? Żeby poczet stawił? Ujęty sławy pragnieniem Młodzieniec/ Biegł zochotnikiem aże pod Kamieniec. Woli się fantować/ Włości rozmarnować. Tak mniema/ sławy ze dostać przy stole Jak triumfować w zwalczonym Stambole. Woli odzian Lamą Z grzeczną w tąńcu Damą. Podkowką krzesać pawiment Ciosany/ Niżli się w polu podkać z Bissurmany. Powdziewawszy Burki/ Kędy Miejskie Curki. Co gładsze z okna/ patrzają wieczorem/ Jak się tym piszą na burku Ubiorem. Nie od burku burka/ Leć bywa od Turka. Na harcu zdarta/ gdy go kto zwojuje/ Lub ją Pobratym/ Tatarzyn daruje. Ci w burkach za stołem I w tańcu wesołym. W burce
? Zeby poczet stáwił? Vięty sławy prágnieniem Młodźieniec/ Biegł zochotnikiem áże pod Kámięniec. Woli się fántowáć/ Włośći rozmárnowáć. Ták mniema/ sławy ze dostáć przy stole Iák tryumphowáć w zwalczonym Stámbole. Woli odźiąn Lámą Z grzeczną w tąńcu Dámą. Podkowką krzesáć páwiment Ciosány/ Niżli się w polu podkáć z Bissurmány. Powdźiewawszy Burki/ Kędy Mieyskie Curki. Co głádsze z okná/ pátrzáią wieczorem/ Iák się tym piszą ná burku Vbiorem. Nie od burku burká/ Leć bywá od Turká. Ná hárcu zdárta/ gdy go kto zwoiuie/ Lub ią Pobrátym/ Tátárzyn dáruie. Ci w burkách zá stołem Y w tańcu wesołęm. W burce
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 214
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
do szóstego. Tak wszytkich sześciu drzewo na sobie dźwigało, Bo się ich na niem zmieścić trudno więcej miało; Siódmego puścił, który trochę dosiężony Z tej rany potem umarł, grotem obrażony.
LXIX.
Nie inaczej, kiedy kto ciągłemi polami Albo ptaków nałowi lgniącemi lepami, Potem na drewnie z pierza oskubione długiem Po jednemu powdziewa, jednego po drugiem, I tak długo ich wtykać na nie nie przestawa, Aż je wszytko wypełni i szpilki nie stawa. Potem drzewo od siebie grabia precz zacisnął, A dobytą od boku Duryndaną błysnął.
LXX.
Złamał drzewo, jakom rzekł, i szable dobywał, Szable, której raz nigdy daremny nie bywał
do szóstego. Tak wszytkich sześciu drzewo na sobie dźwigało, Bo się ich na niem zmieścić trudno więcej miało; Siódmego puścił, który trochę dosiężony Z tej rany potem umarł, grotem obrażony.
LXIX.
Nie inaczej, kiedy kto ciągłemi polami Albo ptaków nałowi lgniącemi lepami, Potem na drewnie z pierza oskubione długiem Po jednemu powdziewa, jednego po drugiem, I tak długo ich wtykać na nie nie przestawa, Aż je wszytko wypełni i szpilki nie stawa. Potem drzewo od siebie grabia precz zacisnął, A dobytą od boku Duryndaną błysnął.
LXX.
Złamał drzewo, jakom rzekł, i szable dobywał, Szable, której raz nigdy daremny nie bywał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 188
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
korzenie tylko do lekarstw wchodzi. Tak Swojskiego/ jako Słowieńskiego/ i innych cudzoziemskich. Mają być kopane na końcu Wiosny/ albo we śrzodku/ to jest w Maju/ pierwej niżliby w liście wyrosły: abo pod zimę na końcu Września/ gdy list z nich opadnie. Korzeń pokrajawszy w talarki/ i na nić powdziewawszy/ ma być w cieniu suszony/ gdzieby go słońce nie dochodziło. Mocy swej nie traci do dwu lat/ ale ma być chowany w miejscu ani zbytnie suchym/ ani wilgotnym/ jeno miedzy tymi w pomiernym. Przyrodzenie wszytkich Kosaców wobec.
Wszytkich wobec Kosaców przyrodzenie i złożenie z żywiołów jest ciepłe i suche/ na
korzenie tylko do lekarstw wchodźi. Tak Swoyskiego/ iáko Słowienskiego/ y inych cudzoźiemskich. Máią bydź kopáne ná koncu Wiosny/ álbo we śrzodku/ to iest w Máiu/ pierwey niżliby w liśćie wyrosły: abo pod źimę ná koncu Wrześniá/ gdy list z nich opádnie. Korzeń pokráiawszy w tálárki/ y ná nić powdźiewawszy/ ma bydź w ćieniu suszony/ gdźieby go słonce nie dochodźiło. Mocy swey nie tráci do dwu lat/ ale ma bydź chowány w mieyscu ani zbytnie suchym/ áni wilgotnym/ ieno miedzy tymi w pomiernym. Przyrodzenie wszytkich Kosacow wobec.
Wszytkich wobec Kosacow przyrodzenie y złożenie z żywiołów iest ćiepłe y suche/ ná
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 5
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
się w Toruniu w dzień świętego Jakuba, gdzie podczas procesji student jezuicki zrzucił kapelusz z głowy lutrowi. Z tej okazji rzucili się lutrzy na studentów, a wziąwszy jednego wrzucili do więzienia zbitego niemiłosiernie; wzajemnie studenci pojmali lutra i trzymali u siebie w classes. Utaili dalej heretycy jad swój przez dzień; dopiero po zachodzie słońca powdziewawszy maszkary, poczęli tumult czynić po ulicach napastując katolików, a potem gwałtownie na kolegium jezuickie uderzyli. Tam byliby nieomylnie w pierwszym ferworze jezuitów pozabijali; lecz prawie cudem boskim spadł obraz wielki nad drzwiami przybity, który fórtę do kolegium zasłonił, i tak lutrzy (jako owi Sodomitae nie mogący drzwi Lota sprawiedliwego znaleźć) nie
się w Toruniu w dzień świętego Jakóba, gdzie podczas processyi student jezuicki zrzucił kapelusz z głowy lutrowi. Z téj okazyi rzucili się lutrzy na studentów, a wziąwszy jednego wrzucili do więzienia zbitego niemiłosiernie; wzajemnie studenci pojmali lutra i trzymali u siebie w classes. Utaili daléj heretycy jad swój przez dzień; dopiéro po zachodzie słońca powdziewawszy maszkary, poczęli tumult czynić po ulicach napastując katolików, a potém gwałtownie na kolegium jezuickie uderzyli. Tam byliby nieomylnie w piérwszym ferworze jezuitów pozabijali; lecz prawie cudem boskim spadł obraz wielki nad drzwiami przybity, ktory fórtę do kolegium zasłonił, i tak lutrzy (jako owi Sodomitae nie mogący drzwi Lota sprawiedliwego znaleźć) nie
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 341
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
pereł rosłych, po tejże Pannie Domagalicównie, w papierku, Nro 40.
Item maluśkich trzydzieści i trzy, między któremi znajdują się i uriańskie malutkie.
Te tedy wszytkie rzeczy oddały się i fragmenciki, które się tylko najdowały pomiędzy drobiazgami nieboszczki, według intencji jej cujus Anima sit in Benedictione. Na te się zaś sznury powdziewały według potrzeby do obrazu i według dawniejszych podobnych sznurów, aby w drobnych sznurkach nie walały się, ale zażywały podczas festu jakiego.
Aprilis majus junius wakowały dla następujących niebezpieczeństw od Turków.
Julius, augustus, september.
Tu, gdy już in dies następowały większe trwogi i kiedy Nieprzyjaciel atakował Kamieniec Podolski, w okrutnym zamieszaniu i
pereł rosłych, po tejże Pannie Domagalicównie, w papierku, Nro 40.
Item maluśkich trzydzieści i trzy, między któremi znajdują się i uriańskie malutkie.
Te tedy wszytkie rzeczy oddały się i fragmenciki, które się tylko najdowały pomiędzy drobiazgami nieboszczki, według intentiej jej cuius Anima sit in Benedictione. Na te się zaś sznury powdziewały według potrzeby do obrazu i według dawniejszych podobnych sznurów, aby w drobnych sznurkach nie walały się, ale zażywały podczas festu jakiego.
Aprilis maius iunius wakowały dla następujących niebezpieczeństw od Turków.
Iulius, augustus, september.
Tu, gdy już in dies następowały większe trwogi i kiedy Nieprzyjaciel atakował Kamieniec Podolski, w okrutnym zamieszaniu i
Skrót tekstu: InwDomLwowGęb
Strona: 335
Tytuł:
Inwentarz akcesyjny kaplicy Domagaliczów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1645 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973