oknem nie wyleci? A ja bym zaś złą żonę wolał wygnać z gmachu, Wolałbym dziurę gontem załatać na dachu, Niżeli się sam włóczyć, i co się tknie głodu: Nie masz doma, nikędy nie będzie dochodu. Wolno wierzyć, wolno nie: jakie takie śmieci, Najlepsze, kiedy swoje, powiedam waszeci. 315 (N). MARSOWE DZIEŁA DOMICJANA CESARZA
Domicjan, i cesarz, i tyran surowy, Najucieszniejsze w Rzymie z muchami miał łowy. Zleciwszy hetmanowi wojnę na wschód słońca, Niepośledni w zamknionym pokoju był gońca. Gdzie tylko muchę zoczył, szkaradym impetem Na wylot ją do ściany przybijał sztyletem. Sług i przyjaciół
oknem nie wyleci? A ja bym zaś złą żonę wolał wygnać z gmachu, Wolałbym dziurę gontem załatać na dachu, Niżeli się sam włóczyć, i co się tknie głodu: Nie masz doma, nikędy nie będzie dochodu. Wolno wierzyć, wolno nie: jakie takie śmieci, Najlepsze, kiedy swoje, powiedam waszeci. 315 (N). MARSOWE DZIEŁA DOMICJANA CESARZA
Domicyjan, i cesarz, i tyran surowy, Najucieszniejsze w Rzymie z muchami miał łowy. Zleciwszy hetmanowi wojnę na wschód słońca, Niepośledni w zamknionym pokoju był gońca. Gdzie tylko muchę zoczył, szkaradym impetem Na wylot ją do ściany przybijał sztyletem. Sług i przyjaciół
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 135
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
upór jego pohamowan być nie mógł, tedy go pro hoste patriae deklarować. Do samego aktu króla wielkiego rozmysłu potrzeba i toż mówię, co i pierwej, abyśmy się u inszych narodów uczyli i w tak trudnych sprawach przykładów ich naśladowali. A krótkiemi słowy (aż da Pan Bóg za drugiem rozmysłem) swe zdanie tak powiedam, abyśmy się zgodziwszy na kondycje i dobre i użyteczne Rzpltej, całość w ojczyźnie naszej postanowili. Przyczyny tego te są: Pan Bóg przykład i naukę podać raczył, bo gdy lud izraelski króla mieć chciał, mogąc go tam Pan Bóg sam palcem ukazać, jednak nie chcąc onym elekcji wolnej wydzierać i nierządu dopuszczać,
upór jego pohamowan być nie mógł, tedy go pro hoste patriae deklarować. Do samego aktu króla wielkiego rozmysłu potrzeba i toż mówię, co i pierwej, abyśmy się u inszych narodów uczyli i w tak trudnych sprawach przykładów ich naśladowali. A krótkiemi słowy (aż da Pan Bóg za drugiem rozmysłem) swe zdanie tak powiedam, abyśmy się zgodziwszy na kondycye i dobre i użyteczne Rzpltej, całość w ojczyźnie naszej postanowili. Przyczyny tego te są: Pan Bóg przykład i naukę podać raczył, bo gdy lud izraelski króla mieć chciał, mogąc go tam Pan Bóg sam palcem ukazać, jednak nie chcąc onym elekcyej wolnej wydzierać i nierządu dopuszczać,
Skrót tekstu: RokJak_Cz_III
Strona: 287
Tytuł:
Rokosz jaki ma być i co na nim stanowić.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
słuchaja co mogą, i co umieją, w relacyj na Sejmie mówią co chcą, i tak na kwit zgoda zgoda, a Polsce szkoda szkoda. Owoż ja pytam się, czy nie lepiejby, aby się nie przed Depu- tatami, ale przed całą izbą Senatorską i Poselską, in praesentiaMajestatu rachował, i powiedam teraz że nie- DZIEWIĄTA Kwestia
1mo Bo gdy przed Deputatami rachować się będzie, jakby się też przed całą Izbą rachował, kiedy ci Deputaci wysłuchawszy go po woli rachunku, też wszystkie publicznie całej Izbie referunt. Jakoby tedy on sam Podskarbi się rachował, kiedy oni to pro informatione powiedzą, co on przed niemi rachując się powiedział
słuchaia co mogą, y co umieią, w relacyi ná Seymie mowią co chcą, y ták ná kwit zgodá zgodá, á Polszcze szkodá szkodá. Owoż ia pytam się, czy nie lepieyby, áby się nie przed Depu- tatámi, ále przed całą izbą Senatorską y Poselską, in praesentiaMajestatu ráchował, y powiedam teraz że nie- DZIEWIĄTA KWESTYA
1mó Bo gdy przed Deputatami ráchować się będźie, iákby się też przed całą Izbą ráchował, kiedy ći Deputaći wysłuchawszy go po woli rachunku, też wszystkie publicznie cáłey Izbie referunt. Jákoby tedy on sam Podskarbi się ráchował, kiedy oni to pro informatione powiedzą, co on przed niemi ráchuiąc się powiedźiał
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 152
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
gdzie każdy zdrowia ratuje. I ja go też chcę ratować, na dalszy czas konserwować. Więc już doktora sprowadzę, koło zdrowia się naradzę; I zaczynam kuracyją, mając też tego racją. Lekarstw zażywam. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Leć stary coraz posyła, czemum u niego nie była, Chcąc tego wiedzieć racją. Ja powiedam okazją, Ale on nie wierzy temu; doktorowi być samemu Każe, by przyszedł do niego, relacyją czynił tego. Doktora sprowadził.
Od którego się dowiedział, gdy słabość moję powiedział; Zaczym mię sam wizytuje, - afekt przez to pokazuje. To czasu niemało wzięło, nim się co inszego wszczęło; Bo wtenczas też
gdzie każdy zdrowia ratuje. I ja go też chcę ratować, na dalszy czas konserwować. Więc już doktora sprowadzę, koło zdrowia się naradzę; I zaczynam kuracyją, mając też tego racyją. Lekarstw zażywam. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Leć stary coraz posyła, czemum u niego nie była, Chcąc tego wiedzieć racyją. Ja powiedam okazyją, Ale on nie wierzy temu; doktorowi być samemu Każe, by przyszedł do niego, relacyją czynił tego. Doktora sprowadził.
Od którego się dowiedział, gdy słabość moję powiedział; Zaczym mię sam wizytuje, - afekt przez to pokazuje. To czasu niemało wzięło, nim się co inszego wszczęło; Bo wtenczas też
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 58
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
kwitowała.
Leć owa postrzegła tego, zwłaszcza, gdy do zdrowia złego Melancholia wprawiła, że gorączki nabawiła. Więc tak ze mnie zrozumiewa, okazji wypytywa, Prosząc, bym się jej zwierzyła, co mam w sercu, wyjawiła. W drodze rozchorowałam się. Pyta się macocha.
Dłużej już taić nie mogę; powiedam, jaką mam trwogę Dla tego, co udawali i za pewne powiadali, Że ten, com mu słowo dała i przyjaźń deklarowała, Pełen jest wielkiej płochości, w postępkach niestateczności. Zwierzam się jej.
Leć więcej z cery czytała, ostatka się domyślała. Bo też te awizy miała, czemu wiary nie dawała.
kwitowała.
Leć owa postrzegła tego, zwłaszcza, gdy do zdrowia złego Melankolija wprawiła, że gorączki nabawiła. Więc tak ze mnie zrozumiewa, okazyjej wypytywa, Prosząc, bym się jej zwierzyła, co mam w sercu, wyjawiła. W drodze rozchorowałam się. Pyta się macocha.
Dłużej już taić nie mogę; powiedam, jaką mam trwogę Dla tego, co udawali i za pewne powiadali, Że ten, com mu słowo dała i przyjaźń deklarowała, Pełen jest wielkiej płochości, w postępkach niestateczności. Zwierzam się jej.
Leć więcej z cery czytała, ostatka się domyślała. Bo też te awizy miała, czemu wiary nie dawała.
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 89
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Rysują? mogliby się o to ująć Szwedzi; Jeszcze za to każdego osądzą złodziejem! Za osobnym Apeles króla przywilejem Aleksandra malował, książę swego cechu; Inszym wara pod winą śmiertelnego grzechu. 86. POCIECHA W CHOROBIE
Zachorzałem. Przyjechał do mnie w nawiedziny Przyjaciel; pyta mojej choroby przyczyny. „Boki bolą — powiedam — a gorączka piecze.” „Tak też właśnie chorował mój rodzony — rzecze. — Siła ważył na leki; był jak Waszeć stary; Nie mógł ci się wyleczyć i poszedł na mary.” „Prawieś ci mnie pocieszył i ulżył chorobie!” Porwał się; idź do biesa, cicho rzekę w sobie
Rysują? mogliby się o to ująć Szwedzi; Jeszcze za to każdego osądzą złodziejem! Za osobnym Apelles króla przywilejem Aleksandra malował, książę swego cechu; Inszym wara pod winą śmiertelnego grzechu. 86. POCIECHA W CHOROBIE
Zachorzałem. Przyjechał do mnie w nawiedziny Przyjaciel; pyta mojej choroby przyczyny. „Boki bolą — powiedam — a gorączka piecze.” „Tak też właśnie chorował mój rodzony — rzecze. — Siła ważył na leki; był jak Waszeć stary; Nie mógł ci się wyleczyć i poszedł na mary.” „Prawieś ci mnie pocieszył i ulżył chorobie!” Porwał się; idź do biesa, cicho rzekę w sobie
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 567
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Za wielką cześć poczytam swojej to fortuny; Lecz żebym nie był liczon między importuny, Nie zabawię.” Gospodarz na mą oracyją: „Proszę siedzieć.” Nic więcej. Aż ci cię zabiją! Pomyśliwszy, usiądę. Na wąpiu mi ckliwo; Aż chłopiec w guńce stawia na stół z kuflem piwo. Powiedam mu, jakie wiem nowiny, ów słucha; Aż mu na rękę siadła niecnotliwa mucha. Plaśnie ją drugą ręką, że na ziemię spadnie: „Awoż gość nieproszony!” Zedrwiałem szkaradnie. Patrz, diable: gdy się i mnie toż, co musze, stanie? Porwę się: „Bądźże Waszeć łaskaw
. Za wielką cześć poczytam swojej to fortuny; Lecz żebym nie był liczon między importuny, Nie zabawię.” Gospodarz na mą oracyją: „Proszę siedzieć.” Nic więcej. Aż ci cię zabiją! Pomyśliwszy, usiędę. Na wąpiu mi ckliwo; Aż chłopiec w guńce stawia na stół z kuflem piwo. Powiedam mu, jakie wiem nowiny, ów słucha; Aż mu na rękę siadła niecnotliwa mucha. Plaśnie ją drugą ręką, że na ziemię spadnie: „Awoż gość nieproszony!” Zedrwiałem szkaradnie. Patrz, diable: gdy się i mnie toż, co musze, stanie? Porwę się: „Bądźże Waszeć łaskaw
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 599
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
królu, ksiądz Maciejowski, iż i mądrością dobrze był usadził obyczaje i obyczajmi mądrość ozdobił. Urząd zasię, M. królu, ten pieczętarski, jeśli potrzebuje godnego, mądrego i biegłego człowieka, tedy daleko więcej nie chciwego. Nie wspominam, M. królu, jakie szkody Koronie urość mogą ze chciwego pieczętarza, lecz to powiedam, iż taki pieczętarz sługą dobrym W. K. M. i R. P. być nie może. Co bacząc ksiądz Maciejowski, chciwy bogactw nigdy nie był, chciwym był sławy W. K. M., sławy tej Korony, na co hojnie wydawał. A będąc od W. K. M.
królu, ksiądz Maciejowski, iż i mądrością dobrze był usadził obyczaje i obyczajmi mądrość ozdobił. Urząd zasię, M. królu, ten pieczętarski, jeśli potrzebuje godnego, mądrego i biegłego człowieka, tedy daleko więcej nie chciwego. Nie wspominam, M. królu, jakie szkody Koronie urość mogą ze chciwego pieczętarza, lecz to powiedam, iż taki pieczętarz sługą dobrym W. K. M. i R. P. być nie może. Co bacząc ksiądz Maciejowski, chciwy bogactw nigdy nie był, chciwym był sławy W. K. M., sławy tej Korony, na co hojnie wydawał. A będąc od W. K. M.
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 164
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
do lądą nie na morze że by się nie domyślili. A już się tez troszkę znaczył świt A wtym poczęli Zarmaty strzelac w tele nam Dopierom się domyślił że to już Jutrznia I mówię Ecce ibi Videtis quia ibi est Harruzęn ubi iaculantur. o Per Deum non Harruzęn sed Coppenhagen est Circa Obsidionem iaculantur ja jem powiedam że to unas jest zwyczaj strzelać podczas Jutrzniej Resurrectionis Domini, dopiero się reflektowali że właśnie tam jest Harruzen i już poznali owe tameczne lądy i port. Postrzegli się już w którym są miejscu. Dopieroż oddawszy się P. Bogu kiedy to poczniemy wszyscy robić az ziobro na ziobro zachodziło, już prosto ku owemu strzelaniu
do lądą nie na morze że by się nie domyslili. A iuż się tez troszkę znaczył swit A wtym poczęli Zarmaty strzelac w tele nąm Dopierom się domyslił że to iuż Iutrznia I mowię Ecce ibi Videtis quia ibi est Harruzęn ubi iaculantur. o Per Deum non Harruzęn sed Coppenhagen est Circa Obsidionem iaculantur ia iem powiedam że to unas iest zwyczay strzelać podczas Iutrzniey Resurrectionis Domini, dopiero się reflektowali że własnie tam iest Harruzęn y iuż poznali owe tameczne lądy y port. Postrzegli się iuż w ktorym są mieyscu. Dopieroz oddawszy się P. Bogu kiedy to pocznięmy wszyscy robić az ziobro na ziobro zachodziło, iuz prosto ku owemu strzelaniu
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 66v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
do Nieprzyjaciela wpadają na nas tak jako by zjeść wytrzymalismy bos my musieli, kiedy widziemy że nas gnietą w owe błota zewrzemy się z niemi potężnie. Rajtaria wydali ogień do nas gęsto nasi zaś rzatko kto strzelił, bośmy już powystrzelali na owę piechotę, a nabic znowu było Niepodobna bo czas nie pozwolił. I tak powiedam ze wokazyjej nabicie najpotrzebniejsze z którym idziesz do Nieprzyjaciela, ale nabijac kiedy to już zetrą się wojska rzatko się to trafi szabla grunt, Tak tylko tedy szablami ten tego ten tez tego w Bożą godzinę Bo i owym juzesmy tez przygrzewali mocno żeby nie nabijali strzelby. A postaremu rzeczy już nam nie tak twardo szły choć
do Nieprzyiaciela wpadaią na nas tak iako by zieść wytrzymalismy bos my musieli, kiedy widzięmy że nas gnietą w owe błota zewrzęmy się z niemi potęznie. Raytaryia wydali ogięn do nas gęsto nasi zas rzatko kto strzelił, bosmy iuz powystrzelali na owę piechotę, a nabic znowu było Niepodobna bo czas nie pozwolił. I tak powiedam ze wokazyiey nabicie naypotrzebnieysze z ktorym idziesz do Nieprzyiaciela, ale nabiiac kiedy to iuz zetrą się woyska rzatko się to trafi szabla grunt, Tak tylko tedy szablami ten tego ten tez tego w Bozą godzinę Bo y owym iuzesmy tez przygrzewali mocno zeby nie nabiiali strzelby. A postaremu rzeczy iuz nam nie tak twardo szły choc
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 94v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688