na głowie gromadę; Gwoli którym stan/ przymuszona mieni: Ten bez pogrzebu/ a ów się znią zeni. Darmo Charońcie Przewoźniku siwy/ Tak z Promem czekasz/ i stoisz tęskliwy: Byś duszę przewiósł przez Letejskie wody. Pogrzeb niedoszedł/ choć już doszły gody. P. Och. Wiec gdy poszczęścił Bóg wzamysłach ciebie Damo/ pierwszemu pomyśl o pogrzebie. Tym Aktem bowiem pokazać byś miała Teraźniejszemu/ żeś w pierwszym kochała. Trzeba dla ludzi/ wszak cię na koszt stanie Wdowim pretekstem; niech się Pan zostanie Z ustawicznego gorzknie przyjaźń bytu A głód przyczynia czasem apetytu. Dam. I owszem ciężki i ból
ná głowie gromádę; Gwoli ktorym stąn/ przymuszona mięni: Ten bez pogrzebu/ á ow się znią zeni. Darmo Chárońćie Przewoźniku śiwy/ Ták z Promem czekasz/ y stoisz tęskliwy: Byś duszę przewiosł przez Letheyskie wody. Pogrzeb niedoszedł/ choć iusz doszły gody. P. Och. Wiec gdy poszczęśćił Bog wzamysłách ćiebie Dámo/ pierwszemu pomyśl o pogrzebie. Tym Aktem bowiem pokazáć byś miáłá Teráźnieyszemu/ żeś w pierszym kocháłá. Trzebá dla ludźi/ wszák ćię ná koszt stánie Wdowim praetextem; niech się Pan zostánie Z vstáwicznego gorzknie przyiaźń bytu A głod przyczynia czásem áppetytu. Dam. Y owszem ćięszki y bol
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 186
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
śmy. Na Niemnie pod Bielicą mało dzieci nie potonęły. Przez wszystkie dni Bożego Narodzenia byli u mnie ipanowie sąsiedzi.
6 Januarii Anno 1702, w dzień Trzech Królów Kaczanowski wprzódy przysławszy przyjaciół do mnie z przeprosinami i traktatem, tandem na ubezpieczonych nas summo mane na niegotowych i jeszcze na śpiących violenter najechał. Tak Pan Bóg poszczęścił, żeśmy w kilka tylko ludzi wypędzili jego tłum ludzi ze dworu rohoteńskiego i na polach z pod parkanu tak ludzi jako koni dość nastrzelaliśmy. Kozacy w opłotkach miasta stali, nie mogli przebrać się do dworu. Z mojej strony tylko jednego górala Ignacego i to cale nieszkodliwie postrzelono.
W dzień Trzech Królów ruskich rewanżował
śmy. Na Niemnie pod Bielicą mało dzieci nie potonęły. Przez wszystkie dni Bożego Narodzenia byli u mnie jpanowie sąsiedzi.
6 Januarii Anno 1702, w dzień Trzech Królów Kaczanowski wprzódy przysławszy przyjaciół do mnie z przeprosinami i traktatem, tandem na ubezpieczonych nas summo mane na niegotowych i jeszcze na śpiących violenter najechał. Tak Pan Bóg poszczęścił, żeśmy w kilka tylko ludzi wypędzili jego tłum ludzi ze dworu rohoteńskiego i na polach z pod parkanu tak ludzi jako koni dość nastrzelaliśmy. Kozacy w opłotkach miasta stali, nie mogli przebrać się do dworu. Z mojéj strony tylko jednego górala Ignacego i to cale nieszkodliwie postrzelono.
W dzień Trzech Królów ruskich rewanżował
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 105
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
wspomnieć to z żałością) Przy tej podciętej ojczyzny podporze, Legł na Cecorze.
Generałowie wtąż z oberszterami I z przedniejszymi oficierami Z nieporownanym męstwem szli przed swymi Pułki pieszymi,
Które za nimi nie pozostawają, Przą się, gdzie gęste śmierci rozdawają, Skoczy w też tropy, z odwagą żywota, Luźna hołota.
Tak Bóg poszczęścił, że za czas dość mały Piechoty nasze w szańce się włamały I berdyszami tych, co nie uciekli, Okrutnie siekli.
Pierzchnęli drudzy: lecz kawaleria Tak tam stanęła, że niewiedzieć czyja Była wygrana, choć już naszy byli Wałów dobyli.
Bo wśród majdanu z całym komunikiem Wszyscy paszo wie, mocnym stojąc szykiem,
wspomnieć to z żałością) Przy tej podciętej ojczjzny podporze, Legł na Cecorze.
Generałowie wtąż z oberszterami I z przedniejszymi officierami Z nieporownanym męstwem szli przed swymi Pułki pieszymi,
Ktore za nimi nie pozostawają, Przą się, gdzie gęste śmierci rozdawają, Skoczy w też tropy, z odwagą żywota, Luźna hołota.
Tak Bog poszczęścił, że za czas dość mały Piechoty nasze w szańce się włamały I berdyszami tych, co nie uciekli, Okrutnie siekli.
Pierzchnęli drudzy: lecz kawalerya Tak tam stanęła, że niewiedzieć czyja Była wygrana, choć już naszy byli Wałow dobyli.
Bo wśrod majdanu z całym komunikiem Wszyscy paszo wie, mocnym stojąc szykiem,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 488
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
siekąc/ bijąc/ ostre oręża i prawie katownie na wszytkich zgotowawszy. O zdrado niesłychana/ o obrzydliwy narodzie i krwie chciwy. Widząc tedy nieżart wodzowie czuli/ narodu obojga żołniejstwo wyborne/ do broni się i koni swych porwali. W dzień trzeci święta Wielkonocnego/ gdzie wielka nawałność na nich uderzyła wilków zdradzieckich: jednak nieposzczęścił Bóg chytrości ich: bo od mężnego żołnierstwa walecznej ręki/ niewiele ich uszło/ i miasto swoje w nieporownanej osidłości ogniem zniesione/ zostawili. A zburzywszy naszy Moskwę/ Kimgród i Kitajgród trzymali/ a w Białym murze na każdy dzień potrzeby i bitwy piechotą czynili/ gdzie naszych codzień ubywało/ a Moskwy coraz przybywało.
siekąc/ biiąc/ ostre oręża y práwie kátownie ná wszytkich zgotowawszy. O zdrádo niesłychána/ o obrzydliwy narodźie y krwie chćiwy. Widząc tedy nieżárt wodzowie czuli/ narodu oboygá żołnieystwo wyborne/ do broni sie y koni swych porwáli. W dźień trzeći świętá Wielkonocnego/ gdżie wielka nawáłność ná nich vderzyłá wilkow zdradźieckich: iednák nieposczęsćił Bog chytrośći ich: bo od mężnego żołnierstwá waleczney ręki/ niewiele ich vszło/ y miásto swoie w nieporownáney ośidłośći ogniem zniesione/ zostáwili. A zburzywszy nászy Moskwę/ Kimgrod y Kitáygrod trzymáli/ á w Białym murze ná káżdy dżień potrzeby y bitwy piechotą czynili/ gdźie nászych codżień vbywáło/ á Moskwy coraz przybywáło.
Skrót tekstu: PasŻoł
Strona: Bij
Tytuł:
Pasja żołnierzów obojga narodów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
sli pod Bar; miasto się poddało. Każą się im wracać do wojska.
Gdy o zamku zamyślają, aż ordynans przysyłają, By się nazad reterować, na inszy czas on zachować, - Bo impreza u hetmana, aby bitwa była dana Tym, co w okopach siedzieli, natenczas się nie spodzieli. Wiktoria chocimska.
Poszczęścił mu Bóg imprezę, kiedy owe zjadłe węże Precz wyrzuca z owej jamy, gdzie przedtym Polacy sami TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
W tych okopach się bronili, kiedy ciż psi ich gonili, - A teraz ich doganiają ci Polacy, w Dniestr wrzucają.
Widzieć było owe męże, kiedy farbują oręże! Niejeden usarz kopije we krwi
sli pod Bar; miasto się poddało. Każą się im wracać do wojska.
Gdy o zamku zamyślają, aż ordynans przysyłają, By się nazad reterować, na inszy czas on zachować, - Bo impreza u hetmana, aby bitwa była dana Tym, co w okopach siedzieli, natenczas się nie spodzieli. Wiktoryja chocimska.
Poszczęścił mu Bóg imprezę, kiedy owe zjadłe węże Precz wyrzuca z owej jamy, gdzie przedtym Polacy sami TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
W tych okopach się bronili, kiedy ciż psi ich gonili, - A teraz ich doganiają ci Polacy, w Dniestr wrzucają.
Widzieć było owe męże, kiedy farbują oręże! Niejeden usarz kopije we krwi
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 109
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
/ proporcjach finiti ad infinitum, może też lada poganin abo Mahomet zadać/ bo jako jedne dobrze powiedział/ Mendacium multiforme est et foecundum in oppugnanda veritate. Na które już dawno Chrześcijanie odpowiedzieli/ że ledwo może co być zadano/ przeciw wierze Chrześcijańskiej/ na coby już odpowiedzi nie uprzedziły. I tak to Pan Bóg poszczęścił Chrześcijanom/ że onym Filozofom/ ichże własną filozofią tak dochłościli/ że Filozofowie i w Boga w Trójcy jedynego uwierzyli/ i wszytka się potym filozofia w Akademiach Chrześcijańskich/ na obronę wiary Chrześcijańskiej obróciła. A dopiero P. M. Dialektyką Mahometową/ chce wiarę Chrześcijańską zwalczyć/ i Teologi Chrześcijańskie uczyć: coś to poszło
/ proporcyách finiti ad infinitum, może też ládá pogánin ábo Máhomet zádáć/ bo iáko iedne dobrze powiedźiał/ Mendacium multiforme est et foecundum in oppugnanda veritate. Ná ktore iuż dawno Chrześćiánie odpowiedźieli/ że ledwo może co bydź zádano/ przećiw wierze Chrześćiáńskiey/ ná coby iuż odpowiedźi nie vprzedźiły. Y ták to Pan Bog poszczęśćił Chrześćiánom/ że onym Philozophom/ ichże własną philozophią ták dochłośćili/ że Philozophowie y w Bogá w Troycy iedynego vwierzyli/ y wszytká się potym philozophia w Akádemiách Chrześćiáńskich/ ná obronę wiáry Chrześćiáńskiey obroćiła. A dopiero P. M. Diálektyką Máhometową/ chce wiárę Chrześćiáńską zwalczyć/ y Theologi Chrześćiáńskie vczyć: coś to poszło
Skrót tekstu: SkarMes
Strona: 44
Tytuł:
Mesjasz nowych Arianów wedle Alkoranu Tureckiego
Autor:
Piotr Skarga
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
/ pożytek stamtąd odniesiony/ będzie W. M. mógł zrozumieć z listu który X. Walerian Ledesma/ pisze do X. Wizytatora/ gdzie tak mówi: Jeździłem nawiedzać Wyspę Bohol/ jako mi W. M. rozkazał/ i począłem naprzód/ zgromadzać ludzie i jednać/ którzy tam barzo byli rozroźnieni. Poszczęścił Pan Bóg/ że po rozmaitych śrzodkach do pokoju należących/ i wywodach potężnych im podanych/ zebrałem wespół do tysiąca ludzi/ których więtsza część wychowała się na wojnie/ i nie była rzecz podobna do tego czasu wywabić ich z gór/ gdzie mieszkali. Staralismy się zgromadzić także drugie niektóre górniki/ naród dziki/ który
/ pożytek stámtąd odnieśiony/ będźie W. M. mogł zrozumieć z listu ktory X. Wáleryan Ledesmá/ pisze do X. Wizytatorá/ gdźie ták mowi: Ieźdźiłem náwiedzáć Wyspę Bohol/ iáko mi W. M. roskazał/ y począłem naprzod/ zgromádzáć ludźie y iednáć/ ktorzy tám bárzo byli rozroźnieni. Poszczęśćił Pan Bog/ że po rozmáitych śrzodkách do pokoiu należących/ y wywodách potężnych im podánych/ zebrałem wespoł do tyśiącá ludźi/ ktorych więtsza część wychowáłá się ná woynie/ y nie byłá rzecz podobna do tego czásu wywabić ich z gor/ gdźie mieszkáli. Stárálismy się zgromádźić tákże drugie niektore gorniki/ narod dziki/ ktory
Skrót tekstu: WaezList
Strona: 53.
Tytuł:
List roczny z wysep Philippin
Autor:
Francisco Vaez
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
nieznośne i od niego samego ponoszą. Ci bardzo źle byli przyjęci, onych kijmi bito, za nogi obiesiwszy i po kilka razy na plac ścinać wywodzeni. O czym dowiedziawszy się pomieniony regimentarz zaraz pomścił się tej zniewagi na Palijowskich ludziach: skupiwszy wszystkie chorągwie, pod którymi 500 ludzi rachowano kozackich, tak mu P. Bóg poszczęścił, że na 200 Kozaków Palijowskich wyciął, kilka miasteczek szturmem dobył, dobrze się obłowiwszy, bo kilku Kozaków po kilkaset czerwonych dostali, koni dobrych tatarskich, srebra, sukien etc. nabrali, sam Pali aż do Kijowa uciekł. Jeżeli prawda, jest za co P. Bogu dziękować. Die 11 ejusdem
Król im.
nieznośne i od niego samego ponoszą. Ci bardzo źle byli przyjęci, onych kijmi bito, za nogi obiesiwszy i po kilka razy na plac ścinać wywodzeni. O czym dowiedziawszy się pomieniony regimentarz zaraz pomścił się tej zniewagi na Palijowskich ludziach: skupiwszy wszystkie chorągwie, pod którymi 500 ludzi rachowano kozackich, tak mu P. Bóg poszczęścił, że na 200 Kozaków Palijowskich wyciął, kilka miasteczek szturmem dobył, dobrze się obłowiwszy, bo kilku Kozaków po kilkaset czerwonych dostali, koni dobrych tatarskich, srebra, sukien etc. nabrali, sam Pali aż do Kijowa uciekł. Jeżeli prawda, jest za co P. Bogu dziękować. Die 11 eiusdem
Król jm.
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 87
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
Opat Cystercjeński z dwiema swemi/ Piotrem de Castro novo, i Radulfem. Ale iż nie wielki pożytek pracy ich widział/ radził im Dydacus Biskup po Apostołsku pieszo się udać na ratowanie tamtych krajów/ na co sam Biskup/ dał na sobie przykład/ co i ów Opat uczynił/ przyłączywszy sobie dwunastu swych Cystercjensów: i poszczęścił P. Bóg ich pracy około heretyckich błędów zbijania. A gdy Baldwin Kacermistrz wywodami Biskupa przekonany/ jednak na prawdę przystać niechcąc/ mu mówił: Widzężeś przyszedł w duchu Eliaszowym; Biskup mu rzekł: Ja się do ducha Eliaszowego nie znam/ ale w tobie widzę duch Antychrystów. I cudami te Kacerstwa Bóg zawstydzał.
Opát Cystercyeński z dwiemá swemi/ Piotrem de Castro novo, i Rádulfem. Ale iż nie wielki pożytek prácy ich widźiał/ rádźił im Didácus Biskup po Apostolsku pieszo się udáć ná rátowánie támtych kráiow/ ná co sam Biskup/ dáł ná sobie przykład/ co i ow Opát uczynił/ przyłączywszy sobie dwunastu swych Cystercyensow: i poszczęśćił P. Bog ich pracy około heretyckich błędow zbiiánia. A gdy Baldwin Kácermistrz wywodámi Biskupá przekonány/ iednák ná prawdę przystáć niechcąc/ mu mowił: Widzężeś przyszedł w duchu Eliaszowym; Biskup mu rzekł: Ia się do duchá Eliaszowego nie znam/ ále w tobie widzę duch Antychrystow. I cudámi te Kácerstwá Bog záwstydzał.
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 18.
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Iudesis pisze/ Adelfons Król Legionu wziąwszy Maurom Emerytę miasto/ na Króla ich/ którego dla męstwa i dzielności zwano Rex virtutis, z wielkim wojskiem idącego/ z niewielą swoich się ruszył/ i nocą się przez rzekę Gwadianę przeprawiwszy w szyku stanął. Pogaństwo obaczywszy to/ wnet się uszykowali/ i z Aldefonsem bitwę zwiedli. Poszczęścił Pan Bóg Adelfonsowi/ bo tak wiele Pogaństwa na owej potyczce trupem padło/ że wiele miast/ z których się byli zgromadzili/ zostało bez obywatelów/ i obozpo ucieczce nieprzyjacielskiej dostał się Chrześcijanom z wielką korzyścią. Widziany był pod czas tej sprawy Święty Jakub w bieli z wielkim Wojskiem/ które biło Saraceny. Widziany był i
Iudesis pisze/ Adelfons Krol Legionu wźiąwszy Maurom Emerytę miásto/ na Krolá ich/ ktorego dla męstwá i dźielnośći zwano Rex virtutis, z wielkim woyskiem idącego/ z niewielą swoich się ruszył/ i nocą się przez rzekę Gwadyanę przepráwiwszy w szyku stánął. Poganstwo obaczywszy to/ wnet się uszykowáli/ i z Aldefonsem bitwę zwiedli. Poszczęśćił Pan Bog Adelfonsowi/ bo ták wiele Pogánstwá ná owey potyczce trupem pádło/ że wiele miast/ z ktorych się byli zgromádźili/ zostało bez obywátelow/ i obozpo ućieczce nieprzyiaćielskiey dostał się Chrześćiánom z wielką korzyśćią. Widźiány był pod czás tey spráwy Swięty Iakub w bieli z wielkim Woyskiem/ ktore biło Sáráceny. Widźiány był i
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 68
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695