chodzi, a kto leży. Bóg ci zapłać, że mi go na tymże papierze Życzysz, ale mi odpuść, nie wierzę, by szczerze. Jako szwiec botom, z swego rzemiosła natury, Tak i doktor ludzkiemu zdrowiu życzy dziury; Inaczej by obiema przyszło głodem zmierać, Gdyby się bot i zdrowie nie miało poterać. A ja się, głupi, wadzę, co mam z tobą bratać, Bo i mego niedługo trzeba będzie łatać. 255 (F). PYTANIE
Mój kochany doktorze, co też za przyczyna, Że nie tej wagi u was gówno, co uryna? Wierę by szkoda czynić między nimi braku: Tać chorego z
chodzi, a kto leży. Bóg ci zapłać, że mi go na tymże papierze Życzysz, ale mi odpuść, nie wierzę, by szczerze. Jako szwiec botom, z swego rzemiosła natury, Tak i doktor ludzkiemu zdrowiu życzy dziury; Inaczej by obiema przyszło głodem zmierać, Gdyby się bot i zdrowie nie miało poterać. A ja się, głupi, wadzę, co mam z tobą bratać, Bo i mego niedługo trzeba będzie łatać. 255 (F). PYTANIE
Mój kochany doktorze, co też za przyczyna, Że nie tej wagi u was gówno, co uryna? Wierę by szkoda czynić między nimi braku: Tać chorego z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 113
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pokojowym/ którzy przy tobie stać też musiemy w tak ciężkiej nędzy leżącym; a co nam nażałośniejsza że sobie nic nie rozkażesz/ a nawet i słówka jednego od ciebie słyszeć nie możem/ abyś w czym kazał posłużyć. Wróć się do nieba od niewdzięczników jedyny Synu Ojca wiecznego: coś potym z takim niewczasem tak się poterać po kątach bydła niemego. Jeżeli na cię tak jest okrutny naród ludzki/ że cię w członeczkach małych i miluchnych ratować niczym niechce/ jeśli cię teraz żaden z obywatelów/ do swej gospody przyjąć niechce/ gdy tak wdzięczniuchno na wszytkich twarzyczkę twoję obracasz/ gdy rączki twoje pełne dobroci i łaskawości/ na obłeptanie wszytkich
pokoiowym/ ktorzy przy tobie stać też muśiemy w tak ćiężkiey nędzy leżącym; á co nam nażałośnieysza że sobie nic nie roskażesz/ á nawet y słowká iednego od ćiebie słyszeć nie możem/ ábyś w czym kazał posłużyć. Wroć się do nieba od niewdźięcznikow iedyny Synu Oycá wiecznego: coś potym z tákim niewczásem ták się poteráć po kątách bydła niemego. Ieżeli ná ćię ták iest okrutny narod ludzki/ że ćię w członeczkach máłych y miluchnych rátowáć niczym niechce/ ieśli ćię teraz żaden z obywatelow/ do swey gospody przyiąć niechce/ gdy ták wdźięczniuchno ná wszytkich twarzyczkę twoię obrácasz/ gdy rączki twoie pełne dobroći y łaskawośći/ ná obłeptánie wszytkich
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 195
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636