niebyło po dziurki, Zprzykrzyła by się manna, y przepiorki. Czegoż by były warte Pańskie kuchnie? Ktoby surowe iadł z ciasta pasztety, Niech sto Kuchárzow w zimny popioł dmuchnie, Niebędzie co ieść, lodowáte wety, Głodnych źołądkow náymniey nieposilą, W czym się wyborni Cukiernícy mylą. Ná cożby kopać, y skáły rozwálać, Dla drogich kruszczow, podeymować stratę, Kiedyby ogień niechciał ie podpálać, Szpetne zostáną, ćiemne, chropowate, Skoro im ognie do źywego doymą, Dopiero polor, glans, szácunek poymą. Tygle Złotnicze co się rowno sprzęgli
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 148
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
macie do plęsów/ to wierę idźcie na powietrze; tamże wam wolno będzie dokazować; tam choć przerwiecie sen czułym pasterzom nie będą za złe mieli/ i owszem radośni będą/ bacząc takowe w rękach waszych naczynia/ które im służyć mogą do ich zabawy/ rozumiejąc żeście im one przynieśli. Radzi też oni kubkowi/ posilą siebie tym napojem; radzi i stryczkom/ służyć im będą/ do prowadzenia piesków do straży. radzi pochodni bo w ciemnej nocy służy im ogień do zagrzania. radzi biczowi/ na trzody swojej pędzenie. radzi płotowi cierniowemu będzie bo trzoda w całości; radzi i trzcinie/ zażyć jej będą mogli do rozmaitej potrzeby. Ale
maćie do plęsow/ to wierę idźćie ná powietrze; támże wam wolno będźie dokazowáć; tám choć przerwiećie sen czułym pasterzom nie będą zá złe mieli/ y owszem rádośni będą/ bacząc tákowe w rękách wászych naczynia/ ktore im służyć mogą do ich zabáwy/ rozumieiąc żeśćie im one przynieśli. Rádźi też oni kubkowi/ pośilą siebie tym napoiem; radźi y stryczkom/ służyć im będą/ do prowádzenia pieskow do straży. radźi pochodni bo w ćiemney nocy służy im ogień do zagrzania. rádźi biczowi/ na trzody swoiey pędzenie. rádźi płotowi ćierniowemu będźie bo trzodá w cáłośći; rádźi y trzćinie/ záżyć iey będą mogli do rozmáitey potrzeby. Ale
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 335
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
i frasunki: A to i od zołdana możesz mieć ratunki. Da on ludzi, tuszę ja, i pieniędzy tobie, W przyszły czas zachowując twoje chęci sobie. Więc Noradyn aza tak w gwałtownej potrzebie Nie odważy dostatków i samego siebie? Masz Turki, masz Araby, Persy i z Medami: Ci świeżemi wszyscy cię posilą wojskami”.
XL.
Tak najmądrzejszy starzec poważnemi słowy Usiłuje kłopoty ciężkie wybić z głowy, Czyni dobrą nadzieję, iż prędko Afryka Stanie w zwykłej ozdobie, zbywszy przeciwnika. Ten słucha, a serce w niem taje żałośliwe; Trwożą go zebranych trosk skutki nieszczęśliwe, Widzi, jak to ostatnia, gdy sił swych nie staje
i frasunki: A to i od zołdana możesz mieć ratunki. Da on ludzi, tuszę ja, i pieniędzy tobie, W przyszły czas zachowując twoje chęci sobie. Więc Noradyn aza tak w gwałtownej potrzebie Nie odważy dostatków i samego siebie? Masz Turki, masz Araby, Persy i z Medami: Ci świeżemi wszyscy cię posilą wojskami”.
XL.
Tak najmądrzejszy starzec poważnemi słowy Usiłuje kłopoty ciężkie wybić z głowy, Czyni dobrą nadzieję, iż prędko Afryka Stanie w zwykłej ozdobie, zbywszy przeciwnika. Ten słucha, a serce w niem taje żałośliwe; Trwożą go zebranych trosk skutki nieszczęśliwe, Widzi, jak to ostatnia, gdy sił swych nie staje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 216
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905