się mienią czasy, Niech pogodę ściga niepogoda, Niech ziemia co rok trawę, liście lasy Odmieniają, niech się goni woda — Ja wiecznie bez odmian, wziąwszy z statkiem przymierze, Chcę u ślicznych nóg leżeć Kazimierze.
Był ten czas, że serce bujało, Że mieniło stary ogień w nowy, Że przy jednej pannie potrwało mało — Ale teraz wpadło już w okowy I miłość przyjemna tak mi przysięgła szczerze, Że się jej nie zbronię ni Kazimierze.
Na cóż bym też mienił i w zdrożne błędy Chciał odwodzić myśl od tej gładkości, Której równej nie obaczy nikędy Słońce, chociaż w różnych krajach gości. Nie wyrazi tego malarz ani snycerze
się mienią czasy, Niech pogodę ściga niepogoda, Niech ziemia co rok trawę, liście lasy Odmieniają, niech się goni woda — Ja wiecznie bez odmian, wziąwszy z statkiem przymierze, Chcę u ślicznych nóg leżeć Kazimierze.
Był ten czas, że serce bujało, Że mieniło stary ogień w nowy, Że przy jednej pannie potrwało mało — Ale teraz wpadło już w okowy I miłość przyjemna tak mi przysięgła szczerze, Że się jej nie zbronię ni Kazimierze.
Na cóż bym też mienił i w zdrożne błędy Chciał odwodzić myśl od tej gładkości, Której równej nie obaczy nikędy Słońce, chociaż w różnych krajach gości. Nie wyrazi tego malarz ani snycerze
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 302
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Jak winne grono konserwować długo?
Weź grono wielkie piękne, czyste, oblep smołą ciepłą, zawieś na chłodzie i suchym miejscu, długo się może konserwować. Albo też wziąć ciepły chleb, plew weń napchać, a wplewy gron winnych, potrzymać tak, aby trochę zwiędniały od ciepła, potym schowaj w faskę, potrwają Jak Limonte, Pomarancze, Cytryny konserwować?
Wybrawszy czystych, zdrowych, tych fruktów, przesypuj słomą żytną tak żeby jedno drngiego nie tykało, zawieś w koszu, krubce, na miejscu chłodnym, na wolnym powietrzu, lub w chłodnej i suchej piwnicy. Sekret dziwny o węgorzach
Napisał Szentywani z Autorów, że Węgorza uwędziwszy,
Iak winne grono konserwować długo?
Weź grono wielkie piękne, czyste, oblep smołą ciepłą, zawieś ná chłodźie y suchym mieyscu, długo się może konserwować. Albo też wziąc ciepły chleb, plew weń napchać, a wplewy gron winnych, potrzymać ták, áby troche zwiędniały od ciepła, potym schoway w faskę, potrwaią Iak Limonte, Pomarancze, Cytryny konserwować?
Wybrawszy czystych, zdrowych, tych fruktow, przesypuy słomą żytną tak żeby iedno drngiego nie tykało, zawieś w koszu, krubce, na mieyscu chłodnym, na wolnym powietrzu, lub w chłodney y suchey piwnicy. Sekret dziwny o węgorzach
Napisał Szentywani z Autorow, że Węgorza uwędziwszy,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 512
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
uszedł, i tak się odzieniem wyśliznął, jako i ojciec pod Kremzą (według 12 rozdz.) kotem się był wydrwił. Na onej łące kilką pacierzy wytchnąwszy, skoro się znowu w polu Glockowi ukazali, dragonowie (nowych podobno charakterów nabrawszy, a piechotę około rzeki na obudwu stronach zasadziwszy) wyjechali na harce; które potrwawszy z pół godziny, gdy jednemu Charwatowi celnemu harcownikowi nie mogli nic uczynić strzelbą ani bronią Elearowie, wysadził się na harc z łukiem Korzeniowski młodszy; który skoro go strzałą, między plecy dobrze naszpikował, drudzy widząc iż już szwankuje, zaraz się gromadno pokazali. Do których gdy Elearowie skoczyli, w kilku pacierzach znowu ich przez
uszedł, i tak się odzieniem wyśliznął, jako i ojciec pod Kremzą (według 12 rozdz.) kotem się był wydrwił. Na onej łące kilką pacierzy wytchnąwszy, skoro się znowu w polu Glockowi ukazali, dragonowie (nowych podobno charakterów nabrawszy, a piechotę około rzeki na obudwu stronach zasadziwszy) wyjechali na harce; które potrwawszy z pół godziny, gdy jednemu Charwatowi celnemu harcownikowi nie mogli nic uczynić strzelbą ani bronią Elearowie, wysadził się na harc z łukiem Korzeniowski młodszy; który skoro go strzałą, między plecy dobrze naszpikował, drudzy widząc iż już szwankuje, zaraz się gromadno pokazali. Do których gdy Elearowie skoczyli, w kilku pacierzach znowu ich przez
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 65
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
ci Bóg szczęści i daje wiek długi/ Za twe zasługi. A te są co znaczniejsze skutki/ któremi pomienione znaki Niebieskie przez lat 6. circiter światu grożą/ bo i inne się Konstelacje przykładają/ chcąc tak długo tych Komet dotrzymywać efektów; lec przecię niejednako wszytkich: gdyż zaraza na bydło/ do pułtoru lat tylko potrwa. Na ludzie ma ustać w czwartym Roku/ rachując początek od tegóroczniej wiosny/ gdzie po wielu miejscach/ swe zechce zakładać początki. Urodzaje ode dwu lat się polepszą: ale Sedycje i Wójny/ ledwie in Anno 1686. ucichną. Atoli mocny P. Bóg: może złe przemienić w dobre/ gdy obaczy poprawę ludzkiego
ći Bog szćzęśći y dáie wiek długi/ Zá twe zasługi. A te są co znáćznieysze skutki/ ktoręmi pomięnione znáki Niebieskie przez lat 6. circiter światu grożą/ bo y inne się Konstellacye przykładaią/ chcąc tak długo tych Komet dotrzymywáć effektow; lec przećię nieiednáko wszytkich: gdyż záráza ná bydło/ do pułtoru lat tylko potrwá. Ná ludźie ma vstáć w ćzwartym Roku/ ráchuiąc poćzątek od tegoroćzniey wiosny/ gdźie po wielu mieyscách/ swe zechce zákłádáć poćzątki. Vrodzáie ode dwu lat się polepszą: ále Sedycye y Wóyny/ ledwie in Anno 1686. vćichną. Atoli mocny P. Bog: może złe przemięnić w dobre/ gdy obaćzy popráwę ludzkieg^o^
Skrót tekstu: NiewiesKom
Strona: C
Tytuł:
Komety roku 1680 widziane
Autor:
Stanisław Niewieski
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wychodzi, Ode mnie smutnej miły odchodzi. Pohamuj twej drogi, przyjacielu drogi, Nie odstępuj mnie, dziewki ubogiej!
Miesiąc roztoczył promień różany, A mnie opuszcza mój ukochany; Zostań na godzinę, powiedz mi przyczynę, Czemu odchodzisz biedną dziewczynę?
Blisko północy, już słyszeć dzwony, Mnie rękę daje mój ulubiony; Potrwaj, proszę, mało jeszcze nie świtało, Pójdziesz, gdzieć się będzie podobało.
Jutrzenka zeszła, moje jedyne Serce w daleką śpieszy gościnę,
Poczekaj na chwilę, niechaj krotochwile Zażyję z tobą, gadając mile.
Już na pół zbladły rumiane zorze, Przyjaciel wyszedł mój na podwórze; Postój, me kochanie, skoro słońce
wychodzi, Ode mnie smutnej miły odchodzi. Pohamuj twej drogi, przyjacielu drogi, Nie odstępuj mnie, dziewki ubogiej!
Miesiąc roztoczył promień różany, A mnie opuszcza mój ukochany; Zostań na godzinę, powiedz mi przyczynę, Czemu odchodzisz biedną dziewczynę?
Blisko północy, już słyszeć dzwony, Mnie rękę daje mój ulubiony; Potrwaj, proszę, mało jeszcze nie świtało, Pójdziesz, gdzieć się będzie podobało.
Jutrzenka zeszła, moje jedyne Serce w daleką śpieszy gościnę,
Poczekaj na chwilę, niechaj krotochwile Zażyję z tobą, gadając mile.
Już na pół zbladły rumiane zorze, Przyjaciel wyszedł mój na podworze; Postój, me kochanie, skoro słońce
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 105
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
sobie podbić abo zhołdować/ podbity siebie samego rozumowi. Wielą będziesz mógł rządzić/ jeśli cię rozum będzie rządził. Thomas Cantiprat: lib: 1. cap: 2. par: 3. de propriet: Apum. Dusza. Dusza. Duszę swą niektóry pijanica diabłu przedał/ a on i z ciałem do piekła go potrwał. 243.
TRafiło się/ iż niektórzy ludzie uczciwi wedle świata/ w karczmie będąc pili/ rozmawiając miedzy sobą o rozmaitych rzeczach/ wpadła też mowa o tym co będzie potym żywocie. Tedy jeden rzecze: Marnie nami Księża łudzą/ którzy powiadają że dusze po tym żywocie żyją. Zatym słowem jeli się wszyscy śmiać
sobie podbić abo zhołdowáć/ podbity śiebie sámego rozumowi. Wielą będźiesz mogł rządźić/ iesli ćię rozum będźie rządźił. Thomas Cantiprat: lib: 1. cap: 2. par: 3. de propriet: Apum. Duszá. Duszá. Duszę swą niektory piiánicá dyabłu przedał/ á on y z ćiáłem do piekłá go potrwał. 243.
TRáfiło sie/ iż niektorzy ludźie vczćiwi wedle świátá/ w kárczmie będąc pili/ rozmawiáiąc miedzy sobą o rozmáitych rzeczách/ wpádłá też mowa o tym co będźie potym żywoćie. Tedy ieden rzecze: Márnie námi Kśięża łudzą/ ktorzy powiádáią że dusze po tym żywoćie żyią. Zátym słowem ieli sie wszyscy śmiać
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 263
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Pomnieć o Matce Syna mam za dobre znaki/ Leć o Duszy zapomnieć/ czyn to ladajaki. Fraszek Napis na Obraz.
Im. X. Bogusława Sierakowskiego Opata Z. Krzyża. NIeowszem świątobliwy Opat przez śmierć ginie/ Gdy go dowcipny Malarz/ trafił na Koltrynie. Trwa on w sercach Przyjaciół/ i świeży pamięci/ Potrwa dłuży/ pobożność kiedy go poświęci. O Strojnacie.
Patrzcież jak wszytek w lamie/ Rysie ma na grzbiecie/ A Ojcowskie u diabła/ i wioski i kmiecie. Silniejszy Krzysztofora/ bo swoje Folwarki. Wszytkie wziął i spoddaństwem/ i zgumny na barki. Gadka.
PAnnam z urody/ dość subtelnym wzrostem/
Pomnieć o Mátce Syná mąm zá dobre znáki/ Leć o Duszy zápomnieć/ czyn to ledáiáki. Frászek Napis ná Obraz.
Im. X. Bogusłáwá Sierákoẃskiego Opátá S. Krzyżá. NIeowszem świątobliwy Opát przez śmierć ginie/ Gdy go dowćipny Málarz/ tráfił ná Koltrynie. Trwa on w sercách Przyiaćioł/ y świeży pámięći/ Potrwa dłuży/ pobożność kiedy go poświęći. O Stroynaćie.
PAtrzćiesz iák wszytek w lámie/ Ryśie ma ná grzbiećie/ A Oycowskie v diabłá/ y wioski y kmiećie. Silnieyszy Krysztophorá/ bo swoie Folwárki. Wszytkie wźiął y zpoddáństwem/ y zgumny ná bárki. Gadká.
PAnnám z vrody/ dość subtelnym wzrostem/
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 62
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
nabroi niemało. Zwłaszcza/ iż o rzecz wielką w domach zacnych idzie/ Już to na bój potężny/ mniemam wnet wynidzie. Zwłaszcza do poniechania potrzeby nie będą Powściągliwi/ aż kiedy na sobie usiądą/ Menelaus z Parysem/ dla porwania żony: Będąc w wielki a mężny lud opatrzne strony. Za czym protrakt wojenny/ potrwa na lat wiele: Gdyż do Trojej Grekowie/ pójdą radzi śmiele. Ująwszy się o despekt króla tak zacnego/ Znając go w uczciwości wielce ochotnego. Na nieprzyjaciela/ wskok sąmsiada ratuje: Dostatkowi/ niewczasom/ namniej nie folguje. Jednak/ iż Książąt Greckich wielkość z nim pojedzie/ Z których każdy każdy, jako
nábroi niemáło. Zwłaszczá/ iż o rzecz wielką w domách zacnych idźie/ Iuż to ná boy potężny/ mniemam wnet wynidźie. Zwłaszczá do poniechánia potrzeby nie będą Powśćiągliwi/ áż kiedy ná sobie vsiędą/ Menelaus z Paryzem/ dla porwánia żony: Będąc w wielki á mężny lud opátrzne strony. Zá czym protrákt woienny/ potrwa ná lat wiele: Gdyż do Troiey Grekowie/ poydą rádźi śmiele. Viąwszy się o despekt krolá ták zacnego/ Znáiąc go w vczćiwośći wielce ochotnego. Ná nieprzyiaćielá/ wskok sąmśiádá rátuie: Dostátkowi/ niewczásom/ namniey nie folguie. Iednák/ iż Xiążąt Greckich wielkość z nim poiedźie/ Z ktorych każdy káżdy, iáko
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: D3
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
wojskiem mając; wnetże Król Saraceński zswymi tył podał/ a Hiszpani aż do nocy ich goniąc/ jeszcze więcej ich zabili w ucieczce/ niż w potyczce; tak/ iżych trupem legło na dwa kroć sto tysięcy/ a z Hiszpanów około trzydziestu tylko. I po opanowaniu obozu nieprzyjacielskiego/ przez dwa dni na opał do potrwa samemi strzałami i kopijami Saraceńskiemi ogień naniecano/ bydła zaś i żywności tak wiele w obozie zastano/ że dla wielkiej obfitości wiele jej wojsko nasze zostawiło. Ruszyło się potym ku fortecy Ubedy/ gdzie mocą jej dobywając/ na pięćdziesiąt tysięcy Saracenów zabili. Na znak zwycięstwa potym do Rzymu Alfons Król Aragoński i Kaszteli/ posłał włócznią
woyskiem máiąc; wnetże Krol Sáráceński zswymi tył podał/ á Hiszpáni áż do nocy ich goniąc/ ieszcze więcey ich zábili w ućieczce/ niż w potyczce; ták/ iżich trupem legło ná dwá kroć sto tyśięcy/ á z Hiszpánow około trzydźiestu tylko. I po opánowániu obozu nieprzyiaćielskiego/ przez dwá dni ná opał do potrwa sámemi strzáłámi i kopiiámi Sáráceńskiemi ogień nániecáno/ bydłá záś i żywnośći ták wiele w oboźie zástano/ że dla wielkiey obfitośći wiele iey woysko nasze zostawiło. Ruszyło się potym ku fortecy Vbedy/ gdźie mocą iey dobywáiąc/ ná pięćdźieśiąt tyśięcy Sárácenow zabili. Ná znák zwyćięstwá potym do Rzymu Alfons Krol Arrágoński i Kástelli/ posłał włocznią
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 27
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
sobie poruczonej przestrzegał/ obaczył przez pole wojsko dosyć dziwne konne przybliżające się. Co wskok Panu swemu opowiedział/ który rzekł: zatrzymajmy się tu trochę/ bo rzecz pewna/ iż za tym wojskiem pójdzie tylna straż/ do tych przystapimy i wywiemy się jeśli to wojsko jest przyjacielskie abo nie a o trochę kusić się będziemy. potrwawszy tedy barzo mało/ wyjechał żołnierz z lasa z czeladzią/ przyjechawszy na pole nikogo oprócz jednego jezdnego/ na powodzie zdaleka za wojskiem konia prowadzącego nieobaczył. Do którego przystąpiwszy coby zacz był/ spytał tymi słowy. Czy nie kucharz ty mój? tak mu się abowiem zdaleka widziało/ a mało przedtym kucharz
sobie porucżoney przestrzegał/ obaczył przez pole woysko dosyć dźiwne konne przybliżáiące sie. Co wskok Pánu swemu opowiedźiał/ ktory rzekł: zátrzymaymy sie tu trochę/ bo rzecz pewna/ iż zá tym woyskiem poydźie tylna straż/ do tych przystapimy y wywiemy się iesli to woysko iest przyiacielskie ábo nie á o trochę kuśić sie będźiemy. potrwawszy tedy bárzo máło/ wyiechał żołnierz z lásá z cżeládźią/ przyiechawszy ná pole nikogo oprocz iednego iezdnego/ ná powodźie zdáleká zá woyskiem koniá prowádzącego nieobacżył. Do ktorego przystąpiwszy coby zacz był/ spytał tymi słowy. Czy nie kucharz ty moy? ták mu sie ábowiem zdáleká widźiáło/ á máło przedtym kucharz
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 296
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614