/ którym burze i zawieruchy Ojczyzny uciszając naufragia nie jeden raz salwował. Poniechał okrągłego świata/ pod którym pracowity ten Atlas przez lat 20 nie uboliwał/ ramion swoich nie uchylał. Nie porzucił ale położył z-ręku swoich do rąk Wm. złote jabłko Królewskie cum voto: Detur dignissimo. Wyprzedza dnia dzisiejszego IKM. odważnym poskokiem ostatni on termin równie Królom i żebrakom pospolity/ gdzie unus ictus aequat omnia, dobrowolnie idąc z-Krolewskiej fortuny in mores vitamque privati. Winosi z-pód tego świetnego Baldakinu/ z tego wysokiego Tronu bytność swoję; jednak przecię zostawuje nie tylko na tym miejscu/ ale barziej na wspaniałych piersiach Polskich Regis memoriam. Zostawuje dwudziestoletnich nieporownanych zasług numerum
/ ktorym burze i zawieruchy Oyczyzny ućiszáiąc naufragia nie ieden raz salwował. Poniechał okrągłego świátá/ pod ktorym prácowity ten Atlas przez lat 20 nie uboliwał/ ramion swoich nie uchylał. Nie porzucił ále położył z-ręku swoich do rąk Wm. złote iábłko Krolewskie cum voto: Detur dignissimo. Wyprzedza dniá dźiśieyszego IKM. odważnym poskokiem ostatni on termin rownie Krolom i żebrakom pospolity/ gdźie unus ictus aequat omnia, dobrowolnie idąc z-Krolewskiey fortuny in mores vitamque privati. Winośi z-pod tego świetnego Báldakinu/ z tego wysokiego Tronu bytność swoię; iednak przećię zostáwuie nie tylko ná tym miescu/ ale bárźiey ná wspániáłych piersiách Polskich Regis memoriam. Zostáwuie dwudźiestoletnich nieporownanych zasług numerum
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 18
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
, Strachu i przyszłej klęski ukazują znaki; Widać, że jem drżą drzewa pochylone w ręku, Nogi w strzemionach, wodza trzymane u łęku. Sam Pulian nie znając Rynalda mężnego, Strachu nie pokazuje po sobie żadnego I tak tęgiego wstrętu się nie spodziewając, Bieży przeciwko niemu, na cwał popuszczając.
XLV.
I w poskoku składa się za drzewem i zbiera Wszytko ciało do kupy jednej, potem zwiera Zawodnika obiema zaraz ostrogami I wypuszcza mu na bieg rzeźwiejszy wodzami. Drugi męstwa nie zmyśla, ale uderzeniem Pokazuje, że się w niem zgadza rzecz z imieniem I że kopią także kształtnie złożyć umie I że się na tem, jako ćwiczony, rozumie
, Strachu i przyszłej klęski ukazują znaki; Widać, że jem drżą drzewa pochylone w ręku, Nogi w strzemionach, wodza trzymane u łęku. Sam Pulian nie znając Rynalda mężnego, Strachu nie pokazuje po sobie żadnego I tak tęgiego wstrętu się nie spodziewając, Bieży przeciwko niemu, na cwał popuszczając.
XLV.
I w poskoku składa się za drzewem i zbiera Wszytko ciało do kupy jednej, potem zwiera Zawodnika obiema zaraz ostrogami I wypuszcza mu na bieg rzeźwiejszy wodzami. Drugi męstwa nie zmyśla, ale uderzeniem Pokazuje, że się w niem zgadza rzecz z imieniem I że kopią także kształtnie złożyć umie I że się na tem, jako ćwiczony, rozumie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 368
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kształtnie złożyć umie I że się na tem, jako ćwiczony, rozumie.
XLVI.
Obadwa uderzeniem równi sobie byli, Bo tak, jako mierzyli, w głowy się trafili, Ale bardzo nierówni męstwem i żelazem. Tamten przebił przez szyszak, a ten zdechł zarazem. Nie po tem męstwa poznać, kiedy kto w poskoku Dobrze zmierzy i kształtnie drzewo niesie w toku, Ale i szczęścia trzeba; bo nic nie pomoże I nic męstwo bez niego albo mało może.
XLVII.
Zabiwszy Puliana Rynald z temże drzewem Na króla orańskiego bieży z wielkiem gniewem, Który w serce ubogi i barzo beł mały, W kości i w mięso wielki i
kształtnie złożyć umie I że się na tem, jako ćwiczony, rozumie.
XLVI.
Obadwa uderzeniem równi sobie byli, Bo tak, jako mierzyli, w głowy się trafili, Ale bardzo nierówni męstwem i żelazem. Tamten przebił przez szyszak, a ten zdechł zarazem. Nie po tem męstwa poznać, kiedy kto w poskoku Dobrze zmierzy i kształtnie drzewo niesie w toku, Ale i szczęścia trzeba; bo nic nie pomoże I nic męstwo bez niego albo mało może.
XLVII.
Zabiwszy Puliana Rynald z temże drzewem Na króla orańskiego bieży z wielkiem gniewem, Który w serce ubogi i barzo beł mały, W kości i w mięso wielki i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 369
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ś na nim nigdy wciąsz nieposkakował do krótkich koł. To jest/ abyś wciąsz skoczywszy zaraz/ krótkie łamanie odprawować miał/ boby się Koń tym oszukał/ gdy wciąsz na nim skoczysz/ onej krótkiej wyprawy nadziewająć się wnet i tam i sam będzie sobą chwiał/ zaczymby wdzięczne w ręku dzierżenie/ i gładkość poskoków przyjemną stracił. Także i do kopijej nie byłby tęgiraz/ a tak kiedy skoczysz wciąsz/ biegajże od miejsca do miejsca/ już jednym trybem aż do zadzierżenia. Jedno nigdzie nie obracaj dwa za jeden/ boby się tym do potrzeby popsował koń/ w której z miejsca musi prędki wyskok być. A potym
ś ná nim nigdy wćiąsz nieposkákował do krotkich koł. To iest/ abyś wćiąsz skoczywszy záraz/ krotkie łamánie odpráwowáć miał/ boby sie Koń tym oszukał/ gdy wćiąsz ná nim skoczysz/ oney krotkiey wypráwy nádźiewáiąć sie wnet y tám y sám będźie sobą chwiał/ záczymby wdźięczne w ręku dźierżenie/ y głádkość poskokow przyiemną stráćił. Także y do kopiiey nie byłby tęgiraz/ á ták kiedy skoczysz wćiąsz/ biegayże od mieyscá do mieyscá/ iuż iednym trybem áż do zádźierżenia. Iedno nigdźie nie obrácay dwá zá ieden/ boby sie tym do potrzeby popsował koń/ w ktorey z mieyscá muśi prędki wyskok bydź. A potym
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 14
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
wywindowawszy — przysiągł, że więcej morzem żeglować nie ma. Wiatr spory po morzu począł wiać.
Lecz u nas niemniej także też pracują, Wszystkie z pilnością żagle rozwiązują Patrzając na wiatr, który kiedy sporem Po morzu bieżał w swoim pędzie torem, Spokojne chwile z morza odbieżały, A przed wiatrem szły niestateczne wały Z prędkim poskokiem, niosąc powiewanie Z sobą na nasze ckliwe żeglowanie. Jedziemy tedy zwyczajnie torując Drogę a pilnie gościniec prostując. Lub już noc zaszła i nie widać wiele, Przecię Marynarz prostą drogę ściele Swoim rozumem i swojemi znaki Dobrze kieruje, a złe mija ślaki. Więc noc przez żadnych trwóg-eśmy przebyli I rano wiatry dobre nam
wywindowawszy — przysiągł, że więcej morzem żeglować nie ma. Wiatr spory po morzu począł wiać.
Lecz u nas niemniej także też pracują, Wszystkie z pilnością żagle rozwiązują Patrzając na wiatr, który kiedy sporem Po morzu bieżał w swoim pędzie torem, Spokojne chwile z morza odbieżały, A przed wiatrem szły niestateczne wały Z prędkim poskokiem, niosąc powiewanie Z sobą na nasze ckliwe żeglowanie. Jedziemy tedy zwyczajnie torując Drogę a pilnie gościniec prostując. Lub już noc zaszła i nie widać wiele, Przecię Marynarz prostą drogę ściele Swoim rozumem i swojemi znaki Dobrze kieruje, a złe mija ślaki. Więc noc przez żadnych trwóg-eśmy przebyli I rano wiatry dobre nam
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 133
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nugarum, et vanitatibus vanitatum; anima mea liquefacta est, vt sponius locutus est.
NIgdy tak strzała puszczona z cięciwy Prędko nie leci/ nigdy boju chciwy Tak żartko żołnierz/ na swym żartkim koniu Nie pokazuje po Marsowym błoniu. Jakom ja w ten czas/ częścią przestraszony/ Częścią niebieskim ogniem zapalony Czynił nadzwyczaj szalone poskoki/ A strach mię chwytał nie mały za boki. Jeszcze Cyntia w ciemnym złotogłowie/ Tkała Opończe na Szarej osnowie. Na niebie jasny Miesiąc świecił jeszcze/ Na pożądane gdym przybieżał miejsce. W gęstwie zarosłej/ gliną oblepiony/ Widziałem domek/ z chrostu upleciony/ Rzeka szumiąca podeń podpływała/ Między brzegami cichuchno
nugarum, et vanitatibus vanitatum; anima mea liquefacta est, vt sponius locutus est.
NIgdy tak strzałá puszczona z ćięćiwy Prędko nie leći/ nigdy boiu chćiwy Tak żartko żołnierz/ na swym żartkim koniu Nie pokázuie po Marsowym błoniu. Iákom ia w ten czás/ częśćią przestraszony/ Częśćią niebieskim ogniem zapalony Czynił nadzwyczay szalone poskoki/ A strach mię chwytał nie mały zá boki. Ieszcze Cynthia w ćiemnym złotogłowie/ Tkáła Opończe na Szárey osnowie. Na niebie iasny Mieśiąc świecił ieszcze/ Na pożądáne gdym przybieżał mieysce. W gęstwie zarosłey/ gliną oblepiony/ Widźiałem domek/ z chrostu vplećiony/ Rzeka szumiąca podeń podpływała/ Między brzegami ćichuchno
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: C2
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
ciężkie pozwalają. A gdy jutrzenka biała na wschód podawała Rany świt i dać miejsce bratu Febe miała, Porwawszy się, żelazne odzieże wdziewały I na konie ochoczo najrętsze wsiadały.
LXXX
Ledwo ze wrót pomkną się trzy lub cztery kroki, Ujrzą, ano z kurzawy gęstej dym wysoki Z tyłu jem się ukazał, a tęten prędkiego Poskoku jazdy sporej zagłuszał każdego. Obrócą wzrok, gdzie prochy mgłę wzbudzają ony Tak daleko, jak zasiądz może wyciśniony Kamień, i wnet we zbrojach dwudziestu postrzegli, Co na koniech w pochyły wąwóz pędem wbiegli.
LXXX
W pośrzodku prowadzili wiekiem obciążoną, Na szkapsku białą głowę z twarzą pochyloną; Tak zbrodnia do szubienic na katowskie męki
ciężkie pozwalają. A gdy jutrzenka biała na wschód podawała Rany świt i dać miejsce bratu Febe miała, Porwawszy się, żelazne odzieże wdziewały I na konie ochoczo najrętsze wsiadały.
LXXX
Ledwo ze wrót pomkną się trzy lub cztery kroki, Ujrzą, ano z kurzawy gęstej dym wysoki Z tyłu jem się ukazał, a tęten prędkiego Poskoku jazdy sporej zagłuszał każdego. Obrócą wzrok, gdzie prochy mgłę wzbudzają ony Tak daleko, jak zasiądz może wyciśniony Kamień, i wnet we zbrojach dwudziestu postrzegli, Co na koniech w pochyły wąwóz pędem wbiegli.
LXXX
W pośrzodku prowadzili wiekiem obciążoną, Na szkapsku białą głowę z twarzą pochyloną; Tak zbrodnia do szubienic na katowskie męki
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 149
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ani Jako się jej wnukowie zemszczą rozgniewani. .
LX
Tem czasem z Brandymartem swojem Orland śmiały Zbroję, od której blaski promienie ciskały, Wdziawszy, do pogańskiego Marsa drzewo składa. Z drugiej strony Agramant z markiezem wypada, Dobry Sobryn z Brandmartem i groty stalone Zniżywszy, mierzą w piersi, tarczą zasłonione. Od najbystrzejszych brzegi poskoków zadrżały, Morze szum więtszy dało, góry się ozwały.
LXVII.
Sześć kopij, jakby z lodu urobione były, Do samych gałek w drobne trzaski się skruszyły. Głosy rozlegających huków usłyszała Francja, gdzie je Echo w lasy posyłała. Zwarł się Orland z Gradasem; oczy jem pałają Najwspanialszą kolerą, zębami zgrzytają I mogli
ani Jako się jej wnukowie zemszczą rozgniewani. .
LX
Tem czasem z Brandymartem swojem Orland śmiały Zbroję, od której blaski promienie ciskały, Wdziawszy, do pogańskiego Marsa drzewo składa. Z drugiej strony Agramant z markiezem wypada, Dobry Sobryn z Brandmartem i groty stalone Zniżywszy, mierzą w piersi, tarczą zasłonione. Od najbystrzejszych brzegi poskoków zadrżały, Morze szum więtszy dało, góry się ozwały.
LXVII.
Sześć kopij, jakby z lodu urobione były, Do samych gałek w drobne trzaski się skruszyły. Głosy rozlegających huków usłyszała Francya, gdzie je Echo w lasy posyłała. Zwarł się Orland z Gradasem; oczy jem pałają Najwspanialszą kolerą, zębami zgrzytają I mogli
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 244
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
obrusy im długie, gdzie też i liber rozsyła swe flasze, do nich szkła różne i tureckie czasze.
A gdy i cukier przyniosą wetowy, i sieje wino łagodne rozmowy, wstydliwą nimfę po onym obiedzie jeden z powinnych męża jej wywiedzie.
Wziąwszy też i sam kogo tam do boku, bije jej czołem i w snażnym poskoku on i pozorne pary przed nim płyną, jako im regał i piszczałki słyną.
Aż ją sam własną weźmie znowu dłonią, a wprzód się sobie tym niżej ukłonią; dopiero radość miła oczy bawi, a ociec patrząc leje łzy na jawi.
A tu dopiero taniec się zagęści, bo i kwitnąca młódź wywodzi częściej,
obrusy im długie, gdzie też i liber rozsyła swe flasze, do nich śkła różne i tureckie czasze.
A gdy i cukier przyniosą wetowy, i sieje wino łagodne rozmowy, wstydliwą nimfę po onym obiedzie jeden z powinnych męża jej wywiedzie.
Wziąwszy też i sam kogo tam do boku, bije jej czołem i w snażnym poskoku on i pozorne pary przed nim płyną, jako im regał i piszczałki słyną.
Aż ją sam własną weźmie znowu dłonią, a wprzód się sobie tym niżej ukłonią; dopiero radość miła oczy bawi, a ociec patrząc leje łzy na jawi.
A tu dopiero taniec się zagęści, bo i kwitnąca młódź wywodzi częściéj,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 287
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
musi/ ile w służbie:wyjąwszyby pan wyciskał co nieprzystojnego na słudze/ aboby się z nim obchodził nie przystojnie/ to już tam Szlacheciwo ma miejsce/ i tym się każdy cnotliwy sługa zaszczycić i panu zastawić Szlachectwem może. Z drugiej przyczyny jest nieporządek miedzy panem a sługą/ w rozkazowaniu pańskim/ a w poskoku abo w posłuszeństwie służebnym/ gdy panowie sługom rozkazują nieporządnie. Jako na przykład: Rzecze Pan: Idź a im który/ ali się wszyscy porwą/ a żaden nie idzie/ bo nie wie żaden komu Pan iść rozkazał. Dobrze Cyrus/ jako Xenophon napisał/ kiedy któremu słudze miał co rozkazać/ imieniem mu własnym rozkazował
muśi/ ile w służbie:wyiąwszyby pan wyćiskał co nieprzystoynego ná słudze/ áboby się z nim obchodźił nie przystoynie/ to iuż tám Szlácheciwo ma mieysce/ y tym się káżdy cnotliwy sługá zásczyćić y pánu zástáwić Szláchectwem może. Z drugiey przyczyny iest nieporządek miedzy pánem á sługą/ w roskázowániu páńskim/ á w poskoku ábo w posłuszeństwie służebnym/ gdy pánowie sługom roskázuią nieporządnie. Iáko ná przykład: Rzecze Pan: Idź a im ktory/ áli się wszyscy porwą/ á żaden nie idźie/ bo nie wie żaden komu Pan iść rozkazał. Dobrze Cyrus/ iáko Xenophon nápisał/ kiedy ktoremu słudze miał co roskazáć/ imieniem mu własnym roskázował
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 93
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625