wybieżał przeciwko nim/ ze drzwi namiotu/ i pokłonił się do ziemie. 3. I rzekł Panie mój jeślim teraz nalazł łaskę w oczach twoich niemijaj/ proszę/ sługi swego. 4. Przyniosą trochę wody/ a umyjecie nogi wasze/ i odpoczyniecie pod drzewem. 5. I przyniosą kęs chleba/ że posilicie serce wasze/ potym odeidziecie: dla tegoście bowiem przyszli do mnie sługi swego. 6. Tedy rzekli/ Tak uczyń/ jakoś powiedział. 6. I Pospieszył się Abraham do namiotu do Sary/ i rzekł: Spiesz się: rozczyń trży miarki mąki światłej/ a uczyń podpłomyków. 7. Abraham zaś szedł do
wybieżał przećiwko nim/ ze drzwi namiotu/ y pokłonił śię do źiemie. 3. Y rzekł Panie moj jeslim teraz nálazł łáskę w oczách twojich niemijaj/ proszę/ sługi swego. 4. Przyniosą trochę wody/ á umyjecie nogi wásze/ y odpoczyniećie pod drzewem. 5. Y przyniosą kęs chlebá/ że pośilićie serce wásze/ potym odeidźiećie: dla tegośćie bowiem przyszli do mnie sługi swego. 6. Tedy rzekli/ Ták uczyń/ jákoś powiedźiał. 6. Y Pospieszył śię Abráhám do namiotu do Sary/ y rzekł: Spiesz śię: rozcżyń trży miarki mąki świátłey/ á uczyń podpłomykow. 7. Abráhám záś szedł do
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 15
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
służącej cnotami ozdobieni. Podźcie do tego ziarna wszyscy wyschli/ bledzi/ którzy się skrami/ wilgotnościami/ ziemią karmicie; nie jest ci to pokarm wasz/ z niego posiłku nie weźmiecie/ i owszem zdrowie/ okrasę utracicie; skosztujcie tylko ziarna wiecznego/ Boga nasycającego/ w uściech i sercu miłego/ a obaczycie jako się posilicie/ jakiej ozdoby nabędziecie. Który się człowiek karmi Bogiem/ nie zazna nigdy głodu żadnego. Parą się pasie/ kto z ziemskich rzeczy szuka posiłku; z więdnieje raczej/ niżeliby miał nabyć ozdoby. Niechcę ja nigdy ziarna inszego/ niechcę posiłku nigdy milszego/ tylko jedynego ciebie w każdym momencie Boga. Otwórz ty
służącey cnotámi ozdobieni. Podźćie do tego źiárna wszyscy wyschli/ bledźi/ ktorzy się skrámi/ wilgotnośćiámi/ źiemią karmićie; nie iest ći to pokarm wász/ z niego pośiłku nie weźmiećie/ y owszem zdrowie/ okrásę vtráćićie; skosztuyćie tylko źiárná wiecznego/ Bogá násycáiącego/ w vśćiech y sercu miłego/ á obáczyćie iáko się pośilićie/ iákiey ozdoby nábędźiećie. Ktory się człowiek karmi Bogiem/ nie zázna nigdy głodu żadnego. Párą się páśie/ kto z źiemskich rzeczy szuka pośiłku; z więdnieie ráczey/ niżeliby miał nábyć ozdoby. Niechcę ia nigdy źiárna inszego/ niechcę pośiłku nigdy milszego/ tylko iedynego ćiebie w káżdym momenćie Bogá. Otworz ty
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 279
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
A to słuszna li, gdy z lada przyczyny Drzecie z ubogich chłopków wielkie winy? Że w twojej karczmie nędzniczek nie pije, Niechaj da winę. Cóż ma pić? Pomyje? Już też nie wolno z wyroku ciężkiego Zażyć mu, jako chce, czego dobrego. Czemu gorzałek i piw nie robicie Dobrych? Strapionych zawżdy posilicie Choć za ich pracą; tak i tobie, panie,
Pożytek i im wygoda się zstanie. Jako z pogany zgoła poczynacie, Że chrześcijanie, na to nic nie dbacie. A pewnie tak jest: drogo odkupiony, Jak i ty, prędzej może być zbawiony. Wiecież, że z ręku pracy ich żyjecie? Ci
A to słuszna li, gdy z leda przyczyny Drzecie z ubogich chłopków wielkie winy? Że w twojej karczmie nędzniczek nie pije, Niechaj da winę. Cóż ma pić? Pomyje? Już też nie wolno z wyroku ciężkiego Zażyć mu, jako chce, czego dobrego. Czemu gorzałek i piw nie robicie Dobrych? Strapionych zawżdy posilicie Choć za ich pracą; tak i tobie, panie,
Pożytek i im wygoda się zstanie. Jako z pogany zgoła poczynacie, Że chrześcijanie, na to nic nie dbacie. A pewnie tak jest: drogo odkupiony, Jak i ty, prędzej może być zbawiony. Wiecież, że z ręku pracy ich żyjecie? Ci
Skrót tekstu: SatPodBar_II
Strona: 717
Tytuł:
Satyr podgórski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965