, Z drugiej strony swe hałła Tatarzy bełkocą, Gdzie czuły Lubomirski, choć go ten mól dusi. Tamtej ściany pilnować z wojskiem swoim musi. Już by się polem potkał, ale cieśnia broni; To ma w zysku, co harcem namorduje koni. Nie zgoła bez uciechy ten mu się dzień toczył, Bo wiele razy poszczwał, tyle razy troczył; Kilkudziesiąt położył, kilku dostał żywcem. Tak bywa, gdzie we sforze fortuna z myśliwcem. Tam Księski Aleksander, tam Stefan Jarzyna, Wielkiego i urodą, i sercem Turczyna Odda Lubomirskiemu. Tam Jan Jordan młody, Tam Ożarowski swojej dał cnoty dowody, I inszych wiele, którzy szablą w bystrych
, Z drugiej strony swe hałła Tatarzy bełkocą, Gdzie czuły Lubomirski, choć go ten mól dusi. Tamtej ściany pilnować z wojskiem swoim musi. Już by się polem potkał, ale cieśnia broni; To ma w zysku, co harcem namorduje koni. Nie zgoła bez uciechy ten mu się dzień toczył, Bo wiele razy poszczwał, tyle razy troczył; Kilkudziesiąt położył, kilku dostał żywcem. Tak bywa, gdzie we sforze fortuna z myśliwcem. Tam Księski Aleksander, tam Stefan Jarzyna, Wielkiego i urodą, i sercem Turczyna Odda Lubomirskiemu. Tam Jan Jordan młody, Tam Ożarowski swojej dał cnoty dowody, I inszych wiele, którzy szablą w bystrych
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 165
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
i uprzykrzyły.
Przyszli potym do onego złego i wierutnego Łakomcy, gdzie gdy Anioł rzekomo w dom jego chciał wniść, on wyrwawszy się począł im szpetnie łajać: a jużże włóczęgowie się włóczycie? mam ja teraz co inszego czynić, nie z wami się bawić, i począł już był psy zwoływać, aby je był poszczwał. Tedy oni poszli precz, a odszedłszy mało dalej, potkali pastuchę a on bydło pedzi, i spytał go Anioł, czyje by to było bydło? powiedział: iż tu z tego dwora bliskiego. Zatym Anioł wyjąwszy on kubek, co go był wziął dobremu Czło-
wiekowi, dał onemu pastuchowi powiedając: oddaj to bracie
y uprzykrzyły.
Przyszli potym do onego złego y wierutnego Łakomcy, gdzie gdy Anioł rzekomo w dom iego chciał wniść, on wyrwawszy się począł im szpetnie łaiać: a iużże włoczęgowie się włoczycie? mam ia teraz co inszego czynić, nie z wami się bawić, y począł iuż był psy zwoływać, aby ie był poszczwał. Tedy oni poszli precz, á odszedłszy mało daley, potkali pastuchę á on bydło pedzi, y spytał go Anioł, czyie by to było bydło? powiedział: iż tu z tego dwora bliskiego. Zatym Anioł wyiąwszy on kubek, co go był wziął dobremu Czło-
wiekowi, dał onemu pastuchowi powiedaiąc: odday to bracie
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 71
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
Pan kazał mu go wziąć, aby nie twrożył myśli swojej, i nie zaprzątał tym, czego mało trzeba, ale owszem aby strżegł powinności swojej: a wierz mi iż już odtąd oko Pańskie pilniej nań poglądać będzie.
Będzieć też podobno przydziwniejsza: żem ten kubek owemu złemu posłał, co nas psy mało nie poszczwał, atoli wiedz iż ten Pan darmo nic od nikogo nie chce, a chociajże go widział złym, wzdy bez tego być nie może, aby też kiedy Imienia Pańskiego nie wspomniał, pacierza nie zmowił, albo
czego dobrego nie uczynił, a wzdy też jest ochrzczon w Imię święte jego: a tak Pan takim ludziom
Pan kazał mu go wziąść, aby nie twrożył myśli swoiey, y nie zaprzątał tym, czego mało trzeba, ale owszem aby strżegł powinności swoiey: á wierz mi iż iuż odtąd oko Pańskie pilniey nań poglądać będzie.
Będzieć też podobno przydziwnieyszá: żem ten kubek owemu złemu posłał, co nas psy mało nie poszczwał, atoli wiedz iż ten Pan darmo nic od nikogo nie chce, á chociayże go widział złym, wzdy bez tego bydż nie moze, aby też kiedy Imienia Pańskiego nie wspomniał, pacierza nie zmowił, albo
czego dobrego nie uczynił, á wzdy też iest ochrzczon w Imię święte iego: á tak Pan takim ludziom
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 74
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
się ptak; myślę sobie, postrzegł jemiołuchy. Ale gdy tego będzie aż do uprzykrzenia, Puszczę; a mój krogulec za ucho jelenia. Zląkłem się, słysząc w bliskim srogi łoskot krzaku, I rozumiejąc, że dzik, upatruję pniaku: Aż wielki rogacz, mając dzwonków pełne uszy, Jakoby go ztem chartów poszczwał, z miejsca ruszy I nie mogąc łbem rzucić prze gęstwinę srogą, Chce co w skok importuna z ucha zepchnąć nogą; Zwyczajnie strach rozmyślać nie dopuścił, którą, Że mu zaraz zapadła za róg pierwszą forą; Związał się; ja też z konia chyżo do tasaka; Poderżnąwszy mu gardziel, nakarmiłem ptaka; A
się ptak; myślę sobie, postrzegł jemiołuchy. Ale gdy tego będzie aż do uprzykrzenia, Puszczę; a mój krogulec za ucho jelenia. Zląkłem się, słysząc w bliskim srogi łoskot krzaku, I rozumiejąc, że dzik, upatruję pniaku: Aż wielki rogacz, mając dzwonków pełne uszy, Jakoby go stem chartów poszczwał, z miejsca ruszy I nie mogąc łbem rzucić prze gęstwinę srogą, Chce co w skok importuna z ucha zepchnąć nogą; Zwyczajnie strach rozmyślać nie dopuścił, którą, Że mu zaraz zapadła za róg pierwszą forą; Związał się; ja też z konia chyżo do tasaka; Poderżnąwszy mu gardziel, nakarmiłem ptaka; A
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 402
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
PIJANICY
Tu leży pijak sławny; ten, gdy na sąd wstanie, Spytany, co wżdy czynił, rzecze: Piłem, Panie. 41. CHARTOWI
Nie lisy, nie zające same, czemu kilka Lat minęło, alem się bezpiecznie jął wilka; Sarna mi nie uciekła i com tylko zoczył, Co mną poszczwał, wszytko to mój pan wnetże troczył. Stąd mnie zwano Sokołem; dziś, niestocie, zową, Skoro mi lata nogi odebrały, Sową. Póki chodzim, póty się godzim; są dostatki — Oglądaj się na starość, boć i mnie na jatki Wypędzono suchego, gdzie, ledwie w rynsztoku Liznę posoki,
PIJANICY
Tu leży pijak sławny; ten, gdy na sąd wstanie, Spytany, co wżdy czynił, rzecze: Piłem, Panie. 41. CHARTOWI
Nie lisy, nie zające same, czemu kilka Lat minęło, alem się bezpiecznie jął wilka; Sarna mi nie uciekła i com tylko zoczył, Co mną poszczwał, wszytko to mój pan wnetże troczył. Stąd mnie zwano Sokołem; dziś, niestocie, zową, Skoro mi lata nogi odebrały, Sową. Póki chodzim, póty się godzim; są dostatki — Oglądaj się na starość, boć i mnie na jatki Wypędzono suchego, gdzie, ledwie w rynsztoku Liznę posoki,
Skrót tekstu: PotNagKuk_I
Strona: 447
Tytuł:
Nagrobki
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987