wytracił dziwy, Kto te przeszedszy marmurowe słupy, Pisał: plus ultra, odniósszy z nich łupy. Bo trzymam, że tam droższe są gotowe Niż gadytańskie skarby, niż wschodowe, I gdyby wolno do nich się pokwapić, Śmiałbym jak Samson mocno je obłapić I nie bałbym się, zatrząsnąwszy niemi, Powalić się z tym budynkiem na ziemi. DO KANIKUŁY
Zła kanikuło, psie niebieski wściekły, Przed którym wszytkie chłody nam uciekły, Opadły z liści jak w listopad gaje, Ziemia się zeschła dziurawi i kraje, Zioła dżdża pragną, Cererzyne dary Zawiędłę zwykłej nie donoszą miary, Proszę cię, jeśli uprosić się godzi, Niechaj twój
wytracił dziwy, Kto te przeszedszy marmurowe słupy, Pisał: plus ultra, odniósszy z nich łupy. Bo trzymam, że tam droższe są gotowe Niż gadytańskie skarby, niż wschodowe, I gdyby wolno do nich się pokwapić, Śmiałbym jak Samson mocno je obłapić I nie bałbym się, zatrząsnąwszy niemi, Powalić się z tym budynkiem na ziemi. DO KANIKUŁY
Zła kanikuło, psie niebieski wściekły, Przed którym wszytkie chłody nam uciekły, Opadły z liści jak w listopad gaje, Ziemia się zeschła dziurawi i kraje, Zioła dżdża pragną, Cererzyne dary Zawiędłę zwykłej nie donoszą miary, Proszę cię, jeśli uprosić się godzi, Niechaj twój
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 170
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, długą czujnością zmęczony, a oto Duch zmarłego świeżo wypuszczony z martwym Ciałem, wielkimi zmazany grzechami, z ciężkim żalem, z krwawymi umawia się łzami”. Dusza mówi
Płacze Duch, ciężko jęczy, stanąwszy przy Ciele, ostro mówi i kładzie skarg na Ciało wiele: “O Ciało moje nędzne, któż cię tak powalił, które, o jak niedawno, tak barzo świat chwalił? Zaż nie tobie królestwo wszytko się kłaniało, świat, także państwo jego czynsz tobie dawało? Gdzie czeladź, panie, twoja, gdzie dwór barzo szatny? Uciętoć, pawiu, piękny on ogon udatny!
Nie w wieżach z ciosanego leżysz już kamienia ni
, długą czujnością zmęczony, a oto Duch zmarłego świeżo wypuszczony z martwym Ciałem, wielkimi zmazany grzechami, z ciężkim żalem, z krwawymi umawia się łzami”. Dusza mówi
Płacze Duch, ciężko jęczy, stanąwszy przy Ciele, ostro mówi i kładzie skarg na Ciało wiele: “O Ciało moje nędzne, któż cię tak powalił, które, o jak niedawno, tak barzo świat chwalił? Zaż nie tobie królestwo wszytko się kłaniało, świat, także państwo jego czynsz tobie dawało? Gdzie czeladź, panie, twoja, gdzie dwór barzo szatny? Uciętoć, pawiu, piękny on ogon udatny!
Nie w wieżach z ciosanego leżysz już kamienia ni
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 35
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
piśmie wyrażone/ Które opowiedziane właśnie były na mię. Już ów zaprawdę kamień grzechu mego znamię Spadszy z góry mej buty wyniosłej urwany/ Trącił w mej ułomności nogi niespodziany/ I wielki kolos/ ono wielkie z drogich brzemie/ I z różnych spięte kruszców obalił na ziemie. To jest: mnie nadanego darami zacnemi Grzech śmiertelny powalił/ i leżę na ziemi. Leżę jak metal w błocie ludziom nie poznany/ A prawie od grzechów mych z błotem pomieszany. Dan: 2. Luc: 10.
Jestem podróżny człowiek/ ów którym z Syonu Z stępują do Jerycha; to jest od zakonu Łaski Bożej do grzechu/ w padł na rozbójniki/ Którzy
pismie wyráżone/ Ktore opowiedziáne włásnie były na mię. Iuż ow zapráwdę kámień grzechu mego známię Spadszy z gory mey buty wyniosłey urwány/ Trąćił w mey ułomnośći nogi niespodźiány/ Y wielki kolos/ ono wielkie z drogich brzemie/ Y z rożnych spięte kruszcżow obalił ná źiemie. To iest: mnie nadánego darámi zácnemi Grzech śmiertelny powálił/ y leżę na źiemi. Leżę iak metal w błoćie ludźiom nie poznány/ A práwie od grzechow mych z błotem pomieszány. Dan: 2. Luc: 10.
Iestem podrożny cżłowiek/ ow ktorym z Syonu Z stępuią do Ierychá; to iest od zakonu Łáski Bożey do grzechu/ w padł na rozboyniki/ Ktorży
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 71
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
Znowu syn rzecze: "Ojcze, takie jest me zdanie, Wsiądźmy oba, wżdyć ludzki język żwać przestanie!" Dał się ojciec namówić. Osieł obu niesie. Zaczym gromada ludzi natrafi ich w lesie, Która żałując osła, mówi: "To zwierzątko Dźwiga ciężar dwojaki, samo niebożątko! A jużci się powali, widzę, że szwankuje. A doszłoby, ledwieć co i tchu w sobie czuje!" Dziwują się syn z ojcem, skąd się to wżdy znaczy, Że z spraw ich szydząc, każdy sądzi je inaczej? Źle na osła dziecięciu, źle nań wsiąść staremu, Źle obiema, osłowi źle też
Znowu syn rzecze: "Ojcze, takie jest me zdanie, Wsiądźmy oba, wżdyć ludzki język żwać przestanie!" Dał się ojciec namówić. Osieł obu niesie. Zaczym gromada ludzi natrafi ich w lesie, Która żałując osła, mówi: "To źwierzątko Dźwiga ciężar dwojaki, samo niebożątko! A jużci się powali, widzę, że szwankuje. A doszłoby, ledwieć co i tchu w sobie czuje!" Dziwują się syn z ojcem, skąd się to wżdy znaczy, Że z spraw ich szydząc, każdy sądzi je inaczej? Źle na osła dziecięciu, źle nań wsieść staremu, Źle obiema, osłowi źle też
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 4
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
z gruntu fortecę wywróci. PIEŚŃ XXVI.
XLVI.
Do wzięcia jej najlepiej będzie mu służyła Ta broń, która bestii garła pozbawiła, Broń twarda, ostra, mocna, godna uczciwości, Co światu lubych dała przyczynę radości. Nie wytrzyma jej żaden miecz i głośne działa, Tył wnet każda chorągiew będzie podawała; Wszytko ona powali, przekopy trupami Wyrówna, przed nią miasta upadną z zamkami.
XLVII.
Takiej Franciszek mężnej dojdzie wspaniałości, Jaką mieć ma monarcha nawiętszej możności; Sercem wielkiem wielkiemu zrówna cesarzowi, Roztropnemi dziełami zaś Annibalowi. Macedończyk go szczęściem nie przewyższy swojem, Choć Indy, Persy, Greki krwawym stłoczył bojem; Szczodrobliwości dziwnej znaki poda takie
z gruntu fortecę wywróci. PIEŚŃ XXVI.
XLVI.
Do wzięcia jej najlepiej będzie mu służyła Ta broń, która bestyej garła pozbawiła, Broń twarda, ostra, mocna, godna uczciwości, Co światu lubych dała przyczynę radości. Nie wytrzyma jej żaden miecz i głośne działa, Tył wnet każda chorągiew będzie podawała; Wszytko ona powali, przekopy trupami Wyrówna, przed nią miasta upadną z zamkami.
XLVII.
Takiej Franciszek mężnej dojdzie wspaniałości, Jaką mieć ma monarcha nawiętszej możności; Sercem wielkiem wielkiemu zrówna cesarzowi, Roztropnemi dziełami zaś Annibalowi. Macedończyk go szczęściem nie przewyszszy swojem, Choć Indy, Persy, Greki krwawem stłoczył bojem; Szczodrobliwości dziwnej znaki poda takie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 297
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jednakiej przygody Z najogromniejszem grzmotem zrzuca w skok do wody; Taki po Faetoncie ledwie beł słyszany, Gdy wpadszy w morze, gęste dał za sobą piany.
LXXI.
Obadwa na dno idą brodu głębokiego Z ciężarem zbrój zupełnych i wzrostu miąższego; Bo ich razy potężne z siodeł nie ruszyły Ani konie mogły zbyć, gdy się powaliły. Nie pierwszy to już beł skok tam poganinowi, Nie jednemu pomagał on bohatyrowi Tej strasznej kampaniej z koniem swojem śmiałem; Dlatego wie, gdzie zginąć, gdzie ma zostać całem.
LXXII.
Wie, gdzie twarda jest ziemia, wie, gdzie w miękkiej może Koń ulgnąć, skąd ratunkiem nic mu nie pomoże; Wie
jednakiej przygody Z najogromniejszem grzmotem zrzuca w skok do wody; Taki po Faetoncie ledwie beł słyszany, Gdy wpadszy w morze, gęste dał za sobą piany.
LXXI.
Obadwa na dno idą brodu głębokiego Z ciężarem zbrój zupełnych i wzrostu miąższego; Bo ich razy potężne z siodeł nie ruszyły Ani konie mogły zbyć, gdy się powaliły. Nie pierwszy to już beł skok tam poganinowi, Nie jednemu pomagał on bohatyrowi Tej strasznej kampaniej z koniem swojem śmiałem; Dlatego wie, gdzie zginąć, gdzie ma zostać całem.
LXXII.
Wie, gdzie twarda jest ziemia, wie, gdzie w miękkiej może Koń ulgnąć, skąd ratunkiem nic mu nie pomoże; Wie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 446
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
To już dwaj Lezą. wytoczyła się ta sprawa per appellationem między pokrzywy już z yzby tam ze dopiero po sobie. mój wyrostek pilnował mi tyłu dwóch zaś czeladzi tuz pole mnie. Jakos tam wyrostka odemnie odsaczyli urwał mię jeden z tyłu ale przecię nie bardzo i zaraz nastronę odskoczył w tym zaraz razie Pan powalił się w pokrzywach skoczyli zaraz przed niego Czeladź z szablami że mu się nic nie dostało i wstał. Sunie na mnie prosto tnie z mocy wytrzymałem a potym odłożywszy wytnę go przez puls, nic to. Dalej posobie Mój tez Czeladnik jego Pachołka w łeb cian. padł. JoMSC znowu natrze z owym razem znowu go
To iuz dway Lezą. wytoczyła się ta sprawa per appellationem między pokrzywy iuz z yzby tam ze dopiero po sobie. moy wyrostek pilnował mi tyłu dwoch zas czeladzi tuz pole mnie. Iakos tam wyrostka odemnie odsaczyli urwał mię ieden z tyłu ale przecię nie bardzo y zaraz nastronę odskoczył w tym zaraz razie Pan powalił się w pokrzywach skoczyli zaraz przed niego Czeladz z szablami że mu się nic nie dostało y wstał. Sunie na mnie prosto tnie z mocy wytrzymałęm a potym odłozywszy wytnę go przez puls, nic to. Daley posobie Moy tez Czeladnik iego Pachołka w łeb ciąn. padł. IoMSC znowu natrze z owym razem znowu go
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 181
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
mu się nic nie dostało i wstał. Sunie na mnie prosto tnie z mocy wytrzymałem a potym odłożywszy wytnę go przez puls, nic to. Dalej posobie Mój tez Czeladnik jego Pachołka w łeb cian. padł. JoMSC znowu natrze z owym razem znowu go przez palce upuścił szablę w nogi. Mój wyrostek po nim powalił się znowu w owych chwastach Cian go kilka razy azem zawołał stój. Ostatek tez w droszkę a ja do izby do swoich koni. Ów obuchem uderzonu już był wylazł i uciekł a ten od konia uderzony leży we mdłości rozumiałem że już niezywy, kazałem go za nogi wywlec az ów stęknął. Dopiero rzeką żyje
mu się nic nie dostało y wstał. Sunie na mnie prosto tnie z mocy wytrzymałęm a potym odłozywszy wytnę go przez puls, nic to. Daley posobie Moy tez Czeladnik iego Pachołka w łeb ciąn. padł. IoMSC znowu natrze z owym razem znowu go przez palce upuscił szablę w nogi. Moy wyrostek po nim powalił się znowu w owych chwastach Ciąn go kilka razy azem zawołał stoy. Ostatek tez w droszkę a ia do izby do swoich koni. Ow obuchęm uderzonu iuz był wylazł y uciekł a ten od konia uderzony lezy we mdłosci rozumiałęm że iuz niezywy, kazałęm go za nogi wywlec az ow stęknął. Dopiero rzeką zyie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 181
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
zaprawdę czemu dziwować/ uważywszy że ci Baszowie bywają Obcy w Prowincjach swoich/ nie długo się w nich zasiadają/ nie mają ani Urodzenia/ ani Majętności/ ani krewnych/ ani Przyjaciół/ którzyby albo z miłości/ albo z użalenia mogli pobudzić pospólstwo na wsparcie ich pretensyj/ albo na zemstę ich zguby. Gdy się powalą/ wszytko z nimi oraz upada/ i niemasz widowiska na świecie/ któreby wyraźniej pokazowało niestatek fortuny/ i marność dostatków/ jako to miedzy Turkami. Niech tam będzie niewiem jako godny i wielki człowiek/ niemasz żadnego nań względu/ tylko z Urzędu na którym jest/ i z usługi do której
záprawdę czemu dźiwowáć/ vważywszy że ći Bászowie bywáią Obcy w Prowinciách swoich/ nie długo się w nich záśiádáią/ nie máią áni Vrodzenia/ áni Máiętnośći/ áni krewnych/ áni Przyiaćioł/ ktorzyby álbo z miłośći/ álbo z vżalenia mogli pobudźić pospolstwo ná wspárćie ich pretensyi/ álbo ná zemstę ich zguby. Gdy się powalą/ wszytko z nimi oraz vpáda/ y niemász widowiská ná świećie/ ktoreby wyráźniey pokázowáło niestátek fortuny/ y márność dostátkow/ iáko to miedzy Turkámi. Niech tám będźie niewiem iáko godny y wielki człowiek/ niemász żadnego nań względu/ tylko z Vrzędu ná ktorym iest/ y z vsługi do ktorey
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 87
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
a do Buławy nie ma więcej amnestyj? czemuż to wcześniej nie przestrzeżono Rptą? zasnąła podobno była czternasto letnim letagiem czyjaś zelozja i miłość Ojczyzny, że się tak nierychło ochnęła? czemuż dawniej zgubiona Ojczyzno! tejś nie miała przestrogi? Troiaqve nunc stares Priamiqve arx alta maneresChcesz W. Pan jednym słowem tak wielką powalić machynę? na Sejmie 1726. Poniatowski odebrał od całej Rptej Kwit z Podskarbstwa Wielkiego: Tit. Kwit Wielmożnemu Stanisławowi Poniatowskiemu Podskarbiemu W. X. L. „Ponieważ Wielmożny Stanisław Ciołek Poniatowski Podskarbi Wielki i Pisarz W. X. L. dostateczną coram Deputatis á Rep. podczas kalkulacyj swojej, na sejmie teraźniejszym od objęcia
a do Buławy nie ma więcey amnestyi? czemuż to wcześniey nie przestrzeżono Rptą? zasnąła podobno była czternasto letnim letagiem czyiaś zelozya y miłość Oyczyzny, że śię tak nierychło ochnęła? czemuż dawniey zgubiona Oyczyzno! teyś nie miała przestrogi? Troiaqve nunc stares Priamiqve arx alta maneresChcész W. Pan iednym słowem tak wielką powalić machynę? na Seymie 1726. Poniatowski odebrał od całey Rptey Kwit z Podskarbstwa Wielkiego: Tit. Kwit Wielmożnemu Stanisławowi Poniatowskiemu Podskarbiemu W. X. L. „Ponieważ Wielmożny Stanisław Ciołek Poniatowski Podskarbi Wielki y Pisarz W. X. L. dostateczną coram Deputatis á Rep. podczas kalkulacyi swoiey, na seymie teraźnieyszym od obięćia
Skrót tekstu: KonSRoz
Strona: 17
Tytuł:
Rozmowa pewnego ziemianina ze swoim sąsiadem
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733