kwartę rozum przedawają. Trzeci zaś na wymowę cudną bardzo czyha, Jakoby jej dostąpić, pomyślą a wzdycha. Ale i ten we dzbanie niech język omoczy, Wnet mową i samego Cycerona stłoczy. Czwarty zaś rad by głowę nieprzyjacielowi Starł swemu, ale serca nie ma ku bojowi. Do czopu go odsyłam, tam się niech posili. Przyrośnie mu serca wnet na łokieć po chwili. Rzekłbyś, że go sto koni jeździ, gdy się grozi, A on sam tylko jedną kobyłką się wozi. To kufel, to wina dzban pełny rad sprawuje, Jeśli mi kto nie wierzy, niechajże spróbuje! On mężnych bohatyrów bez więzów krępuje,
kwartę rozum przedawają. Trzeci zaś na wymowę cudną bardzo czyha, Jakoby jej dostąpić, pomyślą a wzdycha. Ale i ten we dzbanie niech język omoczy, Wnet mową i samego Cycerona stłoczy. Czwarty zaś rad by głowę nieprzyjacielowi Starł swemu, ale serca nie ma ku bojowi. Do czopu go odsyłam, tam się niech posili. Przyrośnie mu serca wnet na łokieć po chwili. Rzekłbyś, że go sto koni jeździ, gdy się grozi, A on sam tylko jedną kobyłką się wozi. To kufel, to wina dzban pełny rad sprawuje, Jeśli mi kto nie wierzy, niechajże spróbuje! On mężnych bohatyrów bez więzów krępuje,
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 260
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
/ pogardy/ długili krótkili żywot) są i być mogą dobre/ ale komu? kiedy? w jaką porę? tu sęk/ tu sztuka/ tu rady/ tu rozumu trzeba. Jeden bogatym będąc na zapleśniałych zbotwiałych trzosach swych zgnije i zginie. Drugi równie bogaty z dób swych i siebie i sto innych nakarmi/ posili i odpłatę odbierze. Ten w ubóstwie zostając i cierpliwie je znosząc/ niebo sobie kupi: ów niedostatku cierpieć nie chcąc i nie umiejąc/ na kradzieży się i łotrowstwa uda/ i na szubienicy zawiśnie. Będzie/ kto zdrowia/ nauki/ siły/ na usługę Rzeczy posp. żażyje. Będzie drugi/ który równe siły
/ pogardy/ długili krotkili żywot) są y być mogą dobre/ ale komu? kiedy? w iaką porę? tu sęk/ tu sztuká/ tu rády/ tu rozumu trzebá. Ieden bogátym będąc ná zápleśniałych zbotwiałych trzosach swych zgniie y zginie. Drugi rownie bogáty z dob swych y śiebie y sto innych nákarmi/ pośili y odpłatę odbierze. Ten w ubostwie zostaiąc y ćierpliwie ie znosząc/ niebo sobie kupi: ow niedostatku ćierpieć nie chcąc y nie umieiąc/ ná krádźieży się y łotrowstwá udá/ y ná szubienicy zawiśnie. Będźie/ kto zdrowia/ náuki/ śiły/ ná usługę Rzeczy posp. żażyie. Będźie drugi/ ktory rowne śiły
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 20
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
własnuści tejże jest której sok. Wątroby. Macice. Nerek. Pęcherza Głowy. Członkom zwirzchnym biegunkom
Ciekączki i biegunki wszelakie/ pijąc jej naraz po piąci abo sześci łyżkach/ zastanawia. Zbytniemu purgowaniu.
Gdyby zbytnie kogo lekarstwo sprawowało/ aż do mdłości i osłabienia sił/ tylko dać kubek wodki tej wypić/ zastanowi i posili. Zielnik D. Simona Syreniusa/ Mocz pędzi.
Mocz nad przyrodzenie zastanowiony. Kamień kazi.
Kamień. Piasek i muł z nerek/ i z Męchyrza potężnie wywodzi i wychędaża/ pijąc jej po piąci/ sześci/ i siedmi łyżkach. upławom przymiera
Upławy Paniom zawściąga/ także trunkiem używając.
Na przymioty ogniste. Roży
własnuśći teyże iest ktorey sok. Wątroby. Mácice. Nyrek. Pęchyrzá Głowy. Członkom zwirzchnym biegunkom
Ciekączki y biegunki wszelákie/ piiąc iey náraz po piąći ábo sześći łyszkách/ zástánawia. Zbytniemu purgowániu.
Gdyby zbytnie kogo lekárstwo spráwowáło/ áż do mdłośći y osłábienia śił/ tylko dáć kubek wodki tey wypić/ zástánowi y pośili. Zielnik D. Simona Syreniusa/ Mocz pędźi.
Mocz nád przyrodzenie zástánowiony. Kámień káźi.
Kámień. Piasek y muł z nyrek/ y z Męchyrzá potężnie wywodźi y wychędaża/ piiąc iey po piąći/ sześći/ y śiedmi łyszkách. vpławom przymiera
Vpławy Pániom záwśćiąga/ tákże trunkiem vżywáiąc.
Ná przymioty ogniste. Roży
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 324
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
a już bądź zwawszy, Niechaj cię próżna nie mami obłuda, Oto masz Boskie niepojete cuda. Tyli zwiesz? kiedy dżdżowi Bóg rozkaże. Iż światłość jego z obłoków ukaże? Tobieli ścieżkę, którą Niebo bieży, Albo zupełną mądrość znać należy? W tym cię upewniam rozum twój niemyli, Gdy ciepłym wiatrem Auster świat posili, Ze się i twoja wraz rozgrżeje szata, Iz już przyszłego znasz początek lata. Ale o Niebach żebyś dyszkutował, W którycheś nie był, aniś ich budował, Nie nasza to rzecz, miarkować ich; bo te Tak są ulane, jak naczynia złote. Naucz nas, skoro przed Bogiem staniemy,
á iuż bądź zwawszy, Niechay ćię prożna nie mami obłudá, Oto masz Boskie niepoiete cuda. Tyli zwiesz? kiedy dzdżowi Bog roskaże. Iż świátłość iego z obłokow ukaże? Tobieli śćieszkę, ktorą Niebo bieży, Albo zupełną mądrość znać należy? W tym ćię upewniam rozum twoy niemyli, Gdy ćiepłym wiátrem Auster świát pośili, Ze się i twoiá wraz rozgrżeie szátá, Iz iuż przyszłego znasz początek látá. Ale o Niebách żebyś dyszkutował, W ktorycheś nie był, ániś ich budował, Nie nászá to rzecz, miarkowáć ich; bo te Ták są ulane, iák naczynia złote. Náucz nas, skoro przed Bogiem staniemy,
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 144
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
złamali. Nie skłamał DAWID mówiąc, od kilku tygodni Zony nieznam, o Chlebie raczej myślą głodni, Gdyby komu jako mnie zgłodu lice zbladły Pewnieby go amory do żony odpadły.
Dał Kapłan wiarę słowom DAWIDA, na znamie Tego, wziąwszy Chleb w ręce rozdając go łamie, Pożywajciesz ten pokarm, który was posili Na ciele, i na duszy i w każdej złej chwili. Cóż rzeczesz Katoliku, czyć niezadrży skura Kiedy w starym Zakonie Chleb tylko figura Przyszłych Tajemnic, takie ma uszanowanie, Od Kapłanów przestrogi, o czystość pytanie. Teraz Ciało CHRYSTUSA, z Duszą, ze Krwią żywe Pożywamy, pod Chleba przymiotem prawdziwe.
złamali. Nie skłamał DAWID mowiąc, od kilku tygodni Zony nieznam, o Chlebie raczey myślą głodni, Gdyby komu iako mnie zgłodu lice zbladły Pewnieby go amory do żony odpadły.
Dał Kapłan wiarę słowom DAWIDA, na znamie Tego, wziąwszy Chleb w ręce rozdaiąc go łamie, Pożywayciesz ten pokarm, ktory was posili Na ciele, y na duszy y w każdey złey chwili. Coż rzeczesz Katoliku, czyć niezadrży skura Kiedy w starym Zakonie Chleb tylko figura Przyszłych Taiemnic, takie ma uszanowanie, Od Kapłanow przestrogi, o czystość pytanie. Teraz Ciało CHRYSTUSA, z Duszą, ze Krwią żywe Pożywamy, pod Chleba przymiotem prawdziwe.
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 27
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
przy niezgodzie sporki, Jedno powiada czego snadno dociec, Ze Matka dobra, ale lepszy Ociec. Drugi kontruje, i mówi: Bogdayże, Matka dla dzieci nigdy nieumarła, Ilekroć prosisz: Matko chleba dajże, Tyle jej szczodrość ręki niezawarła, Ile się dziecko zgłodniałe rozkwili, Tyle kroć Matka, piersią go posili.
Ja z temi trzymam dziećmi, co ogólnie, Matkę za Matkę słusznie ukochali, Co ją bez krytyk czcą, szanują, wspolnie, Wszystko w niej dobre, a niezłe uznali, I mówią Matko, Pani wielowładna, Bez twej się łaski, kreatura żadna. Obejść niemoże, Człowiek, zwierz, Ptak,
przy niezgodzie sporki, Jedno powiada czego snádno dociec, Ze Mátka dobra, ále lepszy Oćiec. Drugi kontruie, y mowi: Bogdayźe, Matka dla dzieći nigdy nieumárła, Jlekroć prosisz: Matko chleba dayże, Tyle iey szczodrość ręki niezáwarła, Jle się dziecko zgłodniałe rozkwili, Tyle kroć Mátka, piersią go posili.
Ja z temi trzymam dziećmi, co ogolnie, Mátkę zá Mátkę słusznie ukocháli, Co ią bez krytyk czcą, szánuią, wspolnie, Wszystko w niey dobre, a niezłe uználi, Y mowią Mátko, Páni wielowładna, Bez twey się łáski, kreatura żadna. Obeyść niemoże, Człowiek, zwierz, Pták,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 127
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
wzrokiem potoczy, Troj-pot z słonego czoła ścierał kmieć roboczy, Już mu dawno tireli tireli jak dzwonki Tire, tire, tirile, tirile — skowronki Z trelem fraktując krzyczą, już woły ku porze Dopędza do popasu w trawistym ugorze, Sam też spieszy, że się wraz z sprzężajem w tej chwili Z uprowiantowanej kobiałki posili. Księżna też wstała z betów i oba książęta, Już brzmi w gmachach tam, gdzie gość — i ręczna i dęta Muzyka; na wydrwigrosz kotły, tarabany — Grzmot, łoskot, wraz armider ciężkie karawany Z kuchnią Wprzód wyprawują. jaki taki kudła Znosi skrzynki, szkatuły, tłomoki i pudła. Z rąk gości biorą
wzrokiem potoczy, Troj-pot z słonego czoła ścierał kmieć roboczy, Już mu dawno tireli tireli jak dzwonki Tire, tire, tirile, tirile — skowronki Z trelem fraktując krzyczą, już woły ku porze Dopędza do popasu w trawistym ugorze, Sam też spieszy, że sie wraz z sprzężajem w tej chwili Z uprowiantowanej kobiałki posili. Księżna też wstała z betow i oba książęta, Już brzmi w gmachach tam, gdzie gość — i ręczna i dęta Muzyka; na wydrwigrosz kotły, tarabany — Grzmot, łoskot, wraz armider ciężkie karawany Z kuchnią wprzod wyprawują. jaki taki kudła Znosi skrzynki, szkatuły, tłomoki i pudła. Z rąk gości biorą
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 49
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
temi słowy:
Pieśń.
Kto nie perfekt w miłości, niech nie zawodzi, Bo podobno nie komu — sobie zaszkodzi. Dowie się na potem, jako — lub z kłopotem — Przekowuje mury czyniąc sobie dziury Swem Kupido grotem.
Darmo cypryjską panią w tym każdy wini, Małżeńskiej powinności kto dość nie czyni. Wenus nie posili, kiedy-ć się pochyli. Omieszka w miłości swojej powinności I szlak cale zmyli.
Za nic są w miłości trudne przeprawy Tym, na których Kupido bożek łaskawy! Za nic morskie wały, miecze, kule, strzały, Za nic w miłości podrożne przykrości, Gdzie jest afekt stały!
Słowik nie tak wykrzyka w
temi słowy:
Pieśń.
Kto nie perfekt w miłości, niech nie zawodzi, Bo podobno nie komu — sobie zaszkodzi. Dowie sie na potem, jako — lub z kłopotem — Przekowuje mury czyniąc sobie dziury Swem Kupido grotem.
Darmo cypryjską panią w tym kożdy wini, Małżeńskiej powinności kto dość nie czyni. Wenus nie posili, kiedy-ć sie pochyli. Omieszka w miłości swojej powinności I szlak cale zmyli.
Za nic są w miłości trudne przeprawy Tym, na ktorych Kupido bożek łaskawy! Za nic morskie wały, miecze, kule, strzały, Za nic w miłości podrożne przykrości, Gdzie jest affekt stały!
Słowik nie tak wykrzyka w
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 102
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
naśladowania JEZUSA. Truciznę bierze/ kto tu smakami ziemskiemi żyje/ zwłaszcza uciekając od cierpienia z woli Boga zesłanego. V. DOsyć korzenny napój Panience widzieć we żłobie oblanego łzami Syna/ widzieć na mierzwie leżącego/ którego przedtym łono Ojcowskie piastowało. trzymać go na swym łonie/ dosyć z tąd Pannie na tym początku posiłku. posili potym silniej w męskim wieku/ gdy on na krzyżu/ a ona pod nim omdlewać będzie/ co z sobą w małym dziecinnym wieku uciechą opływali. Wzięła ta Panna w stajni posiłek do zbawienia od Dziecięcia/ wzięli i ludzie: bo to na mierzwie leżenie/ poczyna nasze odkupienie. Któż duszo JEZUSowa mógł co wycierpieć bez
náśládowánia IEZVSA. Trućiznę bierze/ kto tu smákami ziemskiemi żyie/ zwłaszczá vćiekáiąc od ćierpienia z woli Bogá zesłánego. V. DOsyć korzenny napoy Pánience widźieć we żłobie oblanego łzámi Syná/ widzieć ná mierzwie leżącego/ ktorego przedtym łono Ojcowskie piastowáło. trzymać go ná swym łonie/ dosyć s tąd Pánnie ná tym początku pośiłku. pośili potym śilniey w męskim wieku/ gdy on ná krzyżu/ á oná pod nim omdlewáć będźie/ co z sobą w máłym dźiećinnym wieku vćiechą opływali. Wźięłá tá Pánná w stáyni pośiłek do zbáwienia od Dźiećięćiá/ wźięli y ludźie: bo to ná mierzwie leżenie/ poczyna násze odkupienie. Ktoż duszo IEZVSowá mogł co wyćierpieć bez
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 12
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
nie przeszkadzamy/ wolno Dziecinie do tych i owych piersi się przenieść ale z tym wszytkim nie wolno nam nie pokazować Dziecięciu trzciny/ nie wolno i Matce i Dziecinie trzciny odrzucać; i Dziecię pewnie takiej jest woli/ że trzciny odrzucać nie chce: bo wie że z niej przyjęciem w dobra się pokarm krew obróci/ dobrze posili/ żołądka nie oziębi; gdyż ciepłe przez się mleko Panienki zagrzane ogniem z serca ku Bogu zapalonego/ jak tylko w ustka przyjdzie Dzieciny/ jak dojdzie do żołądka/ barziej się w nim za- grzeje: bo też w nim więtszy ogień zastanie niźli u Matki/ wzniecony męki instrumentami/ z których też jeden nie jest podlejszy
nie przeszkádzamy/ wolno Dźiećinie do tych y owych pierśi się przenieść ále z tym wszytkim nie wolno nam nie pokázowáć Dźiećięćiu trzćiny/ nie wolno y Mátce y Dźiećinie trzćiny odrzucać; y Dźiećię pewnie tákiey iest woli/ że trzćiny odrzucáć nie chce: bo wie że z niey przyięćiem w dobrá się pokarm krew obroći/ dobrze pośili/ żołądká nie oziębi; gdyż ciepłe przez się mleko Panienki zágrzáne ogniem z sercá ku Bogu zápalonego/ iák tylko w vstká przyidźie Dźiećiny/ iak doydźie do żołądka/ bárźiey się w nim zá- grzeie: bo też w nim więtszy ogień zástánie niźli v Mátki/ wzniecony męki instrumentámi/ z ktorych też ieden nie iest podleyszy
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 631
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636