do Zosie zgotowała drogę. Już teraz, bystrych poprzestawszy biegów, Zawarta rzeka pilnuje swych brzegów; Już teraz, w nocy ukradszy się z domu, Przebrnę bezpiecznie, nie czekając promu; Już do kochanej spiesząc się zabawki, Nie będę patrzył ni brodu, ni ławki, Kiedy za twoją tak znaczną wygodą Ledwo co piasek powłóczy się wodą. By był Leander takie miał pomocy, Szczęśliwszej pewnie zażyłby był nocy I dopłynąwszy znajomej latarnie, Nie zginąłby był w słonych wodach marnie. A mnie, gdy krzywej nie chcę czekać łodzi, Chociaż nad kostki zabiorą powodzi, Mniejsza to, kiedy po takiej kąpieli Oschnę na miękkiej u Zosie pościeli.
do Zosie zgotowała drogę. Już teraz, bystrych poprzestawszy biegów, Zawarta rzeka pilnuje swych brzegów; Już teraz, w nocy ukradszy się z domu, Przebrnę bezpiecznie, nie czekając promu; Już do kochanej spiesząc się zabawki, Nie będę patrzył ni brodu, ni ławki, Kiedy za twoją tak znaczną wygodą Ledwo co piasek powłóczy się wodą. By był Leander takie miał pomocy, Szczęśliwszej pewnie zażyłby był nocy I dopłynąwszy znajomej latarnie, Nie zginąłby był w słonych wodach marnie. A mnie, gdy krzywej nie chcę czekać łodzi, Chociaż nad kostki zabiorą powodzi, Mniejsza to, kiedy po takiej kąpieli Oschnę na miękkiej u Zosie pościeli.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 161
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
być nie miało, nie widzę ja tego, bo nie wszytkiego wżdy senatu naganie obiecano; tedy zostaną ci pro iudicibus na tych, którzyby absolutum dominium knowali. O praktykach zasię czemu nie dziś się odkryć ma, co się pro 12 Octobris odkryć obiecało? Niechaj się już dalej i bracia naszy za temi wiadomościami nie powłóczą, których odkrycie od zjazdu do zjazdu wieszają. Niechaj się i my nie trwożymy temi praktykami więcej; wszytkośmy tu Polacy, ani Sabatów ani Węgrów niemasz miedzy nami: niemasz dlaczego odkładać«.
Drudzy IM. zgadzali się na te zdania, aż gdy do p. wojewody podlaskiego przyszło, taką rzecz uczynił
być nie miało, nie widzę ja tego, bo nie wszytkiego wżdy senatu naganie obiecano; tedy zostaną ci pro iudicibus na tych, którzyby absolutum dominium knowali. O praktykach zasię czemu nie dziś się odkryć ma, co się pro 12 Octobris odkryć obiecało? Niechaj się już dalej i bracia naszy za temi wiadomościami nie powłóczą, których odkrycie od zjazdu do zjazdu wieszają. Niechaj się i my nie trwożymy temi praktykami więcej; wszytkośmy tu Polacy, ani Sabatów ani Węgrów niemasz miedzy nami: niemasz dlaczego odkładać«.
Drudzy JM. zgadzali się na te zdania, aż gdy do p. wojewody podlaskiego przyszło, taką rzecz uczynił
Skrót tekstu: OpisDostCz_III
Strona: 172
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i dostateczne rozwiedzienia rokoszu pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
pytali/ czyli się śmierci nie bał/ odpowiedział: Lub męczeństwa nie godzienem/ jednak nietylko się waszych mąk nie boję ale tobym was jeszcze prosił/ abyście mnie nie jednym cięciem zabijali/ za wiarę Katolicką/ lecz powoli i po cząstce ciała/ abyście mię katowali/ i we krwi mię pojej powłóczyli. O mężne serce tego Świętego! Wiek 13 Rok. P. 1207. Innocen III. 10. Henryka 2. 4. Z. Dominika nieustraszone serce. 5. Z. Ludgardy widzenie dziwne i post.
Pod czas tych kacerstw/ żyła Święta Ludgarda/ której się pokazała Najświętsza Panna; w odzieniu żałobnym i
pytáli/ czyli się śmierći nie bał/ odpowiedźiał: Lub męczeństwá nie godźienem/ iednak nietylko się wászych mąk nie boię ále tobym was ieszcze prośił/ ábyśćie mnie nie iednym ćięćiem zábiiáli/ zá wiárę Kátolicką/ lecz powoli i po cząstce ciáłá/ ábyśćie mię kátowáli/ i we krwi mię poiey powłoczyli. O mężne serce tego Swiętego! Wiek 13 Rok. P. 1207. Innocen III. 10. Henryka 2. 4. S. Dominika nieustrászone serce. 5. S. Ludgárdy widzenie dźiwne i post.
Pod czás tych kácerstw/ żyłá Swięta Ludgárdá/ ktorey się pokazáłá Nayświętsza Pánná; w odźieniu żałobnym i
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 20
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
. Rozd: 20.
WAsat właśnie jest krzyżów bolenie/ co na ludzie gdy przypada/ scjatyką zwykli zwać: przychodzi to z wilgotności flegmatycznej przez spinę grzbietową z mózgu/ w te miejsca płynącej/ gdzie nie mając dalszego wyjścia opanuje członki i związania kości/ a ból niezmierny czyni. Poznać to łacno/ bo koń zad powłóczy/ abo zgoła i stąpić zadniemi nogami nie może/ jęczy/ a jeśli się położy/ wielkim aż gwałtem wstanie/ krzyż mu góre: pochodzi ta choroba najczęściej z zaziębienia i nieuszanowania po wielkiej pracy i spoceniu skoków abo z biegania: zabiegają temu roztrucharze naszy koląc szydłem na samym krzyżu/ gdzie się kości schodzą/ żeby
. Rozd: 20.
WAsat własnie iest krzyżow bolenie/ co ná ludźie gdy przypada/ scyátyką zwykli zwáć: przychodźi to z wilgotnośći flegmátyczney przez spinę grzbietową z mozgu/ w te mieyscá płynącey/ gdźie nie máiąc dálszego wyszćia opánuie członki y związánia kośći/ á bol niezmierny czyni. Poznáć to łácno/ bo koń zad powłoczy/ ábo zgołá y stąpić zádniemi nogámi nie może/ ięczy/ á iesli się położy/ wielkim áż gwałtem wstánie/ krzyż mu gore: pochodźi tá chorobá nayczęśćiey z záźiębienia y nieuszánowánia po wielkiey pracy y spoceniu skokow ábo z biegánia: zábiegáią temu rostruchárze nászy koląc szydłem ná sámym krzyżu/ gdźie się kośći schodzą/ żeby
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: O
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
się nie skryjesz duszo z Panieństwem/ i wydaszli się na konwersacją/ i będzieszli się wystawiała/ by cię widziano/ nie będziesz miłowała kącika twego/ w którymbyś się robotą nie próżnowaniem zabawiała/ nie będzieszli też pokornej myśli miała o sobie/ żeś jest grzeszną/ i trzebać na zachowanie Panieństwa twego/ powłóczyć ciało ostrym biczem/ abo też żelaznym pasem/ zniszczeje twoja ozdoba. Przyjdzie niebieski ogródnik/ przyjdzie gospodarz JEZUs przy śmierci twojej/ będzie chciał żebrać do gumna zboże niebieskie/ będzie chciał naleźć swego nasienia pożytek; aliści chwasty obaczy/ aliści najdzie zaplugawioną Duszę. Strzeż Boże Duszo takiego na cię niedbalstwa/ abyś dopiero miała
się nie skryiesz duszo z Pánieństwem/ y wydaszli się ná konwersácyą/ y będźieszli się wystáwiáłá/ by ćię widźiano/ nie będźiesz miłowáła kąćiká twego/ w ktorymbyś się robotą nie proznowániem zábawiáłá/ nie będźieszli też pokorney myśli miáłá o sobie/ żeś iest grzeszną/ y trzebáć ná zachowánie Pánieństwa twego/ powłoczyć ćiáło ostrym biczem/ ábo też żeláznym pasem/ zniszczeie twoiá ozdobá. Przyidźie niebieski ogrodnik/ przyidźie gospodarz IEZVs przy śmierći twoiey/ będźie chćiał żebráć do gumná zboże niebieskie/ będźie chćiał naleść swego naśienia pożytek; áliśći chwasty obaczy/ aliśći naydźie záplugáwioną Duszę. Strzeż Boże Duszo tákiego ná ćię niedbalstwa/ ábyś dopiero miała
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 305
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
okrutne, fortuna zdradliwa! Weź wszystko, kiedyś na mię tak nielitościwa; Bo czemuż przez śmierć nie mam ukrócić dni moich, Zbywszy pociech, rozkoszy wszystkich oraz swoich?”
LXXXIII.
Tak i więcej mówiła dziewka utrapiona, Potem niewymówionem żalem przerażona, Znowu targa włos złoty, znowu łamie ręce, Twarz strętwieniem powłóczy, serce topi w męce; Wzdycha ciężko i z wielkiem wszystkich użaleniem Hojnem na ziemię gęste łzy leje strumieniem. Niech się płaczem rozpływa i psuje niewczasem; My do pana z Anglantu wróciem się tem czasem.
LXXXI
Ten z swojem Oliwierem, co nieodwłocznego Potrzebował ratunku i wczasu lepszego, Przeciwko górze, która noc jasną ogniami
okrutne, fortuna zdradliwa! Weź wszystko, kiedyś na mię tak nielutościwa; Bo czemuż przez śmierć nie mam ukrócić dni moich, Zbywszy pociech, rozkoszy wszystkich oraz swoich?”
LXXXIII.
Tak i więcej mówiła dziewka utrapiona, Potem niewymówionem żalem przerażona, Znowu targa włos złoty, znowu łamie ręce, Twarz strętwieniem powłóczy, serce topi w męce; Wzdycha ciężko i z wielkiem wszystkich użaleniem Hojnem na ziemię gęste łzy leje strumieniem. Niech się płaczem rozpływa i psuje niewczasem; My do pana z Anglantu wróciem się tem czasem.
LXXXI
Ten z swojem Oliwierem, co nieodwłocznego Potrzebował ratunku i wczasu lepszego, Przeciwko górze, która noc jasną ogniami
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 300
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
śmiał wątpić Rugier o jego szczerości, Stąd, iż lekce poważał skarb wiernej miłości, Drugi, niespodziewaną mową przerażony, Rozwesela wzrok, chmurą płaczu zasłoniony. „Żywot - mówi - już dwakroć, Leonie wspaniały, Nieodsłużone chęci twe mi darowały.”
XLIII.
Potem, kiedy go z pracą dźwignęli oboje, Ledwie nogi powłóczyć mógł za sobą swoje; Ale dobra Melissa prędko uczyniła Kilka potraw, któremi mdłego posiliła. Tem czasem Frontyn koni poczuwszy, w zapędzie Lata po gęstwach onych i wszerz i wzdłuż wszędzie; Potem go swojem sługom Leon rozkazuje Ułapić i z munsztukiem siodło nań gotuje.
XLI
Z pomocą sług, z pomocą Leona samego Zaledwie
śmiał wątpić Rugier o jego szczerości, Stąd, iż lekce poważał skarb wiernej miłości, Drugi, niespodziewaną mową przerażony, Rozwesela wzrok, chmurą płaczu zasłoniony. „Żywot - mówi - już dwakroć, Leonie wspaniały, Nieodsłużone chęci twe mi darowały.”
XLIII.
Potem, kiedy go z pracą dźwignęli oboje, Ledwie nogi powłóczyć mógł za sobą swoje; Ale dobra Melissa prędko uczyniła Kilka potraw, któremi mdłego posiliła. Tem czasem Frontyn koni poczuwszy, w zapędzie Lata po gęstwach onych i wszerz i wzdłuż wszędzie; Potem go swojem sługom Leon rozkazuje Ułapić i z munsztukiem siodło nań gotuje.
XLI
Z pomocą sług, z pomocą Leona samego Zaledwie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 375
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i sami w to wdać i IKMci, którego dostojeństwa i bezpieczeństwa ochraniać powinni, nie radzą do tego. Których jako ma w tym IKM. pominąć, jako bez pozwolenia wszytkich rzecz nową pozwalać, jako na ludzie wolne to zaciągać, aby na gołe (jakie teraz po Koronie roznoszą), nie wiedzieć czyje rozkazanie się powłóczyć, a tam, gdzie nie wiem komu się zda, stawiać się mieli? Toby się tylko tym zjazdem sprawiło, żeby invidia sama na pana została, boby przyszło in hoc privato conventiculo elevare auctoritatem sejmu, znosić zgodę wszystkich stanów, na tych, którzy statecznie przy panu w tych zaciągach stali, censura
i sami w to wdać i JKMci, którego dostojeństwa i bezpieczeństwa ochraniać powinni, nie radzą do tego. Których jako ma w tym JKM. pominąć, jako bez pozwolenia wszytkich rzecz nową pozwalać, jako na ludzie wolne to zaciągać, aby na gołe (jakie teraz po Koronie roznoszą), nie wiedzieć czyje rozkazanie się powłóczyć, a tam, gdzie nie wiem komu się zda, stawiać się mieli? Toby się tylko tym zjazdem sprawiło, żeby invidia sama na pana została, boby przyszło in hoc privato conventiculo elevare auctoritatem sejmu, znosić zgodę wszystkich stanów, na tych, którzy statecznie przy panu w tych zaciągach stali, censura
Skrót tekstu: PrzyczKonwCz_III
Strona: 394
Tytuł:
Przyczyny, dla których konwokacja złożona być nie może
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, Wy Mścicielki wszech złości Furyje, Którym się wąż po włosach rozkudłanych wije, Smołną bierzcie pochodnią w ręce zakrwawione Przydźcię jakoście były do mej wprowadzone Łożnice, śmierć przynieście Paniej młodej nowej, Teściowi, i rodzinie całej Kreontowej, Na męża coś gorszego niż złe nich się toczy, Niech żyje niech po miastach cudzych się powłóczy Zmierżły tułacz, wygnaniec zdomu, pełeń trwogi. Niech mnie pragnie pociera sobą cudze progi Gość znajomy, i nad co więcej nie podobna Wymyślić, niech się z niego urodzi ozdobna Familia, do Ojca podobna i Matki. Już mam zemstę, zrodziłam ich na mięśne jatki. Lecz słowa po próżnicy tracę, i
, Wy Mśćićielki wszech złości Furyie, Ktorym się wąż po włosách roskudłánych wiie, Smołną bierzcie pochodnią w ręce zákrwáwione Przydźćię iákośćie były do mey wprowádzone Łożnice, śmierć przynieśćie Pániey młodey nowey, Teśćiowi, y rodźinie cáłey Kreontowey, Ná mężá coś gorszego niż złe nich się toczy, Niech żyie niech po miástách cudzych się powłoczy Zmierżły tułacż, wygnániec zdomu, pełeń trwogi. Niech mnie prágnie pociera sobą cudze progi Gośc znáiomy, y nád co więcey nie podobná Wymyslić, niech się z niego urodźi ozdobna Fámilia, do Oycá podobna y Mátki. Już mam zęmstę, zrodźiłám ich ná mięśne iatki. Lecż słowá po prożnicy trácę, y
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 71
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
swej rozległości. Doszedł na gruncie Ojczystym starości, Zmała dostatni, insze mu nie były Skarby, prócz co się domu urodziły Tak dobrze świata rozgraniczonego. Mir, łódź Teszalska łączy do jednego. I każe morzu by plagi cierpiało, By częścią naszej trwogi zostawało Morze odległe: dobrze zapłaciła Tę śmiałość Argo: gdy się powłóczyła Przez długie trwogi: w ten czas gdy dwie góry. Bramy do morza dla gwałtownej spory, Tam i sam jakby na powietrzu były, Srodze huknęły; gwiazdy się zaćmiły, Gdy je bród morski skropił i z chmurami, Zbladł śmiały Tyfys i nie mógł rekami Więcej u rudla okrętem styrować. Orfea Lutnia musiała szwankować,
swey rozległośći. Doszedł ná gruncie Oyczystym stárośći, Zmáłá dostátni, insze mu nie były Skárby, procż co się domu urodźiły Ták dobrze swiátá rozgránicżonego. Mir, łodź Theszálska łącży do iednego. I każe morzu by plági ćierpiáło, By częśćią nászey trwogi zostáwáło Morze odległe: dobrze zápłáciłá Tę smiałość Argo: gdy się powłoczyłá Przez długie trwogi: w ten czás gdy dwie gory. Bramy do morzá dla gwałtowney spory, Tám y sám iákby ná powietrzu były, Srodze huknęły; gwiázdy się záćmiły, Gdy ie brod morski skropił y z chmurámi, Zbladł smiáły Typhys y nie mogł rekámi Więcey u rudla okrętęm styrowáć. Orfeá Lutnia musiáłá szwánkowáć,
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 88
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696