Sama okryła wielkiego hetmana; Od twojej odniósł szczegolnej obrony Żywot zwątpiony.
Na tymże placu gdzieś mężnie stawała, Tameś się, matko nasza, podesłała I twój pospołu z tobą piastun drogi Pod pańskie nogi.
Drugiś w regestrze doświadczony mężu, Znać cię po ręce, znać cię po orężu, Kiedyś w potkaniu pierwszy czynił naszym Kredens pałaszem.
Oj nie jednegoż zbrojnego Iwana Posłała ręka twoja do Abrama.
Nie jednegoś ciął po sobolim szłyku, Cny poruczniku.
I ty zacnego Gradywa kochany Sławny chorąży, nie jest zapomniany. My cię żałośni wspominać będziemy, Póki żyjemy.
Tyś dał najlepszą wodzowi obronę, Tyś mu
Sama okryła wielkiego hetmana; Od twojej odniosł szczegolnej obrony Żywot zwątpiony.
Na tymże placu gdzieś mężnie stawała, Tameś się, matko nasza, podesłała I twoj pospołu z tobą piastun drogi Pod pańskie nogi.
Drugiś w regestrze doświadczony mężu, Znać cię po ręce, znać cię po orężu, Kiedyś w potkaniu pierwszy czynił naszym Kredens pałaszem.
Oj nie jednegoż zbrojnego Iwana Posłała ręka twoja do Abrama.
Nie jednegoś ciął po sobolim szłyku, Cny poruczniku.
I ty zacnego Gradywa kochany Sławny chorąży, nie jest zapomniany. My cię żałośni wspominać będziemy, Poki żyjemy.
Tyś dał najlepszą wodzowi obronę, Tyś mu
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 358
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
doktory, Wolałby umrzeć na koniu, niżeli W miękkiej pościeli.
Kasztelan bełski na Niezabitowie Zabiłby ich był wielu, ale zdrowie Nie dopuściło, przydało mu i to Bólu sowito.
Któż Poznańskiego, kto na Czerniechowie Cnych kasztelanów odwagi wypowie, Nuż Podlaskiego, dopieroż z Mścisławia Kto nie wysławia?
Znacznyś w potkaniu, koronny chorąży; Twe śmiałe serce tam najbarziej tąży, Gdzie boj wątpliwy, gdzie największa trwoga, Gdzie bitwa sroga.
Czarniecki, pisarz polny, swego stryja Wieczniepamiętnej sławy się dobija, Przywodząc pieszo ludzi koronnego Wodza polnego.
Wspomina wojsko odwagi Kryszpina, Niechże go muza ma nie zapomina I ojca jego, bo w
doktory, Wolałby umrzeć na koniu, niżeli W miękkiej pościeli.
Kasztelan bełski na Niezabitowie Zabiłby ich był wielu, ale zdrowie Nie dopuściło, przydało mu i to Bolu sowito.
Ktoż Poznańskiego, kto na Czerniechowie Cnych kasztelanow odwagi wypowie, Nuż Podlaskiego, dopieroż z Mścisławia Kto nie wysławia?
Znacznyś w potkaniu, koronny chorąży; Twe śmiałe serce tam najbarziej tąży, Gdzie boj wątpliwy, gdzie największa trwoga, Gdzie bitwa sroga.
Czarniecki, pisarz polny, swego stryja Wieczniepamiętnej sławy się dobija, Przywodząc pieszo ludzi koronnego Wodza polnego.
Wspomina wojsko odwagi Kryszpina, Niechże go muza ma nie zapomina I ojca jego, bo w
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 496
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Res nova visa est ampliori deliberatione egere, sposób ten zaprawdę moim zdaniem słuszny. Ciężary wszytkie pospolite ciężkie muszą być i przykre/ zatym każdy radby ufolgował sobie; ale kiedy te ciężary ad aequalitatem reducuntur znośne być muszą. W-ślacheckich animuszach militiae decus ultro appetitur. W tym zacnym Królestwie niekiedy całe Województwa ubiegały się do pierwszego potkania/ do naniebeśpiecznego razu; teraz kiedy armatae militiae onus przychodzi pieniędzmi odkupować/ omnes exempti esse volumus. Rachujmy się dla Boga w-powinnościach naszych. Jednemu stanowi dawno rzeczono ora, drugiemu ara, trzeciemu militia: Szlacheckiego stanu powinność jest ferre arma, stare in acie, hostibus obviam ire, libertatem Patriamque armis tegere.
Res nova visa est ampliori deliberatione egere, sposob ten záprawdę moim zdániem słuszny. Ciężary wszytkie pospolite ćiężkie muszą być i przykre/ zátym káżdy radby ufolgował sobie; ale kiedy te ćiężary ad aequalitatem reducuntur znośne być muszą. W-ślácheckich ánimuszach militiae decus ultro appetitur. W tym zacnym Krolestwie niekiedy całe Woiewodztwa ubiegały się do pierwszego potkania/ do naniebeśpiecznego razu; teraz kiedy armatae militiae onus przychodźi pieniędzmi odkupować/ omnes exempti esse volumus. Rachuymy się dla Bogá w-powinnośćiach nászych. Iednemu stanowi dawno rzeczono ora, drugiemu ara, trzećiemu militia: Slacheckiego stanu powinność iest ferre arma, stare in acie, hostibus obviam ire, libertatem Patriamque armis tegere.
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 71
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
, Po morzu uciekają tam i sam, gdzie mogą. Tem czasem zawołany do brzegu straszliwą Rycerz wyciągnął rybę, ale już nieżywą; Bo od bólu i męki wielkiej zwyciężona, Pierwej zdechła, niż na brzeg była wyciągniona.
XLVI.
Gęsty lud, co na wyspie miał swoje mieszkanie, Zbiegł się patrzyć na ono straszliwe potkanie. Ten próżnem nabożeństwem i strachem ujęty, Niepobożny rozumiał uczynek tak święty, Mówiąc, żeby to było już na wieki na się Proteusa rozgniewać, żeby znowu zasię Wypuścił wszytkie swoje morskie stada z wody Na wyspę i odnowił zapomnione szkody;
XLVII.
I że obrażonego lepiej prosić boga O pokój, który odnieść jedna była droga
, Po morzu uciekają tam i sam, gdzie mogą. Tem czasem zawołany do brzegu straszliwą Rycerz wyciągnął rybę, ale już nieżywą; Bo od bolu i męki wielkiej zwyciężona, Pierwej zdechła, niż na brzeg była wyciągniona.
XLVI.
Gęsty lud, co na wyspie miał swoje mieszkanie, Zbiegł się patrzyć na ono straszliwe potkanie. Ten próżnem nabożeństwem i strachem ujęty, Niepobożny rozumiał uczynek tak święty, Mówiąc, żeby to było już na wieki na się Proteusa rozgniewać, żeby znowu zasię Wypuścił wszytkie swoje morskie stada z wody Na wyspę i odnowił zapomnione szkody;
XLVII.
I że obrażonego lepiej prosić boga O pokój, który odnieść jedna była droga
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 238
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
być, rozumiał; Zaczem go chęć gorąca poczęła ujmować Skusić się i boju z niem strasznego skosztować.
LXXV.
Młody Aldzyrd i zawżdy pełen beł hardości Z wielkiej siły, z wielkiego serca i dzielności, I harcując na koniu, wypadł przed wszytkiemi; Ale mu lepiej beło w szyku między swemi, Bo na pierwszem potkaniu z konia beł zwalony I przez serce od grabie drzewem przebodziony. Koń zbywszy jeźca, w długą ucieka i kędy Wpadnie, uszykowane wszędzie miesza rzędy.
LXXVI.
Zaczem się okrutny krzyk i straszny rozlegał I bił rzadkie powietrze i nieba dosięgał. Jako skoro ujźrzeli, że tak wielką raną Na ziemi krew król młody wylewał
być, rozumiał; Zaczem go chęć gorąca poczęła ujmować Skusić się i boju z niem strasznego skosztować.
LXXV.
Młody Aldzyrd i zawżdy pełen beł hardości Z wielkiej siły, z wielkiego serca i dzielności, I harcując na koniu, wypadł przed wszytkiemi; Ale mu lepiej beło w szyku między swemi, Bo na pierwszem potkaniu z konia beł zwalony I przez serce od grabie drzewem przebodziony. Koń zbywszy jeźca, w długą ucieka i kędy Wpadnie, uszykowane wszędzie miesza rzędy.
LXXVI.
Zaczem się okrutny krzyk i straszny rozlegał I bił rzadkie powietrze i nieba dosięgał. Jako skoro ujźrzeli, że tak wielką raną Na ziemi krew król młody wylewał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 267
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i Piechoty, naprzód te wydadzą Na szrot i rzeź gotową Pogańskiej swywoli; Toż i sami zostając od wsztykich na goli Posiełków i zaszczytów, dla insz zastąpionych Od przeprawy Poganów, i nadwereżonych Sapieżyńskich Chorągwi. mężnie garła dali. Ale ci znakomitszy wprzód kredensowali. Wódz tych ludzi Tyszkiewic, kiedy następuje, Zaraz w-pierwszym potkaniu, a nie upatruje Wielkości Nieprzyjaciół, padnie porażony. Także z drugiej w-posiełku przypadając strony Ossoliński, Rzeczycki; Ten z nich Urzędowski, Ów Stobnicki Starosta. Szlachty przytym Lwowski, Przemyslskiej, i Sanockiej tamże kwiat zgubiony, Których nie oglądały biedne więcej Zony, Wyprawiwszy ze łzami. Zaczym Wdów nie mało: Cóż pustek
i Piechoty, naprzod te wydadzą Ná szrot i rzeź gotową Pogańskiey swywoli; Toż i sami zostaiąc od wsztykich na goli Posiełkow i zaszczytow, dla insz zástąpionych Od przeprawy Poganow, i nádwereżonych Sapieżynskich Chorągwi. meżnie garła dali. Ale ći znákomitszy wprzod kredensowali. Wodz tych ludźi Tyszkiewic, kiedy nastepuie, Záraz w-pierwszym potkániu, á nie upatruie Wielkośći Nieprzyiaćioł, padnie poráżony. Tákże z drugiey w-posiełku przypadaiąc strony Ossolinski, Rzeczycki; Ten z nich Urzedowski, Ow Stobnicki Stárostá. Szlachty przytym Lwowski, Przemyslskiey, i Sanockiey támże kwiat zgubiony, Ktorych nie oglądały biedne wiecey Zony, Wyprawiwszy ze łzámi. Záczym Wdow nie máło: Coż pustek
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 84
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
; do tej przystęp snadniejszy, w owej są zawady, prawej równość na oku, lewa kryje zdrady; więc dokąd która idzie i kędy prowadzi, samym tylko doświadczyć końcem skutek radzi. Nie tak Herkulesowi błędna droga była, która się na dwie części wątpliwie dzieliła, ani morskie Meandra fale tak straszyły, lubo go na potkaniu wkoło otoczyły; ani są w labiryntach tak fortelne zdrady, które więc przykrywają gęstych ziół przysady. Ach, większy wstręt mej drodze fata przyczyniają, gdy w obie stronie błędem oczy omamiają. Żadna mi i tysiącznych dróg bojaźń nie skraca, bo ta była już w domu Dedalowym praca. Aleć to jeszcze i nad krętnobłędne
; do tej przystęp snadniejszy, w owej są zawady, prawej równość na oku, lewa kryje zdrady; więc dokąd która idzie i kędy prowadzi, samym tylko doświadczyć końcem skutek radzi. Nie tak Herkulesowi błędna droga była, która się na dwie części wątpliwie dzieliła, ani morskie Meandra fale tak straszyły, lubo go na potkaniu wkoło otoczyły; ani są w labiryntach tak fortelne zdrady, które więc przykrywają gęstych ziół przysady. Ach, większy wstręt mej drodze fata przyczyniają, gdy w obie stronie błędem oczy omamiają. Żadna mi i tysiącznych dróg bojaźń nie skraca, bo ta była już w domu Dedalowym praca. Aleć to jeszcze i nad krętnobłędne
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 80
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
z JOZAFATEM marnie gardła dali/ Kiedy Micheaszowej rady nie słuchali. Uwiodło ich pochlebstwo/ i żelazne rogi/ Ze i z Wojskami swymi przyszli w upad srogi. Także PIRRUS we Włoszech uporu przypłacił/ I sam zabit i Wojsko niezliczone stracił. HEKTÓR Ojca starego rady niesłuchając/ Rycerskiej swej dzielności i męstwu ufając. W potkaniu z ACHILLESEM kopią przegnany/ Dał gardło zacny Hetman od śmiertelnej rany. A tak bitny Polaku zdrowej słuchaj rady/ Opuść upor z hańbiony zaniechaj złej zwady Domowej: opuść krwawe nie potrzebne boje/ Niech się raczej BISURMAN lęka twojej zbroje. Nie brat własny niech Scyta ucieka przed tobą/ A tak będzie wiedz pewnie z
z IOZAPHATEM márnie gárdłá dáli/ Kiedy Micheaszowey rády nie słucháli. Vwiodło ich pochlebstwo/ y żelázne rogi/ Ze y z Woyskámi swymi przyszli w vpad srogi. Tákże PIRRVS we Włoszech vporu przypłáćił/ Y sam zábit y Woysko niezliczone stráćił. HEKTOR Oycá stárego rády niesłucháiąc/ Rycerskiey swey dźielnośći y męstwu vfáiąc. W potkániu z ACHILLESEM kopią przegnány/ Dał gárdło zacny Hetman od śmiertelney rány. A ták bitny Polaku zdrowey słuchay rády/ Opuść vpor z háńbiony zániechay złey zwády Domowey: opuść krwáwe nie potrzebne boie/ Niech się ráczey BISVRMAN lęka twoiey zbroie. Nie brát własny niech Scytá vcieka przed tobą/ A ták będźie wiedz pewnie z
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: G
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
białogłowy podobień w ochędostwie i w kształcie. Konia zastałego na piasku zapocić/ chceszli nieodmienną powolność zastać. Pachołka na koniu/ a Pannę w tańcu obierać masz. Konia od nieśmiałego Jeźdzca/ Wdowy po nieśmiałym mężu. Szkoda dostawać. Koń ma być na nogi pewny/ w dosiadaniu cierpliwy/ w pokrzepieniu czerstwy/ w potkaniu czuły/ w natarciu śmiały/ w zawodzie rączy/ w zatrzymaniu powolny. Koń urodziwy/ rący/ wolny/ Ksiądz uczony/ nabożny/ przykładny/ Król mądry/ Sprawiedliwy/ miłosierny/ Hetman śmiały/ dzielny/ hojny. Godne to są na świecie rzeczy. Do konia którego pożyczają/ Do Pana którym słudzy rządzą/
białogłowy podobień w ochędostwie y w kształćie. Koniá zástałego ná piasku zápoćić/ chceszli nieodmienną powolność zástáć. Páchołká ná koniu/ á Pánnę w tańcu obieráć masz. Koniá od nieśmiáłego Iezdzcá/ Wdowy po nieśmiáłym mężu. Szkodá dostáwáć. Koń ma być ná nogi pewny/ w dośiadániu ćierpliwy/ w pokrzepieniu cżerstwy/ w potkániu cżuły/ w nátárciu śmiáły/ w zawodźie rącży/ w zátrzymániu powolny. Koń vrodźiwy/ rączy/ wolny/ Xiądz vcżony/ nabożny/ przykłádny/ Krol mądry/ Spráwiedliwy/ miłośierny/ Hetman śmiáły/ dźielny/ hoyny. Godne to są ná świecie rzeczy. Do koniá ktorego pożycżáią/ Do Páná ktorym słudzy rządzą/
Skrót tekstu: ŻabPol
Strona: A4v
Tytuł:
Polityka dworska
Autor:
Jan Żabczyc
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
nie wcześniej niż 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1616
Data wydania (nie później niż):
1650
lada list pod głuchą tę trwogę Tylkoż chrośnie po ziemi/ ustraszy niebogę. Cóżby Hidra/ abo gdzie Chamaleon pisnął/ Co Hiena: albo wilk oczyma zabłysnął/ I przed nią te fałszywe stanęły zwierciadła/ Jakoby nad Acheron nie głębiej przepadła: Przeciężby Oliwera zda się jej nie bała/ Przecię jemu samemu w potkaniu dostała/ Luboby wziął Cyklopa nasroższego postać. O gdzież mu się do ręku choć na chwilę dostać/ Szczęśliwą niewolnicą: jakoby jej było Srafić włosy/ i łoże uściełać mu miło: Aleć on pod oknami Korneliej swojej Słodką teraz Padwanę na dobrą noc stroi/ I ścian wdzięcznych podpiera. Gdy ona w tej
ládá list pod głuchą tę trwogę Tylkoż chrośnie po ziemi/ vstrászy niebogę. Cożby Hidrá/ ábo gdzie Chámaleon pisnął/ Co Hiená: álbo wilk oczymá zábłysnął/ Y przed nią te fałszywe stánęły zwierciádłá/ Iákoby nád Acheron nie głębiey przepádłá: Przeciężby Oliwerá zda się iey nie bałá/ Przecię iemu sámemu w potkániu dostáłá/ Luboby wziął Cyklopá násroższego postáć. O gdzież mu się do ręku choć ná chwilę dostáć/ Sżcześliwą niewolnicą: iákoby iey było Sráfić włosy/ y łoże vsciełáć mu miło: Aleć on pod oknámi Korneliey swoiey Słodką teraz Pádwánę ná dobrą noc stroi/ Y ścian wdzięcznych podpiera. Gdy oná w tey
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 38
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701