we łzach oko, I ręka w służbie takiej obumiera, Jedna rym pisze, druga łzy ociera.
Pogodne niebo było, Febus uzłocony Udzielał światła swego na oba tryjony; Spędził z powietrza chmury, a firmament cały Złote na dnie błękitnym blaski farbowały. Żaden wietrzyk nie wionął, tylko co kwiatkami Ziemię przed siedzącymi Zefir niebianami Potrząsał, których w tak czas wdzięczny bankietowy Przestrony w kupę zebrał pałac Uranowy. Tam złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy każdy na głowę bluszczową koronę,
I żartom, i uciechom wodze wypuścili I uciesznymi bankiet gadkami słodzili. Tam Minerwa panieńskiej niemało złożyła Surowości i igrać z sobą dozwoliła; Ceres zgubionej córki więcej nie żałuje
we łzach oko, I ręka w służbie takiej obumiera, Jedna rym pisze, druga łzy ociera.
Pogodne niebo było, Febus uzłocony Udzielał światła swego na oba tryjony; Spędził z powietrza chmury, a firmament cały Złote na dnie błękitnym blaski farbowały. Żaden wietrzyk nie wionął, tylko co kwiatkami Ziemię przed siedzącymi Zefir niebianami Potrząsał, których w tak czas wdzięczny bankietowy Przestrony w kupę zebrał pałac Uranowy. Tam złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy każdy na głowę bluszczową koronę,
I żartom, i uciechom wodze wypuścili I uciesznymi bankiet gadkami słodzili. Tam Minerwa panieńskiej niemało złożyła Surowości i igrać z sobą dozwoliła; Ceres zgubionej córki więcej nie żałuje
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 127
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
choć święte słowaz pewnemi ceremoniami/ tedy się trzęsa/ i wzdrygają/ chcąc doznać swojego rzemiesła przeklętego towarzysza/ to jest czarownice. A cóż wiemy niemaśli na ten czas takiej komunicacji Signorũ Wszakże Simon Magus w Rzymie/ przy bytności Piotra Świętego/ gdy swoje Czarnoksięskie egzorcyzmy nad umarłym w oczach wszystkich Rzymian czyni/ on trup potrząsał głową z podziwieniem wszystkich. Nie jest to tedy demonstratia pewna/ bo może być jakoż i bywa z innej przyczyny/ gdy mu ściśnie głowę schorzałą ręką/ co i sami chorrzy przyznawają/ z aprehensiej/ i zinnych przyczyn. Nie pewny to tedy jest i powinny znak/ trzęsie głową przy egzorcyzmie/ ergo z
choć święte słowáz pewnemi ceremoniámi/ tedy się trzęsa/ y wzdrygaią/ chcąc doznać swoiego rzemiesłá przeklętego towárzysza/ to iest czárownice. A coż wiemy niemásli ná ten czás tákiey communicátiey Signorũ Wszákże Simon Magus w Rzymie/ przy bytnośći Piotrá Swiętego/ gdy swoie Czarnokśięskie exorćizmy nad vmárłym w oczách wszystkich Rzymian czyni/ on trup potrząsał głową z podźiwieniem wszystkich. Nie iest to tedy demonstrátia pewna/ bo może bydź iákoż y bywa z inney przyczyny/ gdy mu ściśnie głowę schorzałą ręką/ co y sami chorrzy przyznawaią/ z aprehensiey/ y zinnych przyczyn. Nie pewny to tedy iest y powinny znak/ trzęśie głową przy exorcizmie/ ergo z
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 112
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
bywa z innej przyczyny/ gdy mu ściśnie głowę schorzałą ręką/ co i sami chorrzy przyznawają/ z aprehensiej/ i zinnych przyczyn. Nie pewny to tedy jest i powinny znak/ trzęsie głową przy egzorcyzmie/ ergo z czarowany. Patrzałem na jednego Kapłana/ o którym także koniecznie rozumiano że sczarowany/ bo głową potrząsał/ gdy go frasunek zbytni i nagły/ iż go drugi podszedł w pewnym beneficium, o którym był upewniony. Święte są tedy egzorcyzmy/ bo od samego Chrystusa ustawione/ gdy mówi. Marc. 16 In nomine meo daenia eiicient: abo jako drudzy rozumieją od Apostołów ustawione/ na uskromienie mocy szatańskiej. Co rzecz jasna
bywa z inney przyczyny/ gdy mu ściśnie głowę schorzałą ręką/ co y sami chorrzy przyznawaią/ z aprehensiey/ y zinnych przyczyn. Nie pewny to tedy iest y powinny znak/ trzęśie głową przy exorcizmie/ ergo z czarowany. Pátrzałem ná iednego Kápłána/ o ktorym tákże koniecznie rozumiano że zczarowány/ bo głową potrząsał/ gdy go frásunek zbytni y nagły/ iż go drugi podszedł w pewnym beneficium, o ktorym był vpewniony. Swięte są tedy exorcismy/ bo od samego Chrystusá vstawione/ gdy mowi. Marc. 16 In nomine meo daenia eiicient: abo iáko drudzy rozumieią od Apostołow vstáwione/ ná vskromienie mocy szátánskiey. Co rzecz iásna
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 113
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
go zakazane ruszy. Przeklęty owoc, i niedotykany, W którym śmierć swoje mięszkanie zawarła, Czemu nie ADAM więcej ukarany, Nad EWĘ, tylko ogryskiem u garła, Wszak ADAM tymże Szatańskim zamachem. Zwiedzion, dotknieniem, smakiem, i zapachem. Niechże przynajmniej tę karę odniesie, Jabłko by lada pastuch, nim potrząsał, Czy w sadzie z szczepu, czyli z płonki w lesie, Ogryzek rzucił, boki mu obkąsał, Które spaść niechce, więc bez polityki, Zażyć nań wolno kija, żerdzi, tyki. Aleć nie tylko temu się dostało, Co kary godne, wpadszy w ręce grube, Śliw już na drzewie
go zákazáne ruszy. Przeklęty owoc, y niedotykány, W ktorym śmierć swoie mięszkánie záwarła, Czemu nie ADAM więcey ukárany, Nád EWĘ, tylko ogryskiem u gárła, Wszák ADAM tymże Szátańskim zámachem. Zwiedzion, dotknieniem, smákiem, y zápachem. Niechże przynáymniey tę karę odniesie, Jábłko by láda pástuch, nim potrząsał, Czy w sadzie z szczepu, czyli z płonki w lesie, Ogryzek rzucił, boki mu obkąsał, Ktore spaść niechce, więc bez polityki, Zażyć nań wolno kija, żerdzi, tyki. Aleć nie tylko temu się dostáło, Co káry godne, wpádszy w ręce grube, Sliw jusz ná drzewie
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 113
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752