: XIV.
GDy nie dawnemi czasy mieszkali w Londynie Królowie z Indyj czterej, starałem się przez wszelkie sposoby o to, aby wiedzieć co też o nas sądzili i o naszym stołecznym Mieście. Gospodarz u którego mieli stancją znalazł po ich wyjeździe niektóre papiery, ichże językiem pisanę, te kazal przetłumaczyć, gdy zaś postrzegł, iż zawierały w sobie nie które o obyczajach naszych obserwacje, użyczył mi ich chętnie; dla nasycenia więc publicznej ciekawości część ich w niniejszym dyskursie kładę bez żadnego przydatku i odmieniania.
„Na najwyższym miejscu Miasta Londynu wznosi się gmach niezmierny, w którym mógłby się zmieścić wszystek Naród nad którym ja panuję. Brat mój
: XIV.
GDy nie dawnemi czasy mieszkali w Londynie Krolowie z Jndyi czterey, starałem się przez wszelkie sposoby o to, aby wiedzieć co też o nas sądzili y o naszym stołecznym Mieście. Gospodarz u ktorego mieli stancyą znalazł po ich wyieździe niektore papiery, ichże ięzykiem pisanę, te kazal przetłumaczyć, gdy zaś postrzegł, iż zawierały w sobie nie ktore o obyczaiach naszych obserwacye, użyczył mi ich chętnie; dla nasycenia więc publiczney ciekawości część ich w ninieyszym dyskursie kładę bez żadnego przydatku y odmieniania.
„Na naywyższym mieyscu Miasta Londynu wznosi się gmach niezmierny, w ktorym mogłby się zmieścić wszystek Narod nad ktorym ia panuię. Brat moy
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 45
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
się trafiło, uważałem iż służący z tych się miejsc wynoszą, przez które Pan przechodzić ma, tu przeciwnym sposobem, szukają wszyscy miejsc takich, z którychby na Pana jak najczęściej patrzyć mogli; zna on to doskonale i gdy którego nie zawołanego w przedpokoju lub na drodze swojej pot- tka, daje mu uczuć iż postrzegł atencją jego.
Rząd dobry i gospodarstwo uczyniło go dostatnim, umiejąc z młodu oszczędzać, przyszedł na starość do tego stanu, iż mu nie tylko na niczym nie zbywa, ale wszystkiego ma nad potrzebę, stąd zyskał spokojność wewnętrzną, i trwałość dobrego humoru. Nie upodla grubym łajaniem czeladki swojej trzeżwej, czułej, starownej.
się trafiło, uważałem iż służący z tych się mieysc wynoszą, przez ktore Pan przechodzić ma, tu przeciwnym sposobem, szukaią wszyscy mieysc takich, z ktorychby na Pana iak nayczęściey patrzyć mogli; zna on to doskonale y gdy ktorego nie zawołanego w przedpokoiu lub na drodze swoiey pot- tka, daie mu uczuć iż postrzegł attencyą iego.
Rząd dobry y gospodarstwo uczyniło go dostatnim, umieiąc z młodu oszczędzać, przyszedł na starość do tego stanu, iż mu nie tylko na niczym nie zbywa, ale wszystkiego ma nad potrzebę, ztąd zyskał spokoyność wewnętrzną, y trwałość dobrego humoru. Nie upodla grubym łaianiem czeladki swoiey trzeżwey, czułey, starowney.
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 85
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
nadgrodę.
Szczodrobliwość Barona ściąga się nawet do potomstwa służących; dziś przy mnie oddał na naukę do rzemiosła wnuka stangreta swojego. Żebym zaś jeszcze stwierdził nowym dowodem jaka jest dobroć jego poczciwego serca, to czegom się temi dniami strafunku dowiedział, opowiem. Przechodząc się po Galeryj, gdzie wiele obrazów wybornych znajduje się, postrzegłem wyobrażenie tonącego człowieka w rzece, którego drugi w liberyj ubrany ratował, gdym się tej sztuce ciekawie przypatrywał, zdało mi się iż tonący miał nie jakie do gospodarza domu podobieństwa; potwierdził mnie natychmiast w tej opinij przytomny Burgrabia zamku, powiedając; iż w młodym wieku gdy się raz w rzece kąpał Baron, niespodzianą
nadgrodę.
Szczodrobliwość Barona sciąga się nawet do potomstwa służących; dziś przy mnie oddał na naukę do rzemiosła wnuka stangreta swoiego. Zebym zaś ieszcze stwierdził nowym dowodem iaka iest dobroć iego poczciwego serca, to czegom się temi dniami ztrafunku dowiedział, opowiem. Przechodząc się po Galeryi, gdzie wiele obrazow wybornych znaiduie się, postrzegłem wyobrażenie tonącego człowieka w rzece, ktorego drugi w liberyi ubrany ratował, gdym się tey sztuce ciekawie przypatrywał, zdało mi się iż tonący miał nie iakie do gospodarza domu podobieństwa; potwierdził mnie natychmiast w tey opinij przytomny Burgrabia zamku, powiedaiąc; iż w młodym wieku gdy się raz w rzece kąpał Baron, niespodzianą
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 89
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
jako też dla samego poboru nie było potrzeba) gotowali, tegoż potwierdzał i mnie w rozbieraniu tych rzeczy tem pilniejszem zagrzewał. Więc, iż ta kondycja z strony Szwecji nie byłaby CYMci niepodobna, biorę naprzód z powieści nieboszczyka ks. legata Malaspiny, który, iź w on czas jeszcze z WTKMcią we Szwecji będąc postrzegł był praktyki rakuskiej z Karolusem, powiadał mi. Potym znowu jednego zacnego człowieka z dworu ICMci mowa, który, gdy była zmianka o Karolusie i jego powodzeniu w Inflanciech, powiedział, iź to jest sługa CYMci, z którego wolą wszytko czyni. Czego potwierdziło pisanie jednego zacnego człowieka z Rzymu tu do jednego senatora, w
jako też dla samego poboru nie było potrzeba) gotowali, tegoż potwierdzał i mnie w rozbieraniu tych rzeczy tem pilniejszem zagrzewał. Więc, iż ta kondycya z strony Szwecyej nie byłaby CJMci niepodobna, biorę naprzód z powieści nieboszczyka ks. legata Malaspiny, który, iź w on czas jeszcze z WTKMcią we Szwecyej będąc postrzegł był praktyki rakuskiej z Karolusem, powiadał mi. Potym znowu jednego zacnego człowieka z dworu JCMci mowa, który, gdy była zmianka o Karolusie i jego powodzeniu w Inflanciech, powiedział, iź to jest sługa CJMci, z którego wolą wszytko czyni. Czego potwierdziło pisanie jednego zacnego człowieka z Rzymu tu do jednego senatora, w
Skrót tekstu: SkryptWojCz_II
Strona: 280
Tytuł:
Mikołaj Zebrzydowski, Skrypt p. Wojewody krakowskiego, na zjeździe stężyckim niektórym pp. senatorom dany, 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
jest za żywota naszego nie obaczymy/ i nie poprawimy/ i tym oto nowym swym Teologom z katedr Cerkiewnych/ i z domów naszych wnętrznych i zewnętrznych ustapić nie rozkażemy. Prawdziwy abowiem jest ten/ który rzekł/ Ślepy ślepego wodząc obadwa w dół wpadają. Ja miałkiego rozmu człowiek tak wiele błędów i Herezji w tym Filalecie postrzegłem: co gdy kto z was głąbszego rozsądku pod cenzurę go swoję weźmie: znadź i jednego wierszu we wszytkim jego tym skrypcie nie najdzie/ któryby nie był fałszu wpomoc. Bo jeśli fałsz w fundamencie mowy: Cokolwiek się wpodporę jego mówi/ fałsz być musi: ponieważ prawdy nie broni/ tylko prawda
iest zá żywotá nászego nie obacżymy/ y nie popráwimy/ y tym oto nowym swym Theologom z káthedr Cerkiewnych/ y z domow nászych wnętrznych y zewnętrznych vstápić nie roskażemy. Prawdźiwy ábowiem iest ten/ ktory rzekł/ Slepy ślepego wodząc obádwá w doł wpadáią. Ia miáłkiego rozmu człowiek ták wiele błędow y Hęreziy w tym Philálećie postrzegłem: co gdy kto z was głąbszego rozsądku pod censurę go swoię weźmie: znadź y iednego wierszu we wszytkim iego tym scripćie nie naydźie/ ktoryby nie był fałszu wpomoc. Bo ieśli fałsz w fundámenćie mowy: Cokolwiek sie wpodporę iego mowi/ fałsz bydź muśi: ponieważ prawdy nie broni/ tylko prawdá
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 47
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Ciało moje: nie figura krwie ale krew. A przewrotny Filalet tej nas niezbożności nauczył/ że się z tej zbawiennej SS Ojców naszych nauki i naśmiewamy/ i rzeczą zmyśloną być ją twierdzimy. Ożalże się Boże prostych dusz upadku. Nie dziw że tego tak grubego bluźnierstwa i Bogu mierzjonej Herezjej lud świetski pospolity jako małouki nie postrzegł: dziw/ że my lud Duchowny/ uczony być powinny/ na to tak długo oczy abo zmrużone mieliśmy/ abo ślepe. A com rzekł o tym pierwszym/ z nauki jego wyczerpnionym Punkcie: mówię toż i o wszytkich inszych przez mię zniego przełożonych/ że wszytkie są/ owe błędami/ owe Herezjami
Ciało moie: nie figurá krwie ále krew. A przewrotny Philalet tey nas niezbożności náucżył/ że sie z tey zbawienney SS Oycow nászych náuki y náśmiewamy/ y rzeczą zmyśloną bydź ią twierdźimy. Ożalże sie Boże prostych dusz vpadku. Nie dźiw że te^o^ tak grube^o^ bluźnierstwá y Bogu mierźioney Hęrezyey lud świetski pospolity iáko máłouki nie postrzegł: dźiw/ że my lud Duchowny/ vcżony bydź powinny/ ná to ták długo oczy ábo zmrużone mielismy/ ábo ślepe. A com rzekł o tym pierwszym/ z náuki iego wyczerpnionym Punkćie: mowię toż y o wszytkich inszych przez mię zniego przełożonych/ że wszytkie są/ owe błędámi/ owe Haerezyámi
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 49
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
powinnym konsideratij do tej Katechizmowej sprawy należnych uprzedzeniem na co pozwolenie od miłości ich otrzymawszy/ po skończeniu/ da Bóg/ tej mojej Apologiej przełożyć ich za pomocą Bożą/ nie zaniecham. Tym moim takowym wsprawie Lucubracij moich Katechizmowych postępkiem/ i Zyzaniów naszych/ Filaletów/ Ortologów/ Kleryków/ i tym podobnych błędy i Herezje postrzegłem/ i prawdziwe/ jak się mnie zda/ wiary dogmat wyznanie/ łaską Bożą wspomożony opisałem/ i Katechizmem ś. Wschodniej Cerkwie otytułowałem: który zdarz Panie Boże: jeśli się to woli jego ś. podoba: aby w rychle świat oglądał/ i rekami Prawowiernych we wszytkich narodach/ ku dusznemu ich pożytkowi/
powinnym considerátiy do tey Káthechismowey spráwy należnych vprzedzeniem ná co pozwolenie od miłośći ich otrzymawszy/ po skończeniu/ da Bog/ tey moiey Apologiey przełożyć ich zá pomocą Bożą/ nie zániecham. Tym moim tákowym wspráwie Lucubráciy moich Káthechismowych postępkiem/ y Zyzániow nászych/ Philáletow/ Ortologow/ Klerikow/ y tym podobnych błędy y Hęrezye postrzegłem/ y prawdźiwe/ iák sie mnie zda/ wiáry dogmat wyznánie/ łáską Bożą wspomożony opisałem/ y Katechismem ś. Wschodniey Cerkwie otytułowałem: ktory zdarz Pánie Boże: ieśli sie to woli iego ś. podoba: áby w rychle świát oglądał/ y rekámi Práwowiernych we wszytkich národách/ ku dusznemu ich pożytkowi/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 107
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
OSZUKANIE
Już dokonywał i ledwie tchnął mało, Oddając Bogu duszę, ziemi ciało, Aż jak posłyszał Piotr, że przy żałobie Żona o nowym mężu myśli sobie, Chcąc jej rozerwać takową swawolą, Ożył, chociaż miał umrzeć dobrą wolą. STAREMU
Prosił Jadwigi o noc Bartosz chciwy; Nie zezwoliła, że był bardzo siwy. Postrzegł się, że tam siwemu nie dadzą, I głowę czarną ufarbował sadzą. Tak w tejże twarzy, ale z inszą głową Powrócił tamże i z takąż namową. Ona poznawszy, czując, że tam zgoła Nie wszytko dobrze, choć poprawił czoła: „Dalej z tym — rzekła — nazbyt prosisz siła, Dopiero
OSZUKANIE
Już dokonywał i ledwie tchnął mało, Oddając Bogu duszę, ziemi ciało, Aż jak posłyszał Piotr, że przy żałobie Żona o nowym mężu myśli sobie, Chcąc jej rozerwać takową swawolą, Ożył, chociaż miał umrzeć dobrą wolą. STAREMU
Prosił Jadwigi o noc Bartosz chciwy; Nie zezwoliła, że był bardzo siwy. Postrzegł się, że tam siwemu nie dadzą, I głowę czarną ufarbował sadzą. Tak w tejże twarzy, ale z inszą głową Powrócił tamże i z takąż namową. Ona poznawszy, czując, że tam zgoła Nie wszytko dobrze, choć poprawił czoła: „Dalej z tym — rzekła — nazbyt prosisz siła, Dopiero
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 79
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Że mu na cienkiej skóreczce wisiały, Choć same były nabiegły puchliną; W którym przypadku tą samą łaciną Cieszył się, mówiąc: Wszak tak mądrzy piszą, Na cienkiej nici ludzkie rzeczy wiszą. LEKI
Towarzysz nasz u Petery Bierał chłodzące krystery I tak skarżąc na gorączkę, Ukrywał szpetną świerzbiączkę. Gdy przyszło nadstawić dupy, Postrzegł doktor szpetne strupy: „Kiż wam diabeł, panie bracie, Tak uklajstrował gacie? Jako widzę, daj was Hance, Wierę, żeście bliski france! Chodzicie jak w karacynie, Przyjdzie wam myślić o chinie, Mądzie nosicie w zawoju, Już tu nie będzie bez znoju! Widzę, żeście szpetnie ranny
, Że mu na cienkiej skóreczce wisiały, Choć same były nabiegły puchliną; W którym przypadku tą samą łaciną Cieszył się, mówiąc: Wszak tak mądrzy piszą, Na cienkiej nici ludzkie rzeczy wiszą. LEKI
Towarzysz nasz u Petery Bierał chłodzące krystery I tak skarżąc na gorączkę, Ukrywał szpetną świerzbiączkę. Gdy przyszło nadstawić dupy, Postrzegł doktor szpetne strupy: „Kiż wam diabeł, panie bracie, Tak uklajstrował gacie? Jako widzę, daj was Hance, Wierę, żeście bliski france! Chodzicie jak w karacynie, Przyjdzie wam myślić o chinie, Mądzie nosicie w zawoju, Już tu nie będzie bez znoju! Widzę, żeście szpetnie ranny
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 312
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
(P). NIEPEWNY DOKTOR, PEWNY ZABÓJCA
Trafiło się, że Polak zachorował w Rzymie. Zaraz się go Włoch doktor kurować podymie, Naprzód dyjetą wedle tamtego zwyczaju, Na dzień tylko po jednym jeść mu dając jaju, Że nie tylko wygnana niemoc, ale z ciała Na on świat się od głodu dusza napierała. Postrzegł tego pacjent, że doktor nie baczy, Że Polaków, niż Włochów, kurują inaczej. Zawsze według natury powinny być leki. „Idź — rzecze chłopcu cicho — lecz nie do apteki, Na rynek, niech będzie groch i słoniny sztuka Na obiad; lecz i sam milcz, i przestrzeż hajduka.”
Skoro się
(P). NIEPEWNY DOKTOR, PEWNY ZABÓJCA
Trafiło się, że Polak zachorował w Rzymie. Zaraz się go Włoch doktor kurować podymie, Naprzód dyjetą wedle tamtego zwyczaju, Na dzień tylko po jednym jeść mu dając jaju, Że nie tylko wygnana niemoc, ale z ciała Na on świat się od głodu dusza napierała. Postrzegł tego pacyjent, że doktor nie baczy, Że Polaków, niż Włochów, kurują inaczej. Zawsze według natury powinny być leki. „Idź — rzecze chłopcu cicho — lecz nie do apteki, Na rynek, niech będzie groch i słoniny sztuka Na obiad; lecz i sam milcz, i przestrzeż hajduka.”
Skoro się
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 247
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987