się każdy podzieli z świętym Mikołajem, Nie chceli kto w dobytku szkody mieć od wilka. Więc mu poślę barana, gęsi i kur kilka. Już się ubezpieczywszy w świętym Mikołaju, Każe bydło rozpuścić samopas po gaju; Aż w kilka dni, bo spólną miał ksiądz ze mną paszą, Wilcy mu jałowicę do śmierci postraszą. Dopieroż się na świętych nie spuszczając straże, Lepiej bydła pilnować skotakowi każę; Zjeć mnie dziesięć, kiedy zjadł księdzu jałowicę, Choć na wilka przywilej, choć miał obietnicę. 373 (P). TRAFI SIĘ ŚLEPEJ KOKOSZY ZIARNO
Że raz prawdę napisał, chwalisz astronoma, A on się, tysiąc razy skłamawszy,
się każdy podzieli z świętym Mikołajem, Nie chceli kto w dobytku szkody mieć od wilka. Więc mu poślę barana, gęsi i kur kilka. Już się ubezpieczywszy w świętym Mikołaju, Każe bydło rozpuścić samopas po gaju; Aż w kilka dni, bo spólną miał ksiądz ze mną paszą, Wilcy mu jałowicę do śmierci postraszą. Dopieroż się na świętych nie spuszczając straże, Lepiej bydła pilnować skotakowi każę; Zjeć mnie dziesięć, kiedy zjadł księdzu jałowicę, Choć na wilka przywilej, choć miał obietnicę. 373 (P). TRAFI SIĘ ŚLEPEJ KOKOSZY ZIARNO
Że raz prawdę napisał, chwalisz astronoma, A on się, tysiąc razy skłamawszy,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 159
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swej wygody. A czegóż białagłowa, proszę, nie polubi, Gdy ją kołtun na głowie, trunek w głowie czubi? 485. DO JEDNEGO Z MINUCJARZÓW
Bodajżeś mi osiwiał, miły astrologu! Już ci bym miał dotychczas wszytko siano w brogu, Gdyś w Plejadach Gradywa złączywszy z Saturnem, Nadzwyczaj niebem niski świat postraszył chmurnem, I niedobrze lotnych gwiazd zrozumiawszy biegi, W pełni sierpnia po górach obiecałeś śniegi. Acz się to niepodobna rzecz widzała, żeby Starodawne bożyska miały rządzić nieby, Wżdy tyle wagi miały te przestrogi u mnie, Żem wolał drwa do pieców niż siano mieć w gumnie. Przebaczysz, jeśli gościem w naszej będziesz
swej wygody. A czegóż białagłowa, proszę, nie polubi, Gdy ją kołtun na głowie, trunek w głowie czubi? 485. DO JEDNEGO Z MINUCJARZÓW
Bodajżeś mi osiwiał, miły astrologu! Już ci bym miał dotychczas wszytko siano w brogu, Gdyś w Plejadach Gradywa złączywszy z Saturnem, Nadzwyczaj niebem niski świat postraszył chmurnem, I niedobrze lotnych gwiazd zrozumiawszy biegi, W pełni sierpnia po górach obiecałeś śniegi. Acz się to niepodobna rzecz widzała, żeby Starodawne bożyska miały rządzić nieby, Wżdy tyle wagi miały te przestrogi u mnie, Żem wolał drwa do pieców niż siano mieć w gumnie. Przebaczysz, jeśli gościem w naszej będziesz
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 399
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chłopięciu — na swoim rozumie; Wżdy musi krakać wrona, bo śpiewać nie umie.” Ledwie południe minie, chcąc stado obaczyć, Każę masztalerzowi konia przykuibaczyć. Jadę; aż swej natura upomni się dani. Któż w wierzbie szerszeniowej spodziewał się bani? Tedy konia uwiążę; rozsznuruję tasze; Siekierkę w drzewo wetnę; szerszenie postraszę; Źle siędę, aż te naprzód konia, a mnie potem Opadną rozdrażnione niesłychanym grzmotem. Nie masz czasu rozmyślać i znowu się troczyć Na drogę, bo koń zaraz, co może wyskoczyć, Ani kulbaki, ani szanując rządzika, W bliski się las udaje, jako sarna dzika. Mnie czyby sakwy, w których
chłopięciu — na swoim rozumie; Wżdy musi krakać wrona, bo śpiewać nie umie.” Ledwie południe minie, chcąc stado obaczyć, Każę masztalerzowi konia przykuibaczyć. Jadę; aż swej natura upomni się dani. Któż w wierzbie szerszeniowej spodziewał się bani? Tedy konia uwiążę; rozsznuruję tasze; Siekierkę w drzewo wetnę; szerszenie postraszę; Źle siędę, aż te naprzód konia, a mnie potem Opadną rozdrażnione niesłychanym grzmotem. Nie masz czasu rozmyślać i znowu się troczyć Na drogę, bo koń zaraz, co może wyskoczyć, Ani kulbaki, ani szanując rządzika, W bliski się las udaje, jako sarna dzika. Mnie czyby sakwy, w których
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 406
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
króla, który naówczas był w Dreźnie, zakazujący surowo tego pojedynku. Jeździł z tym wyzywaniem teraźniejszy ksiądz Tokarzewski, człek aż nadto śmiały. Naprzykrzał się przy wyzywaniu, osobliwie księciu kanclerzo-
wi, który to cierpliwie zniósł, ale gdy Tokarzewski przyjechał do Puław i równie się księciu wojewodzie ruskiemu naprzykrzał, a tam go daniem kijmi postraszono, tedy musiał umykać.
Podkomorzy koronny wyjechał był na pojedynek pod Markuszewo, ale inhibicja Żałuskiego, biskupa krakowskiego, pod wielkiemi klątwami rozerwała ten pojedynek. Odkazywał się zatem wojewoda lubelski na wyzwanych od siebie. Tandem gdy był w Warszawie bez przyjaciół i pieniędzy, zbiegli go podkomorzy koronny, książę wojewoda ruski, Fleming, podskarbi
króla, który naówczas był w Dreźnie, zakazujący surowo tego pojedynku. Jeździł z tym wyzywaniem teraźniejszy ksiądz Tokarzewski, człek aż nadto śmiały. Naprzykrzał się przy wyzywaniu, osobliwie księciu kanclerzo-
wi, który to cierpliwie zniósł, ale gdy Tokarzewski przyjechał do Puław i równie się księciu wojewodzie ruskiemu naprzykrzał, a tam go daniem kijmi postraszono, tedy musiał umykać.
Podkomorzy koronny wyjechał był na pojedynek pod Markuszewo, ale inhibicja Załuskiego, biskupa krakowskiego, pod wielkiemi klątwami rozerwała ten pojedynek. Odkazywał się zatem wojewoda lubelski na wyzwanych od siebie. Tandem gdy był w Warszawie bez przyjaciół i pieniędzy, zbiegli go podkomorzy koronny, książę wojewoda ruski, Fleming, podskarbi
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 221
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
jest zgubą Pana: czy nie wbija się w porządki, co może być z Pańską krzywdą: jeśli na Podstarościego gromada nie ma supliki, że ją zdziera, zbytki wyrabia, będąc co dnia pijany, albo humoru dumnego. Jak co złego pokaże się na P. Administratora, dobrze zgromić, wystrofować, zrzuceniem z funkcyj postraszyć; nie brać od Podstarościch donatyw, regałów, bo kto beneficia accipit. libertatem amittit, w strofowaniu, karaniu, doniesieniu. Tak folwark lustrować choć co Ćwierć Roku należy, aby znać było Pana Komisarza z pięknych rządów, nie z jego parady, i zbytków, które czyni po folwarkach. Dlatego Panowie mają obierać na
iest zgubą Pana: czy nie wbiia się w porządki, co może bydź z Pańską krzywdą: iezli na Podstarościego gromada nie ma suppliki, że ią zdziera, zbytki wyrabia, będąc co dnia piiany, albo humoru dumnego. Iak co złego pokaże się na P. Administratora, dobrze zgromić, wystrofować, zrzuceniem z funkcyi postraszyć; nie brać od Podstarościch donatyw, regałow, bo kto beneficia accipit. libertatem amittit, w strofowaniu, karaniu, doniesieniu. Tak folwark lustrować choć co cwierć Roku należy, aby znać było Pana Kommissarza z pięknych rządow, nie z iego parady, y zbytkow, ktore czyni po folwarkach. Dlatego Panowie maią obierać na
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 419
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
a jeszcze inną batalią tak fortunatus, że Marcellowi temu i Kryspinowi koledze jego, życie wydarł w potyczkach. Jeden Fabius Maximus lentè sobie z nim postępował; stąd Cunctator nazwany, zawsze i długo deliberujący, ale rady jego zbawienne Ojczyźnie, fatalne adwersarzom. Marcus Livius i Claudius Nero wziąwszy po nich wojska Rzymskie, rozproszył to postraszył, Partyę animusznego Annibala. Listy też przejoł Nero z Kartaginy od Azdrubala Brata Annibalowego, donoszące iż mu idzie sukurs z Afryki do Włoch w ośmdziesiąt tysięcy ludu. Czemu zapobiegając Claudius Nero, zaszedł drogę Azdrubalowi, zbił pod Seną na 50 tysięcy Kartagineńczyków, kilka tysięcy zabrał w niewolę, Azdrubalowi łeb ucięty w Obóz, potym
a ieszcze inną batalią tak fortunatus, że Marcellowi temu y Kryspinowi kolledze iego, życie wydarł w potyczkach. Ieden Fabius Maximus lentè sobie z nim postępował; ztąd Cunctator nazwany, zawsze y długo deliberuiący, ale rady iego zbawienne Oyczyznie, fatalne adwersarzom. Marcus Livius y Claudius Nero wziąwszy po nich woyska Rzymskie, rosproszył to postraszył, Partyę animusznego Annibala. Listy też przeioł Nero z Kartaginy od Azdrubala Brata Annibalowego, donoszące iż mu idzie sukurs z Afryki do Włoch w ośmdziesiąt tysięcy ludu. Czemu zapobiegaiąc Claudius Nero, zaszedł drogę Azdrubalowi, zbił pod Seną na 50 tysięcy Kartagineńczykow, kilka tysięcy zabrał w niewolę, Azdrubalowi łeb ucięty w Oboz, potym
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 573
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
i Łacińskich, przez lat 40 Senator, nie raz poważny O Schizmie Angielkiej
Poseł, Kanclerz. Dwa razy się żenił, nie chciwy, bo sta czerwonych złotych do dziedzicznej Fortuny swojej nie przyczynił. Posyłał Król do niego różnych z perswazjami, aby się na stronę Królewską nakłonił, ale nic nie poradził. Więc chcąc go postraszyć, pierwej JANA Fiszera Rofeńskiego Biskupa (którego wiedy Rzym Kardynałem uczynił) sławnego nauką, i Pobożnością na śmierć dnia 3 Lipca dekretował, iż nie uznał HENRYKA za Głowę. Idąc na plac, laskę, którą się podpierał, odrzucił mówiąc: Nu jeno nogi moje postępujcie; nie wiele już drogi macie. Na placu oczy
y Łacińskich, przez lat 40 Senator, nie raz powáżny O Schizmie Angielkiey
Poseł, Kanclerz. Dwa razy się żenił, nie chciwy, bo sta czerwonych złotych do dziedziczney Fortuny swoiey nie przyczynił. Posyłáł Krol do niego rożnych z perswazyámi, aby się na stronę Krolewską nakłonił, ale nic nie porádził. Więc chcąc go postraszyć, pierwey IANA Fiszera Roffeńskiego Biskupa (ktorego wiedy Rzym Kardynałem uczynił) sławnego nauką, y Pobożnością na śmierć dnia 3 Lipcâ dekretował, iż nie uznał HENRYKA zá Głowę. Idąc na plac, laskę, ktorą się podpierał, odrzucił mowiąc: Nu ieno nogi moie postępuycie; nie wiele iuż drogi macie. Na placu oczy
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 97
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
było przyjęte. z Naumburku/ 25. Augusta.
Teraz się dopiero obijawieło/ co to byli za hultaje/ którzy Miasto to byli podpalili; a to zokkaziej pewnego Chłopca/ który na Miejscu Pogorzalnego Listu/ pod którego Pretekstem zebrał/ nosił z sobą Świadectwo kaznodzieje spowiednika swojego: gdy go tedy zatym w Areszt wzięto i postraszono zarazem się przyznał/ zląkszy się/ i że to czynieł z Namowy Hultajstwa/ którzy go do tego wiedli/ aby był jeszcze raz toż samo Miasto zapalił. 8. podejzranych osób tu w Mieście wzięto w Areszt/ a dwóch na Przedmieściu; A gdy jednego który do Lasu uciekał/ niechcąc się dać pojmać/
było przyięte. z Náumburku/ 25. Augustá.
Teraz śię dopiéro obiiáwieło/ co to byli zá hultáie/ ktorzy Miásto to byli podpálili; á to zokkáziey pewnego Chlopcá/ ktory ná Mieyscu Pogorzálnego Listu/ pod ktorego Pretextem zebrał/ nośił z sobą Swiádectwo káznodźieie spowiedniká swoiego: gdy go tedy zátym w Areszt wzięto y postrászono zárázem śię przyznał/ zląkszy śię/ y że to czyńieł z Namowy Hultáystwá/ ktorzy go do tego wiedli/ áby był ieszćze raz tosz sámo Miásto zápalił. 8. podeyzránych osob tu w Mieśćie wźięto w Areszt/ á dwoch ná Przedmieśćiu; A gdy iednego ktory do Lásu uciekał/ niéchcąc śię dać poimáć/
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 47
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
Chrześcijanom aby do świadectwa przypuszczani nie byli/ tak jako i Żydzi. Prawem Ziemskim aby sądzeni nie byli. Niech ich to dojdzie/ wyźrzycie jako się Tatarowie nabożeństwa chwycą. Inhámo et fręno maxillaseorumconstriuge qui aproksi ad te. Ps. 31.
Dziesiąty/ a zda mi się najforemniejszy. ne laterem lauemus. Compelle intrare, Postraszyć ich wygnaniem z ziemie/ jeśliby się do wiary świętej niechcieli nawracać. Przykładem dawnych królów: którzy tym sposobem z Żydami i z pogany poczynali. Naprzód w Hiszpaniej król Gottów Sisebutus/ k. prawo wydał na Żydy: aby wszyscy Chrześcijany zostali/ i Chrzest święty brali/ a którzyby niechcieli/ aby
Chrześćiánom áby do świádectwá przypuszcżáni nie byli/ ták iáko y Zydźi. Prawem Ziemskim áby sądzeni nie byli. Niech ich to doydźie/ wyźrzyćie iáko się Tátárowie nabożeństwá chwycą. Inhámo et fręno maxillaseorumconstriuge qui approxi ad te. Ps. 31.
Dźieśiąty/ á zda mi się nayforemnieyszy. ne laterem lauemus. Cõpelle intrare, Postrászyć ich wygnániem z źiemie/ ieśliby się do wiáry świętey niechćieli náwrácáć. Przykładem dawnych krolow: ktorzy tym sposobem z Zydámi y z pogány pocżynáli. Naprzod w Hiszpániey krol Gottow Sisebutus/ k. práwo wydał ná Zydy: áby wszyscy Chrześćiány zostali/ y Chrzest święty bráli/ á ktorzyby niechćieli/ áby
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 36
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
nad tę ofiary poczciwszej, Jako bronić kościoła, onemu zgrzeszywszy. U nas, Boże się pożal, że za takie winy Bierze grzywny na swoję prywatę kto inny. 64. ODWAGA NA BUDZIAKI POLSKA
Z wielką szkodą Polacy i z ostatnią spezą Całe lato na raku na Budziaki lezą; Skąd od samych wrót skoro jesień ich postraszy, Z raka się na zająca przesiadają naszy. Co przez pół roka uszli, piętnasty dzień wróci: Tak się prędko remora w delfina obróci. Orda drwi, nawiązawszy i ludzi, i koni; Co już miała uciekać, to ich nazad goni. Wiatrem nadziane nasze puknęły nadzieje: Moskal urąga, Francuz cieszy, Niemiec
nad tę ofiary poczciwszej, Jako bronić kościoła, onemu zgrzeszywszy. U nas, Boże się pożal, że za takie winy Bierze grzywny na swoję prywatę kto inny. 64. ODWAGA NA BUDZIAKI POLSKA
Z wielką szkodą Polacy i z ostatnią spezą Całe lato na raku na Budziaki lezą; Skąd od samych wrót skoro jesień ich postraszy, Z raka się na zająca przesiadają naszy. Co przez pół roka uszli, piętnasty dzień wróci: Tak się prędko remora w delfina obróci. Orda drwi, nawiązawszy i ludzi, i koni; Co już miała uciekać, to ich nazad goni. Wiatrem nadziane nasze puknęły nadzieje: Moskal urąga, Francuz cieszy, Niemiec
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 553
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987