opuszczą śmierci mojej bez pomsty. Wrzucają go potym na jedno teatrum wielkie i szerokie/ a z nim też i jego stróża/ także upstrzonego i pokrytego rozmaitemi piórami/ dawszy mu niemały w rękę tessak: tam on skacze/ świszcze/ a ono kordowsko w ręku trzyma/ i nim do więzienia zmierza. więzień też już poskakuje k niemu/ aby mu go z ręku wydarł/ już też uskakuje się na zad/ aby razu uszedł: a pod tym czasem białegłowy i pacholęta pociągając go/ już na prawą stronę/ już na lewą powrozami/ nie dopuszczą mu nigdy/ ani ruszyć się daleko z miejsca/ ani też odpocząć. Nakoniec stróż
opusczą śmierći moiey bez pomsty. Wrzucáią go potym ná iedno theátrum wielkie y szerokie/ á z nim też y iego strożá/ tákże vpstrzonego y pokrytego rozmáitemi piorámi/ dawszy mu niemáły w rękę tessak: tám on skacze/ świscze/ á ono kordowsko w ręku trzyma/ y nim do więźieniá zmierza. więźień też iuż poskákuie k niemu/ áby mu go z ręku wydárł/ iuż też vskákuie się ná zad/ áby rázu vszedł: á pod tym czásem białegłowy y pácholętá poćiągáiąc go/ iuż ná práwą stronę/ iuż ná lewą powrozámi/ nie dopusczą mu nigdy/ áni ruszyć się dáleko z mieyscá/ áni też odpocząć. Nákoniec stroż
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 86
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ogniem dziennym ani Febus jasnogorący, ani nocna pani. On otoczywszy piórmi lotnymi ramiona, Wyniesie was z niskości tych nad Oryjona. Onoż i siostra jego Zgoda, dusze z duchem Lutując, przepasuje was wiecznym łańcuchem; Ta skroniom waszym róże gotuje wyborne, Ta słodkobrzmiącej lutni ćwiczy strony sforne; Za nią w tropy wesoła poskakuje rota: Powolność, Wiara, Pokój, Dobra Myśl, Ochota. I Fortuna życzliwa na takie igrzysko Nie omieszkała, owszem, przystąpiwszy blisko, Bindę z oczu zdejmuje, a z szczęśliwej czary Na głowę waszę wlewa niepojęte dary. Bóg też, dawca wszelkiego dobra, swą osobą, Że tam przebywa, gdzie dwaj zgodnie
ogniem dziennym ani Febus jasnogorący, ani nocna pani. On otoczywszy piórmi lotnymi ramiona, Wyniesie was z niskości tych nad Oryjona. Onoż i siostra jego Zgoda, dusze z duchem Lutując, przepasuje was wiecznym łańcuchem; Ta skroniom waszym róże gotuje wyborne, Ta słodkobrzmiącej lutni ćwiczy strony sforne; Za nią w tropy wesoła poskakuje rota: Powolność, Wiara, Pokój, Dobra Myśl, Ochota. I Fortuna życzliwa na takie igrzysko Nie omieszkała, owszem, przystąpiwszy blisko, Bindę z oczu zdejmuje, a z szczęśliwej czary Na głowę waszę wlewa niepojęte dary. Bóg też, dawca wszelkiego dobra, swą osobą, Że tam przebywa, gdzie dwaj zgodnie
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 26
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Welikara prybierzało. Tut czetyry korakwi naszych Panow prewodnych tot czas zabrali naszych kommissarow y pobezeli znaty szczo hdes czuwaiut Czarneckoho. Towarzysz mowi cy poberemo ich. Baba oy poberyte Panunka pre Boh zywy postynayte dyczczych synow. Posłał tedy że by Chorągwie przyszły kazą tedy babie prowadzić do Gospody Komisarskiej. Baba zochotą wielką w jednym gzle poskakuje i pokazała gdzie Komisarze stoją. Staną tedy Chorągwie w rynku Komisarze w strach jak im dali znać, warta że pełne Miasto wojska. Każe komendant Charlewskiemu pytać p. Moskiewsku kto tu stoi? Pytać o Komisarzów Moskiewskich? Tym większy w strach. Już piechota co stała przy karawanach na Rynku ustąpiła do sieni a wtym zsiadło
Welikara prybierzało. Tut czetyry korakwi naszych Panow prewodnych tot czas zabrali naszych kommissarow y pobezeli znaty szczo hdes czuwaiut Czarneckoho. Towarzysz mowi cy poberemo ich. Baba oy poberyte Panunka pre Boh zywy postynayte dyczczych synow. Posłał tedy że by Chorągwie przyszły kazą tedy babie prowadzić do Gospody kommissarskiey. Baba zochotą wielką w iednym gzle poskakuie y pokazała gdzie kommissarze stoią. Staną tedy Chorągwie w rynku kommissarze w strach iak im dali znać, warta że pełne Miasto woyska. Kaze kommendant Charlewskiemu pytac p. Moskiewsku kto tu stoi? Pytac o kommissarzow Moskiewskich? Tym większy w strach. Iuz piechota co stała przy karawanach na Rynku ustąpiła do sieni a wtym zsiadło
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 98v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, chociem sama bez męża została”. I tak chłopa zniewoli, ze koniecznie musi Czołem uderzyć z chęcią onej to wdowusi. To zaraz małmazji i wina dobrego Każe nosić, ona też nie bardzo od tego. To się podeń podmyka, abo z nim żartuje, Abo, jest-li muzyka, przed nim poskakuje. To się sadzi, to sama ochoty dodawa, To kubkiem jego wino czeladzi rozdawa. To im tam, jak najlepiej może, deferuje, Abo chustki ze złotem poszyć obiecuje. Koszule, poszeweczki abo co grzecznego, By jedno do niej pana czynieli chętnego. Jeśli się też upije Jego Mość pan gąszek, To chłopcu
, chociem sama bez męża została”. I tak chłopa zniewoli, ze koniecznie musi Czołem uderzyć z chęcią onej to wdowusi. To zaraz małmazyej i wina dobrego Każe nosić, ona też nie bardzo od tego. To się podeń podmyka, abo z nim żartuje, Abo, jest-li muzyka, przed nim poskakuje. To się sadzi, to sama ochoty dodawa, To kubkiem jego wino czeladzi rozdawa. To im tam, jak najlepiej może, deferuje, Abo chustki ze złotem poszyć obiecuje. Koszule, poszeweczki abo co grzecznego, By jedno do niej pana czynieli chętnego. Jeśli się też upije Jego Mość pan gąszek, To chłopcu
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 165
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
było. Ale iż do czego potrzebniejszego czas przystępować/ tymi samemi dzielność i sławę tego bydlęcia zamknę słowy/ które Jednotworca najwyższy sam z ust swych Boskich do Joba sługi swego wyrzekł: Izali dodasz koniowi mężności/ abo okolisz szyję jego rżaniem? Izali wzbudzisz go jako szarańczą? chluba nozdrza jego postrach. Ziemię kopytem kopa/ poskakuje śmiele/ przeciwko zbrojnym następuje: wzgardza strachy/ ani ustępuje mieczowi. Na nim będzie brzmiał sajdak/ tkwiać będzie drzewo i tarcz. Rozżarzony zgrzytając będzie żarł ziemię/ ani się wzdryga na głos trąbienia. kiedy usłyszy trąbę/ mówi: Oto zdaleka poczuwam walkę/ napominanie Hetmanów/ i huk wojskowy. Chcemyli tedy
było. Ale iż do czego potrzebnieyszego czás przystępowáć/ tymi sámemi dźielność y sławę tego bydlęćiá zámknę słowy/ ktore Iednotworcá naywyższy sam z vst swych Boskich do Iobá sługi swego wyrzekł: Izali dodasz koniowi mężnośći/ ábo okolisz szyię iego rżániem? Izali wzbudźisz go iáko száráńczą? chlubá nozdrza iego postrách. Ziemię kopytem kopa/ poskákuie śmiele/ przećiwko zbroynym nástępuie: wzgárdza stráchy/ áni vstępuie mieczowi. Ná nim będźie brzmiał sáydak/ tkwiać będźie drzewo y tarcz. Rozżarzony zgrzytáiąc będźie żárł źiemię/ áni się wzdryga ná głos trąbienia. kiedy vsłyszy trąbę/ mowi: Oto zdáleká poczuwam walkę/ nápominánie Hetmánow/ y huk woyskowy. Chcemyli tedy
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Aij
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
jak pastwą/ Złe okarmić mogę Ptastwo: Teraz zaś u Pana mego/ Mam swą wolność/ i do jego Rąk wzleciawszy/ jako lubię Odrobinę w ręku skubię. Wino w czarze które stoi/ Jego i mnie wespół poi/ Gdzie rozlane struszki/ które W tej kąpiałce piórka piorę. Jeśli też co piję więcej/ Poskakuje gruchajęcy/ I skrzydłami nad kochanem Chwiejąc cienie czynie Panem. A gdy Słońce wpada w morze/ A Zachodnie świecą zorze/ Na Lutniej jego spoczywam Skąd swój pokoj i wczas miwam. To masz wszytko/ a w ostatku Bądź łaskaw dajęć w przydatku: Tyś mię nad Wronę mowniejszą I uczynił bezpieczniejszą. Dworzanek I
iák pastwą/ Złe okármić mogę Ptástwo: Teraz záś v Páná mego/ Mam swą wolność/ y do iego Rąk wzlećiawszy/ iáko lubię Odrobinę w ręku skubię. Wino w czárze ktore stoi/ Iego y mnie wespoł poi/ Gdźie rozlane struszki/ ktore W tey kąpiałce piorka piorę. Ieśli tesz co piję więcey/ Poskákuie grucháięcy/ I skrzydłámi nad kochánem Chwieiąc ćienie czynie Pánem. A gdy Słonce wpada w morze/ A Zachodnie swiecą zorze/ Ná Lutniey iego spoczywam Skąd swoy pokoy y wczás miwam. To masz wszytko/ á w ostátku Bądź łáskaw dáięć w przydátku: Tyś mię nád Wronę mownieyszą I vczynił bespiecznieyszą. Dworzánek I
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 111
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664