Nowotańca szkoda, Bo kto na szczudle chodzi, tańcować nie moda. 317 (P). COKOLWIEK MASZ, MOŻESZ NIE MIEĆ
Żal ci tego, coś zgubił. Poradzę ja tobie, Że zaraz uspokoisz w swojej się żałobie. Wspomni czas, kiedyś nie miał, czego dziś żałujesz, Barzo snadno zgubionej rzeczy powetujesz. Dawszy, wzięłać fortuna. O cóż, proszę, biadać? Aiboć wziąwszy, nie może tegoż znowu ta dać? Nie miałeś, miawszy zgubił, bądźże przy nadziei, Że, jak i pierwej, siedzisz na tejże kolei. Zdrowie tylko a dziecię w ten komput nie wchodzi. Gdzie
Nowotańca szkoda, Bo kto na szczudle chodzi, tańcować nie moda. 317 (P). COKOLWIEK MASZ, MOŻESZ NIE MIEĆ
Żal ci tego, coś zgubił. Poradzę ja tobie, Że zaraz uspokoisz w swojej się żałobie. Wspomni czas, kiedyś nie miał, czego dziś żałujesz, Barzo snadno zgubionej rzeczy powetujesz. Dawszy, wzięłać fortuna. O cóż, proszę, biadać? Aiboć wziąwszy, nie może tegoż znowu ta dać? Nie miałeś, miawszy zgubił, bądźże przy nadziei, Że, jak i pierwej, siedzisz na tejże kolei. Zdrowie tylko a dziecię w ten komput nie wchodzi. Gdzie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 136
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dzieci. Młody, zdrowy z twardą się może potrzeć szyną, Starego dziadka trzeba grzać i pod pierzyną. 322 (N). OKAZJA
Siedział podle mnie łysy szlachcic jeden z brodą. Taką, rzekę, malują okazją modą, Jakby mówiła: bierz mię, gdzie masz za co, z czoła, W tyle nie powetujesz, bom tam cale goła. Cóż diabeł pierzy: gdy te formuję abrysy, Pocznie do zwady dawać okazją łysy. Siła o mnie, a wszytko niecnotliwie, kłama. Czegóż czekać, gdy wzywa rzecz do siebie sama?
Więc czapką opatrzywszy naprędce czuprynę, W brodę mu się, co mogę najrzeźwiej, zawinę.
dzieci. Młody, zdrowy z twardą się może potrzeć szyną, Starego dziadka trzeba grzać i pod pierzyną. 322 (N). OKAZJA
Siedział podle mnie łysy szlachcic jeden z brodą. Taką, rzekę, malują okazyją modą, Jakby mówiła: bierz mię, gdzie masz za co, z czoła, W tyle nie powetujesz, bom tam cale goła. Cóż diaboł pierzy: gdy te formuję abrysy, Pocznie do zwady dawać okazyją łysy. Siła o mnie, a wszytko niecnotliwie, kłama. Czegóż czekać, gdy wzywa rzecz do siebie sama?
Więc czapką opatrzywszy naprędce czuprynę, W brodę mu się, co mogę najrzeźwiej, zawinę.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 137
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
poprawy duszy być w kłopocie, Wczas z błędu wraca nogi obłąkane. Któż lepiej nad cię, cnotliwy marszałku, Kto lepiej nad cię z czasem się rachował? Kiedyś go cale ostatek zachował Sobie, bądź pewien, że i w tym kawałku (Tylko proś tego, który jest bogaty W czas i w litości) powetujesz straty. Erato.
Choć urzędniku pierwszy Wilkomierza, Jako żyw ze mną nie miałeś przymierza I owszem zawsze wstępowałeś w szranki, Zawsześ się wadził, kiedyś me kochanki Cne pisorymy, własne dzieci moje, Którzy pijają poświęcone zdroje, Nie miał za ludzi, lecz za owe bogi Leśne, co tylko same
poprawy duszy być w kłopocie, Wczas z błędu wraca nogi obłąkane. Ktoż lepiej nad cię, cnotliwy marszałku, Kto lepiej nad cię z czasem się rachował? Kiedyś go cale ostatek zachował Sobie, bądź pewien, że i w tym kawałku (Tylko proś tego, ktory jest bogaty W czas i w litości) powetujesz straty. Erato.
Choć urzędniku pierwszy Wilkomierza, Jako żyw ze mną nie miałeś przymierza I owszem zawsze wstępowałeś w szranki, Zawsześ się wadził, kiedyś me kochanki Cne pisorymy, własne dzieci moje, Ktorzy pijają poświęcone zdroje, Nie miał za ludzi, lecz za owe bogi Leśne, co tylko same
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 467
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
ludzi wiela. Pytam, dokąd się tak ludno wyprawił? „Na sejmik — prawi — bym się lepiej stawił, Sąmsiadów tamże z sobą zaprosiłem, Bo sejmik zerwać w głowie ułożyłem.” „A to co? — rzekę — to chcesz sejmik psować?” „Tak jest — odpowie — muszę powetować Honoru swego, że mię nie obrano Dystrybutorem, choć dobrze wiedziano, Żem tego godzien; więc ja też pozwolić Na nic nie mogę, nie dam się zniewolić.” Więc gdy tak żwawo stawał przy honorze, Pojachał spieszno w zawziętym uporze.
Pojadę dalej, aż się dwaj rąbają. Pytam przytomnych, co do
ludzi wiela. Pytam, dokąd się tak ludno wyprawił? „Na sejmik — prawi — bym się lepiej stawił, Sąmsiadów tamże z sobą zaprosiłem, Bo sejmik zerwać w głowie ułożyłem.” „A to co? — rzekę — to chcesz sejmik psować?” „Tak jest — odpowie — muszę powetować Honoru swego, że mię nie obrano Dystrybutorem, choć dobrze wiedziano, Żem tego godzien; więc ja też pozwolić Na nic nie mogę, nie dam się zniewolić.” Więc gdy tak żwawo stawał przy honorze, Pojachał spieszno w zawziętym uporze.
Pojadę dalej, aż się dwaj rąbają. Pytam przytomnych, co do
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 477
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
mnie; Wiem dawno, jaką ja miałem umrzeć chorobą, Nic mię już nowego nie potka od ciebie, Bom miał, jakom się poznał z tobą, Zaraz myślić o pogrzebie. PIEŚŃ
Niech będzie kto jak chce ranny, Niech kocha i szaleje, Zarazem ozdrowieje I wyjdzie czysty jak z wanny, I powetuje swego, Tylko niech się puści tej panny, Co niewdzięczna służb jego.
Na frymarku nie utraci, Bo ta płeć równo płaci; Owszem, zyszcze w tych siewkach, Bo wyszedszy z opętania, Może po woli w dziewkach Do serca i upodobania Przebierać jako w śliwkach.
Płodny to jest rodzaj, płodny, Z tyleż
mnie; Wiem dawno, jaką ja miałem umrzeć chorobą, Nic mię już nowego nie potka od ciebie, Bom miał, jakom się poznał z tobą, Zaraz myślić o pogrzebie. PIEŚŃ
Niech będzie kto jak chce ranny, Niech kocha i szaleje, Zarazem ozdrowieje I wyjdzie czysty jak z wanny, I powetuje swego, Tylko niech się puści tej panny, Co niewdzięczna służb jego.
Na frymarku nie utraci, Bo ta płeć równo płaci; Owszem, zyszcze w tych siéwkach, Bo wyszedszy z opętania, Może po woli w dziewkach Do serca i upodobania Przebierać jako w śliwkach.
Płodny to jest rodzaj, płodny, Z tyleż
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 291
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Mojżesz, dobre uczynki jak Aaron, niechże się z-sobą bracią. 3. PRZYTACZAM jeszcze jedno Pismo Święte, dowodząc że wiara ma być z-vczynkami. 4. CHODŹI STARUSZEK JEDEN SNAĆ po podwórzu, albo też z-Altanki wygląda, doglądając swego gospodarstwa, bo mu się już była skurczyła substancja, chciał tego powetować, co musiał dać przez dział młodszemu Synowi. Widzi z-daleka, że się coś rusza, postrzeże dalej, widzi że człowiek, czeka, ktoli to idzie! myśli snać, czy to jedno nie list od mego Syna, albo też podobno i pozew, że chce więcej jeszcze zarwać, boć on woli być bogatym
Moyzesz, dobre vczynki iák Aáron, niechże się z-sobą bráćią. 3. PRZYTACZAM ieszcze iedno Pismo Swięte, dowodząc że wiárá ma bydz z-vczynkámi. 4. CHODŹI STARUSZEK IEDEN SNAĆ po podworzu, álbo też z-Altánki wygląda, doglądáiąc swego gospodárstwá, bo mu się iuż byłá zkurczyłá substáncyia, chćiał tego powetowáć, co muśiał dáć przez dźiał młodszemu Synowi. Widźi z-dáleká, że się coś rusza, postrzeże dáley, widźi że człowiek, czeka, ktoli to idźie! myśli snać, czy to iedno nie list od mego Syná, álbo też podobno i pozew, że chce więcey ieszcze zárwáć, boć on woli bydź bogátym
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 47
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Nie tarcze srebrne i Argiraspidów Nie halabarty Tullowe, Nie potętne pharo Neronowe, Lecz serca nasze będą murem tęgim, Gdzie je nie ciasnym uciśniesz popręgiem, Nie niewolniczą srogością, Ale ujmiesz ojcowską miłością. Rozbierzesz dobrze i uważysz sobie, Coś nam powinien, co my wzajem tobie? Naprawisz, co wyszło z kluby, Powetujesz (co zginęło) zguby. O! jakoż uszu tu Radamantowych, Jako i oczu potrzeba Argowych, Żebyś w państwie tem szerokiem, Słyszał wszystko i przenikał wżrokiem? W cieniu pobdani bluszczowym zasiędą, I spać bezpiecznie w nadzieje twe będą. Ty jako orzeł z wysoka, Sam czuć będziesz, ani zmruszysz oka.
Nie tarcze srebrne i Argiraspidów Nie halabarty Tullowe, Nie potętne pharo Neronowe, Lecz serca nasze będą murem tęgim, Gdzie je nie ciasnym uciśniesz popręgiem, Nie niewolniczą srogością, Ale ujmiesz ojcowską miłością. Rozbierzesz dobrze i uważysz sobie, Coś nam powinien, co my wzajem tobie? Naprawisz, co wyszło z kluby, Powetujesz (co zginęło) zguby. O! jakoż uszu tu Radamantowych, Jako i oczu potrzeba Argowych, Żebyś w państwie tem szerokiem, Słyszał wszystko i przenikał wżrokiem? W cieniu pobdani bluszczowym zasiędą, I spać bezpiecznie w nadzieje twe będą. Ty jako orzeł z wysoka, Sam czuć będziesz, ani zmruszysz oka.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 92
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
cerę starożytną wrócić, A wprzód kozacką swawolą ukrócić; Toż stąd na Moskwę, i gdzie świat na dwoje Tanais dzieli, podnieść rękę twoję. Jednak pamiętaj, kiedy te przebędziesz Zawady wszystkie, co winien nam będziesz, Co prawom wolnym, co kościołom świętym, Rządom, zwyczajom, od przodków swych wziętym! Pamiętaj przeszłej powetować zguby, I to co wyszło do swej przywieść kluby: Stamtąd zostałe i pomorskie kąty, Stąd przywróciwszy nasze nam Inflanty, Bowiem to wszystko mając w ręku swoich Uczynić możesz, czem królestw oboich Zwiążesz granice, że nierozerwaną Sklejone ligą wiecznie już zostaną. Nie straż królewska, ni ognie farowe, Ani puklerze Argiraspidowe, Tak
cerę starożytną wrócić, A wprzód kozacką swawolą ukrócić; Toż ztąd na Moskwę, i gdzie świat na dwoje Tanais dzieli, podnieść rękę twoję. Jednak pamiętaj, kiedy te przebędziesz Zawady wszystkie, co winien nam będziesz, Co prawom wolnym, co kościołom świętym, Rządom, zwyczajom, od przodków swych wziętym! Pamiętaj przeszłej powetować zguby, I to co wyszło do swej przywieść kluby: Ztamtąd zostałe i pomorskie kąty, Ztąd przywróciwszy nasze nam Inflanty, Bowiem to wszystko mając w ręku swoich Uczynić możesz, czem królestw oboich Zwiążesz granice, że nierozerwaną Sklejone ligą wiecznie już zostaną. Nie straż królewska, ni ognie farowe, Ani puklerze Argiraspidowe, Tak
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 148
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
jest S^o^ erygowane/ pieniądz znalazł i temuż Paraecclesiarchowi oddał. Potym tymże prześcieradłem skurczoną pocirając nogę/ i tej uleczenie u grobu S^o^ znalazł/ zdrów został/ i wstawszy poszedł; i wypełniło się nad nim co napisano: W ten czas skoczy chromy jako jeleń. Za to dobrodziejstwo niebiskimi uleczony farmacami/ robotą długąMonastyrowi powetował; potym w pokoju odszedł do domu swego. Zmarł Liwery 1637. R: dnia 12 Marca w Niedziele godziny 15. Cuda i Paraeneses. PARAENESIS. Jako pożyteczna od miejsc świętych peregrinatia.
DObry pożytek Świętobliwego pielgrzymowania do mejysc SS. Kijowskich/ wzroku przywrócenie/ który osobliwym nam jest wodzem (jako mówi Plato) do
iest S^o^ erigowáne/ pieniądz ználazł y temuż Páráecclesiárchowi oddał. Potym tymże prześćirádłem zkurczoną poćiráiąc nogę/ y tey vleczenie v grobu S^o^ ználazł/ zdrow został/ y wstawszy poszedł; y wypełniło się nád nim co nápisano: W ten czás skoczy chromy iáko ieleń. Zá to dobrodźieystwo niebiskimi vleczony phármácámi/ robotą długąMonástyrowi powetował; potym w pokoiu odszedł do domu swego. Zmarł Liweri 1637. R: dnia 12 Marca w Niedziele godziny 15. Cudá y Paraeneses. PARAENESIS. Iáko pożyteczna od mieysc świętych peregrinátia.
DObry pożytek Swiętobliwego pielgrzymowánia do meiysc SS. Kiiowskich/ wzroku przywrocenie/ ktory osobliwym nam iest wodzem (iáko mowi Plato) do
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 107.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
mam w-Bogu nadzieję że WM. nie minie/ jeśli hojnie z-Bogiem/ i Synowsko sobie z Ojczyzną postąpicie. Mówi do każdego teraz Ojczyzna/ co dobry Ojciec posłusznemu niegdy synowi rzekł: Fili omnia mea tua sunt. Synu wszytko moje twoje. Gdy zatrzymujemy całość Ojczyzny miłej/ wszytkich szkód i strat naszych powetować możemy; gdy zaś florentem tak szczęśliwą niegdy utraciemy Ojczyznę/ a gdzież taką drugą znajdziemy. Vltimum tedy exprimendo sanguinem, jako to novissimè Komisja ogłosiła/ więcej nad ośm Milionów dać Wojsku Rp. nie może. Więcej obiecować jest to zawodzić Wojsko/ jest perimere et jugulare Remp, i tych Milionów nie będzie/ jeśli
mam w-Bogu nádźieię że WM. nie minie/ ieśli hoynie z-Bogiem/ i Synowsko sobie z Oyczyzną postąpićie. Mowi do káżdego teraz Oyczyzná/ co dobry Oyćiec posłusznemu niegdy synowi rzekł: Fili omnia mea tua sunt. Synu wszytko moie twoie. Gdy zátrzymuiemy cáłość Oyczyzny miłey/ wszytkich szkod i strat naszych powetowáć możemy; gdy záś florentem tak szczęśliwą niegdy utráćiemy Oyczyznę/ á gdźież taką drugą znaydźiemy. Vltimum tedy exprimendo sanguinem, iako to novissimè Komisya ogłośiłá/ więcey nad ośm Milionow dáć Woysku Rp. nie może. Więcey obiecowáć iest to zawodźić Woysko/ iest perimere et jugulare Remp, i tych Milionow nie będźie/ ieśli
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 33
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676