swoich, i trapienia. Co przodkowie przodkom mym byli zostawili, Jegośmy zapalczywym uporem pozbyli. Nie mógł przejeść swojego chleba, nie miał komu Zbierać, a przecię go brał w lichym naszym domu. W czym go barziej niż chciwość pycha podniecała, A bębenka pochlebców kupa podbijała. Chlebem a winem jego sąsiad uwiedziony I krewny potakiwał, a ten, zajątrzony, Dopinając powagę tym swoję szrubował, Że czego i jako chciał, na nas dokazował. O, nieszczęśliwa bryło opłakanej ziemi, Coś początki niesnasków wczęła między niemi! Wielkiś twą małą iskrą ogień zapaliła, Żeś dóbr, zdrowia, sumnienia kilku pozbawiła. Z ciebie poszły początki chęci
swoich, i trapienia. Co przodkowie przodkom mym byli zostawili, Jegośmy zapalczywym uporem pozbyli. Nie mógł przejeść swojego chleba, nie miał komu Zbierać, a przecię go brał w lichym naszym domu. W czym go barziej niż chciwość pycha podniecała, A bębenka pochlebców kupa podbijała. Chlebem a winem jego sąsiad uwiedziony I krewny potakiwał, a ten, zajątrzony, Dopinając powagę tym swoję szrubował, Że czego i jako chciał, na nas dokazował. O, nieszczęśliwa bryło opłakanej ziemi, Coś początki niesnasków wczęła między niemi! Wielkiś twą małą iskrą ogień zapaliła, Żeś dóbr, zdrowia, sumnienia kilku pozbawiła. Z ciebie poszły początki chęci
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 384
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Wiersz Dziesiąty.
Tęskno żyć dusze mojej w nędznym ciele, Więc z nią w gorżkości rozmowę się śmiele, I rzeknę BOGU; Powiedź mi mój Panie, Czemu na zgubne sądzisz mnie karanie? A zaż to twojej dobroci przystoi, Żebyś mnie stłumił w surowości swoi Rąk właśnych dzieło, zelżywszy szkaradzie, Albo niezbożnych potakiwać radzie? Zaliż twe oczy, wzrok jest pospolity, Albo jak człowiek patrzy, widzisz i ty, Czyliż dni twoje jak człowiecze, takie? Albo twe lata z ludzkimi jednakie? Żebyś miał szukać przeciwko mnie złości, I mych umyślnie badać nieprawości? Na dowód. żem ci nie przewinił w niczem
Wiersz Dźieśiąty.
Tęskno żyć dusze moiey w nędznym ćiele, Więc z nią w gorżkośći rozmowę się śmiele, I rzeknę BOGV; Powiedź mi moy Pánie, Czemu ná zgubne sądźisz mie karánie? A záż to twoiey dobroći przystoi, Zebyś mie stłumił w surowośći swoi Rąk właśnych dźieło, zelżywszy szkaradźie, Albo niezbożnych potakiwać radźie? Zaliż twe oczy, wzrok iest pospolity, Albo iák człowiek pátrzy, widźisz i ty, Czyliż dńi twoie iák człowiecze, tákie? Albo twe láta z ludzkimi iednákie? Zebyś miał szukać przećiwko mnie złośći, I mych umyślnie badáć niepráwośći? Ná dowod. żem ći nie przewinił w niczem
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 39
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
Twoja, Febie, rumianość, wprzodby gwiazda drogi Żeglarskie kierowała i miesiąc dwurogi Wprzodby z ciemnych poruszył siedlisk wielkiej głowy I oczów z szpetnem krzykiem puchacze i sowy, — Niżbym wypowiedziała, jako wierna praca Mego dziadusia poszła i gdzie się obraca«.
To gdy w konfidencji przed rzezańcem owem Prawiła lamentując, za każdem jej słowem Potakiwał pochlebca nie żeby to słowy, Ale jestem rąk, ramion i kiwaniem głowy Przy żałobnej posturze. A zaś miłościwa Pani pieszczoną ręką cienkomglistą z siwa Chustką niesokorową — co ich było siła — Kropelki z płaczorodnych źrzeniczek łowiła, Które jako perełki na przejmy zawody Czyniły przez rumieniec bezwstydnej jagody. A zatym alternata po onej żałobie Przychodzi
Twoja, Febie, rumianość, wprzodby gwiazda drogi Żeglarskie kierowała i miesiąc dwurogi Wprzodby z ciemnych poruszył siedlisk wielkiej głowy I oczow z szpetnem krzykiem puchacze i sowy, — Niżbym wypowiedziała, jako wierna praca Mego dziadusia poszła i gdzie się obraca«.
To gdy w konfidencyej przed rzezańcem owem Prawiła lamentując, za kożdem jej słowem Potakiwał pochlebca nie żeby to słowy, Ale jestem rąk, ramion i kiwaniem głowy Przy żałobnej posturze. A zaś miłościwa Pani pieszczoną ręką cienkomglistą z siwa Chustką niesokorową — co ich było siła — Kropelki z płaczorodnych źrzeniczek łowiła, Ktore jako perełki na przejmy zawody Czyniły przez rumieniec bezwstydnej jagody. A zatym alternata po onej żałobie Przychodzi
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 38
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
także w złotogłowie, Z drugą stronę dla posłów leżało wezgłowie, Po których skoro Raduł z kilką przyjdzie begów, Nie zabawią, lecz środkiem janczarskich szeregów Stawią się, takąż pompą młodzi swej okryci, Z których każdy się upstrzy i uaksamici. Toż Dilawer (bo inszym głową tylko kiwać Należy i tak jego mowie potakiwać): „Niech Bóg zdarzy godzinę naszego zawodu, O waleczni polskiego mężowie narodu! Kiedy z niezwyciężoną ottomańską Broną Król, pan wasz najjaśniejszy, przyjaźń powtórzoną W oczach naszych zawiera; niech te światy oba Szczęśliwa zdejmie miłość, niezmienna ozdoba. A co się dzisia rzekło, co się napisało, Bodaj w naszych i w
także w złotogłowie, Z drugą stronę dla posłów leżało wezgłowie, Po których skoro Raduł z kilką przyjdzie begów, Nie zabawią, lecz środkiem janczarskich szeregów Stawią się, takąż pompą młodzi swej okryci, Z których każdy się upstrzy i uaksamici. Toż Dilawer (bo inszym głową tylko kiwać Należy i tak jego mowie potakiwać): „Niech Bóg zdarzy godzinę naszego zawodu, O waleczni polskiego mężowie narodu! Kiedy z niezwyciężoną ottomańską Broną Król, pan wasz najjaśniejszy, przyjaźń powtórzoną W oczach naszych zawiera; niech te światy oba Szczęśliwa zdejmie miłość, niezmienna ozdoba. A co się dzisia rzekło, co się napisało, Bodaj w naszych i w
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 319
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
. Są też drudzy i tacy, którzy między sobą w oczach waszych wrzekomo emulować będą. Lecz fałsz, gdyż to szczególnie na omamienie wasze czynią. Takowym tedy toż życzę uczynić co pirwszym, opowiadając słuszną ich szalbierstwa zapłatę. 49. Niżej wspomnianym w przeszłym punkcie bywają podobni podchlibce lub potakiwacze, którzy częstokroć podchlebianiem młodemu panu potakiwać zwykli. Co widząc, czyni pan młody, będąc potakiwaniem w swej zmocniony intencji? Zrobi jakowy kryminał, któren nie tak prędko popełniony, jak go prawie nowicjusza kondemnatami, dekretami okrywać zaczną. Nastaje zła myśl, frasunek, klnie swych pan rajców. Jakąż takowi dają hultaje racją? Oto tę, że wasza książęca
. Są też drudzy i tacy, którzy między sobą w oczach waszych wrzekomo emulować będą. Lecz fałsz, gdyż to szczególnie na omamienie wasze czynią. Takowym tedy toż życzę uczynić co pirwszym, opowiadając słuszną ich szalbierstwa zapłatę. 49. Niżej wspomnianym w przeszłym punkcie bywają podobni podchlibce lub potakiwacze, którzy częstokroć podchlebianiem młodemu panu potakiwać zwykli. Co widząc, czyni pan młody, będąc potakiwaniem w swej zmocniony intencji? Zrobi jakowy kryminał, któren nie tak prędko popełniony, jak go prawie nowicjusza kondemnatami, dekretami okrywać zaczną. Nastaje zła myśl, frasunek, klnie swych pan rajców. Jakąż takowi dają hultaje racją? Oto tę, że wasza książęca
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 195
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
Zrobi jakowy kryminał, któren nie tak prędko popełniony, jak go prawie nowicjusza kondemnatami, dekretami okrywać zaczną. Nastaje zła myśl, frasunek, klnie swych pan rajców. Jakąż takowi dają hultaje racją? Oto tę, że wasza książęca mość gorącoś trochę postąpił sobie. O, bezbożna takowa kanalio! Za cóżeś potakiwała tego wszystkiego, nie reprezentując zaczynającemu rządzić swym dobrem panu? Cóż jeszcze zwykli czynić takowi na zmocnienie się w respekcie pańskim? Oto po przebłaganiu pana, z tą ekspresją, żeśmy nie śmieli, wbijają tegoż tymi słowami na szaloną ambicję, że go się bać każdy powinien. Nadęty tedy tąż pan młody brnie
Zrobi jakowy kryminał, któren nie tak prędko popełniony, jak go prawie nowicjusza kondemnatami, dekretami okrywać zaczną. Nastaje zła myśl, frasunek, klnie swych pan rajców. Jakąż takowi dają hultaje racją? Oto tę, że wasza książęca mość gorącoś trochę postąpił sobie. O, bezbożna takowa kanalio! Za cóżeś potakiwała tego wszystkiego, nie reprezentując zaczynającemu rządzić swym dobrem panu? Cóż jeszcze zwykli czynić takowi na zmocnienie się w respekcie pańskim? Oto po przebłaganiu pana, z tą ekspresją, żeśmy nie śmieli, wbijają tegoż tymi słowami na szaloną ambicję, że go się bać kóżdy powinien. Nadęty tedy tąż pan młody brnie
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 195
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
szlachetni Slawowie. A jako równi sobie wszyscy w każdej porze, Tak w równym sprawiedliwość trzymali rygorze, Jako więc melodyjnie brzmiąca lutnia śliczna, Na której rozmaitych strun gromada liczna Misternie ułożona, gdy je mistrz ćwiczony Uczoną głaszcze ręką, głos na wszystkie strony Wypuszcza melodyjny, uszy kontentuje, Struna strunie nie sprzeczy, owszem, potakuje, A choć i w kilka razem ćwiczenie ugodzi, Każda się z nich jednako w harmoniji zgodzi.
szlachetni Slawowie. A jako równi sobie wszyscy w każdej porze, Tak w równym sprawiedliwość trzymali rygorze, Jako więc melodyjnie brzmiąca lutnia śliczna, Na której rozmaitych strun gromada liczna Misternie ułożona, gdy je mistrz ćwiczony Uczoną głaszcze ręką, głos na wszystkie strony Wypuszcza melodyjny, uszy kontentuje, Struna strunie nie sprzeczy, owszem, potakuje, A choć i w kilka razem ćwiczenie ugodzi, Każda się z nich jednako w harmoniji zgodzi.
Skrót tekstu: SkorKotLechBar_II
Strona: 507
Tytuł:
Lech polski albo wolnego i złotego narodu polskiego początki ...
Autor:
Jan Skorski
Tłumacz:
Benedykt Kotficki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1751
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1751
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Mniszcha, od Sołtyka, biskupa krakowskiego, lub od innych magnatów; bez takich zaś instancji przychodzący tylko ci byli domieszczeni do regestru, którzy się panu Puczkowi okazale i szumnie prezentowali, uczty dla niego sprawiali albo sekretnym kondyktem połowę przyznaną w jego szkatule zostawić przyrzekli. Puczków był tych pretensji samowładnym sędzią, Wychowski tylko za nim potakiwał i próśb wniesieniem do Puczkowa swoich przyjaciół wspierał.
Formalność tej komisji była takowa: Regent z regestrem siedział w przedpokoju, z którego czytał po jednemu, kto miał przystępować z pretensjami przed komisarzów, w drugim pokoju samotnie zasiadających. Regestr pretensyj powinien był być spisany w formacie regestrowej, podpisany ręką podającego bądź pana, bądź plenipotenta
Mniszcha, od Sołtyka, biskupa krakowskiego, lub od innych magnatów; bez takich zaś instancji przychodzący tylko ci byli domieszczeni do regestru, którzy się panu Puczkowi okazale i szumnie prezentowali, uczty dla niego sprawiali albo sekretnym kondyktem połowę przyznaną w jego szkatule zostawić przyrzekli. Puczków był tych pretensji samowładnym sędzią, Wychowski tylko za nim potakiwał i próśb wniesieniem do Puczkowa swoich przyjaciół wspierał.
Formalność tej komisji była takowa: Regent z regestrem siedział w przedpokoju, z którego czytał po jednemu, kto miał przystępować z pretensjami przed komisarzów, w drugim pokoju samotnie zasiadających. Regestr pretensyj powinien był być spisany w formacie regestrowej, podpisany ręką podającego bądź pana, bądź plenipotenta
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 93
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak