, etc. Z tych sierści, takich konie bywają przymiotów. Z zadnią nogą lewą białą koń, znaczy, iż jest serca szczerego, dobrego, wesołego, biegu długiego, takiego zowią i mają za Fortunata: a sprzedniemi oboma białemi znaczą Infortunatum. Z zadniemi oboma białemi nogami konie jeśli gwiazdeczkę mają na czole, poważania godne. Ze w szytkiemi nogami czterema białemi, konie są mdłe, do chrom oty skłonne, ale umysłu dobrego, osobliwie, jeśli ich gwiazda na czole ukształciła. Jeśli koń na krzyż ma nogi białe, są signa nie bezpieczne. Koń bez żadnej odmiany, jest jednostajnej natury pracowity, sposobny do nauki; jest
, etc. Z tych szerści, takich konie bywaią przymiotow. Z zadnią nogą lewą białą koń, znáczy, iż iest serca szczerego, dobrego, wesołego, biegu długiego, takiego zowią y maią za Fortunata: á zprzedniemi oboma białemi znaczą Infortunatum. Z zadniemi oboma białemi nogami konie iezli gwiazdeczkę maią na czole, poważania godne. Ze w szytkiemi nogami czterema białemi, konie są mdłe, do chrom oty skłonne, ale umysłu dobrego, osobliwie, iezli ich gwiazda na czole ukształciła. Ieśli koń na krzyż ma nogi białe, są signa nie bespieczne. Koń bez żadney odmiany, iest iednostayney natury pracowity, sposobny do nauki; iest
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 475
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Owe się na dostąpienie tego/ co lubią/ liżą; a tak jedne na to co sobie być rozumieją przeciwno biją; drugie tego w czym sobie upodobały/ szukają; z pierwszej pochodzą owe do cielesnej lubieżności podniety/ owe do pokarmów i napojów chciwości/ owe do wczasów/ uciech/ igraszek/ dostatków/ czci/ poważania/ godności/ próżnowania etc. chęci. Zdrugiej/ owe do pomsty/ zapalczywości/ nienawiści/ zaciętości/ z dobra cudzego smutki/ zawiłe melancholie/ i inne tym podobne tak wnętrzne żarzewia/ jako zewnętrzne zapały. Które jeżeli uduszone/ zalane/ uskromione/ pod władzą Rozumu nie będą; nie tylko w tym do
Owe się ná dostąpienie tego/ co lubią/ liżą; á ták iedne ná to co sobie być rozumieią przećiwno biią; drugie tego w czym sobie upodobały/ szukáią; z pierwszey pochodzą owe do ćielesney lubieżnośći podniety/ owe do pokarmow y nápoiow chćiwośći/ owe do wczasow/ ućiech/ igraszek/ dostátkow/ czći/ poważaniá/ godnośći/ prożnowaniá etc. chęći. Zdrugiey/ owe do pomsty/ zápálczywośći/ nienáwiśći/ záćiętośći/ z dobrá cudzego smutki/ záwiłe meláncholie/ y inne tym podobne ták wnętrzne żarzewiá/ iáko zewnętrzne zápały. Ktore ieżeli uduszone/ zaláne/ uskromione/ pod władzą Rozumu nie będą; nie tylko w tym do
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 67
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
napisał Martialis lib. 5. Epigrammat. Extra fortunam est, quicquid donatur amicis: Quas dederis, solas semper habebis opes.
Kiedy skargi jakiej słuchał/ zawżdy jedno ucho zatulił; a gdy pytano czemuby to czynił? tę dał przyczynę: Drugie/ pry/ ucho zachowuję stronie obwinionej.
Arystotelesa Filozofa miał w wielkim poważaniu/ o którym tak mawiał: Niemniejem powinien Praeceptorowi swemu/ jedno jako Ojcowi: Bo od Ojca mam żywot/ a od Arystotelesa to mam/ że dobrze żywot prowadzić mogę.
Gdy miał w pojmaniu Córki Króla Perskiego/ panny barzo śliczne/ niechciał na ich piękność patrzyć i mówił: Trzeba mi tego pilnie postrzegać
nápisał Martialis lib. 5. Epigrammat. Extra fortunam est, quicquid donatur amicis: Quas dederis, solas semper habebis opes.
Kiedy skárgi iákiey słuchał/ záwżdy iedno vcho zátulił; á gdy pytano cżemuby to cżynił? tę dał przycżynę: Drugie/ pry/ vcho záchowuię stronie obwinioney.
Aristotelesá Filozofá miał w wielkim poważaniu/ o ktorym ták mawiał: Niemnieiem powinien Praeceptorowi swemu/ iedno iáko Oycowi: Bo od Oycá mam żywot/ á od Aristotelesá to mam/ że dobrze żywot prowádźić mogę.
Gdy miał w poimániu Corki Krolá Perskiego/ pánny bárzo ślicżne/ niechćiał ná ich piękność pátrzyć y mowił: Trzebá mi tego pilnie postrzegáć
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 100
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
którą najutrapieńszy jeszcze w swoich okolicznościach czasem poczuwa. Natura cała kwoli nieszczęśliwym często się jakoby odmieniała, i to coby mnie w szczęściu żalem było, w nieszczęściu mi pociechę sprawuje. Od tego czasu, jakom tak szczęśliwy, żem w znośniejszej niewoli, pomyśliłem o tych śladach Opatrzności często z głębokim przy bojaźni poważaniem, chociaż z wewnętrznym drzeniem. Często, gdym był rozpaczy najbliższym, zdaleka drugiego zoczywszy niewolnika, z tego widoku pociechy nabyłem. Śmierć sama, która inaczej nam tak okropna się widzi, tysiąc kroć stała mi się rozkoszą, i pomyślenie o niej, które nam więc serce traci, pod ciężarem, pod
ktorą nayutrapieńszy ieszcze w swoich okolicznościach czasem poczuwa. Natura cała kwoli nieszczęśliwym często śię iakoby odmieniała, i to coby mnie w szczęściu żalem było, w nieszczęściu mi pociechę sprawuie. Od tego czasu, iakom tak szczęśliwy, żem w znośnieyszey niewoli, pomyśliłem o tych śladach Opatrznośći często z głębokim przy boiazni poważaniem, chociaż z wewnętrznym drzeniem. Często, gdym był rozpaczy naybliższym, zdaleka drugiego zoczywszy niewolnika, z tego widoku poćiechy nabyłem. Smierć sama, ktora inaczey nam tak okropna śię widzi, tyśiąc kroć stała mi śię roskoszą, i pomyślenie o niey, ktore nam więc serce traci, pod ćiężarem, pod
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 107
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
opiszę, jak mi sam ustnie opowiedział.
W kilka dni po odjeździe żyda powiedział, przyprowadzono mię do Gubernatora. Oddałem mu z wielką pokorą abrys, który mi kazał określić. Był z niego dużo kontent, atoli przecież on Gubernatorem, a ja jego byłem niewolnikiem. Słowem, wstydził się pokazać mi niejakie pozwierzchowne poważanie, którego mię podobno w sercu nie mógł odsądzić. Pytał mnie, jeżeli mi Żyd tyle a tyle zostawił pieniędzy, a jam odpowiedział, że zostawił. Na to rozkazał, żeby niewolnik wszedł, tym był mój kochany Stelej, któregom już prawie cztery lata nie widział. Z radości, zapomniałem, żem
opiszę, iak mi sam ustnie opowiedział.
W kilka dni po odiezdzie żyda powiedział, przyprowadzono mię do Gubernatora. Oddałem mu z wielką pokorą abrys, ktory mi kazał określić. Był z niego dużo kontent, atoli przećież on Gubernatorem, a ia iego byłem niewolnikiem. Słowem, wstydził śię pokazać mi nieiakie pozwierzchowne poważanie, ktorego mię podobno w sercu nie mogł odsądzić. Pytał mnie, ieżeli mi Zyd tyle a tyle zostawił pieniędzy, a iam odpowiedział, że zostawił. Na to rozkazał, żeby niewolnik wszedł, tym był moy kochany Steley, ktoregom iuż prawie cztery lata nie widział. Z radośći, zapomniałem, żem
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 115
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
nam dobrodziejstwy, że nas od zwyczajnej i pospolitej uwolnił pracy, i tym dał nam do wyrozumienia, żebyśmy go pokornie prosili, aby nas znowu równymi tym drugim niewolnikom nie uczynił. Często do nas rozpalony gniewem przychodził, przeklinając niewolnikom, nie powiedziawszy, co się było stało, a myśmy jego szalonej zapalczywości z poważaniem słuchać musieli. Lubośmy mu nasze polepszone okoliczności częścią dziękować byli powinni, przecież przy wszystkich naszych pożytkach był nam jeszcze ustawicznym strachem. Znaliśmy jego niepomiarkowany umysł, i musieliśmy się codziennie obawiać, żeby mu się w głowie nie uroiło, aby nas rozłączył, i znowu nas miedzy drugich wepchnął pojmanych. Chcąc
nam dobrodzieystwy, że nas od zwyczayney i pospolitey uwolnił pracy, i tym dał nam do wyrozumienia, żebyśmy go pokornie prosili, aby nas znowu rownymi tym drugim niewolnikom nie uczynił. Często do nas rozpalony gniewem przychodził, przeklinaiąc niewolnikom, nie powiedziawszy, co się było stało, a myśmy iego szaloney zapalczywośći z poważaniem słuchać muśieli. Lubośmy mu nasze polepszone okolicznośći częśćią dziękować byli powinni, przecież przy wszystkich naszych pożytkach był nam ieszcze ustawicznym strachem. Znaliśmy iego niepomiarkowany umysł, i muśieliśmy śię codziennie obawiać, żeby mu śię w głowie nie uroiło, aby nas rozłączył, i znowu nas miedzy drugich wepchnął poymanych. Chcąc
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 123
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
pomiarkowała, że szlachetnie myślał, i jeżelim jeszcze kilka momentów o tym powątpiwała, to się to może dla tego tylko stało, żem sobie życzyła, aby mię w moim powatpiwaniu przekonano. Hrabia, pomyśliłam sobie ma słuszną, że go tak barzo kocha, i że tak barzo za nim prosił. Godzien poważania i politowania, twoją jest powinnością tak poczciwemu i nieszczęśliwemu przysłużyć się kawalerowi. Miarkowałam, im więcej mówił, że co się w serce moje wkradło, lecz nie miałam żadnej ochoty dochodzić tego, i orazem się wystrzegała, żebym memu sercu nie przeszkodziła. Moje poczuwania miałam za skutki jego nieszczęśliwych przypadków
pomiarkowała, że szlachetnie myślał, i ieżelim ieszcze kilka momentow o tym powątpiwała, to śię to może dla tego tylko stało, żem sobie życzyła, aby mię w moim powatpiwaniu przekonano. Hrabia, pomyśliłam sobie ma słuszną, że go tak barzo kocha, i że tak barzo za nim prośił. Godzien poważania i politowania, twoią iest powinnośćią tak poczciwemu i nieszczęśliwemu przysłużyć śię kawalerowi. Miarkowałam, im więcey mowił, że co śię w serce moie wkradło, lecz nie miałam żadney ochoty dochodzić tego, i orazem śię wystrzegała, żebym memu sercu nie przeszkodziła. Moie poczuwania miałam za skutki iego nieszczęśliwych przypadkow
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 151
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
wzięła. Przy obiedzie chciałam, tak mówiąc, doświadczać mego serca, i dowiedzieć się, jeżeliby moje poczuwania więcej niż przyjaznią były. Przyszedł mój Gość, a mina jego była barziej wypogodzoną, niż wczora, a jeżeli się nie mylę daleko powabniejszą. Był lepiej niż wczoraj, choć po Moskiewsku ubrany. Wdzięczność i poważanie przez niego mówiły. Udawałam, jakoby moja piecza dla niego była z rozkazu Dworu, i siadłam sama z nim do stołu. Strawiliśmy przy naszym szczupłym obiedzie pewnie trzy godziny, i zdało mi się, że się jak Jemu, tak i mnie nie dłużyły. Nie mógł się jeszcze zupełnie w ceremonii z
wzięła. Przy obiedzie chciałam, tak mowiąc, doświadczać mego serca, i dowiedzieć śię, ieżeliby moie poczuwania więcey niż przyiaznią były. Przyszedł moy Gość, a mina iego była barziey wypogodzoną, niż wczora, a ieżeli śię nie mylę daleko powabnieyszą. Był lepiey niż wczoray, choć po Moskiewsku ubrany. Wdzięczność i poważanie przez niego mowiły. Udawałam, iakoby moia piecza dla niego była z rozkazu Dworu, i śiadłam sama z nim do stołu. Strawiliśmy przy naszym szczupłym obiedzie pewnie trzy godziny, i zdało mi śię, że śię iak Jemu, tak i mnie nie dłużyły. Nie mogł śię ieszcze zupełnie w ceremonii z
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 157
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
w niewielu godzinach tak mnie się barzo mój gość spodobał, żem się wszelkim musiała przymuszać sposobem do przybrania inszej na się postaci. Życzyłam sobie w tych momentach, w których służący od nas odszedł, żeby się z jakim ozwał przymileniem, chcąc się dowiedzieć, czy mi sprzyja. Lecz nie inaczej, tylko z poważaniem mówił, i jego wierzenie toż samo wyrażało. Z nieszczęsnej grzeczności pożegnał się ze mną, skorośmy od stołu wstali, a jam się przecież, prosić go, nie odważyła, żeby się dłużej zabawił, obawiając się, że się wydam, kazałam go do jego odprowadzić stancyj. Jużem tedy wiedziała,
w niewielu godzinach tak mnie śię barzo moy gość spodobał, żem śię wszelkim musiała przymuszać sposobem do przybrania inszey na się postaći. Zyczyłam sobie w tych momentach, w ktorych służący od nas odszedł, żeby śię z iakim ozwał przymileniem, chcąc się dowiedzieć, czy mi sprzyia. Lecz nie inaczey, tylko z poważaniem mowił, i iego wyerzenie toż samo wyrażało. Z nieszczęsney grzecznośći pożegnał się ze mną, skorośmy od stołu wstali, a iam śię przećież, prosić go, nie odważyła, żeby śię dłużey zabawił, obawiaiąc się, że się wydam, kazałam go do iego odprowadzić stancyi. Jużem tedy wiedziała,
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 158
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
żem mu sprzyjała. To mię umartwiło, że mię już opuścił. Byłam niespokojniejszą, niż przedtym, i imem barziej temu unikała, tymem się niespokojniejszą stała. Dumałam sobie, że mu się nie podobam, i trapiłam się, żem nie dosyć była powabną, abym więcej niż na poważanie u niego zasłużyła. Te myśli tak mię strwożyły, żem się wzgardą samej siebie nad sobą mściła. Przecież nie chciałam wszystkiej utracić nadziei, i miłości ku niemu także sobie nie zabronić. Namyśliłam się, prosić go znowu za trzy dni do siebie. O jakże mi się te dnie przedłużyły! Służący
żem mu sprzyiała. To mię umartwiło, że mię iuż opuścił. Byłam niespokoynieyszą, niż przedtym, i imem barziey temu unikała, tymem śię niespokoynieyszą stała. Dumałam sobie, że mu śię nie podobam, i trapiłam się, żem nie dosyć była powabną, abym więcey niż na poważanie u niego zasłużyła. Te myśli tak mię ztrwożyły, żem śię wzgardą samey siebie nad sobą mśćiła. Przećież nie chciałam wszystkiey utracić nadziei, i miłości ku niemu także sobie nie zabronić. Namyśliłam śię, prośić go znowu za trzy dni do śiebie. O iakże mi śię te dnie przedłużyły! Służący
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 158
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755