, na uprawnej roli. Nie dziw, że sól w pieniądzach, kiedy pieniądz w soli. 275. CUCHNIENIE Z GĘBY
„Właśnie jakobym przy psiej siedział duchnie, Tylko mi odpuść, tak ci z gęby cuchnie.” „To z gęby; a cóż rozumiesz, sąsiadku, Kiedybyś z trochę chciał powąchać zadku?” 276 (P). CZŁOWIEK CZŁOWIEKOWI BOGIEM, CZŁOWIEK CZŁOWIEKOWI WILKIEM
Cóż Bóg ludziom lepszego dać może nad zdrowie? Stąd ci się człowiekowi człowiek Bogiem zowie, Gdy go z śmierci i z jawnej oswobodzi zguby; Jeśli Bogu, dopieroż jemu łomie śluby. Rybę z łuski oskrobać, oskuść ptaka z pierza
, na uprawnej roli. Nie dziw, że sól w pieniądzach, kiedy pieniądz w soli. 275. CUCHNIENIE Z GĘBY
„Właśnie jakobym przy psiej siedział duchnie, Tylko mi odpuść, tak ci z gęby cuchnie.” „To z gęby; a cóż rozumiesz, sąsiadku, Kiedybyś z trochę chciał powąchać zadku?” 276 (P). CZŁOWIEK CZŁOWIEKOWI BOGIEM, CZŁOWIEK CZŁOWIEKOWI WILKIEM
Cóż Bóg ludziom lepszego dać może nad zdrowie? Stąd ci się człowiekowi człowiek Bogiem zowie, Gdy go z śmierci i z jawnej oswobodzi zguby; Jeśli Bogu, dopieroż jemu łomie śluby. Rybę z łuski oskrobać, oskuść ptaka z pierza
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 310
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nader płonne lata, o roki nierodne! Godne tego zaprawdę złości nasze, godne, Żeby nam sprawiedliwy Bóg rok wedle roku Prze zbytek i rozpustę ujmował obroku. Rozumiem, że zapomni drugi zbijać bąki, Moskalem się z lipowej obetkawszy mąki. Już, już w naszym Podgórzu do tej rży przychodzi, Co jej pies nie powącha, kiedy się wygłodzi. Takie listy, na drobne w żarnach starszy plewy (Dostatniejszy garść nikłej przymiesza kostrzewy), Wody potem nalawszy, robi na chleb ciasto. O, chleb nader mizerny! A przecie nic nas to Od grzechów nie powściągnie: chleb jedząc lipowy, Większe grzechy, większe w nas niż z żyta
nader płonne lata, o roki nierodne! Godne tego zaprawdę złości nasze, godne, Żeby nam sprawiedliwy Bóg rok wedle roku Prze zbytek i rozpustę ujmował obroku. Rozumiem, że zapomni drugi zbijać bąki, Moskalem się z lipowej obetkawszy mąki. Już, już w naszym Podgórzu do tej rży przychodzi, Co jej pies nie powącha, kiedy się wygłodzi. Takie listy, na drobne w żarnach starszy plewy (Dostatniejszy garść nikłej przymiesza kostrzewy), Wody potem nalawszy, robi na chleb ciasto. O, chleb nader mizerny! A przecie nic nas to Od grzechów nie powściągnie: chleb jedząc lipowy, Większe grzechy, większe w nas niż z żyta
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 117
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chybaby u starych, bo przecie dulcis recordatio praeteritorum, młodsze zaś do młodego elektora saskiego pokazują wstręt, że ma żonę Austriaczkę, tetryczkę, zbytnie skrupulatkę, pobożną i lubo niepięknej urody, przecie od elektora saskiego wiernie ukochaną, tak dalece, że go jeszcze nikt nie poszlakował, aby miał, jako mówią, przynajmniej powąchać inszej jakiej i najpiękniejszej damy, choć o nie i u dworu swojego, i w całej Saksonijej nie trudno. Przyznać temu książęciu, że się daleko odrodził od ojca, dziadów i pradziadów swoich. Katolik prawdziwy, nie hipokryta u, boską chwałę i wiarę katolicką rzymską promowujący, gdyby można, aby i po całej Saksonijej
chybaby u starych, bo przecie dulcis recordatio praeteritorum, młodsze zaś do młodego elektora saskiego pokazują wstręt, że ma żonę Austryjaczkę, tetryczkę, zbytnie skrupulatkę, pobożną i lubo niepięknej urody, przecie od elektora saskiego wiernie ukochaną, tak dalece, że go jeszcze nikt nie poszlakował, aby miał, jako mówią, przynajmniej powąchać inszej jakiej i najpiękniejszej damy, choć o nie i u dworu swojego, i w całej Saksonijej nie trudno. Przyznać temu książęciu, że się daleko odrodził od ojca, dziadów i pradziadów swoich. Katolik prawdziwy, nie hipokryta u, boską chwałę i wiarę katolicką rzymską promowujący, gdyby można, aby i po całej Saksonijej
Skrót tekstu: SzlachSasRzecz
Strona: 215
Tytuł:
Rozmowa dwóch szlachty
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
i nalejesz wody onej pełno/ warzże tedy wodę onę tak długo/ aby jej wywrzała pierwej trzecia część: w ten czas powoniaj jej i pokosztuj/ jeśliż będzie miała i zapach i smak tenże co i pierwej/ tedy jeszcze znowu warz aż wywre do połowice: na ten czas powtóre skosztuj/ i powąchaj onej wody/ w której albo pozostanie cokolwiek zapachu i smaku onego pierwszego/ albo nie zostanie nic. To odprawiwszy/ dwóch rzeczy zaraz się dowiesz: jednej/ kiedy postoi ona woda z ćwierć godziny/ albo pół godzi ny/ i zlejesz onę polekku: tedy na dnie w garncu znajdziesz materiam/ która jest pomieszana z
y náleiesz wody oney pełno/ warzże tedy wodę onę ták długo/ áby iey wywrzáłá pierwey trzećia cżęść: w ten czás powoniay iey y pokosztuy/ iesliż będźie miáłá y zapách y smák tenże co y pierwey/ tedy ieszcże znowu warz áż wywre do połowice: ná ten cżás powtore skosztuy/ y powąchay oney wody/ w ktorey álbo pozostánie cokolwiek zapáchu y smáku onego pierwszego/ álbo nie zostánie nic. To odpráwiwszy/ dwoch rzecży záraz się dowiesz: iedney/ kiedy postoi oná wodá z ćwierć godźiny/ álbo puł godźi ny/ y zleiesz onę polekku: tedy ná dnie w gárncu znaydźiesz materiam/ ktora iest pomieszána z
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 76.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
, Siła psów w afekcie ku człeku przodek bierze: Imo ludzi podobno nazwiesz śmiechowisko, Kiedy skoczył Pirrusów pies w pańskie ognisko, Zawstydził sług, zawstydził wierne przyjacioły: Nie mogąc żyć, z pańskimi miesza swe popioły; We dwadzieścia lat aże, nie znany nikomu Z wojny trojańskiej wrócił Ulisses do domu: Jeden pies, powąchawszy tylko pańską stopę, Wszytkich uprzedził, nawet żonę Penelopę. Nie dziw, zacny starosto, gdy i tobie luto, Żeć przez zazdrość wiernego Korydona struto: Strzegł cię w domu, strzegł w drodze, więc obozów tyle Przy tobie odprawiwszy, w tej leży mogile. Żal ci psa, cóż nie ma być żal
, Siła psów w afekcie ku człeku przodek bierze: Imo ludzi podobno nazwiesz śmiechowisko, Kiedy skoczył Pirrusów pies w pańskie ognisko, Zawstydził sług, zawstydził wierne przyjacioły: Nie mogąc żyć, z pańskimi miesza swe popioły; We dwadzieścia lat aże, nie znany nikomu Z wojny trojańskiej wrócił Ulisses do domu: Jeden pies, powąchawszy tylko pańską stopę, Wszytkich uprzedził, nawet żonę Penelopę. Nie dziw, zacny starosto, gdy i tobie luto, Żeć przez zazdrość wiernego Korydona struto: Strzegł cię w domu, strzegł w drodze, więc obozów tyle Przy tobie odprawiwszy, w tej leży mogile. Żal ci psa, cóż nie ma być żal
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 535
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rozlania krwie zatrzymać/ poty/ póki Ukaz nie przyjdzie do Cara do Dolhoruskiego/ i od I. K. M. do PP. Hetmanów o środkach ku wiecznemu Pokojowi/ i żeby Dolhoruki o tym trakować zesłał swoich/ a Pan Hetman swoich. Co tu w tym za podobieństwo! Któżby tu zmyślenia nieprzyjacielskiego nie powąchał? który to wprzód udaje, aby zaraz potym mógł na tym zasadzać Punkt o Armistitium, nie jakoby on go potrzebował, ale jakoby od nas wprzód był proponowany.
Ze szklaniając się Car do takiego traktowania/ nie czyniąc dalszego krwie rozlania/ i owszem życząc dawną Braterską Przyjaźń i Miłość odnowić/ posłał cum facultate do Dolhoruskiego
rozlania krwie zátrzymáć/ poty/ poki Vkaz nie przyidźie do Cárá do Dolhoruskiego/ y od I. K. M. do PP. Hetmánow o srodkách ku wiecżnemu Pokoiowi/ y żeby Dolhoruki o tym trákowáć zesłał swoich/ á Pan Hetman swoich. Co tu w tym zá podobieństwo! Ktożby tu zmyślenia nieprzyiaćielskiego nie powąchał? ktory to wprzod vdáie, áby záraz potym mogł ná tym zásádzáć Punkt o Armistitium, nie iákoby on go potrzebował, ále iákoby od nas wprzod był proponowány.
Ze sklániáiąc się Cár do tákiego tráktowánia/ nie cżyniąc dálszego krwie rozlania/ y owszem życżąc dawną Bráterską Przyiaźń y Miłość odnowić/ posłał cum facultate do Dolhoruskiego
Skrót tekstu: MerkPol
Strona: 74
Tytuł:
Merkuriusz polski ordynaryjny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Potem insi z srebrnymi nadeszli tacami, Na jednej kafą była, druga z konfektami. Za tymi dwaj po trzecie; nalewkę z miednicą Przyniósł jeden, a drugi przyszedł z bawełnicą, Żeby to ochędóstwo z rąk gości spłukało, Jeśli na nich z bankietu co brudu zostało. Lecz to tylko samemu posłowi służyło, Drugim dosyć powąchać takiej uczty było. ... W ten fest, przy większym lustrze cesarz dworu swego Miał jechać do meczetu tu pryncypalnego, To jest Solimaniji. Nam respekt świadczony, Że był na tę publikę pan poseł proszony. Na to dosyć wygodną standzę opatrzono, Lubo okna kratkami z drewna zagrodzono. Lecz te żadną nie były
Potem insi z srebrnymi nadeszli tacami, Na jednej kafą była, druga z konfektami. Za tymi dwaj po trzecie; nalewkę z miednicą Przyniósł jeden, a drugi przyszedł z bawełnicą, Żeby to ochędóstwo z rąk gości spłukało, Jeśli na nich z bankietu co brudu zostało. Lecz to tylko samemu posłowi służyło, Drugim dosyć powąchać takiej uczty było. ... W ten fest, przy większym lustrze cesarz dworu swego Miał jechać do meczetu tu pryncypalnego, To jest Solimaniji. Nam respekt świadczony, Że był na tę publikę pan poseł proszony. Na to dosyć wygodną standzę opatrzono, Lubo okna kratkami z drewna zagrodzono. Lecz te żadną nie były
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 457
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
dawno Siriusz poczuła/ I boków im przypieka/ dobrze Kanikuła. Dojrzałe już po sadach Frukty/ skubią ptacy/ A mizerni wzamknieniu/ do tychczas są Zacy. Rozpuść trzodę/ nietrzymai/ dłuzy tej hołoty/ Która najwięcej umie/ gdy skacze przez płoty. Fraszek O Sobie.
DO Wirszów przy Węgrzynie miewąm Wenę raczą Powąchać/ bardzi kuflem/ niźli Piżmem trącą. Dziecię P. JEZUS.
ZAwsze Dziatki miluchne i łaskawe dosyć Gdy JEZUS nim/ w ten czas by trzeba co uprosić. Pozałowanie Przyjacielskie. Do I. M. P. Stanisł: Kazimierskiego Dób. Komp.
BAnkietów/ posiedzenia/ Zartów/ Polityki/ Bontempo/ i zalotów
dawno Siriusz poczuła/ Y bokow im przypieka/ dobrze Kánikułá. Doyrzáłe iusz po sádách Frukty/ skubią ptacy/ A mizerni wzámknieniu/ do tychczas są Zacy. Rospuść trzodę/ nietrzymai/ dłuzy tey hołoty/ Ktora nawięcy vmie/ gdy skacze przez płoty. Frászek O Sobie.
DO Wirszow przy Węgrzynie miewąm Wenę ráczą Powącháć/ bárdźi kuflem/ niźli Piżmem trącą. Dźiećię P. IEZUS.
ZAwsze Dźiatki miluchne y łáskáwe dosić Gdy IEZVS nim/ w ten czás by trzebá co vprośić. Pozáłowánie Przyiaćielskie. Do I. M. P. Stánisł: Káźimierskiego Dob. Comp.
BAnkietow/ pośiedzenia/ Zártow/ Polytyki/ Bontempo/ y zalotow
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 42
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
sobie. Az ten Polikarpowicz odpowie kak że ster. Wsiudy worona Howoryt ka, ka, ka, u was prochaiut na kura u kura bąde Huzno: u nas su prohaiut na Huzno pry Huzni bude się hołowa.
Gorzałczysko u nich nim najbardziej śmierdzi tym w większej jest Cenie. Owa prostucha brzydka co jej zle i powąchać nie tylko pić. A pije to on z takiem Gustem jako największy specjał Jeszcze sobie smakując i pokląskiwając. Słasznoze su winko Hossudarskie Mają tam przy stolicy Miasto jedno w kto-rym sami tylko mięszkają Anglikowie. To oni jako Ludzie polityczni mają wszelkie Liquory dobre. Gdy tedy Moskwa w Poselstwie jadą to u nich nabiorą tych
sobie. Az ten Polikarpowicz odpowie kak że ster. Wsiudy worona Howoryt ka, ka, ka, u was prochaiut na kura u kura bąde Huzno: u nas su prohaiut na Huzno pry Huzni bude się hołowa.
Gorzałczysko u nich nim naybardziey smierdzi tym w większey iest Cenie. Owa prostucha brzydka co iey zle y powąchać nie tylko pić. A piie to on z takiem Gustem iako naywiększy specyiał Ieszcze sobie smakuiąc y pokląskiwaiąc. Słasznoze su winko Hossudarskie Maią tam przy stolicy Miasto iedno w kto-rym sami tylko mięszkaią Anglikowie. To oni iako Ludzie polityczni maią wszelkie Liquory dobre. Gdy tedy Moskwa w Poselstwie iadą to u nich nabiorą tych
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 166
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
królewskich, Zastalismy tam różnych senatorów Panów, Czyni tedy kalinowski Relacyją prawi jak na Mękach koloryzuje powieda, na ostatku zes my się dusznie starali o języka ale dostać żadną miarą niemogli bo już były zaciekłe Czambuły do kosza poschodziły A on z woją Dywizyją i wpół tej drogi niedotarł gdzie ja I szlaku Tatarskiego niepowąchał bo go tak ze niesłuchali.
Jak on skończył. Az mówi Pisarz Polny Czarniecki Stefan, do mnie A WSC na inszym szlaku byłes z wemi Ludźmi? Powiem tak jest więc trzeba osobną Relacyją uczynić swojej przysługi Rzekli insi senatorowie i bardzo trzeba. Dopiero ja mówię. Powinność to jest nasza poddańska ex equi Mandata
krolewskich, Zastalismy tam roznych senatorow Panów, Czyni tedy kalinowski Rellacyią prawi iak na Mękach koloryzuie powieda, na ostatku zes my się dusznie starali o ięzyka ale dostać zadną miarą niemogli bo iuz były zaciekłe Czambuły do kosza poschodziły A on z woią Dywizyią y wpoł tey drogi niedotarł gdzie ia I szlaku Tatarskiego niepowąchał bo go tak ze niesłuchali.
Iak on skonczył. Az mowi Pisarz Polny Czarniecki Stefan, do mnie A WSC na inszym szlaku byłes z wemi Ludzmi? Powięm tak iest więc trzeba osobną Rellacyią uczynic swoiey przysługi Rzekli insi senatorowie y bardzo trzeba. Dopiero ia mowię. Powinność to iest nasza poddanska ex equi Mandata
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 240
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688