Bóg szczęści, kto w tej wojnie, Niech mu się poszczęści hojnie, A tego niech diabeł ciśnie, Co mi wlezie na me wiśnie! KONSOLACJA
Tak smętna po Syruciu zostałaś sierota, Żebyś rada do śmierci otworzyła wrota I sama mu pomogła niepowrotnej drogi; Lecz w tym wieku miłości przykład by był srogi. Powściągnij łzy perłowe, Bóg żywotem rządzi, Da-ć w nagrodę Wicherta; kto słucha, nie błądzi. RESPONS
Nie męża, lecz połowę-m serca postradała: Wprzód niźli swój hymen znam, jużem owdowiała; Niesłuszną-m tedy wdową, lecz sierotą pewnie, Żałuję jak kochanka, nie jak męża, rzewnie. Nie ciesz mię
Bóg szczęści, kto w tej wojnie, Niech mu się poszczęści hojnie, A tego niech diabeł ciśnie, Co mi wlezie na me wiśnie! KONSOLACJA
Tak smętna po Syruciu zostałaś sierota, Żebyś rada do śmierci otworzyła wrota I sama mu pomogła niepowrotnej drogi; Lecz w tym wieku miłości przykład by był srogi. Powściągnij łzy perłowe, Bóg żywotem rządzi, Da-ć w nagrodę Wicherta; kto słucha, nie błądzi. RESPONS
Nie męża, lecz połowę-m serca postradała: Wprzód niźli swój hymen znam, jużem owdowiała; Niesłuszną-m tedy wdową, lecz sierotą pewnie, Żałuję jak kochanka, nie jak męża, rzewnie. Nie ciesz mię
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 341
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
matki, dziewki i oblubienice Chrystusa w sakramencie na ziemi zdeptali, Aby jego srebrnego przybytku dostali.
IX.
Nieszczęśliwa Ravenno! lepiej, żebyś była Okrutnemu zwyciężcy wstrętu nie czyniła I żebyś ty źwierciadło raczej z Bressy miała, Niż się Aryminowi z Faencą równała. Poszli, poszli, Ludwiku, prędko Trywulcego, Niech powściągnie żołnierza twego swowolnego I ukaże, jak wiele dla takiego ździerstwa Poginęło we Włoszech twojego rycerstwa.
X.
Jako teraz potrzeba, aby król swojemu Wojsku wodze Ludowik dał nieposłusznemu, Tak w on czas z Agramantem królem król Marsyli, Aby w dobry porządek wojska swe wprawili, Rozkazali, aby stąd, kędy zimowały, Do głównego
matki, dziewki i oblubienice Chrystusa w sakramencie na ziemi zdeptali, Aby jego srebrnego przybytku dostali.
IX.
Nieszczęśliwa Ravenno! lepiej, żebyś była Okrutnemu zwyciężcy wstrętu nie czyniła I żebyś ty źwierciadło raczej z Bressy miała, Niż się Aryminowi z Faencą równała. Poszli, poszli, Ludwiku, prętko Trywulcego, Niech powściągnie żołnierza twego swowolnego I ukaże, jak wiele dla takiego ździerstwa Poginęło we Włoszech twojego rycerstwa.
X.
Jako teraz potrzeba, aby król swojemu Wojsku wodze Ludowik dał nieposłusznemu, Tak w on czas z Agramantem królem król Marsyli, Aby w dobry porządek wojska swe wprawili, Rozkazali, aby stąd, kędy zimowały, Do głównego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 297
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pomorzeni. N Focis Aonijski grunt z Aktejskim dzieleła/ Ziemia wielce rodzajna/ póki ziemią beła/ Ale onego czasu/ stała się głębokim Morzem/ i polem nagłych powodzi szerokim. A Erynnis króluje. Erynie jędza piekielna Przemian Owidyuszowych B A pomniąc że to zdawna postanowiła rada Boska. Zamyślawał Jupiter świat karać piorunami, jednak powściągnął się od takiego zamysłu, obawiając się aby się Niebo nie zapaliło: a zwłaszcza że też wspomniał, iz to jest w przeyźrzeniu Bogów, że kiedyś miała gorzeć ziemia, Morze i Nieba. Wiadomość o przeszłym potopie, i o tym przyszłym gorzeniu świata, wziął pewnie Owidyusz z czytania pism Proroków świętych, którzy ten przyszły
pomorzeni. N Phocis Aoniyski grunt z Akteyskim dźielełá/ Ziemiá wielce rodzáyna/ poki źiemią bełá/ Ale onego czásu/ stáłá się głębokim Morzem/ y polem nagłych powodźi szerokim. A Erynnis kroluie. Erynie iędzá piekielna Przemian Owidyuszowych B A pomniąc że to zdawná postánowiłá rádá Boska. Zámyślawał Iupiter świát karáć piorunámi, iednak powśćiągnął się od takiego zamysłu, obawiáiąc się áby się Niebo nie zápaliło: á zwłaszczá że też wspomniał, iz to iest w przeyźrzeniu Bogow, że kiedyś miáłá gorzeć źiemiá, Morze y Nieba. Wiadomość o przeszłym potopie, y o tym przyszłym gorzeniu świátá, wźiął pewnie Owidyusz z czytánia pism Prorokow świętych, ktorzy ten przyszły
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 20
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
w pół pola, ani trochę poczekać na mię Twoja wola: jak na piaskach libijskich uchodząc z potrzeby, gdy żołnierz na zabitych nie czeka pogrzeby; jak niezbożne rzucają po rozstajniach matki, gdy się w cmentarz nie zmieszczą, dla ubóstwa, dziatki. Podaj rękę, Kochanku, posil mię w słabości albo też swoim krokom powściągnij prędkości. Gdy Troja greckim ogniem niezmiernie gorzała, z ogniów miłość synowska ojców wyrywała; starą matkę przez morze nosi bocian młody i łani ciężar dźwiga swych dzieci przez brody. Jam tylko sama w dzikich polach porzucona, ani mię chcesz, Kochanku, wziąć na swe ramiona; lecz bym się i ja Tobie ciężką
w pół pola, ani trochę poczekać na mię Twoja wola: jak na piaskach libijskich uchodząc z potrzeby, gdy żołnierz na zabitych nie czeka pogrzeby; jak niezbożne rzucają po rozstajniach matki, gdy się w cmentarz nie zmieszczą, dla ubóstwa, dziatki. Podaj rękę, Kochanku, posil mię w słabości albo też swoim krokom powściągnij prędkości. Gdy Troja greckim ogniem niezmiernie gorzała, z ogniów miłość synowska ojców wyrywała; starą matkę przez morze nosi bocian młody i łani ciężar dźwiga swych dzieci przez brody. Jam tylko sama w dzikich polach porzucona, ani mię chcesz, Kochanku, wziąć na swe ramiona; lecz bym się i ja Tobie ciężką
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 98
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, już w naszym Podgórzu do tej rży przychodzi, Co jej pies nie powącha, kiedy się wygłodzi. Takie listy, na drobne w żarnach starszy plewy (Dostatniejszy garść nikłej przymiesza kostrzewy), Wody potem nalawszy, robi na chleb ciasto. O, chleb nader mizerny! A przecie nic nas to Od grzechów nie powściągnie: chleb jedząc lipowy, Większe grzechy, większe w nas niż z żyta narowy.
Nie dziw: kto boskie dary lekceważy sobie, Skoro chleba nie stanie, płonną żołądź zobie. Za grzechami ludzkimi głód rzecz jest zwyczajna; Jedli żydzi gołębie w Jeruzalem łajna, Kiedy się niedowiarstwem przewinili Bogu. Panie, obroń pożywać chleba
, już w naszym Podgórzu do tej rży przychodzi, Co jej pies nie powącha, kiedy się wygłodzi. Takie listy, na drobne w żarnach starszy plewy (Dostatniejszy garść nikłej przymiesza kostrzewy), Wody potem nalawszy, robi na chleb ciasto. O, chleb nader mizerny! A przecie nic nas to Od grzechów nie powściągnie: chleb jedząc lipowy, Większe grzechy, większe w nas niż z żyta narowy.
Nie dziw: kto boskie dary lekceważy sobie, Skoro chleba nie stanie, płonną żołądź zobie. Za grzechami ludzkimi głód rzecz jest zwyczajna; Jedli żydzi gołębie w Jeruzalem łajna, Kiedy się niedowiarstwem przewinili Bogu. Panie, obroń pożywać chleba
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 117
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na fawor jakby do ogroda, Aż ci na powrót potrzebna niesnadny Nić Ariadny. W trudnościach błędu, zawodu i zdrady Uwiklesz serce na żale bez rady I obaczysz się, zawiódszy na fincie, Być w labiryncie. Idzie w zawziętość przez gniew i rankory. Ty mu na serce jedwabnej pokory Hamulec rzucasz. Ale trudno mile Powściągnąć w sile. Wściekły kieł spieni przez wszytkie akordy Na poszarpanie, na rany, na mordy, Aż nad wszelkiego zdolność cerulika Będziesz kalika. Żaden już razów twoich nie uliczy, Chociażby i ten sam chciał, co skaliczy, Bo sławy rana kształtem nieboszczyka Nie ma plastrzyka. Da się ugłaskać i srożeć przestanie, Czapkę przed
na fawor jakby do ogroda, Aż ci na powrót potrzebna niesnadny Nić Aryjadny. W trudnościach błędu, zawodu i zdrady Uwiklesz serce na żale bez rady I obaczysz się, zawiódszy na fincie, Bydź w labiryncie. Idzie w zawziętość przez gniew i rankory. Ty mu na serce jedwabnej pokory Hamulec rzucasz. Ale trudno mile Powściągnąć w sile. Wściekły kieł spieni przez wszytkie akordy Na poszarpanie, na rany, na mordy, Aż nad wszelkiego zdolność cerulika Będziesz kalika. Żaden już razów twoich nie uliczy, Chociażby i ten sam chciał, co skaliczy, Bo sławy rana kształtem nieboszczyka Nie ma plastrzyka. Da się ugłaskać i srożeć przestanie, Czapkę przed
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 252
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
którymiś miała krócić nieprawe chciwości, co jest dobrego czynić, uciekać od złości. Gdy cię Bóg tak wielkimi ozdobił darami, mogłaś też dobrze rządzić twoimi zmysłami. Czemużeś, nędzna Duszo, tego nie czyniła, czemuś się, gdy szło o grzech, mnie nie sprzeciwiła? Żeś grzeszyła, mogąc się powściągnąć od złego, każdy cię baczy winną być grzechu większego”. Jeszcze Ciało przydaje żałosnymi słowy: “Odpowiedz, jeśli możesz, na dyskurs takowy: gdy duch z ciała wynidzie, co też to jest ciało; czy widzi, czy też mówi wiele albo mało; czy się rucha, czy chodzi? Tyś świadoma
którymiś miała krócić nieprawe chciwości, co jest dobrego czynić, uciekać od złości. Gdy cię Bóg tak wielkimi ozdobił darami, mogłaś też dobrze rządzić twoimi zmysłami. Czemużeś, nędzna Duszo, tego nie czyniła, czemuś się, gdy szło o grzech, mnie nie sprzeciwiła? Żeś grzeszyła, mogąc się powściągnąć od złego, każdy cię baczy winną być grzechu większego”. Jeszcze Ciało przydaje żałosnymi słowy: “Odpowiedz, jeśli możesz, na dyskurs takowy: gdy duch z ciała wynidzie, co też to jest ciało; czy widzi, czy też mówi wiele albo mało; czy się rucha, czy chodzi? Tyś świadoma
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 41
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
osoby zawziętość, dosyć wielkie na takim miejscu, taka na każdym miejscu przez wewnętrzne nasze zawstydzenie aflikcja udręka, było motivum ad publicam nieskazitelnego a saeculis honoru naszego vindicationemmotywem do publicznej obrony naszego honoru od wieków nieskalanego.
Cóż mieliśmy strapieni i nieszczęśliwi czynić? Użyty przyjaciel, oddalający z obu stron exacerbationesrozjątrzenia, nie powściągnąłby już rozbieżanej infamii naszej. Szliśmy jednak tą pokorną drogą. Sam IWMPan Dobrodziej wiesz, jakie mieliśmy, osobliwie w Wschowie, frigidum od JOKsięcia IMci kanclerza resultatumzimne... przyjęcie. Gdybyśmy łzami list o satysfakcją pisali suplikujący do JOKsięcia IMci, lubo w tak wielkiej krzywdzie, w tak delikatnej
osoby zawziętość, dosyć wielkie na takim miejscu, taka na każdym miejscu przez wewnętrzne nasze zawstydzenie aflikcja udręka, było motivum ad publicam nieskazitelnego a saeculis honoru naszego vindicationemmotywem do publicznej obrony naszego honoru od wieków nieskalanego.
Cóż mieliśmy strapieni i nieszczęśliwi czynić? Użyty przyjaciel, oddalający z obu stron exacerbationesrozjątrzenia, nie powściągnąłby już rozbieżanej infamii naszej. Szliśmy jednak tą pokorną drogą. Sam JWMPan Dobrodziej wiesz, jakie mieliśmy, osobliwie w Wschowie, frigidum od JOKsięcia JMci kanclerza resultatumzimne... przyjęcie. Gdybyśmy łzami list o satysfakcją pisali suplikujący do JOKsięcia JMci, lubo w tak wielkiej krzywdzie, w tak delikatnej
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 559
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
się na wierzch wód dobywam A jednak na dno idę/ acz zda się że pływam. Przyznam się prawy sędzio/ że dla moich zbrodzień Wierutnych/ miłosierdzia twegom nie jest godzien. Pozwalam/ i to pewna/ że dla mych przyczyny Grzechów/ do tak przyszedłem nieszczęsnej ruiny/ A czy dla tegoż gniewu nie powściągniesz twego/ I więcej nie wyświadczysz miłosierdzia swego? I zawsze przeciwko mnie w tym wojny zapędzie Będziesz/ a dusza moja zguby bliska będzie/ Która/ że podobieństwem/ i obrazem słynie Twym/ niechaj z miłosierdzia twojego nie ginie? Heraklita Chrześcijańskiego
Za umarłego prawie między umarłemi Poczytałeś mię Boże przed oczyma twemi/ Jako tego
się ná wierzch wod dobywam A iednak ná dno idę/ acż zda się że ṕływám. Przyznám się práwy sędźio/ że dlá moich zbrodźien Wierutnych/ miłośierdźiá twegom nie iest godzien. Pozwalam/ y to pewna/ że dla mych przycżyny Grzechow/ do tak przyszedłem nieszcżęsney ruiny/ A cży dla tegoż gniewu nie powśćiągniesz twego/ Y więcey nie wyświádcżysz miłośierdźia swego? Y záwsze ṕrzećiwko mnie w tym woyny zapędźie Będźiesz/ á duszá moiá zguby bliská będźie/ Ktora/ że ṕodobieństwem/ y obrazem słynie Twym/ niechay z miłośierdźiá twoiego nie ginie? Heráklitá Chrześćiáńskiego
Za umárłego práwie między umárłemi Pocżytałeś mię Boże przed ocżymá twemi/ Iako tego
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 84
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
zawiści przyjacielskiej/ niżli sidła nieprzyjacielskiego/ do sidło nieprzyjacielskie jawne jest/ ale zawiść przyjacielska skryta/ a niespodziewana ku szkodzeniu. Gdy chcesz wyniść z domu pierwszej się rozmyśl co masz czynić/ a żywot swój dobrze postanów. Miluj naukę/ a nieumiejętności się waruj. Miastu radź to co jest użytecznego. Własność cnoty jest języka powściągnąć/ a niesprawiedliwości się wystrzegać/ panować nad żądzami/ a z niewiastami w towarzystwie nie bywać/ ani się z żadnym swarzyć. NIe pośmiewaj się z ubogich/ bo u nich w nienawiści będziesz. Gdy bogatym zostaniesz/ nie pyszni się/ a gdy zubożejesz nie utyskuj sobie. Księgi Pierwsze
PERIANDER Mędrzec zwykł był mawiać:
zawiśći przyiaćielskiey/ niżli śidłá nieprzyiaćielskiego/ do śidło nieprzyiaćielskie iáwne iest/ ále zawiść przyiaćielska skryta/ á niespodźiewána ku szkodzeniu. Gdy chcesz wyniść z domu pierwszey się rozmyśl co masz cżynić/ á żywot swoy dobrze postánow. Miluy náukę/ á nieumieiętnośći się wáruy. Miástu radź to co iest vżytecżnego. Włásność cnoty iest ięzyká powśćiągnąć/ á niespráwiedliwośći się wystrzegáć/ pánowáć nád żądzámi/ á z niewiástámi w towárzystwie nie bywáć/ áni się z żadnym swárzyć. NIe pośmieway się z vbogich/ bo v nich w nienawiśći będźiesz. Gdy bogátym zostániesz/ nie pyszni się/ á gdy zubożeiesz nie vtyskuy sobie. Kśięgi Pierwsze
PERIANDER Mędrzec zwykł był mawiáć:
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 72
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614