Boga czcili i Ząb człeka jakiegoś dawno zmarłego: który w skrzynce w diamenty oprawnej zuczczywością chowali. Luzytani Roku 1560. tej Insuły dostawszy, tę Pogańską zabrali Relikwię. Zejlanie oraz Król Pegu, ren Ząb chcieli wykupić zrazu trzema kroć sto tysięcy, potym Milionem czerwonych złotych: ale Vice Reks w Moździerzu in praesentia Posłów kazał potłuc na proch, i w ogień wrzucić, a tak oni uczynili płacz, a możdzierz szgzytanie Zęba.
w Nowym zaś Świecie, alias Ameryće przez Ameryka Wespuciuza z nalezionej i od Imienia jego rzeczonej, Słońce, Miesiąc; Ogień, Gwiazdy, adorowano Ingha albo Inka Kapłan ich w wodę wstąpi- SCJENCJA o Bożkach
wszy Słońcu się
Boga czcili y Ząb człeka iakiegoś dawno zmarłego: ktory w skrzynce w dyamenty oprawney zuczcziwością chowali. Luzytani Roku 1560. tey Insuły dostawszy, tę Pogańską zabrali Relikwię. Zeylánie oraz Krol Pegu, ren Ząb chcieli wykupić zrazu trzema kroć sto tyśiecy, potym Millionem czerwonych złotych: ale Vice Rex w Mozdzierzu in praesentia Posłow kazał potłuc na proch, y w ogień wrzucić, a tak oni uczynili płacz, a możdzierz szgzytanie Zęba.
w Nowym zaś Swiecie, alias Ameryće przez Ameryka Wespuciuza z nalezioney y od Imienia iego rzeczoney, Słonce, Miesiąc; Ogień, Gwiazdy, ádorowano Ingha albo Inka Kapłán ich w wodę wstąpi- SCYENCYA o BOZKACH
wszy Słońcu się
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 22
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
goździków kramnych/ mastiki/ mirry. Abo weź Palm łotów sześć/ Rożej czerwonej i kopru włoskiego nasienia po dwu szczyptach/ w winie to wszytko uwarzywszy dobrze potłucz i ciepło na żołądek przyłóż: do tego/ jeśliby co wyciągało/ przydać może Balausty/ Mirtus/ i listków piołunu i pospołu warzyć jako wyższej/ i potłuc/ i przykładać/ może też chustę abo gębę napoić ciepłym winem/ i z olejkiem rożanym ciepło/ abo octem i olejkiem Naródninowym/ a naparzyć raz kilka/ gdyż też toż parzenie gryzienie żołądka/ i strzykanie oddala. P. Z. Z. B. Czyachowskiego, O przypadkach Brzemiennych. P. Z. Z
gozdźikow kramnych/ mástiki/ mirrhy. Abo weź Palm łotow sześć/ Rożey czerwoney y kopru włoskiego náśienia po dwu szczyptách/ w winie to wszytko vwárzywszy dobrze potłucz y ćiepło ná żołądek przyłoż: do tego/ ieśliby co wyćiągáło/ przydáć może Balausty/ Mirthus/ y listkow piołunu y pospołu wárzyć iáko wyższey/ y potłuc/ y przykłádáć/ może też chustę ábo gębę nápoić ćiepłym winem/ y z oleykiem rożanym ćiepło/ ábo octem y oleykiem Národninowym/ á nápárzyć raz kilká/ gdyż też toż párzenie gryźienie żołądká/ y strzykánie oddala. P. Z. Z. B. Cziachowskiego, O przypadkách Brzemiennych. P. Z. Z
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: B2v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
tedy/ że był na uczcie u Polliona Rzymianina: tam z trefunku czeladnik niewolny gospodarski stłukł sklenicę kryształową: którego gospodarz porwać kazał i wrzucić do sadzawki miedzy okrutne ryby Mureny: Obaczywszy chłopiec iż nie żart/ przypadł do nóg Cesarzowi/ prosząc aby inakszą śmiercią był karany. Czym obruszywszy się Cesarz/ rozkazał wszytko naczynie Kryształowe potłuc/ i do sadżawki wrzucić miasto onego chłopca/ a onego na wolą puścić. A Polliona tak zgromił: Gdzie Cesarz jest swą osobą: tam nie tylko nie ma być tracony człowiek/ ale ani zasmucony. Jest dziś niemało takich Pollionów/ którzy za lada szklenicę chłopięta swe męczą: trzebaby na nie Augusta. Karaćci
tedy/ że był ná vcżćie v Pollioná Rzymiániná: tám z trefunku cżeládnik niewolny gospodárski stłukł sklenicę kryształową: ktorego gospodarz porwáć kazał y wrzućić do sadzawki miedzy okrutne ryby Mureny: Obacżywszy chłopiec iż nie żárt/ przypadł do nog Cesárzowi/ prosząc áby inákszą śmierćią był karány. Cżym obruszywszy się Cesarz/ roskazał wszytko nacżynie Kryształowe potłuc/ y do sadźawki wrzućić miásto onego chłopcá/ á onego ná wolą puśćić. A Pollioná ták zgromił: Gdźie Cesarz iest swą osobą: tám nie tylko nie ma być trácony cżłowiek/ ále áni zásmucony. Iest dźiś niemáło tákich Pollionow/ ktorzy zá ládá szklenicę chłopiętá swe męcżą: trzebáby ná nie Augustá. Karáćći
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 92
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, od miasta z drugą stronę, Według miejsca ma obronę: Wzwód, rowy obmurowane, Głębokie i brukowane; Przez te nadół woda spada, Aż do samej Wisły wpada. Nad niemi są okiennice Żelazne do sklepownice. Wzwód Rowy
Dalej okna malowane, Podobieństwem stalowane; Zdaleka się być szkłem zdadzą, Ale się potłuc nie dadzą. Bramę zmurowano walnie, W niej piechota i kowalnie. Z wozowniej patrzają dyszle, Rychło pan koniuszy przyśle, Żeby zakładano konie. Skoczyli woźnice po nie: Prowadzą bystre dzianety Na poboczech , do karety. Kawalkator z brodą grecki Jedzie, pod nim koń turecki; Za nim szumne bucefały, Dzielne konie
, od miasta z drugą stronę, Według miejsca ma obronę: Wzwód, rowy obmurowane, Głębokie i brukowane; Przez te nadół woda spada, Aż do samej Wisły wpada. Nad niemi są okiennice Żelazne do sklepownice. Wzwód Rowy
Dalej okna malowane, Podobieństwem stalowane; Zdaleka się być szkłem zdadzą, Ale się potłuc nie dadzą. Bramę zmurowano walnie, W niej piechota i kowalnie. Z wozowniej patrzają dyszle, Rychło pan koniuszy przyśle, Żeby zakładano konie. Skoczyli woźnice po nie: Prowadzą bystre dzianety Na poboczech , do karety. Kawalkator z brodą grecki Jedzie, pod nim koń turecki; Za nim szumne bucefały, Dzielne konie
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 45
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
cztery warz. A tego niepłodnej białejgłowie pić każdego dnia naczczo/ i przed wieczerzą ze trzy godziny/ po sześci abo ośmi łotów ciepło daj/ pierwej ją przepurgowawszy. Upławom białym.
Uplawom białym doświadczone lekarstwo. Wziąć Srebrniku w cieniu na wolnym powietrzu ususzonego dwa łoty/ Słoniowej kości łot/ Koralów pół łota. To miałko potłuc/ przez gęste sitko przebić/ a tego prochu po kwincie/ ze czteryma łyżkami tegoż zieła wodki naczczo przez dni kilkanaście pić dawać. Zwysoka potłuczonym.
Z wysoka potłuczonym/ prędkim bywa ratunkiem/ ziele to warząc w wodzie/ a z pół kwarty juchy z solą potłuczonemu co nacieplej pić dając. Abowiem Krew zsiadłą
cztery warz. A tego niepłodney białeygłowie pić káżdego dniá náczczo/ y przed wieczerzą ze trzy godźiny/ po sześći ábo ośmi łotow ćiepło day/ pierwey ią przepurgowawszy. Vpławom biáłym.
Vplawom białym doświádczone lekárstwo. Wźiąć Srebrniku w ćieniu ná wolnym powietrzu vsuszonego dwá łoty/ Słoniowey kośći łot/ Koralow puł łotá. To miałko potłuc/ przez gęste śitko przebić/ á tego prochu po kwinćie/ ze czterymá łyszkámi tegoż źiełá wodki naczczo przez dni kilkánaśćie pić dáwáć. Zwysoká potłuczonym.
Z wysoká potłuczonym/ prędkim bywa rátunkiem/ źiele to wárząc w wodźie/ á z puł kwarty iuchy z solą potłuczonemu co naćiepley pić dáiąc. Abowiem Kreẃ zśiadłą
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 291
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
albo Midolnice po pułtoru garści. To wszytko posiekawszj/ z garnca miedzianego/ jako gorzałkę palą nalawszy pięć garncy wody chędogiej na to/ a pułtrzecia garnca wodki wyciągnąć wolnym ogniem/ która będzie osobliwa/ chorym do używania. Gdzieby więc w ziemie się przytrafiło żebyśmy jej potrzebowali. Połowicę tych wszytkich ziół pomienonych wziąwszy/ potłuc je z gruba i namoczyć/ tym sposobem jakośmy o Rzepiku powiedzieli/ dystylować/ i chorym rannym pić dawać. Item. Głowy boleniu gwałtownemu
Głowj gwałtownemu boleniu z przyczyny gorącej gotowym jest ratunkiem/ wziąwszy świeżozielonego Srebrnikku ze dwie garści/ usiekać/ i dobrze utłuc/ albo w donicy nowej uwiercieć/ Rożaną wodką dobrze skropić
álbo Midolnice po pułtoru gárśći. To wszytko pośiekawszj/ z gárncá miedźiánego/ iáko gorzałkę palą nálawszy pięć garncy wody chędogiey ná to/ á pułtrzecia gárncá wodki wyćiągnąć wolnym ogniem/ ktora będźie osobliwa/ chorym do vżywánia. Gdźieby więc w źiemie się przytráfiło żebysmy iey potrzebowáli. Połowicę tych wszytkich źioł pomienonych wźiąwszy/ potłuc ie z hrubá y námoczyć/ tym sposobem iákosmy o Rzepiku powiedźieli/ dystylowáć/ y chorym ránnym pić dáwáć. Item. Głowy boleniu gwałtownemu
Głowj gwałtownemu boleniu z przyczyny gorącey gotowym iest ratunkiem/ wźiąwszy świeżoźielonego Srebrnikku ze dwie garśći/ vśiekáć/ y dobrze vtłuc/ álbo w donicy nowey vwierćieć/ Rożáną wodką dobrze skropić
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 291
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
/ ale obaczywszy że morze Czerwone jest wyssze trzema łokciami nad ziemię Egipską/ ulękł się/ i dał pokoj/ bojąc się zalania. Czytaj Plin: i inszych.
Stąd przyjechaliśmy do pola Chaos nazwanego/ kędy dla wielkich wiatrów/ nie mogliśmy namiotów rozbić/ ani drewna nijakiego znaleźć. Zaczym musieliśmy bokłagi potłuc/ żeby się choć jedna potrawka nagotowała. Po pułnocy wstawszy/ jechaliśmy barzo przykrą drogą/ polmi szerokiemi/ i nie płodnemi/ i cały dzień/ to jest 5. Października także/ gdzieśmy nic zielonego nie widzieli/ ani wody mieli/ ani namiotów postawić mogli/ piasek barzo cienki a głęboki/ powrozów
/ ále obaczywszy że morze Czerwone iest wyssze trzemá łokćiámi nád źiemię Egipską/ ulękł sie/ y dał pokoy/ boiąc sie zálánia. Czytay Plin: y inszych.
Stąd przyiechálismy do polá Cháos názwánego/ kędy dla wielkich wiátrow/ nie moglismy namiotow rozbić/ áni drewná niiákiego ználeść. Záczym musielismy bokłagi potłuc/ żeby sie choć iedná potrawká nágotowáłá. Po pułnocy wstawszy/ iechálismy bárzo przykrą drogą/ polmi szerokiemi/ y nie płodnemi/ y cáły dźień/ to iest 5. Páźdźierniká tákże/ gdźiesmy nic żielonego nie widźieli/ áni wody mieli/ áni namiotow postáwić mogli/ piasek bárzo ćienki á głęboki/ powrozow
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 39
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
jesteście źli i uporni/ nieprzyjaciele Boży/ i Proroka jego. Co odpowiecie Mahometowi/ i jego starym Przyjaciółom/ w Sądny dzień na to/ iż od tego czasu/ jako pomarli/ wskrzeszacie ich popiół z sromotą/ stawiając ich obrazy z Cukru albo z ciasta urobione/ kiedy się żenicie/ aby je potym na oblegę potłuc/ i ucieszyć nowe stadło/ i ich Przyjaciół? Azaż Ebbubeker nie był najpierwszy z nawróconych na wiarę? Aza Omar nie był najwaleczniejszy obrońca Religii Mahometańskiej przeciwko Chrześcijanom? Aza wstydliwy Osman niesporządził i podzielił na Rozdziały Alkoranu? Aza to nie był mężny i przemądry Hali, co nosił Zilifkaro, to jest/ Miecz o
iesteśćie źli y vporni/ nieprzyiaćiele Boży/ y Proroká iego. Co odpowiećie Máhometowi/ y iego stárym Przyiaćiołom/ w Sądny dźień ná to/ iż od tego czásu/ iáko pomárli/ wskrzeszáćie ich popioł z sromotą/ stáwiáiąc ich obrázy z Cukru álbo z ćiástá vrobione/ kiedy się żenićie/ áby ie potym ná oblegę potłuc/ y vćieszyć nowe stádło/ y ich Przyiaćioł? Azaż Ebbubeker nie był naypierwszy z nawroconych ná wiárę? Azá Omar nie był naywalecznieyszy obrońcá Religiey Máhometáńskiey przećiwko Chrześćiánom? Azá wstydliwy Osman niesporządźił y podźielił ná Rozdźiały Alkoranu? Azá to nie był mężny y przemądry Hali, co nośił Zilifkaro, to iest/ Miecz o
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 151
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
bardzo boi. Więc jak wisieć po trzeźwiu, tak i po pijanu, Tak dziwy broi w wieczór, jako i poranu. Trochę się mnie obawia, bo wie, że go zmogę, Stłucze-li mnie on rękę, stłukę ja mu nogę. I tak się jak barani tłuczemy po domu, Kto kogo potłuc może, jako sczęscie komu. Jeśli on dobrze pije, także ja też biję, A nieraz on oberwie konewką za szyję. Kiedy wiele przepije, abo przegra w karty, Pojmam go ja za łeb, opuściwszy żarty.
Szósta pani. Ba i mój ci niecnota kozyrą się bawi, Goj mu w mieszku nie stanie
bardzo boi. Więc jak wisieć po trzeźwiu, tak i po pijanu, Tak dziwy broi w wieczór, jako i poranu. Trochę się mnie obawia, bo wie, że go zmogę, Stłucze-li mnie on rękę, stłukę ja mu nogę. I tak się jak barani tłuczemy po domu, Kto kogo potłuc może, jako sczęscie komu. Jeśli on dobrze pije, także ja też biję, A nieraz on oberwie konewką za szyję. Kiedy wiele przepije, abo przegra w karty, Poimam go ja za łeb, opuściwszy żarty.
Szósta pani. Ba i mój ci niecnota kozyrą się bawi, Goj mu w mieszku nie sstanie
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 66
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
niewielki pożytek.
Szósta pani. A ja bym zaś życzyła, by każdy był chromy, Bo póki oni zdrowi, pokoju nie mamy. Siódma pani. Ba, ufnal jaki w łeb wbić, że owartogłowie, Wadzi to kata chłopu, łatwie mu o zdrowie.
Ósma pani. Opoić by niecnotę, to potłuc we śpiączki, Coby z tydzień nie pozbył frebry ni gorączki.
Dziewiąta pani. Ja zaś wierę nie umiem już inaczej radzić, Jedno myślę, jakoby swego z świata zgładzić.
Dziesiąta pani. Ja swojego pojmam obiema rękoma, Az on nie wie, kędy jest: na dworze, czy doma.
Jedenasta pani.
niewielki pożytek.
Szósta pani. A ja bym zaś życzyła, by każdy był chromy, Bo poko oni zdrowi, pokoju nie mamy. Siódma pani. Ba, ufnal jaki w łeb wbić, że owartogłowie, Wadzi to kata chłopu, łatwie mu o zdrowie.
Ósma pani. Opoić by niecnotę, to potłuc we śpiączki, Coby z tydzień nie pozbył frebry ni gorączki.
Dziewiąta pani. Ja zaś wierę nie umiem już inaczej radzić, Jedno myślę, jakoby swego z świata zgładzić.
Dziesiąta pani. Ja swojego poimam obiema rękoma, Az on nie wie, kędy jest: na dworze, czy doma.
Jedenasta pani.
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 72
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950