; Lecz którą mi sroższą śmierć dać zwierzowie mają, Nad cię, o zwierzu sroższy wszytkich, co się tają W tych jamach! Te przestaną na tem, gdy raz zginę, A ty mi tysiąc śmierci zadawasz w godzinę!
XXX.
Daj to, że jaki żeglarz trafi się z przygody, Co mię wziąwszy, powiezie przez głębokie wody I że szarpania ujdę od zwierzów gniewliwych I śmierci inszych różnych sposobów straszliwych: Gdzież mię, czy w Olandiej wysadzi, gdzie moje Wszytkie porty i zamki przyszły w ręce twoje? Czyli do miasta, gdziem się, nędzna, urodziła, Kiedym i to przez zdradę twoję utraciła?
XXXI
; Lecz którą mi sroższą śmierć dać źwierzowie mają, Nad cię, o źwierzu sroższy wszytkich, co się tają W tych jamach! Te przestaną na tem, gdy raz zginę, A ty mi tysiąc śmierci zadawasz w godzinę!
XXX.
Daj to, że jaki żeglarz trafi się z przygody, Co mię wziąwszy, powiezie przez głębokie wody I że szarpania ujdę od źwierzów gniewliwych I śmierci inszych różnych sposobów straszliwych: Gdzież mię, czy w Olandyej wysadzi, gdzie moje Wszytkie porty i zamki przyszły w ręce twoje? Czyli do miasta, gdziem się, nędzna, urodziła, Kiedym i to przez zdradę twoję utraciła?
XXXI
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 204
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nie pierwej krajów tych dojechał, Niżli tam król irlandzki z armatą przyjechał, Aby to snadny skutek wzięło, co odkrycie Przez kilka kart odemnie potem usłyszycie. Będąc już nad Ebudą, rzecze grabia śmiały Do szypra: „Ty tu zostań, a mnie ten bat mały Spuść z okrętu, na którem ja się sam powiozę I na onę się skałę, co widzisz, przewiozę.
XXXI.
Ale chcę, żebyś mi dał co namiąższą linę I co nawiętszą kotew; wszak potem przyczynę Będziesz wiedział ode mnie, na co tego trzeba, Jeśli dojdzie między mną a orką potrzeba”. Tak każe z sobą zepchnąć z okrętu bat mały;
nie pierwej krajów tych dojechał, Niżli tam król irlandzki z armatą przyjechał, Aby to snadny skutek wzięło, co odkrycie Przez kilka kart odemnie potem usłyszycie. Będąc już nad Ebudą, rzecze grabia śmiały Do szypra: „Ty tu zostań, a mnie ten bat mały Spuść z okrętu, na którem ja się sam powiozę I na onę się skałę, co widzisz, przewiozę.
XXXI.
Ale chcę, żebyś mi dał co namiąższą linę I co nawiętszą kotew; wszak potem przyczynę Będziesz wiedział ode mnie, na co tego trzeba, Jeśli dojdzie między mną a orką potrzeba”. Tak każe z sobą zepchnąć z okrętu bat mały;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 234
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
potem zsiadłszy z konia, harapnikiem go uderzył, tedy dopiero do Parowińskiego strzelił. Padł Parowiński, a ci dwaj, Łyszczyński i Bieniecki, rzucili się na mego brata, odebrali mu fuzyjkę i samego wzięli. Wtem drugi brat mój, pułkownik teraźniejszy, przypadł, odbił brata mego. Ci pojechali do Rasnej, a Parowińskiego powieziono do Wyhanowa do Grabowskiego, sędziego ziemskiego, który we trzy dni zmarłego Parowińskiego ciało w Brześciu prezentował i manifesta pozanosił na mnie, który o niczym nie wiedziałem — będąc w Nowogródku na funkcji — de complicitate, na rodziców moich, także o niczym nie wiedzących, o subordynacją, że co niby jemu samemu było nagotowano
potem zsiadłszy z konia, harapnikiem go uderzył, tedy dopiero do Parowińskiego strzelił. Padł Parowiński, a ci dwaj, Łyszczyński i Bieniecki, rzucili się na mego brata, odebrali mu fuzyjkę i samego wzięli. Wtem drugi brat mój, pułkownik teraźniejszy, przypadł, odbił brata mego. Ci pojechali do Rasnej, a Parowińskiego powieziono do Wyhanowa do Grabowskiego, sędziego ziemskiego, który we trzy dni zmarłego Parowińskiego ciało w Brześciu prezentował i manifesta pozanosił na mnie, który o niczym nie wiedziałem — będąc w Nowogródku na funkcji — de complicitate, na rodziców moich, także o niczym nie wiedzących, o subordynacją, że co niby jemu samemu było nagotowano
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 270
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
więżą do Transultu i przy niej Inflanty, Kurlandią, by nie był król szwedzki uparty, A spokojnym to sobie chciał odebrać torem, Że tak Prusak z Flemingiem czułym jest faktorem, Bo też tego nadgroda za prace nie mija, Elbląg weźmie ze wszytkim i przy tym Warmia W ręce jego powinna potem być oddana. Takie powiózł towary pan Fleming od pana, Ale Szwed przy swym mściwym stojąc animuszu Nie chce takich obietnic przyjmować do uszu. Bardziej w nim sławy chciwość, orężnego męstwa Trapi serce junackie niż obszerne księstwa. Gardzi takim towarem, szczęście chce mieć bojem, Niźli gnuśnym, zdradliwym mazać się pokojem. A tak na los to rzuca,
więżą do Transultu i przy niej Inflanty, Kurlandyją, by nie był król szwedzki uparty, A spokojnym to sobie chciał odebrać torem, Że tak Prusak z Flemmingiem czułym jest faktorem, Bo też tego nadgroda za prace nie mija, Elbląg weźmie ze wszytkim i przy tym Warmija W ręce jego powinna potem być oddana. Takie powiózł towary pan Flemming od pana, Ale Szwed przy swym mściwym stojąc animuszu Nie chce takich obietnic przyjmować do uszu. Bardziej w nim sławy chciwość, orężnego męstwa Trapi serce junackie niż obszerne księstwa. Gardzi takim towarem, szczęście chce mieć bojem, Niźli gnuśnym, zdradliwym mazać się pokojem. A tak na los to rzuca,
Skrót tekstu: JarBerRzecz
Strona: 181
Tytuł:
Jarmark berliński prawdziwy opisany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
w którymby dla dzieci Wygodne gniazdo słała; tu się nie ostoi Od wiatrów, stąd się wężów, a stąd ludzi boi. Skoro jednak upatrzy, obleciawszy wiele: Od tąd się go nie puszcza; i w nim sobie ściele. Tu zaś radzi Bogini, samali w swym łonie: Czyli na wielkim Syna powiezie Trionie? Czyli Tęczę co w morzu końce swoich kryje? Czyli lotnych do tego Zefirów zażyje? Zaczym z nurtów głębokich parzyste Delfiny Wywabiwszy: wraz sprzęże, które za jedyny Dar, w Atlantyckim morzu od Matki swej miała Wychowane; a żadnym takowej nie dała Urody, i w pływaniu Natura żartkości: I wrodzonej
w ktorymby dla dźieći Wygodne gniazdo słáłá; tu się nie ostoi Od wiátrow, ztąd sie wężow, á ztąd ludźi boi. Skoro iednák upátrzy, oblećiawszy wiele: Od tąd się go nie puszcza; y w nim sobie śćiele. Tu záś rádźi Bogini, samáli w swym łonie: Czyli ná wielkim Syná powieźie Tryonie? Czyli Tęczę co w morzu końce swoich kryie? Czyli lotnych do tego Zefirow záżyie? Záczym z nurtow głębokich parzyste Delfiny Wywabiwszy: wraz sprzęże, ktore zá iedyny Dar, w Atlantyckim morzu od Mátki swey miáłá Wychowáne; á żadnym tákowey nie dáłá Vrody, y w pływániu Náturá żartkośći: Y wrodzoney
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 116
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
gorącym i mnie przykrym. Kąty brzydkie, szpetne wszystkie, Ciemność z smrodem tam obiciem. W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O, nieszczęsna duszo moja, Wielce gorzka rozkosz twoja I ja z tobą tam być muszę, W tym piekle nędze zakuszę. Biada dziś mnie, czart sam weźmie, On powiezie, on poniesie. W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O, bolesna duszo moja, Potrawa tam jaka twoja, Sromotę potrzeba jeść i pić, W ogniu leżąc zawsze tęsknić Już tam mieszkać przy złych czartach, Rzewno płakać, nic po żartach, W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
gorącym i mnie przykrym. Kąty brzydkie, szpetne wszystkie, Ciemność z smrodem tam obiciem. W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O, nieszczęsna duszo moja, Wielce gorzka rozkosz twoja I ja z tobą tam być muszę, W tym piekle nędze zakuszę. Biada dziś mnie, czart sam weźmie, On powiezie, on poniesie. W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O, bolesna duszo moja, Potrawa tam jaka twoja, Sromotę potrzeba jeść i pić, W ogniu leżąc zawsze tęsknić Już tam mieszkać przy złych czartach, Rzewno płakać, nic po żartach, W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
Skrót tekstu: KolBar_II
Strona: 673
Tytuł:
Kolędy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1721
Data wydania (nie wcześniej niż):
1721
Data wydania (nie później niż):
1721
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nie stanęli prowianty. W nocy interlocutorium było senatus consilium sine arbitris secretum, na którym conclusum iść do Romana. Wołochów dwóch czatowi przyprowadzili z Romana, którzy zgadzali się, że hospodar z sołtanem poniżej Cecory stoi, Tatarów bardzo mało, bo się rozbiegło ku domowi; przydał i to jeden, że ich 40 wozów trupa powieziono do Budziaków, którzy od postrzału pomarli.
Kopia uniwersału j.k.m. do hospodara i obywatelów ziemi mołdawskiej z obozu spod Krasnego Targu dziś ekspediowanego:
Wszem wobec etc., osobliwie jednak j. wielmożnym, urodzonym, szla-
chętnym, sławetnym, uczciwym, hospodarowi, kajmakanom, bojarom wielkim i mniejszym, starostom
nie stanęli prowianty. W nocy interlocutorium było senatus consilium sine arbitris secretum, na którym conclusum iść do Romana. Wołochów dwóch czatowi przyprowadzili z Romana, którzy zgadzali się, że hospodar z sołtanem poniżej Cecory stoi, Tatarów bardzo mało, bo się rozbiegło ku domowi; przydał i to jeden, że ich 40 wozów trupa powieziono do Budziaków, którzy od postrzału pomarli.
Kopia uniwersału j.k.m. do hospodara i obywatelów ziemi mołdawskiej z obozu spod Krasnego Targu dziś ekspediowanego:
Wszem wobec etc., osobliwie jednak j. wielmożnym, urodzonym, szla-
chętnym, sławetnym, uczciwym, hospodarowi, kajmakanom, bojarom wielkim i mniejszym, starostom
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 14
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
jej we Lwowie lichem się para, aby i ona tego się tu była nie domyśliła, mając do siebie konkurentów podobnych.
Imp. starosta wiski dziś rano o piątej umarł, chorując przez niedziel kilka na duszności piersi przy codziennej gorączce, z wielkim żalem pańskim; imp. referendarza uczynił egzekutorem testamentu swego, ciało kazał swoje powieźć do ojczyzny, do ziemi łomżyńskiej, które powiezie Bogatko odźwierny.
Król im. po obiedzie jeździł w pole na przejażdżkę, wesoło powrócił. Dziś przy stole z królewny im. król im. żartował mówiąc do niej „murza tu od chana przyjachał przypatrywać się twej osobie, żeby się chana podobała”. Na co się
jej we Lwowie lichem się para, aby i ona tego się tu była nie domyśliła, mając do siebie konkurentów podobnych.
Jmp. starosta wiski dziś rano o piątej umarł, chorując przez niedziel kilka na duszności piersi przy codziennej gorączce, z wielkim żalem pańskim; jmp. referendarza uczynił egzekutorem testamentu swego, ciało kazał swoje powieźć do ojczyzny, do ziemi łomżyńskiej, które powiezie Bogatko odźwierny.
Król jm. po obiedzie jeździł w pole na przejażdżkę, wesoło powrócił. Dziś przy stole z królewnej jm. król jm. żartował mówiąc do niej „murza tu od chana przyjachał przypatrywać się twej osobie, żeby się chana podobała”. Na co się
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 106
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
ona tego się tu była nie domyśliła, mając do siebie konkurentów podobnych.
Imp. starosta wiski dziś rano o piątej umarł, chorując przez niedziel kilka na duszności piersi przy codziennej gorączce, z wielkim żalem pańskim; imp. referendarza uczynił egzekutorem testamentu swego, ciało kazał swoje powieźć do ojczyzny, do ziemi łomżyńskiej, które powiezie Bogatko odźwierny.
Król im. po obiedzie jeździł w pole na przejażdżkę, wesoło powrócił. Dziś przy stole z królewny im. król im. żartował mówiąc do niej „murza tu od chana przyjachał przypatrywać się twej osobie, żeby się chana podobała”. Na co się gdy roześmiała, odpowiedział: „pewnie by wolał
ona tego się tu była nie domyśliła, mając do siebie konkurentów podobnych.
Jmp. starosta wiski dziś rano o piątej umarł, chorując przez niedziel kilka na duszności piersi przy codziennej gorączce, z wielkim żalem pańskim; jmp. referendarza uczynił egzekutorem testamentu swego, ciało kazał swoje powieźć do ojczyzny, do ziemi łomżyńskiej, które powiezie Bogatko odźwierny.
Król jm. po obiedzie jeździł w pole na przejażdżkę, wesoło powrócił. Dziś przy stole z królewnej jm. król jm. żartował mówiąc do niej „murza tu od chana przyjachał przypatrywać się twej osobie, żeby się chana podobała”. Na co się gdy roześmiała, odpowiedział: „pewnie by wolał
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 106
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
białą lamą obitą nieśli kawalerowie. Subsequebantur ichmpp. senatorowie, urzędnicy, ichmpp. francuski i bawarski posłowie, damy górne z imp. wojewodziną kijowską, wszyscy ze świcami. Nazbierało się przy tym różnych ludzi do asystencyjej tego ciała. Tam czekać będzie dalszej woli ks. im. kardynała, które rozumiem, że do Przemyśla powiozą, bo tam ichmpp. Korniaktowie grób swój mają z fundacyją u oo. dominikanów. Die 12
Król im. trochę się w nocy źle miał, ale po staremu dobrze spał i wesół dziś był, cały dzień od poranku lepiej się daleko miał niż wczora, jadł smaczno obiad z królową im. Im. ks.
białą lamą obitą nieśli kawalerowie. Subsequebantur ichmpp. senatorowie, urzędnicy, ichmpp. francuski i bawarski posłowie, damy górne z jmp. wojewodziną kijowską, wszyscy ze świcami. Nazbierało się przy tym różnych ludzi do asystencyjej tego ciała. Tam czekać będzie dalszej woli ks. jm. kardynała, które rozumiem, że do Przemyśla powiozą, bo tam ichmpp. Korniaktowie grób swój mają z fundacyją u oo. dominikanów. Die 12
Król jm. trochę się w nocy źle miał, ale po staremu dobrze spał i wesół dziś był, cały dzień od poranku lepiej się daleko miał niż wczora, jadł smaczno obiad z królową jm. Jm. ks.
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 125
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958