tysiąc kusiów żonę kupił. Cóż za dziw, że takich cnót i żyć godzien w lata Nieskończone łzy wszego kuś odnosi świata. Nie tak więc krzyczy żuraw, gdy za morze leci, Ani czajka, kiedy psa odwodzi od dzieci, Nie z takim szumem rzeki z śnieżnych gór spadają, Nie z takim się okrzykiem wojska potykają Ani tyle bywa gwiazd na pogodnym niebie, Jak wiele przy kusiowym łez, krzyku pogrzebie. Płaczą dziewczęta, panny, mężatki i wdowy, Płacze wszytka spodnia płeć, wszytkie białogłowy, Płacze panna służbista i kucharka kusia, Płacze Marysia, Dosia, Reginka, Jagusia, Płacze jurna Hiszpanka, co sobie kiep goli, I
tysiąc kusiów żonę kupił. Cóż za dziw, że takich cnót i żyć godzien w lata Nieskończone łzy wszego kuś odnosi świata. Nie tak więc krzyczy żuraw, gdy za morze leci, Ani czajka, kiedy psa odwodzi od dzieci, Nie z takim szumem rzeki z śnieżnych gór spadają, Nie z takim się okrzykiem wojska potykają Ani tyle bywa gwiazd na pogodnym niebie, Jak wiele przy kusiowym łez, krzyku pogrzebie. Płaczą dziewczęta, panny, mężatki i wdowy, Płacze wszytka spodnia płeć, wszytkie białogłowy, Płacze panna służbista i kucharka kusia, Płacze Marysia, Dosia, Reginka, Jagusia, Płacze jurna Hiszpanka, co sobie kiep goli, I
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 315
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Mości, mam i Księdza Kanclerza, jego ręką pisane, co mi po Czudnowskiej z Szeremetem Wojnie przyznawa, i jakimi słowy dziękuje. Jawną tegi krzywdę mam! Takowe sztuki jeszcze w tej nigdy niebywały Ojczyźnie! skąd inąd są przyniesione, że kto służy dobrze, że substancją ma dobrą, że go należyte za cnoty potykają godności, to ten o ruinie Majestatu Pańskiego myśli to tego zgładzić i zniszczyć. Od Króla, Arcybiskupów przyznane zasługi, są Tronu wywróceniem. Punkt II. Republicam tuo vniûs arbitrio, vt faceres obnoxiam. Druga obiectia że P. Marszałek Rzeczposp: zawsze się starał mieć sobie jednemu samemu podległą.
NIech uważy, kto bez
Mości, mam y Kśiędzá Kánclerzá, iego ręką pisáne, co mi po Czudnowskiey z Szeremetem Woynie przyznawa, y iákiemi słowy dźiękuie. Iáwną tegy krzywdę mam! Tákowe sztuki ieszcze w tey nigdy niebywáły Oyczyznie! zkąd inąd są przynieśione, że kto służy dobrze, że substáncyą ma dobrą, że go należyte zá cnoty potykáią godnośći, to ten o ruinie Máiestatu Páńskiego myśli to tego zgłádźić y zniszczyć. Od Krolá, Arcybiskupow przyznane zasługi, są Thronu wywroceniem. PVNCT II. Republicam tuo vniûs arbitrio, vt faceres obnoxiam. Druga obiectia że P. Márszałek Rzeczposp: záwsze się stárał mieć sobie iednemu sámemu podległą.
NIech vważy, kto bez
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 55
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
piastowany. ANNA PROROKINI
Witaj, któryś uniesion do kraju obcego, Witaj, na śmierć skazany od Heroda złego! I cóż tobie godnego za podarki damy? — Serca nasze dziś oto wszyscyć otwarzamy. EWA Z PANNA MARIA STOSOWANE
Matka nieszczęsna była wszytkich ludzi Ewa, Która nam śmierć przyniosła z poczętego drzewa. Trzysta upadków zatym potykają, Tysiąc gorzkości w sobie zamykają. W twoje niewinne uszy jadu przeklętego Napuścił wąż złoradźca z uporu własnego: Ten cię na wieczne przywiódł zatracenie, Ten do upadku wszytko ludzkie plemię. O sprawo nieprzyjemna, o wężu złośliwy, Żeś tak na zgubę naszę ustawnie był chciwy! Ty, Panno, jesteś nasza matka wtóra
piastowany. ANNA PROROKINI
Witaj, któryś uniesion do kraju obcego, Witaj, na śmierć skazany od Heroda złego! I coż tobie godnego za podarki damy? — Serca nasze dziś oto wszyscyć otwarzamy. EWA Z PANNA MARYJA STOSOWANE
Matka nieszczęsna była wszytkich ludzi Ewa, Która nam śmierć przyniosła z poczętego drzewa. Trzysta upadków zatym potykają, Tysiąc gorzkości w sobie zamykają. W twoje niewinne uszy jadu przeklętego Napuścił wąż złoradźca z uporu własnego: Ten cię na wieczne przywiódł zatracenie, Ten do upadku wszytko ludzkie plemię. O sprawo nieprzyjemna, o wężu złośliwy, Żeś tak na zgubę naszę ustawnie był chciwy! Ty, Panno, jesteś nasza matka wtóra
Skrót tekstu: DachDialOkoń
Strona: 62
Tytuł:
Dyjalog o cudownym Narodzeniu...
Autor:
Jan Dachnowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi, jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
: „Wydziwić się nie mogę, bracie, z głupstwa twego, Że często bierasz kijem, często i postronkiem Od pana, a wżdy przecię znać dajesz ogonkiem,
Że cię to nie obraża; owszem pochlebujesz Panu a grzbieta najmniej – widzę – nie szanujesz. Ja miewam karmią dobrą, a czasem dwa razy, Nie potykają nigdy mnie takie urazy.
A wżdy, kiedy pan przydzie, nic się nie raduję,
Jeszcze, którąby uciec, dziurę upatruję”. Odpowiedział na to pies: „Nie z waśni przychodzi To panu, choć mię czasem w bok kijem ugodzi, Lecz z miłości, bo uczy, jako mu mam służyć,
: „Wydziwić się nie mogę, bracie, z głupstwa twego, Że często bierasz kijem, często i postronkiem Od pana, a wżdy przecię znać dajesz ogonkiem,
Że cię to nie obraża; owszem pochlebujesz Panu a grzbieta najmniej – widzę – nie szanujesz. Ja miewam karmią dobrą, a czasem dwa razy, Nie potykają nigdy mnie takie urazy.
A wżdy, kiedy pan przydzie, nic się nie raduję,
Jeszcze, którąby uciec, dziurę upatruję”. Odpowiedział na to pies: „Nie z waśni przychodzi To panu, choć mię czasem w bok kijem ugodzi, Lecz z miłości, bo uczy, jako mu mam służyć,
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 42
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
nie tylko teraz ale i zdawna sława i męstwo Polskiego walecznego Narodu/ że radzi tak sobie sami/ jako i obcym wiary/ i słowa dotrzymają/ jak ludzie Chrześcijanscy i dobrzy Kawalerowie/ zdawna w dziełach Rycerskich od przodków swych zaprawieni/ wyćwiczeni/ i wypolerowani/ bo się ledwo nie nago w polu mężnie wszedzie potykają/ piersi i czoła swego nadstawiając/ i tak szeroko granice swe rozpościerając. Małej kondycji Szlachcić jeden Lisowski godną rzecz uważenia że z kilką set człeka lekkiego/ jakie srogie bitwy z naszymi zwodził i wygrawał Miasta/ Zamki/ wsi/ i ostrogi nasze potężnie znosząc. Czar nas Szujski posłał nań kilka razy Kniazia Szachowskiego w
nie tylko teraz ále y zdawná sławá y męstwo Polskiego walecżnego Narodu/ że rádźi ták sobie sami/ iáko y obcym wiáry/ y słowá dotrzymáią/ iák ludźie Chrześćianscy y dobrzy Káwálerowie/ zdawná w dźiełách Rycerskich od przodkow swych zápráwieni/ wyćwicżeni/ y wypolerowáni/ bo sie ledwo nie nágo w polu mężnie wszedźie potykáią/ pierśi y cżołá swego nádstáwiáiąc/ y ták szeroko gránice swe rozpośćieráiąc. Máłey kondycyey Szláchćić ieden Lisowski godną rzecż vważenia że z kilką set człeká lekkiego/ iákie srogie bitwy z nászymi zwodźił y wygrawał Miástá/ Zámki/ wśi/ y ostrogi násze potężnie znosząc. Czar nas Szuyski posłáł nań kilká rázy Kniáźiá Száchowskiego w
Skrót tekstu: NowinyMosk
Strona: B3v
Tytuł:
Nowiny z Moskwy albo wota z traktatów i konsulty panów radnych ziemi moskiewskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
wyobrażenie swoje stworzony miłował/ lubo tak niewdzięczny/ krnąbrny/ i woli swej naśw: wielce przeciwny. Stąd to naprzód iść musiało zapewnie iż według wielkości miłości jego BOskiej boleść też była niewymowna i niepojeta/ a ta ustawiczna przez wszystek żywot Naśw: z uważania/[...] grzechów i krzywd/ majestatu BOga O. swego/ które potykają majestat Boży/ i dobroć jego co godzina/ i owszem bodaj co moment/ od ludzi różnych/ którzy byli/ są ibędą/ aż do końca świata. Powtóre poszło zatym/ iz więcej go bez porównania trapiła ta boleść/ niż wszytkie męki powierzchowne następujące/ dla miłości Boga O. swego niebieskiego i uczciwości
wyobrażenie swoie stworzony miłował/ lubo ták niewdźięczny/ krnąbrny/ y woli swey naśw: wielce przećiwny. Ztąd to naprzod iść muśiáło zapewnie iż według wielkośći miłośći iego BOskiey boleść też byłá niewymowná y niepoieta/ á ta vstáwiczná przez wszystek żywot Náśw: z vwáżánia/[...] grzechow y krzywd/ máiestátu BOga O. swego/ ktore potykáią maiestát Boży/ y dobroć iego co godźina/ y owszem boday co moment/ od ludźi roznych/ ktorzy byli/ są ybędą/ aż do końcá świáta. Powtore poszło zatym/ iz więcey go bez porownániá trápiłá tá boleść/ niż wszytkie męki powierzchowne następuiące/ dla miłośći Bogá O. swego niebieskiego y vczćiwośći
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 151
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Co w reputacyjej idzie, do czego snadno mu przyjdzie. Bo każdy jego ludzkością zdewinkowany, grzecznością, Wzajem afekt pokazuje - więc, czego chce, dokazuje. Postępki dobre.
Obrady żadne bez niego nie są; sejmiku żadnego Nie omieszka; i, co zechce, promowuje; lubo nie chce, Sami go z tym potykają, deputatem obierają; Poselska żadna funkcja ta go nigdy nie omija. Na sejmiku zawsze.
Cnota latom kredensuje; ta się nad wszytko znajduje, Kiedy przy swojej młodości, wie, jak stawać przy wolności. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Wszyscy, co go tylko znali, zawsze mu to przyznawali, Mając częste okazje widzieć te jego
Co w reputacyjej idzie, do czego snadno mu przyjdzie. Bo każdy jego ludzkością zdewinkowany, grzecznością, Wzajem afekt pokazuje - więc, czego chce, dokazuje. Postępki dobre.
Obrady żadne bez niego nie są; sejmiku żadnego Nie omieszka; i, co zechce, promowuje; lubo nie chce, Sami go z tym potykają, deputatem obierają; Poselska żadna funkcyja ta go nigdy nie omija. Na sejmiku zawsze.
Cnota latom kredensuje; ta się nad wszytko znajduje, Kiedy przy swojej młodości, wie, jak stawać przy wolności. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Wszyscy, co go tylko znali, zawsze mu to przyznawali, Mając częste okazyje widzieć te jego
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 101
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
za nieszczęśliwą. Matka jej daleko, niż ja, była powolniejszą. Nie wiem, co jej tak znaczną było ulgą, bez wątpienia Religia. Wszystko za wyrok uznała, któregoby przyczyn dociec nie mogła. Cieszyła się Mądrością i Dobrocią Stworzyciela swego, i nie tylko za łaski, lecz i za utrapienia, które nas potykają Boga wielbiła. To pewna, że pomoc Religii w przypadkach nieszczęśliwych moc ma niepojętą. Niech tylko nieszczęśliwy nie ma nadziei lepszego świata, nie wiem zaiste, czymby się mógł cieszyć. HRABINY SZWEDZKIEJ G**
Nieszczęście nasze, przez szczęśliwą odmianę zdało nam się słodyczą. Zażywaliśmy znowu powoli pochodzącego z cichego naszego życia ukontentowania.
za nieszczęśliwą. Matka iey daleko, niż ia, była powolnieyszą. Nie wiem, co iey tak znaczną było ulgą, bez wątpienia Religia. Wszystko za wyrok uznała, ktoregoby przyczyn dociec nie mogła. Cieszyła śię Mądrością i Dobroćią Ztworzyćiela swego, i nie tylko za łaski, lecz i za utrapienia, ktore nas potykaią Boga wielbiła. To pewna, że pomoc Religii w przypadkach nieszczęśliwych moc ma niepoiętą. Niech tylko nieszczęśliwy nie ma nadziei lepszego świata, nie wiem zaiste, czymby się mogł ćieszyć. HRABINY SZWEDZKIEY G**
Nieszczęście nasze, przez szczęśliwą odmianę zdało nam śię słodyczą. Zażywaliśmy znowu powoli pochodzącego z ćichego naszego życia ukontentowania.
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 69
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
jeszcze jakokolwiek do powrotu do jego Ojczyzny będę mogła dopomoc. Osobliwsza miłość, którą WMPan, przeciwko zwyczajowi swojej płci, ku swojej masz Małżonce, i jego nieszczęście dość zdolną są mi pobudką, żebym WMPanu sprzyjała; bo nie podobno; abym WMPanu mego nie świadczyła poważenia, chociaż Dozorcy WMPana, jak niewolnika potykają. Podobali się WMPanu moje politowanie? przestań na nim w takiej ziemi, gdzie dzikość, jako się widzi, miejsce cnoty zastępuje. Obiadowałabym dzisiaj z WMPanem, gdyby to na mojej zależało woli. Potym posiągnęła na stół, który już był nakryty, po flaszę wina, pijąc do mnie, za twoje zdrowie
ieszcze iakokolwiek do powrotu do iego Oyczyzny będę mogła dopomoc. Osobliwsza miłość, ktorą WMPan, przeciwko zwyczaiowi swoiey płci, ku swoiey masz Małżonce, i iego nieszczęście dość zdolną są mi pobudką, żebym WMPanu sprzyiała; bo nie podobno; abym WMPanu mego nie świadczyła poważenia, choćiaż Dozorcy WMPana, iak niewolnika potykaią. Podobali śię WMPanu moie politowanie? przestań na nim w takiey ziemi, gdzie dzikość, iako śię widzi, mieysce cnoty zastępuie. Obiadowałabym dziśiay z WMPanem, gdyby to na moiey zależało woli. Potym pośiągnęła na stoł, ktory iuż był nakryty, po flaszę wina, piiąc do mnie, za twoie zdrowie
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 111
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
śmy już wspomnieli) poczytani za nieprzyjaciele pospolite rodzaju ludzkiego/ za niesposobne i niegodne ludzkości i nauki/ i że dla tego mieli być podani za niewolniki/ tym ktoby je sobie podblił. Dopomagało tej opiniej sąsiedztwo Canibalów ludzi nie ludzkich/ bestialskich/ pożerających ciała ludzkie. A iż ci mieszkają po pierwszych wyspach/ które potykają żeglarze jadący ku nowemu światu/ przeto byli przyczyną/ iż czyniąc z takich ich przymiotów rozsądek o inszych narodach/ byli też i oni osławieni po wszystkim prawie nowym świecie. W czym postrzegszy się Cesarz reukował potym ono bando abo dekret wydany z uszczerbieniem wolności Indianów. Lecz upatrując potym niektórzy inszy Doktorowie/ iż tamci którzy się
smy iuż wspomńieli) poczytáni zá nieprzyiaćiele pospolite rodzáiu ludzkiego/ zá niesposobne y niegodne ludzkośći y náuki/ y że dla tego mieli być podáni zá niewolniki/ tym ktoby ie sobie podblił. Dopomagáło tey opiniey sąśiedztwo Cánibálow ludźi nie ludzkich/ bestiálskich/ pożeráiących ćiáłá ludzkie. A iż ći mieszkáią po pierwszych wyspách/ ktore potykáią żeglarze iádący ku nowemu świátu/ przeto byli przyczyną/ iż czyniąc z tákich ich przymiotow rozsądek o inszych narodách/ byli też y oni osławieni po wszystkim práwie nowym świećie. W czym postrzegszy się Cesarz reukował potym ono bándo ábo dekret wydány z vsczerbieniem wolnośći Indianow. Lecz vpátruiąc potym niektorzy inszy Doktorowie/ iż támći ktorzy się
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 52
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609