Chrystusowe owieczki wyganiają. Niech przed nami pokarm i napój położą/ któremi je karmią i poją. Pewienem tego Bracia/ że jacy są Panowie/ tacy i słudzy/ Jakowi my rąk wkładacze/ takowi i ci którzy rąk wkładanie od nas przyjmują. A jeśliże my pod cieniem niedbalstwa drzemiem/ a oni prze lenistwo i posnęli/ jeśli my światłością słoneczną będąc/ mgłą nieumiejętności pociemnieli/ tak iż niektórzy z nas i swego własnego języka pism dobrze czytać nie umiemy: światłość Księżyca jaka będzie? ponieważ nasza świałość i w nich i w powierzonej im rozumnej trzodzie świecić się miała? gdzież nie mrok/ gdzie nie ciemność? Dla której wielkie wielu
Chrystusowe owiecżki wyganiáią. Niech przed námi pokarm y napoy położą/ ktoremi ie karmią y poią. Pewienem tego Bráćia/ że iacy są Pánowie/ tácy y słudzy/ Iákowi my rąk wkłádácże/ tákowi y ći ktorzy rąk wkłádánie od nas przyimuią. A ieśliże my pod ćieniem niedbálstwá drzemiem/ á oni prze lenistwo y posnęli/ iesli my świátłośćią słonecżną będąc/ mgłą nieumieiętnośći poćiemnieli/ ták iż niektorzy z nas y swego własnego ięzyká pism dobrze cżytáć nie vmiemy: świátłość Kśiężycá iáka będźie? ponieważ nászá świáłość y w nich y w powierzoney im rozumney trzodźie świećić się miáłá? gdźież nie mrok/ gdźie nie ćiemność? Dla ktorey wielkie wielu
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 26
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
dymami. Zgęsłe zamroki tam wszędzie panują, czym potępieńców, o, jako mordują, gdy nic nie widzą ku swojej radości, tylko ciemności. Noc tam jest zawsze, ach, noc uprzykrzona, która na wieki nie będzie skończona. Nie doczeka się nikt kiedyż świtania abo zarania. O, jakby radzi by twardo posnęli nieszczęsni ludzie, a tak utracili nocy tak długiej, a sobie ulżyli przy takiej chwili! Lecz nędzny ich sen w łożnicy takowej, w siarczystych dymach, w pościeli ogniowej, między gadziną onych kąsającą, spać niedającą. Niemasz rodziców nad nędznym płaczących, krewnych, przyjaciół chorego cieszących, ani uciesznej świata kompanijej w takiej
dymami. Zgęsłe zamroki tam wszędzie panują, czym potępieńców, o, jako mordują, gdy nic nie widzą ku swojej radości, tylko ciemności. Noc tam jest zawsze, ach, noc uprzykrzona, która na wieki nie będzie skończona. Nie doczeka się nikt kiedyż świtania abo zarania. O, jakby radzi by twardo posnęli nieszczęśni ludzie, a tak utracili nocy tak długiej, a sobie ulżyli przy takiej chwili! Lecz nędzny ich sen w łożnicy takowej, w siarczystych dymach, w pościeli ogniowej, między gadziną onych kąsającą, spać niedającą. Niemasz rodziców nad nędznym płaczących, krewnych, przyjaciół chorego cieszących, ani uciesznej świata kompanijej w takiej
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 68
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
O Ekonomice mianowicie o Studni, Fontannie etc.
wpuszczonej, ledwo trzecia część zostaje; gdyż jedna schudnie, druga zasnie, trzecia idzie wprzyczynku etc. Ryby łowić tym możesz fortelem stojąc na wodzie. Nakładź w wór nie gęsty wapna nie gaszonego, spuść w wodę tenże wór, wlot od wody zmieszanej zwapnem posną ryby, i powierzchu pływać będą, łatwe ku złowieniu. Item weź ziela Waleriana, alias kotki zwanego, włóż w sak, do niego się na zapach ryby spłyną do saku. Item weź ziela Tithymalos tojest skoczek, albo wilczy mlecz, albo mak leśny, albo kołowrot zwanego, utłucz, porób gałeczki, rzucaj
O Ekonomice mianowicie o Studni, Fontannie etc.
wpuszczoney, ledwo trzecia część zostaie; gdyż iedna schudnie, druga zasnie, trzecia idzie wprzyczynku etc. Ryby łowić tym możesz fortelem stoiąc na wodzie. Nakładź w wor nie gęsty wapna nie gaszonego, spuść w wodę tenże wor, wlot od wody zmiesżaney zwapnem posną ryby, y powierzchu pływać będą, łatwe ku złowieniu. Item weź ziela Waleriana, alias kotki zwanego, włoż w sak, do niego się na zapach ryby spłyną do saku. Item weź ziela Tithymalos toiest skoczek, albo wilczy mlecz, albo mak leśny, albo kołowrot zwanego, utłucz, porob gałeczki, rzucay
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 468
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
w Polsce Familii Patriarcha. Tu była Biskupa Kruszwi- Geografia Generalna partykularna
ckiego teraz do Wrocławka przeniesionego Katedra z tundacyj Mieczysława I Książęcia, a teraz tu jest Kolegiata 24 Kanoników mająca. Tu nad Gopłem w polu Władysław Herman Książę Polski z Synem swoim Zbigniewem miał batalię i zbił go, aż Gopło krwią się zafarbowało, i ryby posnęły teste Miechovita. Tu jest WROCŁAWEK, a lepiej WŁOCŁAWEK po Łacinie Uladyslavia, od Władysława I pod swoim imieniem fundowane Miasto nad Wisłą, według Długosza Tomo[...] z przeniesieniem tu Katedry z Kruszwicy; wystawiwszy Kościół wspaniały, i Pałac, Rezydencję dla Kanoników per hostilitatem porujnowane, ale znowu zreparowane. Tu był Maciej Golanczewski Biskupem, z
w Polszcze Familii Patryarcha. Tu była Biskupa Kruszwi- Geografia Generalna partykularna
ckiego teraz do Wrocławka przeniesionego Katedra z tundacyi Mieczysława I Xiążęcia, a teraz tu iest Kollegiata 24 Kanonikow maiąca. Tu nad Gopłem w polu Władysław Herman Xiąże Polski z Synem swoim Zbigniewem miał batalię y zbił go, aż Gopło krwią się zafarbowało, y ryby posnęły teste Miechovita. Tu iest WROCŁAWEK, a lepiey WŁOCŁAWEK po Łacinie Vladislavia, od Władysława I pod swoim imieniem fundowane Miasto nad Wisłą, według Długosza Tomo[...] z przeniesieniem tu Katedry z Kruszwicy; wystawiwszy Kościoł wspaniały, y Pałac, Rezydencyę dla Kanonikow per hostilitatem poruynowane, ale znowu zreparowane. Tu był Maciey Golanczewski Biskupem, z
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 317
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
miłosierdziu swojem, Racz obdarzyć czystego sumnienia pokojem; A te drzewa, które tu me niecnoty wytną, Niechaj na wieki w twoim dziardynie zakwitną. TREN V
Zmartwychwstania Pańskiego wielkonocne święto (Triumf jego nad śmiercią, której łomie pęto, Grób zgwałci) następuje, gdzie przy wdzięcznej wiośnie Wszytko się obżywia, co w przeszłą zimę pośnie. Z starej sierci i bydła, i zwierze się lenią, Ptacy pierzą, a góry i lasy zielenią; Ludzie, na jakie kogo ochędćstwo stanie, Stroją się do kościoła w Pańskie Zmartwychwstanie. Daj Boże, wyleniwszy z grzechów się kożucha, Więcej do kapłańskiego nie nosić ich ucha, Ale nabywszy dzisiaj cnót pobożnych sierci
miłosierdziu swojem, Racz obdarzyć czystego sumnienia pokojem; A te drzewa, które tu me niecnoty wytną, Niechaj na wieki w twoim dziardynie zakwitną. TREN V
Zmartwychwstania Pańskiego wielkonocne święto (Tryumf jego nad śmiercią, której łomie pęto, Grób zgwałci) następuje, gdzie przy wdzięcznej wiośnie Wszytko się obżywia, co w przeszłą zimę pośnie. Z starej sierci i bydła, i zwierze się lenią, Ptacy pierzą, a góry i lasy zielenią; Ludzie, na jakie kogo ochędćstwo stanie, Stroją się do kościoła w Pańskie Zmartwychwstanie. Daj Boże, wyleniwszy z grzechów się kożucha, Więcej do kapłańskiego nie nosić ich ucha, Ale nabywszy dzisiaj cnót pobożnych sierci
Skrót tekstu: PotAbKuk_III
Strona: 344
Tytuł:
Abrys ostatniego żalu
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1691
Data wydania (nie wcześniej niż):
1691
Data wydania (nie później niż):
1691
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Świecące zorze sobą zawaliła, A spokojne nam morze uczyniła. Wtym żagle nasze, co prędko latały, Spuściwszy na dół skrzydła — osowiały. Zaczym nie mogąc przez wiatru żeglować Ni jednym krokiem w drogę lawirować, Mając do śpiących krajów okazje Śliśmy, gdzie się śnią nocne fantazyje, I nie bawiąc się wszyscyśmy posnęli, A sen na oczy barzo smaczny wzięli, Który nas trzymał nader barzo cudnie, łże nazajutrz aż samo południe (Kiedy już słońce rosę osuszyło) Dopier nas wszystkich prawie obudziło. A z wierzchu nawa tak się rozpaliła Od południowych wtenczas ogniów była, Iż gdyśmy na wierzch z spodku wychodzili, Ręceśmy sobie o
, Świecące zorze sobą zawaliła, A spokojne nam morze uczyniła. Wtym żagle nasze, co prędko latały, Spuściwszy na dół skrzydła — osowiały. Zaczym nie mogąc przez wiatru żeglować Ni jednym krokiem w drogę lawirować, Mając do śpiących krajów okazyje Śliśmy, gdzie się śnią nocne fantazyje, I nie bawiąc się wszyscyśmy posnęli, A sen na oczy barzo smaczny wzięli, Który nas trzymał nader barzo cudnie, łże nazajutrz aż samo południe (Kiedy już słońce rosę osuszyło) Dopier nas wszystkich prawie obudziło. A z wierzchu nawa tak się rozpaliła Od południowych wtenczas ogniów była, Iż gdyśmy na wierzch z spodku wychodzili, Ręceśmy sobie o
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 102
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
chce od siebie puścić Gotfreda. Olbrycht o te zapasy łaje Fryderykowi. Fryderyk z żalem rozłączył się z bratem. Okręt od brzegu odłożywszy płyniemy psalmy śpiewając. Okręt szybko płynie. Pilność bosmanów około drogi i żaglów. Za sporym żeglowaniem tuszyliśmy drogę prędko skończyć. Ale wieczór wiatr nam ustał. Zaczym spokojnie na morzu stojąc posnęliśmy i nie ocknęliśmy się aż nazajutrz pod południe. Gorącość i pogoda słoneczna. Okręt drugi niedaleko nas stojący obaczyliśmy, na którym Polacy siedzieli. Z któremi się z dala obaczywszy, do nich na bacie popłynęliśmy. Tameśmy się z Zbigniewem Gorayskim przywitali i na pytanie jego o naszych szturmach powiedzieliśmy mu
chce od siebie puścić Gotfreda. Olbrycht o te zapasy łaje Fryderykowi. Fryderyk z żalem rozłączył się z bratem. Okręt od brzegu odłożywszy płyniemy psalmy śpiewając. Okręt szybko płynie. Pilność bosmanów około drogi i żaglów. Za sporym żeglowaniem tuszyliśmy drogę prędko skończyć. Ale wieczór wiatr nam ustał. Zaczym spokojnie na morzu stojąc posnęliśmy i nie ocknęliśmy się aż nazajutrz pod południe. Gorącość i pogoda słoneczna. Okręt drugi niedaleko nas stojący obaczyliśmy, na którym Polacy siedzieli. Z któremi się z dala obaczywszy, do nich na bacie popłynęliśmy. Tameśmy się z Zbigniewem Gorayskim przywitali i na pytanie jego o naszych szturmach powiedzieliśmy mu
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 130
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
swoje/ wyszły przeciwko oblubieńcowi. 2. A było z nich pięć mądrych/ a pięć głupich. 3. One głupie wziąwszy lampy swoje/ nie wzięły oleju z sobą. 4. Lecz mądre wzięły oleju w naczynia swoje z lampami swymi. 5. A gdy oblubieniec odwłaczał z przyjściem, zdrzemały się wszystkie/ i posnęły. 6. A o północy stał się krzyk; Oto oblubieniec idzie! Wynidźcie przeciwko niemu! 7. Tedy wstały one wszystkie panny/ i ochędożyły lampy swoje. 8. Ale głupie rzekły do mądrych: Dajcie nam z Oleju waszego/ boć lampy nasze gasną. 9. I odpowiedziały one mądre/ mówiąc:
swoje/ wyszły przećiwko oblubieńcowi. 2. A było z nich pięć mądrych/ á pięć głupich. 3. One głupie wźiąwszy lámpy swoje/ nie wźięły oleju z sobą. 4. Lecż mądre wźięły oleju w nacżynia swoje z lámpámi swymi. 5. A gdy oblubieniec odwłacżał z przyjśćiem, zdrzemáły śię wszystkie/ y posnęły. 6. A o połnocy stał śię krzyk; Oto oblubieniec idźie! Wynidźćie przećiwko niemu! 7. Tedy wstáły one wszystkie pánny/ y ochędożyły lámpy swoje. 8. Ale głupie rzekły do mądrych: Dajćie nam z Oleju wászego/ boć lámpy násze gásną. 9. Y odpowiedźiáły one mądre/ mowiąc:
Skrót tekstu: BG_Mt
Strona: 30
Tytuł:
Biblia Gdańska, Ewangelia według św. Mateusza
Autor:
św. Mateusz
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Voca no men eius accelera; spolia detrahere, festina praedari. Syn Boży wiecie jako się długo na świat wybierał? Expectans expectaui Dominum powiedział Dawid w osobie wszytkiego świata; naczekałem się Pana rychłoli przyjdzie Moram facientesponso dormitauerunt omnes et dormierunt. Tak się długo bawieł/ ze wszyscy niemal jakoby więcej się go nie spodziewając posnęli/ a przecię kiedy przyszedł czas którego się miał pokazać na świecie/ odziany w sukienkę człowieczeństwa naszego/ był tak prędki/ i rący że go oblubieńca do dzikiego Jelenia w biegu przyrównała venit saliens in montibus transilien colles similis Capreae hinnuloque Ceruorum. Jako Jelonek skakał po górach/ przestakiwał pagórki; A kiedy na nieprzyjacioły swoje przy
Voca no men eius accelera; spolia detrahere, festina praedari. Syn Boży wiećie iáko się długo ná świát wybierał? Expectans expectaui Dominum powiedźiał Dawid w osobie wszytkiego świátá; náczekałem się Páná rychłoli przyidźie Moram facientesponso dormitauerunt omnes et dormierunt. Ták się długo báwieł/ ze wszyscy niemal iákoby więcey się go nie spodźiewáiąc posnęli/ á przećię kiedy przyszedł czás ktorego się miał pokázáć ná świećie/ odźiany w sukienkę człowieczeństwá nászego/ był ták prędki/ y rączy że go oblubieńcá do dźikiego Ieleniá w biegu przyrownáłá venit saliens in montibus transilien colles similis Capreae hinnuloque Ceruorum. Iáko Ielonek skakał po gorách/ przestákiwał págorki; A kiedy ná nieprzyiaćioły swoie przy
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 29
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
, do pokoju wpuściwszy mię swego”. PIEŚŃ XXVIII.
LXII.
Myśli trochę, słysząc to, potem mu kazała Przyść w ten czas, gdy w pierwospy dusza każda spała; Jako drzwi otworzywszy miał postąpić sobie, Którędy przyść do łóżka, uczy w onej dobie. Grek czuły według nauki mistrzyni kochanej Godziny, jak posnęli wszyscy, pożądanej Dopatrzy, idzie cicho, drzwi otwiera małe, Dybie pomału, kroki włócząc ociężałe.
LXIII.
Stopy szeroko kładzie, a zadnią się wspiera, Nos ściska, gębę dłonią dla tchnienia zawiera; Tak więc ostrożnie chodzić w pociemku pragniemy, Gdy goździa lub szkła zdeptać ostrego nie chcemy. Rękę przed sobą niesie
, do pokoju wpuściwszy mię swego”. PIEŚŃ XXVIII.
LXII.
Myśli trochę, słysząc to, potem mu kazała Przyść w ten czas, gdy w pierwospy dusza każda spała; Jako drzwi otworzywszy miał postąpić sobie, Którędy przyść do łóżka, uczy w onej dobie. Grek czuły według nauki mistrzyni kochanej Godziny, jak posnęli wszyscy, pożądanej Dopatrzy, idzie cicho, drzwi otwiera małe, Dybie pomału, kroki włócząc ociężałe.
LXIII.
Stopy szeroko kładzie, a zadnią się wspiera, Nos ściska, gębę dłonią dla tchnienia zawiera; Tak więc ostrożnie chodzić w pociemku pragniemy, Gdy goździa lub śkła zdeptać ostrego nie chcemy. Rękę przed sobą niesie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 372
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905