na głowie gromadę; Gwoli którym stan/ przymuszona mieni: Ten bez pogrzebu/ a ów się znią zeni. Darmo Charońcie Przewoźniku siwy/ Tak z Promem czekasz/ i stoisz tęskliwy: Byś duszę przewiósł przez Letejskie wody. Pogrzeb niedoszedł/ choć już doszły gody. P. Och. Wiec gdy poszczęścił Bóg wzamysłach ciebie Damo/ pierwszemu pomyśl o pogrzebie. Tym Aktem bowiem pokazać byś miała Teraźniejszemu/ żeś w pierwszym kochała. Trzeba dla ludzi/ wszak cię na koszt stanie Wdowim pretekstem; niech się Pan zostanie Z ustawicznego gorzknie przyjaźń bytu A głód przyczynia czasem apetytu. Dam. I owszem ciężki i ból
ná głowie gromádę; Gwoli ktorym stąn/ przymuszona mięni: Ten bez pogrzebu/ á ow się znią zeni. Darmo Chárońćie Przewoźniku śiwy/ Ták z Promem czekasz/ y stoisz tęskliwy: Byś duszę przewiosł przez Letheyskie wody. Pogrzeb niedoszedł/ choć iusz doszły gody. P. Och. Wiec gdy poszczęśćił Bog wzamysłách ćiebie Dámo/ pierwszemu pomyśl o pogrzebie. Tym Aktem bowiem pokazáć byś miáłá Teráźnieyszemu/ żeś w pierszym kocháłá. Trzebá dla ludźi/ wszák ćię ná koszt stánie Wdowim praetextem; niech się Pan zostánie Z vstáwicznego gorzknie przyiaźń bytu A głod przyczynia czásem áppetytu. Dam. Y owszem ćięszki y bol
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 186
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
z Węgrzynem nagala Szwedowi. A jeśli co postronna burza wytnąć dała; Wewnętrznie się Ojczyzna wojnami mięszała. Były to dość niestrawne na Polaków kąski/ Wojna z Panem Poddanych/ i tak częste związki. Na ostatek Bóg widząc/ że się bijem sami/ Pokarał niezgodliwych z Turczynem wojnami: Gdzie lubo się Pagaństwu raz nie poszczęściło; Obficie się to jednak imże nagrodziło. Stracili pod Chocimem/ w okopach/ namioty: Wzięli za to Kamieniec/ do Polski klucz złoty. Którym do Ukrainy skoro otworzyli; W popiół ją i w perzynę hardzie obrócili. O twierdze niedobyte/ zamki nie widane! Jakoście/ tak sromotnie/ z ziemią porównane
z Węgrzynem nagala Szwedowi. A ieśli co postronna burza wythnąć dáłá; Wewnętrznie się Oyczyzna woynami mięszáłá. Były to dość niestráwne ná Polakow kąski/ Woyná z Pánem Poddánych/ y ták częste zwiąski. Na ostatek Bog widząc/ że się bijem sámi/ Pokarał niezgodliwych z Turczynem woynámi: Gdźie lubo się Págánstwu raz nie poszczęśćiło; Obfićie się to iednák imże nágrodźiło. Strácili pod Choćimem/ w okopách/ námioty: Wźięli za to Kámieniec/ do Polski klucz złoty. Ktorym do Vkrainy skoro otworzyli; W popioł ią y w perzynę hárdźie obroćili. O twierdze niedobyte/ zamki nie widáne! Iakośćie/ ták sromotnie/ z źiemią porownáne
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
śmy. Na Niemnie pod Bielicą mało dzieci nie potonęły. Przez wszystkie dni Bożego Narodzenia byli u mnie ipanowie sąsiedzi.
6 Januarii Anno 1702, w dzień Trzech Królów Kaczanowski wprzódy przysławszy przyjaciół do mnie z przeprosinami i traktatem, tandem na ubezpieczonych nas summo mane na niegotowych i jeszcze na śpiących violenter najechał. Tak Pan Bóg poszczęścił, żeśmy w kilka tylko ludzi wypędzili jego tłum ludzi ze dworu rohoteńskiego i na polach z pod parkanu tak ludzi jako koni dość nastrzelaliśmy. Kozacy w opłotkach miasta stali, nie mogli przebrać się do dworu. Z mojej strony tylko jednego górala Ignacego i to cale nieszkodliwie postrzelono.
W dzień Trzech Królów ruskich rewanżował
śmy. Na Niemnie pod Bielicą mało dzieci nie potonęły. Przez wszystkie dni Bożego Narodzenia byli u mnie jpanowie sąsiedzi.
6 Januarii Anno 1702, w dzień Trzech Królów Kaczanowski wprzódy przysławszy przyjaciół do mnie z przeprosinami i traktatem, tandem na ubezpieczonych nas summo mane na niegotowych i jeszcze na śpiących violenter najechał. Tak Pan Bóg poszczęścił, żeśmy w kilka tylko ludzi wypędzili jego tłum ludzi ze dworu rohoteńskiego i na polach z pod parkanu tak ludzi jako koni dość nastrzelaliśmy. Kozacy w opłotkach miasta stali, nie mogli przebrać się do dworu. Z mojéj strony tylko jednego górala Ignacego i to cale nieszkodliwie postrzelono.
W dzień Trzech Królów ruskich rewanżował
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 105
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
jego, wielu kompetitorów potrwożyły conscios ejusdem machinationis. Ipan wojewoda ad omnia mala fassus, bo sekretarz jego dobrze egzaminowany, etiam corporaliter wszystko wprzód wyjawił i wyśpiewał; do Kenigsteynu relegowany pod wielkiemi wartami.
Król szwedzki pod Adrianopolem przez wszystek ten czas mieszka, swoje przecie wyrabiając machiny. Interea Sztembokowi ściśnionemu od wojsk przeciwnych, nie poszczęściło się, bo musiał poddać się na imię i na parol króla duńskiego i z nim się kapitulować, gloriosa przecie capitulatione, bo z całem wojskiem swojej komendy straktował wynijść do Szwecji, choć po disarmato milite, okupu za to postąpiwszy sto tysięcy talarów, amunicje wszystkie i oręże zostawiwszy, i duński wszystek lud, który stante
jego, wielu competitorów potrwożyły conscios ejusdem machinationis. Jpan wojewoda ad omnia mala fassus, bo sekretarz jego dobrze egzaminowany, etiam corporaliter wszystko wprzód wyjawił i wyśpiewał; do Kenigsteynu relegowany pod wielkiemi wartami.
Król szwedzki pod Adryanopolem przez wszystek ten czas mieszka, swoje przecie wyrabiając machiny. Interea Sztembokowi ściśnionemu od wojsk przeciwnych, nie poszczęściło się, bo musiał poddać się na imię i na parol króla duńskiego i z nim się kapitulować, gloriosa przecie capitulatione, bo z całém wojskiem swojéj komendy straktował wynijść do Szwecyi, choć po disarmato milite, okupu za to postąpiwszy sto tysięcy talarów, amunicye wszystkie i oręże zostawiwszy, i duński wszystek lud, który stante
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 305
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
wspomnieć to z żałością) Przy tej podciętej ojczyzny podporze, Legł na Cecorze.
Generałowie wtąż z oberszterami I z przedniejszymi oficierami Z nieporownanym męstwem szli przed swymi Pułki pieszymi,
Które za nimi nie pozostawają, Przą się, gdzie gęste śmierci rozdawają, Skoczy w też tropy, z odwagą żywota, Luźna hołota.
Tak Bóg poszczęścił, że za czas dość mały Piechoty nasze w szańce się włamały I berdyszami tych, co nie uciekli, Okrutnie siekli.
Pierzchnęli drudzy: lecz kawaleria Tak tam stanęła, że niewiedzieć czyja Była wygrana, choć już naszy byli Wałów dobyli.
Bo wśród majdanu z całym komunikiem Wszyscy paszo wie, mocnym stojąc szykiem,
wspomnieć to z żałością) Przy tej podciętej ojczjzny podporze, Legł na Cecorze.
Generałowie wtąż z oberszterami I z przedniejszymi officierami Z nieporownanym męstwem szli przed swymi Pułki pieszymi,
Ktore za nimi nie pozostawają, Przą się, gdzie gęste śmierci rozdawają, Skoczy w też tropy, z odwagą żywota, Luźna hołota.
Tak Bog poszczęścił, że za czas dość mały Piechoty nasze w szańce się włamały I berdyszami tych, co nie uciekli, Okrutnie siekli.
Pierzchnęli drudzy: lecz kawalerya Tak tam stanęła, że niewiedzieć czyja Była wygrana, choć już naszy byli Wałow dobyli.
Bo wśrod majdanu z całym komunikiem Wszyscy paszo wie, mocnym stojąc szykiem,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 488
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
chmury okropne spuściły. Syn wprzód hetmański z przebraną drużyną Od lekkiej ordy i od chłopstwa giną; Burzy się ociec, następuje gwałtem Wszytkiego wojska — ginie tymże kształtem. Już nie peć, wszytka Korona do koni, Aż ich widzimy w domu bez pogoni. Teraz król idzie; o Boże wysoki, Wodzu zastępów, poszczęść jego kroki I daj, że brzydkiej zbroniwszy niewoli, Serca poddanych zwycięstwem zniewoli. A ty, o królu, chcesz-li dobrą sprawę Widzieć, złącz z wielką pieczęcią buławę. Wy zaś, ziemianie, rozwiążcie swe mieszki Jak w Sandomierzu podczas świętej Pryszki, Bo co to pragniesz spólnego ruszenia, Porachuj się sam i
chmury okropne spuściły. Syn wprzód hetmański z przebraną drużyną Od lekkiej ordy i od chłopstwa giną; Burzy się ociec, następuje gwałtem Wszytkiego wojska — ginie tymże kształtem. Już nie peć, wszytka Korona do koni, Aż ich widzimy w domu bez pogoni. Teraz król idzie; o Boże wysoki, Wodzu zastępów, poszczęść jego kroki I daj, że brzydkiej zbroniwszy niewoli, Serca poddanych zwycięstwem zniewoli. A ty, o królu, chcesz-li dobrą sprawę Widzieć, złącz z wielką pieczęcią buławę. Wy zaś, ziemianie, rozwiążcie swe miészki Jak w Sandomierzu podczas świętej Pryszki, Bo co to pragniesz spólnego ruszenia, Porachuj się sam i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 204
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
jasyry.
Niech nienawiść z jadu mdleje, Widząc Murzy i Giereje, Gdy drudzy są przy podwikach, U twego rycerstwa w łykach.
Pójdź i dalej i Podole Odbierz, oprzyj się w Stambole, I niech po twym mężnym boju Krzyż triumfuje z zawoju.
Niech Bóg szczęści, kto w tej wojnie, Niech mu się poszczęści hojnie, A tego niech diabeł ciśnie, Co mi wlezie na me wiśnie! KONSOLACJA
Tak smętna po Syruciu zostałaś sierota, Żebyś rada do śmierci otworzyła wrota I sama mu pomogła niepowrotnej drogi; Lecz w tym wieku miłości przykład by był srogi. Powściągnij łzy perłowe, Bóg żywotem rządzi, Da-ć w
jasyry.
Niech nienawiść z jadu mdleje, Widząc Murzy i Giereje, Gdy drudzy są przy podwikach, U twego rycerstwa w łykach.
Pójdź i dalej i Podole Odbierz, oprzyj się w Stambole, I niech po twym mężnym boju Krzyż tryumfuje z zawoju.
Niech Bóg szczęści, kto w tej wojnie, Niech mu się poszczęści hojnie, A tego niech diabeł ciśnie, Co mi wlezie na me wiśnie! KONSOLACJA
Tak smętna po Syruciu zostałaś sierota, Żebyś rada do śmierci otworzyła wrota I sama mu pomogła niepowrotnej drogi; Lecz w tym wieku miłości przykład by był srogi. Powściągnij łzy perłowe, Bóg żywotem rządzi, Da-ć w
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 341
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
napełniony, a nikt go nie pilnował; jam prawi chciałem się napić, ale mi się ktoś bardzo poważny pokazał, mówiąc mi: nie pij, bo to na jutrzejszy dzień, schowano dla Wojciecha Biskupa: które widzenie gdy jego rodzony powiadał, rzecze Święty. Fili mi, Deus prosperam faciat visionem Niech Bóg poszczęści to widzenie. a we-wnątrz, miał natchnienie, że to był Kielich męki jego. Daremno się już i spodziewać męczęństwa. Umierał w-Prze- myślu Świętej pamięci Ksiądz Przemysław Rudnicki, któremu po świecie mnie świadomym, równegom ja człowieka w-przymiotach, i rozliczności wszelakich nauk, z-Chrześciańska dobrej polityki wiadomością, równegom mowie nie
nápełniony, á nikt go nie pilnował; iam prawi chćiałem się nápić, ále mi się ktoś bárdzo poważny pokazał, mowiąc mi: nie piy, bo to ná iutrzeyszy dźień, zchowano dla Woyćiechá Biskupá: ktore widzenie gdy iego rodzony powiádał, rzecze Swięty. Fili mi, Deus prosperam faciat visionem Niech Bog poszczęśći to widzenie. á we-wnątrz, miał nátchnienie, że to był Kielich męki iego. Dáremno się iuż i spodźiewáć męczęństwá. Umierał w-Prze- myślu Swiętey pámięći Kśiądz Przemysław Rudnicki, ktoremu po świećie mnie świádomym, rownegom ia człowieká w-przymiotách, i rozlicznośći wszelákich náuk, z-Chrześćiáńska dobrey polityki wiadomośćią, rownegom mowie nie
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 87
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
mu to dobrze: bo wszytkie te fabuły choć są od siebie różne/ tak ozdobnie i sposobnie powiązał/ i jedne z drugimi spoił/ że się zda jakoby jedna z drugiej właśnie pochodziła. Przedmowa Poenty.
MYśl mię wiedzie/ powiedać kształty odmienione W nowe ciała: Bogowie (wyście bo i one Zodmieniali) poszczęśćcie przedsięwzięciu memu/ A bądźcie sami wodzmi wierszowi wiecznemu: Prowadząc go od świata początku pierwszego/ Aże do teraźniejszych czasów wieku mego. Przemian Owidyuszowych Argument Powieści Pierwszej.
POETA idąc za zdaniem dawnych Pogan, trzy początki świata, i rzeczy będących na nim, być rozumiał: Boga, Lepsze przyrodzenie, i Chaos. Bo tu
mu to dobrze: bo wszytkie te fábuły choć są od śiebie rożne/ ták ozdobnie y sposobnie powiązał/ y iedne z drugimi spoił/ że się zda iákoby iedná z drugiey własnie pochodźiłá. Przedmowá Poẽty.
MYśl mię wiedźie/ powiedáć kształty odmienione W nowe ćiáłá: Bogowie (wyśćie bo y one Zodmieniáli) poszczęśććie przedśięwźięćiu memu/ A bądźćie sámi wodzmi wierszowi wiecznemu: Prowádząc go od świátá początku pierwszego/ Aże do teráznieyszych czásow wieku mego. Przemian Owidyuszowych Argument Powieśći Pierwszey.
POETA idąc zá zdániem dawnych Pogan, trzy początki świátá, y rzeczy będących ná nim, bydź rozumiał: Bogá, Lepsze przyrodzenie, y Chaos. Bo tu
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 1
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
utonie.
Co z jabłoni spadnie, nie daleko upadnie.
Bogatego nie majętnością, lecz uskromnioną mierzaj chciwością.
Kupować nie to, czego trzeba, ale bez czego się obejść nie możemy.
Odpuszczenia nie otrzymasz, póki cudzego co trzymasz.
Czas utracony nigdy się nie wróci.
Czestowano go głową o stół.
Nie każdemu się poszczęści.
Nie zawsze uderzy, gdzie kto z mierzy.
Nie zawsze Z. Jana, bywa też i Szczepana.
Trzeba wiedzieć, jako przyjaciela szanować.
Będzie dobrze, gdy złe ominie.
Człowiek się nie dla siebie tylko rodzi.
Zle czynić się nie godzi, choć się dobre stąd urodzi.
Chcąc niechcąc musiał.
utonie.
Co z jabłoni spadnie, nie daleko upadnie.
Bogatego nie majętnośćią, lecz uskromnioną mierzay chciwośćią.
Kupować nie to, czego trzeba, ale bez czego śię obeyść nie możemy.
Odpuszczenia nie otrzymasz, poki cudzego co trzymasz.
Czas utracony nigdy sié nie wroći.
Czestowano go głową o stoł.
Nie każdemu śię poszczęśći.
Nie zawsze uderzy, gdzie kto z mierzy.
Nie zawsze S. Jana, bywa też y Szczepana.
Trzeba wiedzieć, jako przyjaciela szanować.
Będzie dobrze, gdy złe ominie.
Człowiek śię nie dla śiebie tylko rodźi.
Zle czynić śię nie godźi, choć śię dobre ztąd urodźi.
Chcąc niechcąc muśiał.
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 113
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702