i z mózgiem stracić całą głowę. Katu ściętemu od Wilkoszowskiego.
Właśnie się to nade mną teraz wypełniło, Że się temu od miecza zginąć naznaczyło, Który mieczem wojuje. Niechże się go boi I ten co go na szyi zafarbował mojej. Pijanicy staremu.
Czy onego bibę starego schowano Tu? ot miasto kamienia achtel postawiono. Jeślić ta chęć do picia i w piekle z nim żyje, To niechybna, że diabłom i smołę wypije. W karczmie zabitemu.
Tu mię w polu jako to człeka rycerskiego Schowano, od srogich rąk chłopskich zabitego. Pewniem nie w karczmie zginął, bośmy się z niej byli Już wszyscy niemal na
i z mozgiem stracić całą głowę. Katu ściętemu od Wilkoszowskiego.
Właśnie się to nade mną teraz wypełniło, Że się temu od miecza zginąć naznaczyło, Ktory mieczem wojuje. Niechże się go boi I ten co go na szyi zafarbował mojej. Pijanicy staremu.
Czy onego bibę starego schowano Tu? ot miasto kamienia achtel postawiono. Jeślić ta chęć do picia i w piekle z nim żyje, To niechybna, że djabłom i smołę wypije. W karczmie zabitemu.
Tu mię w polu jako to człeka rycerskiego Schowano, od srogich rąk chłopskich zabitego. Pewniem nie w karczmie zginął, bośmy się z niej byli Już wszyscy niemal na
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 478
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, przedtem niźli one W drzewa, a ta w słowika były przemienione. A żeby więcej głosu miał ten płacz i z łkaniem, Niechaj bogini Echo za mym rozkazaniem Blisko narzekających kędykolwiek siędzie, A tak płacz pomnożony w kilkornasób będzie.
Tymi go opłakawszy łzami hojnie w domu, Wystaw mu grób, jakiego dotychczas nikomu Nie postawiono, bowiem nic drzewa prostego, Nic zwyczajnych kamieni, nic zażywanego Przedtem nie zażywaj mu kruszcu ku ozdobie, Ale te tylko zbieraj materyje sobie, W które żywiące przedtem osoby zmienione Były wdzięcznym od niego rymem ogłoszone. Więc nie ufając cale dowcipowi swemu, Przywołaj budowniczych przedniejszych ku temu: Niech ci abrys wystawi on to śmiałek
, przedtem niźli one W drzewa, a ta w słowika były przemienione. A żeby więcej głosu miał ten płacz i z łkaniem, Niechaj bogini Echo za mym rozkazaniem Blisko narzekających kędykolwiek siędzie, A tak płacz pomnożony w kilkornasób będzie.
Tymi go opłakawszy łzami hojnie w domu, Wystaw mu grób, jakiego dotychczas nikomu Nie postawiono, bowiem nic drzewa prostego, Nic zwyczajnych kamieni, nic zażywanego Przedtem nie zażywaj mu kruszcu ku ozdobie, Ale te tylko zbieraj materyje sobie, W które żywiące przedtem osoby zmienione Były wdzięcznym od niego rymem ogłoszone. Więc nie ufając cale dowcipowi swemu, Przywołaj budowniczych przedniejszych ku temu: Niech ci abrys wystawi on to śmiałek
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 130
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
co Ojczyznę splondrowali, ba i na Branderburczyków, bo ten dom Boży bez-potrzebnie spalili, i ci zawojnicy Turcy, z-wielkim miechem po podatki przyśli: przeto i Kościoły nie mogą przyjść do siebie. Ale Błogosławiony Kostka, że młodszy, musi poczekać, i przedcię się on doczeka. Z-kaplicy, postawiono go było znowu, tam, kędy się Kaznodzieja na Kazanie ubiera: i była to niby przymówka na Kaznodzieję: żeś ty Oślisko, a Kaznodzieja kontentował się tym, choćbym ja był i Oślica Baalaamowa, niedbam o to: byle tylko prawi przez mię Duch Z. mówił. Znowu teraz patrzę tego osiełka
co Oyczyżnę zplondrowáli, bá i ná Bránderburczykow, bo ten dom Boży bez-potrzebnie zpalili, i ći zawoynicy Turcy, z-wielkim miechem po podatki przyśli: przeto i Kośćioły nie mogą przyiść do śiebie. Ale Błogosłáwiony Kostká, że młodszy, muśi poczekáć, i przedćię się on doczeka. Z-káplicy, postáwiono go było znowu, tám, kędy się Káznodźieia ná Kazánie ubiera: i byłá to niby przymowká ná Káznodźieię: żeś ty Oślisko, á Káznodźieiá kontentował się tym, choćbym ia był i Oślica Báaláámowa, niedbam o to: byle tylko práwi przez mię Duch S. mowił. Znowu teraz pátrzę tego ośiełká
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 81
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
od Maksymiliana cesarza. Wystawiony na pamiątkę, że polując raz in praecipitium owej góry na kamieńiu uniesiony cudownie ręką Boską był z owego niebezpieczeństwa wydźwigniony. Hoc mirum, że ledwe okiem dosiężonej w skale jako ściana uciosanej, jest u góry dziura, gdzie ten krucyfiks stoi. Nikt pojąć nie może, jako go tam postawiono i zaniesiono, ponieważ to miejsce omnium iudicio zda się być niedostępne.
Tego dnia stanęliśmy w Innsbrucku. Innsbruck
Dnia 16. Tego miasta seriem et diginitatem percurrimus, ponieważ haec urbs est metropolis Arcyksięstwa Tyrolskiego, a nie darmo się nazywa, ponieważ inde originem suam habent tota Domus Austriaca.
Położenie miasta inter potentissimos Montes
od Maksymiliana cesarza. Wystawiony na pamiątkę, że polując raz in praecipitium owej góry na kamieniu uniesiony cudownie ręką Boską był z owego niebezpieczeństwa wydźwigniony. Hoc mirum, że ledwe okiem dosiężonej w skale jako ściana uciosanej, jest u góry dziura, gdzie ten krucyfiks stoi. Nicht pojąć nie może, jako go tam postawiono i zaniesiono, ponieważ to miejsce omnium iudicio zda się być niedostępne.
Tego dnia stanęliśmy w Innsbrucku. Innsbruck
Dnia 16. Tego miasta seriem et diginitatem percurrimus, ponieważ haec urbs est metropolis Arcyksięstwa Tyrolskiego, a nie darmo się nazywa, ponieważ inde originem suam habent tota Domus Austriaca.
Położenie miasta inter potentissimos Montes
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 136
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Przyjemski. Od J. Mści P. Wojewody wileńskiego poseł był. Było inszych posłów nadto kilka, urzędników ruskich, podolskich, wołyńskich etc. rycerstwa, rotmistrzów, kawalerów, towarzystwa jezdnego po części. J. P. Podczaszy koronny, od ciała perorował długo i pięknie wszystkim Ichmościom dziękował.
Ciało dość honorifice w kościele postawiono, katafalk o czterech stopniach aksamitem obity, świec kopami stało; lamp na koło tuzinami wisiało, a w pośrodku anioł srebrny, z Sokalskiego klasztoru, lilię trzymający wisiał. Kościół adamaszkiem czerwonym od wierzchu aż do ziemie obity. Kaplica, w której leży ciało (a tam i to włożone) aksamitem czarnym z pasamąnami szerokimi
Przyjemski. Od J. Mści P. Wojewody wileńskiego poseł był. Było inszych posłów nadto kilka, urzędników ruskich, podolskich, wołyńskich etc. rycerstwa, rotmistrzów, kawalerów, towarzystwa jezdnego po części. J. P. Podczaszy koronny, od ciała perorował długo i pięknie wszystkim Ichmościom dziękował.
Ciało dość honorifice w kościele postawiono, katafalk o czterech stopniach axamitem obity, świec kopami stało; lamp na koło tuzinami wisiało, a w pośrodku anioł srebrny, z Sokalskiego klasztoru, lilię trzymający wisiał. Kościoł adamaszkiem czerwonym od wierzchu aż do ziemie obity. Kaplica, w której leży ciało (a tam i to włożone) axamitem czarnym z pasamąnami szerokimi
Skrót tekstu: DiarPogKoniec
Strona: 294
Tytuł:
Diariusz pogrzebu …Koniecpolskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1646
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1646
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, paszty, napoje smaczne i wyborne wina, już dla ciebie żurawiów w kuchni nie gotują. Samego cię w grobowcu robacy kosztują. Moc Boska takie takim znalazła karanie, i słusznie, bo też oni zarabiali na nie! Toć się ten dom podoba, co cię weń włożono, którego wierzch na twoim nosie postawiono. Olsnęły oczy, język milczy otrętwiały, wszytkie członki w nieznośnym smutku pozostały. Coś tak z dawna sposobem różnym nazbierało: jednym gwałtem wydarło, drugich oszukało, na co twoja tak długo ręka pracowała – toć wszytko mała chwila przy śmierci pobrała. Ach, już cię przyjaciele twoi nie witają: gdyć śmierć wzięła ozdobę
, paszty, napoje smaczne i wyborne wina, już dla ciebie żurawiów w kuchni nie gotują. Samego cię w grobowcu robacy kosztują. Moc Boska takie takim znalazła karanie, i słusznie, bo też oni zarabiali na nie! Toć się ten dom podoba, co cię weń włożono, którego wierzch na twoim nosie postawiono. Olsnęły oczy, język milczy otrętwiały, wszytkie członki w nieznośnym smutku pozostały. Coś tak z dawna sposobem różnym nazbierało: jednym gwałtem wydarło, drugich oszukało, na co twoja tak długo ręka pracowała – toć wszytko mała chwila przy śmierci pobrała. Ach, już cię przyjaciele twoi nie witają: gdyć śmierć wzięła ozdobę
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 37
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Cesarz upadnieniem do nóg Papieżowi, a Patriarcha z obopolnym pocałowaniem twarzy swoich, przywitali się, inni jagód: ręki całowaniem. Po prawej siedział Eugeniusz Papież na swoim Tronie, który chciał w pośrzodku Kościoła, ale denegowano, że to miejsce było Cesarskie, Konstantyna Wielkiego na Konsylium Nicańskim, i Marciana na Chalcedońskim: a teraz postawiono było Tron z Ewangelią między SS. Piotra i Pawła głowami. Po Ojcu Świętym Tron Cesarza Rzymskiego, po nim Senat Purpuratów, Patriarchów, Arcy Biskupów, Biskupów. Po Jewej stronie, stał Tron Cesarza Greckiego, niżej drugi na Cesarza Trapezuntckiego, potym Patriarchy, bez Baldachinu, i Wikariuszów Patriarchalnych etc. Konklusum na tym
Cesarz upadnieniem do nog Papieżowi, a Patryarcha z obopolnym pocałowaniem twarzy swoich, przywitali się, inni iagod: ręki całowaniem. Po prawey siedział Eugeniusz Papież na swoim Tronie, ktory chciał w pośrzodku Kościoła, ale denegowano, że to mieysce było Cesarskie, Konstantyna Wielkiego na Koncilium Nicanskim, y Marciana na Chalcedońskim: a teraz postawiono było Tron z Ewangelią między SS. Piotra y Pawła głowami. Po Oycu Swiętym Tron Cesarza Rzymskiego, po nim Senat Purpuratow, Patryarchow, Arcy Biskupow, Biskupow. Po Iewey stronie, stał Tron Cesarza Greckiego, niżey drugi ná Cesárza Trapezuntckiego, potym Patryárchy, bez Baldachinu, y Wikáriuszow Patryarchalnych etc. Conclusum na tym
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1144
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Aboś chciała na łonie jej mieszkać na wieki? I ona przy matce swej nie wiecznie mięszkała, I tyś się nie dlatego tak tu wychowała. Jużeście w stadle świętym, wszyscy wam dajemy Na szczęście i miłego życia winszujemy: Bodajeście długi wiek z sobą pomieszkali, Bodajeście wszelakich pociech doczekali! Potrawy postawiono. Do stołu siadajcie, W pośrodku mieśce pannie z panem młodym dajcie. Im-ci z sobą być: tak więc dwa szczepy zielone Stoją w nadobnym sadu pospołu sadzone. Panna nie wzniesie oka, serduszko w niej taje, A pan młody długiemu obiadowi łaje. Niech kucharze potrawy dziwne wymyślają, Niechaj win rozmaitych hojno
Aboś chciała na łonie jej mieszkać na wieki? I ona przy matce swej nie wiecznie mięszkała, I tyś się nie dlatego tak tu wychowała. Jużeście w stadle świętym, wszyscy wam dajemy Na szczęście i miłego życia winszujemy: Bodajeście długi wiek z sobą pomięszkali, Bodajeście wszelakich pociech doczekali! Potrawy postawiono. Do stołu siadajcie, W pośrodku mieśce pannie z panem młodym dajcie. Im-ci z sobą być: tak więc dwa szczepy zielone Stoją w nadobnym sadu pospołu sadzone. Panna nie wzniesie oka, serduszko w niej taje, A pan młody długiemu obiadowi łaje. Niech kucharze potrawy dziwne wymyślają, Niechaj win rozmaitych hojno
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 105
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
w pole przytrafiło, Gdzie wieśniakowi ręce, iż zimno, zmroziło; Pocznie chuchać. - Co widząc satyr, zaraz stanie, Pytając, na co dobre byłoby chuchanie?
„Na to – prawi – aby się ręce rozegrzały, Które mi już od zimna srogiego zmartwiały”. Do domu za tym przydą: kaszę postawiono Na stół, którą od ognia świeżo odemkniono. Je ją satyr z przewłoką, a chłop na nią chucha, Bojąc się oparzenia. Ów, co czyni, słucha: Dziwno mu to, że tegoż używa chuchania Do ochłodzenia, tegoż i do rozegrzania. I rzecze: „Powiedz mi – pry – co
w pole przytrafiło, Gdzie wieśniakowi ręce, iż zimno, zmroziło; Pocznie chuchać. - Co widząc satyr, zaraz stanie, Pytając, na co dobre byłoby chuchanie?
„Na to – prawi – aby się ręce rozegrzały, Które mi już od zimna srogiego zmartwiały”. Do domu za tym przydą: kaszę postawiono Na stół, którą od ognia świeżo odemkniono. Je ją satyr z przewłoką, a chłop na nię chucha, Bojąc się oparzenia. Ów, co czyni, słucha: Dziwno mu to, że tegoż używa chuchania Do ochłodzenia, tegoż i do rozegrzania. I rzecze: „Powiedz mi – pry – co
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 18
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
do którego nie bramą, bo ich tak prędko odtarasować nłe mogli, ale wycieczką bardzo ciemną, i to przy pochodniach, wjeżdżaliśmy, gdzie Król mszy św. słuchał i „Te Deum laudamus" śpiewano. Po mszy św. Szteremberg, komendant, prosił króla na obiad, gdzie dla samego Króla i hetmanów osobny postawiono stół, a drugie dwa stoły dla pułkowników i innych wojskowych. Jak Król siadł z swemi hetmanami do stołu owego, do którego sam komendant służył, tak przedniejsi oficyjerowie, przydani od komendanta, zapraszali do drugich stołów naszych wojskowych, jako to pułkowników będących w burkach, kompaniją będących w lampartach. Tymi słowy pierwszy oficyjer mówi
do którego nie bramą, bo ich tak prędko odtarasować nłe mogli, ale wycieczką bardzo ciemną, i to przy pochodniach, wjeżdżaliśmy, gdzie Król mszy św. słuchał i „Te Deum laudamus" śpiewano. Po mszy św. Szteremberg, komendant, prosił króla na obiad, gdzie dla samego Króla i hetmanów osobny postawiono stół, a drugie dwa stoły dla pułkowników i innych wojskowych. Jak Król siadł z swemi hetmanami do stołu owego, do którego sam komendant służył, tak przedniejsi oficyjerowie, przydani od komendanta, zapraszali do drugich stołów naszych wojskowych, jako to pułkowników będących w burkach, kompaniją będących w lampartach. Tymi słowy pierwszy oficyjer mówi
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 69
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983