na nosie ołowiane. Położono przed nim pugilarz z młyńskiego kamienia wielki i z niego wołał imieniem i przezwiskiem każdej, która tam była — ożywały się jakoby przez sen abo w garncu. Znałem z nich wiele, tu osobliwie z Polskiej, lecz zapamiętałem które; po prostu bojałem się, by mię ozogami nie posmarowały, co na nich poprzyjeżdżały, bo mi nimi groziły; ale mię nie widziały. Przyniesiono potem onemu siwoklęskowi zwierciadło wielkie i owczy dzwonek, w który gdy brząknął, jedna z nich przychodziła i pojźrzawszy w zwierciadło, aż każda: abo w kotkę, abo w kozę, abo w gapę, abo w liszkę, a
na nosie ołowiane. Położono przed nim pugilarz z młyńskiego kamienia wielki i z niego wołał imieniem i przezwiskiem każdej, która tam była — ożywały się jakoby przez sen abo w garncu. Znałem z nich wiele, tu osobliwie z Polskiej, lecz zapamiętałem które; po prostu bojałem się, by mię ozogami nie posmarowały, co na nich poprzyjeżdżały, bo mi nimi groziły; ale mię nie widziały. Przyniesiono potem onemu siwoklęskowi zwierciadło wielkie i owczy dzwonek, w który gdy brząknął, jedna z nich przychodziła i pojźrzawszy w zwierciadło, aż każda: abo w kotkę, abo w kozę, abo w gapę, abo w liszkę, a
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 335
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
uformować z kilką głowami i skrzydłami. Trzy albo cztery żółtki całe, nie pogniecione, w jedną włóż skorupę i pod kurę podłóż zaszpuntowawszy: urodzi się kurczę tyleż głów i skrzydeł mające. Co za rzecz prawdziwą pisze Kircherus.
Kurczę różnego koloru. Pisze Sesnerus, iż jakimi kolorami napuścisz po wierzchu ja je, a potem posmarujesz oliwą, żeby wsiąkła, takiego koloru urodzi się kurczę - -
Żeby czarownice pszczołom nie szkodziły; miętę ptaszą ususzyć i snopkami kłaść pod ule poświęciwszy - -
1. Drzewo wiązowe i brzoskwiniowe, gdy przed czasem i nie według zwyczaju z liścia opada, znak jest powietrza na wszelkie bydło.
2. Bydło nieczyste między oborą
uformować z kilką głowami i skrzydłami. Trzy albo cztery żółtki całe, nie pogniecione, w jedną włóż skorupę i pod kurę podłóż zaszpuntowawszy: urodzi się kurczę tyleż głów i skrzydeł mające. Co za rzecz prawdziwą pisze Kircherus.
Kurczę różnego koloru. Pisze Sesnerus, iż jakimi kolorami napuścisz po wierzchu ja je, a potem posmarujesz oliwą, żeby wsiąkła, takiego koloru urodzi się kurczę - -
Żeby czarownice pszczołom nie szkodziły; miętę ptaszą ususzyć i snopkami kłaść pod ule poświęciwszy - -
1. Drzewo wiązowe i brzoskwiniowe, gdy przed czasem i nie według zwyczaju z liścia opada, znak jest powietrza na wszelkie bydło.
2. Bydło nieczyste między oborą
Skrót tekstu: DuńKal1731Rzecz
Strona: 5
Tytuł:
Praktyka gospodarska każdemu potrzebna
Autor:
Stanisław Duńczewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1731 a 1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1740
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
9. DO TEGOŻ
Szlachtą się w swej ojczyźnie cudzoziemcy rodzą, Szlachtą do nas z herbami gotowymi wchodzą. Nie nasza pytać królów, dla jakiej przyczyny Porównać się ich zdało z koronnymi syny, Wielce by niepotrzebna na nich inwektywa; Lecz gdy się chłopek abo mieszczanek podszywa? Skoro pieniędzmi ręce, głowę polityką, Wyprawną posmaruje gębę kauzydyką, Figiel na herb, aż ujdzie za szlachcica wszędy. Małoż ich okrywają księże rewerendy, Co swych panów dziedzicznych sądzą na ratuszu? Kupi wieś synowcowi: aż Korczak, pies w kuszu. Niechże mu to kto zada — pewnie się wywiedzie, Podpoiwszy na ranym sąsiadów obiedzie, Albo więc garść któremu
9. DO TEGOŻ
Szlachtą się w swej ojczyźnie cudzoziemcy rodzą, Szlachtą do nas z herbami gotowymi wchodzą. Nie nasza pytać królów, dla jakiej przyczyny Porównać się ich zdało z koronnymi syny, Wielce by niepotrzebna na nich inwektywa; Lecz gdy się chłopek abo mieszczanek podszywa? Skoro pieniędzmi ręce, głowę polityką, Wyprawną posmaruje gębę kauzydyką, Figiel na herb, aż ujdzie za szlachcica wszędy. Małoż ich okrywają księże rewerendy, Co swych panów dziedzicznych sądzą na ratuszu? Kupi wieś synowcowi: aż Korczak, pies w kuszu. Niechże mu to kto zada — pewnie się wywiedzie, Podpoiwszy na ranym sąsiadów obiedzie, Albo więc garść któremu
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 395
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wziąć ze szpitala, jednak ona poszła do szpitala S. Ducha w Krakowie, udawszy fałszywie w pomienionym szpitalu, jakoby miała pozwolenie od IM. P. Prowizora wziąć dzicie na wychowanie, gdzie jej dali dzicie już ochrzczone i tak niewiasty w pomienionym szpitalu będące oszukała, z którym dzicięciem na Krowodrzą do domu swego poszedszy, posmarowawszy sobie pomiędzy nogami juchą bydlęcą dla jakiego znaku rodzenia, zdała się być chorą przed mężem i domowemi swemi, jakoby ją P. Bóg rozwiązał, za prawdziwą rzecz udawała, której mąż uwierzywszy, sprowadził niewiastę Rozalią sfaczkę czyli Skawinską obywatelkę Krowoderską, przy chorych niewiastach bywającą, która niewiasta, na prośbę jej, z dziecięciem poszła
wziąść ze szpitala, iednak ona poszła do szpitala S. Ducha w Krakowie, udawszy fałszywie w pomienionym szpitalu, iakoby miała pozwolenie od IM. P. Prowizora wziąść dzicie na wychowanie, gdzie iey dali dzicie iuż ochrzczone y tak niewiasty w pomienionym szpitalu będące oszukała, z ktorym dzicięciem na Krowodrzą do domu swego poszedszy, posmarowawszy sobie pomiędzy nogami iuchą bydlęcą dla iakiego znaku rodzenia, zdała się bydz chorą przed mężem y domowemi swemi, iakoby ią P. Bog rozwiązał, za prawdziwą rzecz udawała, ktorey mąż uwierzywszy, sprowadził niewiastę Rozalią sfaczkę czyli Skawinską obywatelkę Krowoderską, przy chorych niewiastach bywaiącą, ktora niewiasta, na prozbę iey, z dziecięciem poszła
Skrót tekstu: KsKrowUl_4
Strona: 658
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 4
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1758 a 1771
Data wydania (nie wcześniej niż):
1758
Data wydania (nie później niż):
1771
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
polskich dawano na koń samych kopijek, które po trzy grosze szły, a za to musiało się całe wojsko podpisować na jurament spisany, jako cara moskiewskiego interesów odstępować nie będą i wiernie mu usłużą. I to był brzydki mankament, że za kilkadziesiąt złotych krew swoję przedawali szlachta polska, a pan hetman z niektórymi półkownikami wojskowymi posmarował sobie dobrze ręce srebrem moskiewskiem. Z pod Zarzecza ruszył się hetman Sieniawski, około świętego Michała stanął nad Wisłą pod Piotrawinem i kazał zbudować most przez Wisłę na szkutach. Tamże przyszedł car z wojskiem swojem, gdzie hetman wystąpiwszy półmili od obozu swego, prezentował carowi wojska polskie, które trzy razy salwę dawało, a: Moskwa
polskich dawano na koń samych kopijek, które po trzy grosze szły, a za to musiało się całe wojsko podpisować na jurament spisany, jako cara moskiewskiego interesów odstępować nie będą i wiernie mu usłużą. I to był brzydki mankament, że za kilkadziesiąt złotych krew swoję przedawali szlachta polska, a pan hetman z niektórymi półkownikami wojskowymi posmarował sobie dobrze ręce srebrem moskiewskiem. Z pod Zarzecza ruszył się hetman Sieniawski, około świętego Michała stanął nad Wisłą pod Piotrawinem i kazał zbudować most przez Wisłę na szkutach. Tamże przyszedł car z wojskiem swojém, gdzie hetman wystąpiwszy półmili od obozu swego, prezentował carowi wojska polskie, które trzy razy salwę dawało, a: Moskwa
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 155
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
sobie krystery nie lać bocianowej, Która prędko przyczyną bywa śmierci nowej. Gorzałka złe powietrze i z człowieka gnoje, Jako rolnik z obory, tak uprząta swoje. Ona febry, kwartany z pieprzem strawić umie, I mdłości odejmuje, i chorym rozumie. Opuchlinę wyniscza, morzyska hamuje, Lep parszywy, z zajęczą krwią gdy posmaruje. To gnidy i mnożne wszy odgania od ciała, I świerzb zgubi, gdy siarka będzie w niej pływała. Mowę kto straci, gdy jej z driakwią używa Lub z olejkiem z burstynu, uzdrowiony bywa. Mole gdy włosy strzygą gdziekolwiek niewieście, Niech je śmierdziałką moczą, spali je jak w teście. Zagorzelinę Jęczy i
sobie krystery nie lać bocianowej, Która prędko przyczyną bywa śmierci nowej. Gorzałka złe powietrze i z człowieka gnoje, Jako rolnik z obory, tak uprząta swoje. Ona febry, kwartany z pieprzem strawić umie, I mdłości odejmuje, i chorym rozumie. Opuchlinę wyniscza, morzyska hamuje, Lep parszywy, z zajęczą krwią gdy posmaruje. To gnidy i mnożne wszy odgania od ciała, I świerzb zgubi, gdy siarka będzie w niej pływała. Mowę kto straci, gdy jej z dryakwią używa Lub z olejkiem z burstynu, uzdrowiony bywa. Mole gdy włosy strzygą gdziekolwiek niewieście, Niech je śmierdziałką moczą, spali je jak w teście. Zagorzelinę Ieczy i
Skrót tekstu: WodGorzBad
Strona: ?
Tytuł:
Wodka albo gorzałka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
tylko gorzałka była, o odpust nie dbają; Kiedy się nie popili, za nieszczęście mają.
Jeszcze lepiej, gdy się owo walą koszturami, I drugim nazajutrz ganią: nie byliście z nami! Jeden rękę na ręczniku, drugi gębę nosi Zawiązaną; więc na zęby o szarą maść prosi. Drugi kupuje driakiew, posmarować głowy; Trzeci mówi, że ja mam szpik kobyli gotowy. Drugi wziąwszy sztukę mazi, ranę nią zatopi, Walanty mu po balwierzu: tak się leczą chłopi. Więc to już weszło w obyczaj; nie byliby żywi. By nie mieli w karczmie bywać, chłopi niecnotliwi. Cnotliwego nie wspominam, bo nie bywa
tylko gorzałka była, o odpust nie dbają; Kiedy się nie popili, za nieszczęście mają.
Jeszcze lepiej, gdy się owo walą koszturami, I drugim nazajutrz ganią: nie byliście z nami! Jeden rękę na ręczniku, drugi gębę nosi Zawiązaną; więc na zęby o szarą maść prosi. Drugi kupuje dryakiew, posmarować głowy; Trzeci mówi, że ja mam szpik kobyli gotowy. Drugi wziąwszy sztukę mazi, ranę nią zatopi, Walanty mu po balwierzu: tak się leczą chłopi. Więc to już weszło w obyczaj; nie byliby żywi. By nie mieli w karczmie bywać, chłopi niecnotliwi. Cnotliwego nie wspominam, bo nie bywa
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 54
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903