jako nie ma perstringere hetmanów, bo gdyby wojska polskie nie były, toć by już tym samym upaść musiała hetmanom powaga. Izali ta finfa niemieckiej wzgardy nie ma obudzić z letargu hetmanów, ponieważ to jest, że to i na złe i jawne całej Rzpltej, i samychże wodzów zguba. W czym jeżeli się postrzegą hetmani, nie w smak będzie dworowi, że nasadzonych uchybią sideł. Przez co oporem Niemcom rzeczy poszłyby, a tym bardzi że tym dłużej bawi się im. pan Fleming ekspektatywą, którego tu od kilku lat jeszcze trzymają in casum śmierci którego z hetmanów buławie za sukcesora.
17. Wyszły tu ode dworu ordynanse,
jako nie ma perstringere hetmanów, bo gdyby wojska polskie nie były, toć by już tym samym upaść musiała hetmanom powaga. Izali ta finfa niemieckiej wzgardy nie ma obudzić z letargu hetmanów, ponieważ to jest, że to i na złe i jawne całej Rzpltej, i samychże wodzów zguba. W czym jeżeli się postrzegą hetmani, nie w smak będzie dworowi, że nasadzonych uchybią sideł. Przez co oporem Niemcom rzeczy poszłyby, a tym bardzi że tym dłużej bawi się jm. pan Flemming ekspektatywą, którego tu od kilku lat jeszcze trzymają in casum śmierci którego z hetmanów buławie za sukcesora.
17. Wyszły tu ode dworu ordynanse,
Skrót tekstu: ZgubWolRzecz
Strona: 204
Tytuł:
Przestroga generalna stanów Rzpltej…
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1713 a 1714
Data wydania (nie wcześniej niż):
1713
Data wydania (nie później niż):
1714
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
cum accessu tak wielkiego państwa straszna by się erygować mogła całej Europie potencja.
18. U nas tu wszyscy tej opiniji są, że ten postrach wprowadzonych wojsk nie pozwoli dobrego humoru Polakom. Tymczasem wszędzie rozgłaszać kazano, że od różnych, a Polsce pobliższych, książąt niemieckich wprowadzone być mają wojska. Że się w tym nie postrzegą Polacy, że to za ich własne pieniądze nowy dopiero będzie rekrut zbierany: po Poznaniu i po innych miastach kanaliji, zniewolonych przy tym do tej służby kupców i rzemieślników, których dopiero armować i junaczyć mają contra Rempublicam nieprzywykły do boju, ale do rzemiosła animusz, bo kiedy sam z tutecznego narodu do darcia tylko mają
cum accessu tak wielkiego państwa straszna by się erygować mogła całej Europie potencyja.
18. U nas tu wszyscy tej opiniji są, że ten postrach wprowadzonych wojsk nie pozwoli dobrego humoru Polakom. Tymczasem wszędzie rozgłaszać kazano, że od różnych, a Polsce pobliższych, książąt niemieckich wprowadzone być mają wojska. Że się w tym nie postrzegą Polacy, że to za ich własne pieniądze nowy dopiero będzie rekrut zbierany: po Poznaniu i po innych miastach kanaliji, zniewolonych przy tym do tej służby kupców i rzemieślników, których dopiero armować i junaczyć mają contra Rempublicam nieprzywykły do boju, ale do rzemiosła animusz, bo kiedy sam z tutecznego narodu do darcia tylko mają
Skrót tekstu: ZgubWolRzecz
Strona: 205
Tytuł:
Przestroga generalna stanów Rzpltej…
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1713 a 1714
Data wydania (nie wcześniej niż):
1713
Data wydania (nie później niż):
1714
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
wierni principes okiem i tak wiele innych narodów pewnie by woleli na spokojnie rządzącą się wolność patrzyć polską, aniżeli w niej widzieć absoluta, przed którym w swojej potem własności bezpiecznie osiedzieć by się nie mogły.
20. A lubo to buławy obojga narodów w prompto et fido zdadzą się być dworowi obsequio, ale i te gdy postrzegą, żeby Rzplta kiedy szwankować miała, cóż by już było po ich powadze, z której jako też i z własnej prędko by mogli być wyzuci fortuny, wszak dość mają na Litwie tego próby, prędko by nastąpić mógł turnus na to i w Koronie i wojsko więcej z szlachty złożone quis sponsor, jeżeli czekać będzie
wierni principes okiem i tak wiele innych narodów pewnie by woleli na spokojnie rządzącą się wolność patrzyć polską, aniżeli w niej widzieć absoluta, przed którym w swojej potem własności bezpiecznie osiedzieć by się nie mogły.
20. A lubo to buławy obojga narodów w prompto et fido zdadzą się być dworowi obsequio, ale i te gdy postrzegą, żeby Rzplta kiedy szwankować miała, cóż by już było po ich powadze, z której jako też i z własnej prędko by mogli być wyzuci fortuny, wszak dość mają na Litwie tego próby, prędko by nastąpić mógł turnus na to i w Koronie i wojsko więcej z szlachty złożone quis sponsor, jeżeli czekać będzie
Skrót tekstu: ZgubWolRzecz
Strona: 206
Tytuł:
Przestroga generalna stanów Rzpltej…
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1713 a 1714
Data wydania (nie wcześniej niż):
1713
Data wydania (nie później niż):
1714
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
: „Nic to, przeciem ja mu też rzekł: Litwinie.” 84 (N). KĘDY MNIEJ TRZEBA, POSŁUSZNIEJSZY SŁUDZY POSŁUSZNI SŁUDZY
Dostatni, z obyczajów grzeczny i z rozmowy, Szlachcic, wiedząc do siebie pijane narowy, Zaproszony na znaczne od sąsiada gody,
Wziąć się zaraz rozkaże sługom do gospody, Postrzegąli, że najmniej wino w nim mozoli; By i związać, jeżeli nie pójdzie po woli. Trafiło się, że słudzy, akwawitą z rana Podpiwszy, żeby szedł spać, kiwają na pana. Obiad jeszcze daleko, zbrania się po prostu; Jeść by wolał, bo i sen nieprzyjemny z postu. Idą i
: „Nic to, przeciem ja mu też rzekł: Litwinie.” 84 (N). KĘDY MNIEJ TRZEBA, POSŁUSZNIEJSZY SŁUDZY POSŁUSZNI SŁUDZY
Dostatni, z obyczajów grzeczny i z rozmowy, Szlachcic, wiedząc do siebie pijane narowy, Zaproszony na znaczne od sąsiada gody,
Wziąć się zaraz rozkaże sługom do gospody, Postrzegąli, że najmniej wino w nim mozoli; By i związać, jeżeli nie pójdzie po woli. Trafiło się, że słudzy, akwawitą z rana Podpiwszy, żeby szedł spać, kiwają na pana. Obiad jeszcze daleko, zbrania się po prostu; Jeść by wolał, bo i sen nieprzyjemny z postu. Idą i
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 239
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ziotym. Czego skutek nie długo dokumentem potym, Gdy Poganin ciekawe puściwszy zagony, Z-ziemie tedy wyganiał niezmierzone plony; A dostane lassery, surowcy ostrymi Umyślnie przed oczyma biczując naszymi, lako bydło parował. Chmielnicki też kilkakroć się kusząc, i znowu podobny do wilka We wsi zmierzającego ku bliskiej Koszarze: On niżli go postrzegą psi, albo owczarze, Szuka do kąd przystepu, i dziury kryjomej, Póki aż nienasyci paszcze swe łakomej; Upatrował w-tenże czas obiezdając w-koło Nasze wszytkie Obrony: a mając już Czoło I boki zastąpione, Miastu jeszcze z-tyłu Dopiął cieśniej. Kiedy gdzie zgubił swych tak siłu W-łaźni przeszło
ziotym. Czego skutek nie długo dokumentem potym, Gdy Poganin ćiekáwe puśćiwszy zagony, Z-źiemie tedy wyganiał niezmierzone plony; A dostáne lássery, surowcy ostrymi Umyślnie przed oczyma biczuiąc naszymi, láko bydło parował. Chmielnicki też kilkakroć sie kusząc, i znowu podobny do wilka We wśi zmierzáiącego ku bliskiey Koszarze: On niżli go postrzegą pśi, álbo owczarze, Szuka do kąd przystepu, i dźiury kryiomey, Poki áż nienasyći paszcze swe łakomey; Upatrował w-tenże czas obiezdaiąc w-koło Nasze wszytkie Obrony: á maiąc iuź Czoło I boki zastąpione, Miastu ieszcze z-tyłu Dopiął ćieśniey. Kiedy gdźie zgubił swych ták śiłu W-łaźni przeszło
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 62
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
on mię w mych kłopotach ciężkich podpomoże. Ludzkich się gróźb nie lękam, ani praktyk boję, Twej tylko łaski żebrzę, o tę samę stoję. Gdy nie zechcesz, niech, jak chce, na mię się więc sadzi Pan największy, swą siłą nic mi nie poradzi. Nie daj tylko odmiotu prośbom mym, postrzegą, Że kogo Ty zasłaniasz, oni nie dosięgą. Mam ja w Tobie nadzieję i serce mi tuszy, Że przecię nazad prędko nieprzyjaciel ruszy, Że mię z moich trudności, Panie, wyswobodzisz I upadem zawisnych oczu mię ochłodzisz, Dasz ulgę w Twoich skrzydeł łaskawej zasłonie, Aż w tym niechęć i bystra zapalczywość spłonie.
on mię w mych kłopotach ciężkich podpomoże. Ludzkich się gróźb nie lękam, ani praktyk boję, Twej tylko łaski żebrzę, o tę samę stoję. Gdy nie zechcesz, niech, jak chce, na mię się więc sadzi Pan największy, swą siłą nic mi nie poradzi. Nie daj tylko odmiotu prośbom mym, postrzegą, Że kogo Ty zasłaniasz, oni nie dosięgą. Mam ja w Tobie nadzieję i serce mi tuszy, Że przecię nazad prędko nieprzyjaciel ruszy, Że mię z moich trudności, Panie, wyswobodzisz I upadem zawisnych oczu mię ochłodzisz, Dasz ulgę w Twoich skrzydeł łaskawej zasłonie, Aż w tym niechęć i bystra zapalczywość spłonie.
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 387
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nie widząc, że jej jastrząb czomber czubi. 114 (P). RYCHLEJ WIEDZĄ SĄSIEDZI NIŻ GOSPODARZ, CO SIĘ W JEGO DOMU DZIEJE
Nie sługi, alebym w dom nie przyjął i gościa, Co mi żonę, bo ludzie gadają, waszmościa. Natura tu czy zwyczaj w naszych rzeczach bredzi, Że prędzej niż gospodarz postrzegą sąsiedzi. Ślepy tak na swe, jako domu swego wady Każdy człek z przyrodzenia; woła na sąsiady, Postrzeżeli złodzieja, a nie wierzy, co mu Powiedają gorszego, że go chowa w domu. Odpraw tego pachołka, radzę, miły bracie, Niechaj nie pada zmaza tak plugawa na cię. Wszyscy napomnieć,
nie widząc, że jej jastrząb czomber czubi. 114 (P). RYCHLEJ WIEDZĄ SĄSIEDZI NIŻ GOSPODARZ, CO SIĘ W JEGO DOMU DZIEJE
Nie sługi, alebym w dom nie przyjął i gościa, Co mi żonę, bo ludzie gadają, waszmościa. Natura tu czy zwyczaj w naszych rzeczach bredzi, Że prędzej niż gospodarz postrzegą sąsiedzi. Ślepy tak na swe, jako domu swego wady Każdy człek z przyrodzenia; woła na sąsiady, Postrzeżeli złodzieja, a nie wierzy, co mu Powiedają gorszego, że go chowa w domu. Odpraw tego pachołka, radzę, miły bracie, Niechaj nie pada zmaza tak plugawa na cię. Wszyscy napomnieć,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 584
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nie wsi, pieniądze każe między żywych dzielić, Żeby czym żyć mieli, nie ścian za dusze bielić; I znowu toż gdzie indziej powtarza nam, żeby Przedać wieś, a ubogich opatrzyć potrzeby: Pamięta owych gości, co się nimi bawią, I dla nich na wieczerzą jego się nie stawią. W tym się księża postrzegą, że żony pokiną, Bo i te omieszkania bankietu przyczyną; Cóż, kiedyby niewiasty wszytkie chcieli kinąć, Wsi rozdać? nie mógłby ich ten bankiet ominąć. Aleć to oni dobrą czynią intencyją; Nie darmo i pieniądze umierając kryją, Żeby szlachcie do boskich nie wadziły stołów; Taką rzeczą i samych przeszli
Nie wsi, pieniądze każe między żywych dzielić, Żeby czym żyć mieli, nie ścian za dusze bielić; I znowu toż gdzie indziej powtarza nam, żeby Przedać wieś, a ubogich opatrzyć potrzeby: Pamięta owych gości, co się nimi bawią, I dla nich na wieczerzą jego się nie stawią. W tym się księża postrzegą, że żony pokiną, Bo i te omieszkania bankietu przyczyną; Cóż, kiedyby niewiasty wszytkie chcieli kinąć, Wsi rozdać? nie mógłby ich ten bankiet ominąć. Aleć to oni dobrą czynią intencyją; Nie darmo i pieniądze umierając kryją, Żeby szlachcie do boskich nie wadziły stołów; Taką rzeczą i samych przeszli
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 622
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że i I. Pan Bezprzywarski jest Kawaler cale rozumny, i godzien wszelkiej estymacyj. Nie raz miałam honor z nim rozmawiać. Tylkoż bardziejbym życzyła Wm Pannie Francuza niż Polaka. Bo Polacy jeszcze jak sobie uważam nie wszyscy umieją swe żony tak szanować, jak należy. Są troszkę podejrzliwi, gniewają się, kiedy postrzegą iż ich żony mają do drugich dobre serce, i z niemi poufale postępują. Francuzi zaś w tym są poczciwi: znają się oni do tego, iż są tylko mężami, a nie pretendują być Panami nad sercami żon swoich. Zony też znają się na Polityce, i niechcą mieć w swojej niewoli serc mężów.
że y I. Pan Bezprzywarski iest Kawaler cale rozumny, y godzien wszelkiey estymacyi. Nie raz miałam honor z nim rozmawiać. Tylkoż bardzieybym życzyła Wm Pannie Francuza niż Polaka. Bo Polacy ieszcze iak sobie uważam nie wszyscy umieią swe żony tak szanować, iak należy. Są troszkę podeyrzliwi, gniewaią się, kiedy postrzegą iż ich żony maią do drugich dobre serce, y z niemi poufale postępuią. Francuzi zaś w tym są poczciwi: znaią się oni do tego, iż są tylko mężami, a nie pretenduią bydź Panami nad sercami żon swoich. Zony też znaią się na Polityce, y niechcą mieć w swoiey niewoli serc mężów.
Skrót tekstu: BohFStar
Strona: 85
Tytuł:
Staruszkiewicz
Autor:
Franciszek Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1766
Data wydania (nie wcześniej niż):
1766
Data wydania (nie później niż):
1766
pewna jest, jeżeli ich śmierć nagle potka, co się bardzo często trafia, jako nas Jezus Chrystus o tym przestrzega; chociażby im nawet choroba pozwoliła co czasu na myślenie około zbawnienia, to albo tuszą sobie, że nie jest jeszcze śmiertelna; i tak nie gotują się na śmierć, albo jeżeli się już w ostatnim postrzegą zgonie; proszą o Sakramenta Z. a to częstokroć nie tak bywa z prawdziwej pokuty, jako skutkiem jest nikczemnej bojaźni. Nie wyrzekają się szczerze rozkoszy światowej, ani tych rzeczy, które mieli za cel niegodziwych pasyj swoich, w których miłość swoję zawsze zatapiali z tak wielkim przywiązaniem. Ta bowiem miłość zmocniona długim nałogiem tak
pewna iest, ieżeli ich śmierć nagle potka, co się bardzo często trafia, iako nas Jezus Chrystus o tym przestrzega; chociażby im nawet choroba pozwoliła co czasu na myślenie około zbawnienia, to albo tuszą sobie, że nie iest ieszcze śmiertelna; y tak nie gotuią się na śmierć, albo ieżeli się iuż w ostatnim postrzegą zgonie; proszą o Sakramenta S. a to częstokroć nie tak bywa z prawdziwey pokuty, iako skutkiem iest nikczemney boiaźni. Nie wyrzekaią się szczerze rozkoszy światowey, ani tych rzeczy, ktore mieli za cel niegodziwych passyi swoich, w ktorych miłość swoię zawsze zatapiali z tak wielkim przywiązaniem. Ta bowiem miłość zmocniona długim nałogiem tak
Skrót tekstu: AkDziec
Strona: 128
Tytuł:
Akademia dziecinna albo zbiór nauk różnych
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia JKM i Rzeczypospolitej Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1761
Data wydania (nie wcześniej niż):
1761
Data wydania (nie później niż):
1761