-trudnością na Mapie znajdują. kilka dni tedy zmarzłym brzegiem idąc do lądu/ skały obłoczyste nie pozwalały nam dalszego brzegu dotkąć/ lubo ochota pałała. Naostatek w-daleką drogę zawziąwszy się nadciągnęliśmy/ kędy dla pochopu i pędu wpadających rzek lód się drozgotać poczynał/ i z-bałwanami mięszać/ jakoby góry z górami się potykały: który grzmot i zgrzyt lodów kruszących się słyszeliśmy z-daleka na kilka mil. Od tąd nam mięszać się przyszło/ bo żaden drugiego wysłuchać od huku nie mógł. Tak nie wiele się dziwując według zwyczaju/ (bo na zad tożeśmy widzieli) daliśmy się w-moc lodom fali/ a na stępujące sztuki
-trudnośćią ná Mápie znáyduią. kilká dni tedy zmárzłym brzegiem idąc do lądu/ skáły obłoczyste nie pozwaláły nam dálszego brzegu dotkąć/ lubo ochotá pałałá. Náostatek w-dáleką drogę záwźiąwszy się nádćiągnęliśmy/ kędy dla pochopu i pędu wpadáiących rzek lod się drozgotáć poczynał/ i z-báłwánámi mięszáć/ iákoby gory z gorámi się potykáły: ktory grzmot i zgrzyt lodow kruszących się słyszeliśmy z-dáleká ná kilká mil. Od tąd nam mięszáć się przyszło/ bo żaden drugiego wysłucháć od huku nie mogł. Ták nie wiele się dźiwuiąc według zwyczaiu/ (bo ná zad tożeśmy widźieli) dáliśmy sie w-moc lodom fali/ á ná stępuiące sztuki
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 75
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
em niech ja milczę: mówią za mię, same Króla I. Mci dziękującemi listy, a potym tak znaczne wdzięczność swoję Pańską oświadczającemi nagrody. Nuż Zbrorowskie, Beresteczkie, Zwanieckie osoby dosyć świadczą, żem przy usłudze I.K.M. i Rzeczyposp: ważył zawsze zdrowie i fortuny moje, i luboć potykały mię pod czas, nieznośne dobrze służącemu niewdzięczności, mianowicie pod Zwańcem, gdziem SENATOR i URZĘDNIK Rzeczyposp: przysięgły, w senacie pod czas rady Sentencją ze wszelkim Majestatu Pańskiego uszanowaniem dający, nie zwykłej i nie należytej cholery zapał, i ostrość słów odniósł; nic więcej jednak, tylko uskarżeniem się przed godnej pamięci Panem Kanclerzem
em niech ia milczę: mowią zá mię, sáme Krolá I. Mći dźiękuiącemi listy, á potym ták znáczne wdźięczność swoię Páńską oświadczáiącemi nagrody. Nuż Zbrorowskie, Beresteczkie, Zwanieckie osoby dosyć świádczą, żem przy vsłudze I.K.M. y Rzeczyposp: ważył záwsze zdrowie y fortuny moie, y luboć potykáły mię pod czás, nieznośne dobrze służącemu niewdźięcznośći, miánowićie pod Zwańcem, gdźiem SENATOR y VRZĘDNIK Rzeczyposp: przysięgły, w senaćie pod czás rády Sententią ze wszelkim Máiestatu Páńskiego vszánowániem dáiący, nie zwykłey y nie należytey cholery zapał, y ostrość słow odniosł; nic więcey iednák, tylko vskárżeniem się przed godney pámięci Pánem Kánclerzem
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 8
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
cesarskiemu, który gdy zaczął remonstracje swoje czynić do pokoju, złajał go podskarbi jako synowca. A tak koniuszy, przepowiedziawszy, że zginie, poszedł pod Olkiniki, gdzie przyszło do batalii. Wojsko najprzód polskiego autoramentu bić się nie chciało, ekskuzując się, że do swoich braci, ojców i krewnych strzelać nie może. Dragonie potykały się mężnie, ale szlachta, wiedząc, na jakie by po przegranej batalii zemsty przyszła, ostatnim potykała się azardem. Na resztę, gdy ciężko już na koniuszego było, zdał się na parol książąt Wiśniowieckich i pojechał razem z nimi do Olkinik.
Szlachta tymczasem po wygranej batalii pić zaczęła i gromadzić się pod stancją książąt Wiśniowieckich
cesarskiemu, który gdy zaczął remonstracje swoje czynić do pokoju, złajał go podskarbi jako synowca. A tak koniuszy, przepowiedziawszy, że zginie, poszedł pod Olkiniki, gdzie przyszło do batalii. Wojsko najprzód polskiego autoramentu bić się nie chciało, ekskuzując się, że do swoich braci, ojców i krewnych strzelać nie może. Dragonie potykały się mężnie, ale szlachta, wiedząc, na jakie by po przegranej batalii zemsty przyszła, ostatnim potykała się azardem. Na resztę, gdy ciężko już na koniuszego było, zdał się na parol książąt Wiśniowieckich i pojechał razem z nimi do Olkinik.
Szlachta tymczasem po wygranej batalii pić zaczęła i gromadzić się pod stancją książąt Wiśniowieckich
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 64
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, które próżnujący w ciepłej izbie z trudnością na mapie znajdują Legistowie, kilka dni tedy zmarzłym brzegiem idąc do lądu, skały obłoczyste nie pozwalały nam dalszego brzegu dotknąć, lubo ochota pałała. Dotarli byli i tam, gdzie rzeki wpadają, i lód się druzgotać poczynał, i z bałwanami mieszać, jakoby góry się z górami potykały: grzmot ten i zgrzyt kruszących się lodów słysząc omil kilka, że od huku jeden drugiego słysżeć niemógł, i tak piersiami swemi następujące sztuki przebijali, którędy Pan BÓG ich na drugi brzeg o Lisowczykach, co byli za ludzie?
wyniósł; odtąd się ku Stolicy nakierowali. Napatrzyli się w jednej Prowincyj przyrodzeniem jaskułczym
, ktore prożnuiący w ciepłey izbie z trudnością na mappie znayduią Legistowie, kilka dni tedy zmarzłym brzegiem idąc do lądu, skały obłoczyste nie pozwalały nam dalszego brzegu dotknąć, lubo ochota pałała. Dotarli byli y tam, gdzie rzeki wpadaią, y lòd się druzgotać poczynał, y z bałwanami mieszać, iakoby gory się z gorami potykały: grzmot ten y zgrzyt kruszących się lodow słysząc omil kilka, że od huku ieden drugiego słysźeć niemogł, y tak piersiami swemi następuiące sztuki przebiiali, ktorędy Pan BOG ich na drugi brzeg o Lisowczykach, co byli za ludzie?
wyniosł; odtąd się ku Stolicy nakierowali. Napatrzyli się w iedney Prowincyi przyrodzeniem iaskułczym
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 40
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Akademia Dos aplicandos, tojest Akademia Curiosorum jako i Akademia Historyczna R. 1720 erygowana dla Literatów. Tu się Z. Antoni urodził, umarł w Padwie w Włoszech. W Interamneńskiej Prowincyj dwie Miasta Braga, u Łacinników Braccara Augusta, i Port a Potr, przeciwne sobie były, bo w nich Białogłowy aż się z sobą potykały. Wygrały pole Bragskie, za co Miastu Port a Port Prawo dane, żeby żaden tameczny Mieszczanin nieśmiał Honoru i Urzędu brać, któryby nie miał żony z Bragi Miasta.
W Prowincyj Luzitańskiej BEIRA jest Miasto Coimbra u Łacinników Conimbrica, gdzie most o 30 arkadach, na 839 kroków długi nad rzeką Mondego. Kościoły
Akademia Dos applicandos, toiest Akademia Curiosorum iako y Akademia Historyczna R. 1720 erygowana dla Literátow. Tu się S. Antoni urodził, umárł w Padwie w Włoszech. W Interamneńskiey Prowincyi dwie Miasta Braga, u Łacinnikow Braccara Augusta, y Port à Potr, przeciwne sobie były, bo w nich Białogłowy aż się z sobą potykały. Wygrały pole Brágskie, za co Miastu Port à Port Prawo dane, żeby żaden tameczny Mieszczanin nieśmiał Honoru y Urzędu brać, ktoryby nie miał żony z Bragi Miasta.
W Prowincyi Luzitańskiey BEIRA iest Miasto Coimbra u Łacinnikow Conimbrica, gdzie most o 30 arkadach, na 839 krokow długi nad rzeką Mondego. Koscioły
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 179
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
rzekomo chanowi postawę, Ciesząc jako mógł, by się nieturbował: Obaczysz (prawi) prędko dobrą sprawę, Gdy ja z swoimi będę następował: Potem Mars wznieci wnet burzliwą wrzawę, Gdy się wzajemnie obie wojska starły, I ostre na się furyje wywarły.
Było co widzieć, kiedy się sprawione W rozdzielnych pułkach ufce potykały, Gdy z wulkanowych piszczel wystrzelono, I z dział ogromnych kule się mieszały Z straszliwym grzmotem, a z gęstych puszczone Łuków powietrze szypkie ćmiły strzały, I z obu stron się ostre lśniły bronie, A bystre z nozdrzy gniew pryskały konie.
Z obu stron słychać krzyk niezrozumiany, Stękanie rannych i umierających, Zaś widzieć było
rzekomo chanowi postawę, Ciesząc jako mógł, by się nieturbował: Obaczysz (prawi) prędko dobrą sprawę, Gdy ja z swoimi będę następował: Potém Mars wznieci wnet burzliwą wrzawę, Gdy się wzajemnie obie wojska starły, I ostre na się furyje wywarły.
Było co widzieć, kiedy się sprawione W rozdzielnych pułkach ufce potykały, Gdy z wulkanowych piszczel wystrzelono, I z dział ogromnych kule się mieszały Z straszliwym grzmotem, a z gęstych puszczone Łuków powietrze szypkie ćmiły strzały, I z obu stron się ostre lśniły bronie, A bystre z nozdrzy gniew pryskały konie.
Z obu stron słychać krzyk niezrozumiany, Stękanie rannych i umierających, Zaś widzieć było
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 346
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
sprawienia do siebie dowierności/ i dla napomnienia Koryntów do ich powinności/ dwie rzeczy im przedkłada. I. Sciąga się na osobę jego. A tu się oczyśćta z tego/ w czym go pomówili nieprzyjaciele jego. Naprzód z strony żywota swego/ że go nie mają mieć za jakiego buntownika; choć go rozmaite utrapienia potykały: ani za kłamcę/ ponieważ do nich według obietnice przyść nie mógł/ w rozd. 1. Druga/ Z strony Urzędu/ że go nie mają mieć za Tyrana/ że grzesznika wyłączył; czego słuszne przyczyny ukazuje/ i z nowu się za nim do nich przyczynia: ani za tego któryby słowo B.
spráwienia do śiebie dowiernośći/ y dla nápomnienia Koryntow do ich powinnośći/ dwie rzeczy im przedkłada. I. Zćiąga śie ná osobę jego. A tu śię ocżyśćta z tego/ w cżym go pomowili nieprzyjaćiele jego. Naprzod z strony żywotá swego/ że go nie máją mieć zá jákiego buntowniká; choć go rozmájite utrapienia potykáły: áni zá kłamcę/ ponieważ do nich według obietnice przyść nie mogł/ w rozd. 1. Druga/ Z strony Urzędu/ że go nie máją mieć zá Tyráná/ że grzeszniká wyłącżył; cżego słuszne przycżyny ukázuje/ y z nowu śię zá nim do nich przycżynia: áni zá tego ktoryby słowo B.
Skrót tekstu: BG_2Kor
Strona: 190
Tytuł:
Biblia Gdańska, Drugi list do Koryntian
Autor:
św. Paweł
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
nie wiem, jako to rokoszem nazwać, który złożą mimo 144 senatorów, mimo wszytkiego rycerstwa pozwolenia i wiadomości tylko ich 148, którzy się w Lublinie podpisali, stanowią na nas bez nas rzeczy tak wielkie, gdzie libere non emittebantur voces, ale kto ad placitum nie mówił, fuki, huki zachodziły, ubliżenia ludzi zacnych potykały, zaczym jedni odjeżdać, a drudzy nie przychodzić musieli. Już tam i od czci odsądzenia i terminorum peremptoriorum naznaczenia tym, którzy przeciw uniwersałom albo rokoszowi będą, czynią, dictatoria prawie quadam potestate rozkazują. A co więtsza, do KiMci poselstwo albo rozkazanie takie raczej posłano, jakie gdyby król do senatora albo i do
nie wiem, jako to rokoszem nazwać, który złożą mimo 144 senatorów, mimo wszytkiego rycerstwa pozwolenia i wiadomości tylko ich 148, którzy się w Lublinie podpisali, stanowią na nas bez nas rzeczy tak wielkie, gdzie libere non emittebantur voces, ale kto ad placitum nie mówił, fuki, huki zachodziły, ubliżenia ludzi zacnych potykały, zaczym jedni odjeżdać, a drudzy nie przychodzić musieli. Już tam i od czci odsądzenia i terminorum peremptoriorum naznaczenia tym, którzy przeciw uniwersałom albo rokoszowi będą, czynią, dictatoria prawie quadam potestate rozkazują. A co więtsza, do KJMci poselstwo albo rozkazanie takie raczej posłano, jakie gdyby król do senatora albo i do
Skrót tekstu: ZdanieSzlachCz_II
Strona: 419
Tytuł:
Zdanie szlachcica polskiego o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, abym się moich pożyczonych Koronie, dopominała pieniędzy. Owszem byłam gdzie weselszą, gdym sobie na tę nie wzpominała ziemię. Nad to wcale przez wojnę była wyczerpniona i ogołocona. Czegoż mi nie dostawało do zupełnego mego ukontentowania? Miałam męża miłego i rozumnego. Nieszczęścia, które nas od tego czasu potykały, nasze umysły jakoby de tego były przygotowały, żebyśmy ukontentowania tym barziej kosztowali. Można niemal mówić, że kto samo ma szczęście, żadnego nie ma. To pewna, że nieszczęście nie jest przez się przyjemne, lecz przecież jest takie w konsekwencyj, i w związku z inszymi życia naszego przypadkami. Przynajmniej przypodobywa
, abym śię moich pożyczonych Koronie, dopominała pieniędzy. Owszem byłam gdzie weselszą, gdym sobie na tę nie wzpominała ziemię. Nad to wcale przez woynę była wyczerpniona i ogołocona. Czegoż mi nie dostawało do zupełnego mego ukontentowania? Miałam męża miłego i rozumnego. Nieszczęścia, ktore nas od tego czasu potykały, nasze umysły iakoby de tego były przygotowały, żebyśmy ukontentowania tym barziey kosztowali. Można niemal mowić, że kto samo ma szczęście, żadnego nie ma. To pewna, że nieszczęście nie iest przez się przyiemne, lecz przećież iest takie w konsekwencyi, i w związku z inszymi życia naszego przypadkami. Przynaymniey przypodobywa
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 62
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
pilno po sobie wzglądają: Staroście nie dziękują/ na Pana zgrzytają. A widząc że to już być nie może inaczej/ Nie omieszkiwać (prawią) prowadzić go raczej. Szabasz nadchodzi święty/ a koniecznie trzeba/ Żeby już ten bluźnierca więcej nie jadł chleba. Już tedy tych potwarzy/ i dziwnych przykrości/ Które tu potykały Pana bez winności. Psal: 38. Luc: 23. Pamiątka
Słuszna/ uprzejmym sercem żałować i łzami Gorzkiemi opłakiwać: Te będą świadkami Żalu o krzywdę Pańską i politowania: Słuszna nie odstępować Pana do skonania. I owszem/ zezwolmy się/ ukażeli tego Potrzeba/ umrzeć podle dobrodzieja swego.
Tu zmówić 5.
pilno po sobie wzglądáią: Stároście nie dźiękuią/ ná Páná zgrzytáią. A widząc że to iuż być nie może ináczey/ Nie omieszkiwáć (práwią) prowádźić go ráczey. Szábász nádchodźi święty/ á koniecznie trzebá/ Zeby iuż ten bluźniercá więcey nie iadł chlebá. Iuż tedy tych potwarzy/ y dźiwnych przykrośći/ Ktore tu potykáły Páná bez winnośći. Psal: 38. Luc: 23. Pámiątká
Słuszna/ vprzeymym sercem żáłowáć y łzámi Gorzkiemi opłákiwać: Te będą świádkámi Zalu o krzywdę Páńską y politowánia: Słuszna nie odstępowáć Páná do skonánia. I owszem/ zezwolmy się/ vkażeli tego Potrzebá/ vmrzeć podle dobrodźieia swego.
Tu zmowić 5.
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 41.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610