, śliczna panno, na boty talera.” A owa: „I to moda nie słychana poty; U nas w botach do panien jeżdżą, nie po boty.” „I owszem — żołnierz rzecze — czas utwierdził długi, Że na rękę dać trzeba, kto przyjmuje sługi.” Ta zaś: „Nie potrzebuję.” „Tom i ja daremnie Przystał; kiedyś tak datna, nie masz sługi ze mnie.” 23 (P). KSZTAŁTNA SZKODA GOŚĆ
Gościa w domu pozorną szkodą nazwał ktosi; I dobrze, bo pożytku żaden nie przynosi. Przecie niechaj zdrów bywa, byle bez pozoru
Na mieszkanie nie jeździł do mojego dworu
, śliczna panno, na boty talera.” A owa: „I to moda nie słychana poty; U nas w botach do panien jeżdżą, nie po boty.” „I owszem — żołnierz rzecze — czas utwierdził długi, Że na rękę dać trzeba, kto przyjmuje sługi.” Ta zaś: „Nie potrzebuję.” „Tom i ja daremnie Przystał; kiedyś tak datna, nie masz sługi ze mnie.” 23 (P). KSZTAŁTNA SZKODA GOŚĆ
Gościa w domu pozorną szkodą nazwał ktosi; I dobrze, bo pożytku żaden nie przynosi. Przecie niechaj zdrów bywa, byle bez pozoru
Na mieszkanie nie jeździł do mojego dworu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 21
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
racje życzliwe Miejsce u ciebie miały, i żebyś tęskliwe Serce moje pocieszyć swoją łaską chciała I między sług swych wiernych poczet zachowała.
P. Nie mojej to intraty sługi takie chować, Gdyż trzeba dobrze rozchod z dochodem miarkować. Sług też w regestr nie piszę ani komputuję, Bo ich nie mam, ani ich dotąd potrzebuję.
M. Wiem, że wiele za szczęście kładliby to sobie, Aby im było wolno zawsze służyć tobie, Twych oczu i skinienia ręki upatrować, Byłeś im tylko sama chciała rozkazować. Lecz mnie przede wszystkimi miej za sługę swego, Który chętnie wyglądam rozkazu twojego.
P. Nie dopiero to dzisia wy ten
racye życzliwe Miejsce u ciebie miały, i żebyś teskliwe Serce moje pocieszyć swoją łaską chciała I między sług swych wiernych poczet zachowała.
P. Nie mojej to intraty sługi takie chować, Gdyż trzeba dobrze rozchod z dochodem miarkować. Sług też w regestr nie piszę ani komputuję, Bo ich nie mam, ani ich dotąd potrzebuję.
M. Wiem, że wiele za szczęście kładliby to sobie, Aby im było wolno zawsze służyć tobie, Twych oczu i skinienia ręki upatrować, Byłeś im tylko sama chciała rozkazować. Lecz mnie przede wszystkimi miej za sługę swego, Ktory chętnie wyglądam rozkazu twojego.
P. Nie dopiero to dzisia wy ten
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 244
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Kiedy czas i sposobną upatrzę pogodę, Pomyślę, że ją z niego z Rugierem wywiodę. Bo jako pobudzają smak rożne potrawy, Tak mi się zda, że trzeba dla waszej zabawy Różnych rzeczy, żebyście mniej sobie tęsknili I co raz się czem nowem, słuchając, cieszyli.
LXXXI.
Siła nici i kłębków różnych potrzebuję Do roboty, na którą osnowę gotuję; Dlatego, jeśli się wam nie będzie przykrzyło, Powiem wam, jako wojsko wszytko wychodziło Przed króla Agramanta na okazowanie I jako grożąc złotem liliom poganie, Aby, wiele ich było do boju wiedzieli, Zjechawszy się spół wszyscy, główny popis mieli.
LXXXII.
Bo nie tylko piechoty
Kiedy czas i sposobną upatrzę pogodę, Pomyślę, że ją z niego z Rugierem wywiodę. Bo jako pobudzają smak rożne potrawy, Tak mi się zda, że trzeba dla waszej zabawy Różnych rzeczy, żebyście mniej sobie tesknili I co raz się czem nowem, słuchając, cieszyli.
LXXXI.
Siła nici i kłębków różnych potrzebuję Do roboty, na którą osnowę gotuję; Dlatego, jeśli się wam nie będzie przykrzyło, Powiem wam, jako wojsko wszytko wychodziło Przed króla Agramanta na okazowanie I jako grożąc złotem liliom poganie, Aby, wiele ich było do boju wiedzieli, Zjechawszy się spół wszyscy, główny popis mieli.
LXXXII.
Bo nie tylko piechoty
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 293
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
czosnkiem uganiać się woleli raczej/ niż nakosztowną wieczerzą wzywającego Pana swojego się stawić. Gdzie teraz one czasy/ w którym meczenniki rodziła? Gdzie te lata/ w którem sprawiedliwę i pobożne w domu moim chowała? Gdzie błogosławieni oni wszystkiego świata Doktorowie/ Apostolowie? Gdzie ich nie obłudni naśladowce/ Pasterze i nauczyciele? Was teraz potrzebuję mili i wierni Synowie moi: Was wysławiam: wami się chlubię/ miłośnikami Ojca waszego /wami się cieszę/ którzyście dusze swoje za mię wydali. Sprawiedliwie do Ojca przystąpiliście/ i statecznieście przy nim trwali: Poznaliście że latorośl nie może sama z siebie owocu dawać/ jeśli nie będzie trwać w winnej
cżosnkiem vgániáć się woleli rácżey/ niż nákosztowną wiecżerzą wzywáiącego Páná swoiego się stáwić. Gdzie teraz one cżásy/ w ktorym mecżenniki rodźiłá? Gdzie te látá/ w ktorem spráwiedliwę y pobożne w domu moim chowáłá? Gdźie błogosłáwieni oni wszystkiego świátá Doktorowie/ Apostolowie? Gdzie ich nie obłudni náśládowce/ Pásterze y náucżyćiele? Was teraz potrzebuię mili y wierni Synowie moi: Was wysławiam: wámi się chlubię/ miłośnikámi Oycá wászego /wámi się ćieszę/ ktorzyśćie dusze swoie zá mię wydáli. Spráwiedliwie do Oycá przystąpiliśćie/ y státecżnieśćie przy nim trwáli: Poználiśćie że látorośl nie może sámá z śiebie owocu dáwáć/ ieśli nie będzie trwáć w winney
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 4
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Bóstwa Ojca samego wiedząc/ który sine communicatione drugim Personom własność swoję w sobie ma) dwie w Bóstwo causy wnaszacie. Od którego bluźnierstwa jeśliże od tąd bez przygany mnie Matki waszej Wschodniej Cerkwie niezostaniecie/ Czyścowemu ogniu/ Diabłu i Aniołom jego zgotowanemu w przyszły wiek dla czyszczenia na wieki wydani będziecie. Takich teraźniejszego czasu potrzebuję ja Synów/ którzyby krom wszelkiego na Osoby względu/ niezbożnie na Boga bluźniących sztrofowali. I którzyby do rodzonej swej Braci poważną twarz swą obróciwszy nieporządne ich pomieszkanie śmiele karali. Nieprzysłusza wam mówiąc/ O rozumnej trzody Chrystusowej Pasterze i Uczyciele/ których czułości i wierności Syna Bożego Oblubienica jest powierzona/ imieniem Pasterzami być
Bostwá Oycá sámego wiedząc/ ktory sine communicatione drugim Personom własność swoię w sobie ma) dwie w Bostwo causy wnaszaćie. Od ktorego bluźnierstwá ieśliże od tąd bez przygány mnie Mátki wászey Wschodniey Cerkwie niezostaniećie/ Cżyścowemu ogniu/ Dyabłu y Aniołom iego zgotowánemu w przyszły wiek dla cżyszcżenia ná wieki wydáni będźiećie. Tákich teráźnieyszego cżásu potrzebuię ia Synow/ ktorzyby krom wszelkiego ná Osoby względu/ niezbożnie ná Bogá bluźniących sztrofowáli. Y ktorzyby do rodzoney swej Bráći poważną twarz swą obroćiwszy nieporządne ich pomieszkánie śmiele karáli. Nieprzysłusza wam mowiąc/ O rozumney trzody Chrystusowey Pasterze y Vcżyciele/ ktorych cżułośći y wiernośći Syná Bożego Oblubienicá iest powierzoná/ imieniem Pásterzámi być
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 6v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
/ i powierzonym wam nierządnie żyć pozwalacie/ Ojczyzną ukrzyżowanego utywszy i rozgrubiawszy/ nieżałujecie nieszczęsnego po wszech Sektach rozproszenia synów Bożych/ dla czego Wilcy jesteście a nie Pasterze. Chrystusem się tytułujecie/ A rzeczą samą Antychrysta na ziemi urząd wykonywacie. Daj to Boże abyście na mleku przestali/ pragniecie bowiem krwie. Takich mówię potrzebuję teraz synów/ na takie się pod ten utrapienia mego czas/ dziatki zdobywam/ którzyby nie tylko bluźniercom wszeteczne usta zamknęli/ ale też i swoich od najwyższego do naniższego/ od Arcykapłanów do wszystkich pod władzą ich najdujących się Kapłanów/ wespół i z powierzonemi rządu ich ludźmi/ dostatecznie i podług godności zasług ich/ strofowali
/ y powierzonym wam nierządnie życ pozwalaćie/ Oycżyzną vkrzyżowánego vtywszy y rozgrubiawszy/ nieżáłuiećie nieszcżęsnego po wszech Sektách rozproszenia synow Bożych/ dla cżego Wilcy iesteśćie a nie Pásterze. Chrystusem się titułuiećie/ A rzecżą sámą Antychrystá ná źiemi vrząd wykonywacie. Day to Boże ábyśćie ná mleku przestáli/ prágniećie bowiem krwie. Tákich mowię potrzebuię teraz synow/ ná tákie się pod ten vtrapienia mego cżás/ dźiatki zdobywam/ ktorzyby nie tylko bluźniercom wszetecżne vsta zámknęli/ ále też y swoich od naywyższego do naniższego/ od Arcykápłanow do wszystkich pod władzą ich nayduiących się Kápłanow/ wespoł y z powierzonemi rządu ich ludźmi/ dostátecżnie y podług godnośći zasług ich/ strofowáli
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 6v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
ordynaryjne postanowiwszy, rozumiem żeby znaczna okroiła się summa ex superfluo, które superfluum czy nie lepiej żeby było depozytem poświęconym na Chwałę Boską, i potrzeby prawdziwe kościelne, niż na marnotrawne światowości?
Proszę uwazić, że pro principali kładę dobry byt każdego Duchownego ad satietatem, tak nawet, żeby nie miał ullam curam temporalium; nie potrzebuję, tylko co by mogło być nad to, tak jak Zbawiciel nakarmiwszy gmin ludu, kazał zbierać okruszyny; tych zaś okruszyn, takową ziczyłbym uczynić dyspozycją.
Naprzód na erekcją kościołów gdzie ich nie masz; na reparacją tych co się pustosżą, na szpitale, tak żeby w Państwie Chrześcijańskim nie widać było żebraków; na missye
ordinaryine postanowiwszy, rozumiem źeby znaczna okroiła się summa ex superfluo, ktore superfluum czy nie lepiey źeby było depozytem poświęconym na Chwałę Boską, y potrźeby prawdźiwe kośćielne, niź na marnotrawne swiatowośći?
Proszę uwaźyć, źe pro principali kładę dobry byt kaźdego Duchownego ad satietatem, tak nawet, źeby nie miał ullam curam temporalium; nie potrzebuię, tylko co by mogło bydź nad to, tak iak Zbawićiel nakarmiwszy gmin ludu, kazał zbierać okruszyny; tych zaś okruszyn, takową źyczyłbym uczynić dyspozycyą.
Naprzod na erekcyą kośćiołow gdźie ich nie masz; na reparacyą tych co śię pustosźą, na szpitale, tak źeby w Państwie Chrześćiańskim nie widać było źebrakow; na missye
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 22
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
na początku książek pracy swojej Czytelnika napominać o godności książek przez nich wydanych/ o pracy dla nich podjętych/ o pożytku ich/ i jako są potrzebne: a to dla tego/ aby Czytelnika do ochoczego czytania przyniewolili/ i obmowcom z zazdrości przyganiającym opowiedzieli. Ja jednak w tej krótkiej pracy mojej żadnego z tych zalecenia nie potrzebuję: Tylko się temu wielce dziwuję/ i bardzo boleję/ gdy się przypatruję rozmaitym różnej Wiary Religiom/ między któremi dwie są nasławniejsze/ Chrześcijańska i Żydowska: Pierwsza na dwóch Testamentach/ Starego/ i Nowego Zakonu/ Wiarę swoję ugruntowała. Druga pogardziwszy Nowym/ na Starym Zakonie została. Dziwuję się bardzo/ lubo mi to
ná początku kśiążek pracy swoiey Czytelniká nápomináć o godnośći kśiążek przez nich wydanych/ o pracy dla nich podiętych/ o pożytku ich/ y iáko są potrzebne: a to dla tego/ aby Czytelniká do ochoczego czytánia przyniewolili/ y obmowcom z zazdrośći przygániáiącym opowiedźieli. Ia iednák w tey krotkiey pracy moiey żadnego z tych zálecenia nie potrzebuię: Tylko się temu wielce dźiwuię/ y bárdzo boleię/ gdy się przypátruię rozmáitym rożney Wiáry Religiom/ między ktoremi dwie są nasławnieysze/ Chrześćiáńska y Zydowska: Pierwsza ná dwuch Testámentách/ Stárego/ y Nowego Zakonu/ Wiárę swoię vgruntowałá. Druga pogárdźiwszy Nowym/ ná Stárym Zakonie zostáłá. Dźiwuię się bárdzo/ lubo mi to
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 13
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Przyjdzie k’niemu, - a starzec jak skamiały stanie. Pyta go śmierć: „Czego chcesz?” - Chłop zaledwie dycha, Od strachu okrutnego dobrze że nie zdycha.
Lecz gdy go, czego by chciał, - drugi raz pytała, Starzec umysł zmieniwszy, by go ratowała Drwa dźwigać, odpowiedział, tego potrzebuję; A jeślić to – pry – ciężko, i z tego kwituję. Tak i ludzie w frasunkach często narzekają To na to, to na owo - i śmierci wołają; A potym widzą, gdy się śmierć ku nim obróci, Że słowo ptaszkiem wyjdzie, wołem się nie wróci. XXXVIII. Mędrsze jajca niż
Przyjdzie k’niemu, - a starzec jak skamiały stanie. Pyta go śmierć: „Czego chcesz?” - Chłop zaledwie dycha, Od strachu okrutnego dobrze że nie zdycha.
Lecz gdy go, czego by chciał, - drugi raz pytała, Starzec umysł zmieniwszy, by go ratowała Drwa dźwigać, odpowiedział, tego potrzebuję; A jeślić to – pry – ciężko, i z tego kwituję. Tak i ludzie w frasunkach często narzekają To na to, to na owo - i śmierci wołają; A potym widzą, gdy się śmierć ku nim obróci, Że słowo ptaszkiem wyjdzie, wołem się nie wróci. XXXVIII. Mędrsze jajca niż
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 39
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
o taką rzecz swarzyć/ bo któryby ją kolwiek odzierżał ten sromotniejszy będzie. Gdy Król Aleksander imo Diogenesa szedł/ a Diogenes jakoby nim gardząc nań nie pojźrzał/ któremu rzekł Aleksander: Co to jest Diogenesie/ że na mię nie patrzasz/ jakoby mię nigdy nie potrzebował. Któremu rzekł Diogenes/ nic nie potrzebuję służebnika moich służebników. Zaś mu rzekł Aleksander/ izalim ja jest służebnik z służebników twoich? rzekł Diogenes: tak iście jest/ bo ja swą wolą przemagam/ i one pod swą moc podbijam/ aby mi służyła/ a nie ja onej: ale ty swej wolej poddan jesteś/ bo ona ciebie przemaga/ a
o táką rzecż swárzyć/ bo ktoryby ią kolwiek odźierżał ten sromotnieyszy będźie. Gdy Krol Alexánder imo Diogenesá szedł/ á Diogenes iákoby nim gárdząc nań nie poyźrzał/ ktoremu rzekł Alexánder: Co to iest Diogeneśie/ że ná mię nie pátrzasz/ iákoby mię nigdy nie potrzebował. Ktoremu rzekł Diogenes/ nic nie potrzebuię służebniká moich służebnikow. Záś mu rzekł Alexánder/ izalim ia iest służebnik z służebnikow twoich? rzekł Diogenes: ták iśćie iest/ bo ia swą wolą przemagam/ y one pod swą moc podbijam/ áby mi służyłá/ á nie ia oney: ále ty swey woley poddan iesteś/ bo oná ćiebie przemaga/ á
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 42
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614