, na uprawnej roli. Nie dziw, że sól w pieniądzach, kiedy pieniądz w soli. 275. CUCHNIENIE Z GĘBY
„Właśnie jakobym przy psiej siedział duchnie, Tylko mi odpuść, tak ci z gęby cuchnie.” „To z gęby; a cóż rozumiesz, sąsiadku, Kiedybyś z trochę chciał powąchać zadku?” 276 (P). CZŁOWIEK CZŁOWIEKOWI BOGIEM, CZŁOWIEK CZŁOWIEKOWI WILKIEM
Cóż Bóg ludziom lepszego dać może nad zdrowie? Stąd ci się człowiekowi człowiek Bogiem zowie, Gdy go z śmierci i z jawnej oswobodzi zguby; Jeśli Bogu, dopieroż jemu łomie śluby. Rybę z łuski oskrobać, oskuść ptaka z pierza
, na uprawnej roli. Nie dziw, że sól w pieniądzach, kiedy pieniądz w soli. 275. CUCHNIENIE Z GĘBY
„Właśnie jakobym przy psiej siedział duchnie, Tylko mi odpuść, tak ci z gęby cuchnie.” „To z gęby; a cóż rozumiesz, sąsiadku, Kiedybyś z trochę chciał powąchać zadku?” 276 (P). CZŁOWIEK CZŁOWIEKOWI BOGIEM, CZŁOWIEK CZŁOWIEKOWI WILKIEM
Cóż Bóg ludziom lepszego dać może nad zdrowie? Stąd ci się człowiekowi człowiek Bogiem zowie, Gdy go z śmierci i z jawnej oswobodzi zguby; Jeśli Bogu, dopieroż jemu łomie śluby. Rybę z łuski oskrobać, oskuść ptaka z pierza
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 310
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chybaby u starych, bo przecie dulcis recordatio praeteritorum, młodsze zaś do młodego elektora saskiego pokazują wstręt, że ma żonę Austriaczkę, tetryczkę, zbytnie skrupulatkę, pobożną i lubo niepięknej urody, przecie od elektora saskiego wiernie ukochaną, tak dalece, że go jeszcze nikt nie poszlakował, aby miał, jako mówią, przynajmniej powąchać inszej jakiej i najpiękniejszej damy, choć o nie i u dworu swojego, i w całej Saksonijej nie trudno. Przyznać temu książęciu, że się daleko odrodził od ojca, dziadów i pradziadów swoich. Katolik prawdziwy, nie hipokryta u, boską chwałę i wiarę katolicką rzymską promowujący, gdyby można, aby i po całej Saksonijej
chybaby u starych, bo przecie dulcis recordatio praeteritorum, młodsze zaś do młodego elektora saskiego pokazują wstręt, że ma żonę Austryjaczkę, tetryczkę, zbytnie skrupulatkę, pobożną i lubo niepięknej urody, przecie od elektora saskiego wiernie ukochaną, tak dalece, że go jeszcze nikt nie poszlakował, aby miał, jako mówią, przynajmniej powąchać inszej jakiej i najpiękniejszej damy, choć o nie i u dworu swojego, i w całej Saksonijej nie trudno. Przyznać temu książęciu, że się daleko odrodził od ojca, dziadów i pradziadów swoich. Katolik prawdziwy, nie hipokryta u, boską chwałę i wiarę katolicką rzymską promowujący, gdyby można, aby i po całej Saksonijej
Skrót tekstu: SzlachSasRzecz
Strona: 215
Tytuł:
Rozmowa dwóch szlachty
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Potem insi z srebrnymi nadeszli tacami, Na jednej kafą była, druga z konfektami. Za tymi dwaj po trzecie; nalewkę z miednicą Przyniósł jeden, a drugi przyszedł z bawełnicą, Żeby to ochędóstwo z rąk gości spłukało, Jeśli na nich z bankietu co brudu zostało. Lecz to tylko samemu posłowi służyło, Drugim dosyć powąchać takiej uczty było. ... W ten fest, przy większym lustrze cesarz dworu swego Miał jechać do meczetu tu pryncypalnego, To jest Solimaniji. Nam respekt świadczony, Że był na tę publikę pan poseł proszony. Na to dosyć wygodną standzę opatrzono, Lubo okna kratkami z drewna zagrodzono. Lecz te żadną nie były
Potem insi z srebrnymi nadeszli tacami, Na jednej kafą była, druga z konfektami. Za tymi dwaj po trzecie; nalewkę z miednicą Przyniósł jeden, a drugi przyszedł z bawełnicą, Żeby to ochędóstwo z rąk gości spłukało, Jeśli na nich z bankietu co brudu zostało. Lecz to tylko samemu posłowi służyło, Drugim dosyć powąchać takiej uczty było. ... W ten fest, przy większym lustrze cesarz dworu swego Miał jechać do meczetu tu pryncypalnego, To jest Solimaniji. Nam respekt świadczony, Że był na tę publikę pan poseł proszony. Na to dosyć wygodną standzę opatrzono, Lubo okna kratkami z drewna zagrodzono. Lecz te żadną nie były
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 457
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
dawno Siriusz poczuła/ I boków im przypieka/ dobrze Kanikuła. Dojrzałe już po sadach Frukty/ skubią ptacy/ A mizerni wzamknieniu/ do tychczas są Zacy. Rozpuść trzodę/ nietrzymai/ dłuzy tej hołoty/ Która najwięcej umie/ gdy skacze przez płoty. Fraszek O Sobie.
DO Wirszów przy Węgrzynie miewąm Wenę raczą Powąchać/ bardzi kuflem/ niźli Piżmem trącą. Dziecię P. JEZUS.
ZAwsze Dziatki miluchne i łaskawe dosyć Gdy JEZUS nim/ w ten czas by trzeba co uprosić. Pozałowanie Przyjacielskie. Do I. M. P. Stanisł: Kazimierskiego Dób. Komp.
BAnkietów/ posiedzenia/ Zartów/ Polityki/ Bontempo/ i zalotów
dawno Siriusz poczuła/ Y bokow im przypieka/ dobrze Kánikułá. Doyrzáłe iusz po sádách Frukty/ skubią ptacy/ A mizerni wzámknieniu/ do tychczas są Zacy. Rospuść trzodę/ nietrzymai/ dłuzy tey hołoty/ Ktora nawięcy vmie/ gdy skacze przez płoty. Frászek O Sobie.
DO Wirszow przy Węgrzynie miewąm Wenę ráczą Powącháć/ bárdźi kuflem/ niźli Piżmem trącą. Dźiećię P. IEZUS.
ZAwsze Dźiatki miluchne y łáskáwe dosić Gdy IEZVS nim/ w ten czás by trzebá co vprośić. Pozáłowánie Przyiaćielskie. Do I. M. P. Stánisł: Káźimierskiego Dob. Comp.
BAnkietow/ pośiedzenia/ Zártow/ Polytyki/ Bontempo/ y zalotow
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 42
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
sobie. Az ten Polikarpowicz odpowie kak że ster. Wsiudy worona Howoryt ka, ka, ka, u was prochaiut na kura u kura bąde Huzno: u nas su prohaiut na Huzno pry Huzni bude się hołowa.
Gorzałczysko u nich nim najbardziej śmierdzi tym w większej jest Cenie. Owa prostucha brzydka co jej zle i powąchać nie tylko pić. A pije to on z takiem Gustem jako największy specjał Jeszcze sobie smakując i pokląskiwając. Słasznoze su winko Hossudarskie Mają tam przy stolicy Miasto jedno w kto-rym sami tylko mięszkają Anglikowie. To oni jako Ludzie polityczni mają wszelkie Liquory dobre. Gdy tedy Moskwa w Poselstwie jadą to u nich nabiorą tych
sobie. Az ten Polikarpowicz odpowie kak że ster. Wsiudy worona Howoryt ka, ka, ka, u was prochaiut na kura u kura bąde Huzno: u nas su prohaiut na Huzno pry Huzni bude się hołowa.
Gorzałczysko u nich nim naybardziey smierdzi tym w większey iest Cenie. Owa prostucha brzydka co iey zle y powąchać nie tylko pić. A piie to on z takiem Gustem iako naywiększy specyiał Ieszcze sobie smakuiąc y pokląskiwaiąc. Słasznoze su winko Hossudarskie Maią tam przy stolicy Miasto iedno w kto-rym sami tylko mięszkaią Anglikowie. To oni iako Ludzie polityczni maią wszelkie Liquory dobre. Gdy tedy Moskwa w Poselstwie iadą to u nich nabiorą tych
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 166
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
i trzy kroć sama wziąć wolała. Ledwie z jednego dusza, na kobiercu drugi, Dziś wesele, jutro Akt ostatniej posługi. By się wżdy godziło w ręce wziąć jako kapłona/ i zmacać czy dobry/ czy tłusty? abo trzewika przyzuć jeżeli nie ciasny? abo jako folwark na czas arendować/ pieniądze odmienić/ zwierzyny powąchać/ azy nie śmierdzi? abo konia dostawszy dobrego/ być pewien że nie omylnych nóg/ i sam rzekę/ weź w rękę/ przymierz/ przyzuj/ zmacaj/ arenduj/ zmień/ pochowaj/ jedź/ przejedz/ a w imię Boże jeślić się podoba/ abo nie podoba odmień/ arenduj/ wyzuj/ abo
y trzy kroć samá wźiąć wolałá. Ledwie z iednego duszá, ná kobiercu drugi, Dziś wesele, iutro Akt ostátniey posługi. By się wżdy godźiło w ręce wziąć iáko kápłoná/ y zmacáć czy dobry/ czy tłusty? abo trzewiká przyzuć ieżeli nie ćiásny? ábo iáko folwárk ná czas árendowáć/ pieniądze odmienić/ zwierzyny powącháć/ azy nie śmierdźi? ábo koniá dostawszy dobrego/ bydź pewien że nie omylnych nog/ y sam rzekę/ weź w rękę/ przymierz/ przyzuj/ zmacay/ árenduy/ zmień/ pochoway/ iedź/ przeiedz/ á w imię Boże ieślić się podoba/ ábo nie podoba odmień/ árenduy/ wyzuy/ ábo
Skrót tekstu: ZłoteJarzmo
Strona: 27
Tytuł:
Złote jarzmo małżeńskie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650