pozbył/ z kobielą dzieciny. Rzecze: Ze mię/ tak mądrym niewiasta mieć chciała/ Która mię/ tąż kobielą/ przedtym oszukała. Opisz/ co za osoba? Uczynił tak: oni Szukając/ natrafili/ krom żadnej pogoni. Stawiona Baba/ sekret/ gdy wydać musiała; Ze to było Panieńskie dksiecię/ powiedziała. Patrzajcież/ jako płodna teraźniejsza Moda! Aleć nie dziw: wszak parą/ chodzą/ do ogroda Według Mody/ Kawaler/ jeden jedzie z Damą/ Cud wielki/ jeśli Dama/ wróci do dom/ samą. Niedotkliwe Panieńskie łóżka/ jak Ołtarze/ Wstydzą się; że dziś na nich siadają po parze
pozbył/ z kobielą dźiećiny. Rzecze: Ze mię/ ták mądrym niewiástá mieć chćiáłá/ Ktora mię/ tąż kobielą/ przedtym oszukáłá. Opisz/ co zá osobá? Vczynił ták: oni Szukáiąc/ nátráfili/ krom żádney pogoni. Stawioná Babá/ sekret/ gdy wydáć muśiáłá; Ze to było Pánieńskie dxiećię/ powiedźiáłá. Pátrzáyćież/ iáko płodna teráźnieysza Modá! Aleć nie dźiw: wszák parą/ chodzą/ do ogrodá Według Mody/ Káwáler/ ieden iedźie z Dámą/ Cud wielki/ iesli Dámá/ wroći do dom/ sámą. Niedotkliwe Pánieńskie łożká/ iák Ołtarze/ Wstydzą się; że dźiś ná nich śiadáią po parze
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
nie budźmy biedy.
Nie wchodząc dalej pódźmy od kościoła, Zajrzyjmy jeszcze do Krzywego Koła, Ale patrzaj no, zgiełk jakiś na rynku, Przekupka beszta dziewicę od szynku. „Coś ty jest? — mówi — Jam przekupka sobie, Jam sobie pani, a zaś zasię tobie.” Szynkarka wzajem rzeźwiej powiedziała I całować się przekupce kazała. Wtem wkrótce od słów i do rzeczy przyszło, Lecz w rym nie wchodzi, co tam na plac wyszło.
Postąpim dalej, aż rycerz z obuchem Kołpak puszysty zakrzywił nad uchem. „Ustąpmy — rzekę — temu panu z drogi. Widzisz, jak dźwiga Punkt Honoru srogi Na ramionach swych
nie budźmy biedy.
Nie wchodząc dalej pódźmy od kościoła, Zajrzyjmy jeszcze do Krzywego Koła, Ale patrzaj no, zgiełk jakiś na rynku, Przekupka beszta dziewicę od szynku. „Coś ty jest? — mówi — Jam przekupka sobie, Jam sobie pani, a zaś zasię tobie.” Szynkarka wzajem rzeźwiej powiedziała I całować się przekupce kazała. Wtem wkrótce od słów i do rzeczy przyszło, Lecz w rym nie wchodzi, co tam na plac wyszło.
Postąpim dalej, aż rycerz z obuchem Kołpak puszysty zakrzywił nad uchem. „Ustąpmy — rzekę — temu panu z drogi. Widzisz, jak dźwiga Punkt Honoru srogi Na ramionach swych
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 483
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
za nagła odmiana, Że zaś pektorał u dawnego pana; Pani się też swym chce cieszyć zegarem, Znać, że go ruskim darowała darem. Musiała sprawa pomknąć się do sąd”,
Kędy nie mogąc z stronami dojść rządu, Taki padł dekret, za którym już obie Będą się bardziej miłować osobie: Ponieważ pani sędziom powiedziała, Że go na nowe gospodarstwo dała, O KRUCZKU DOBRA I PIĘŚĆ POD GŁOWY
Dobra i pięść pod głowy! — lecz gdyś to mówiła, Znać, żeś o mym zupełnym wczasie nie myśliła, Bo głowę opatrzywszy, tegoś zapomniała, Że głowa bez swojego spać nie chodzi ciała. Lecz żebym cię
za nagła odmiana, Że zaś pektorał u dawnego pana; Pani się też swym chce cieszyć zegarem, Znać, że go ruskim darowała darem. Musiała sprawa pomknąć się do sąd”,
Kędy nie mogąc z stronami dojść rządu, Taki padł dekret, za którym już obie Będą się bardziej miłować osobie: Ponieważ pani sędziom powiedziała, Że go na nowe gospodarstwo dała, O KRUCZKU DOBRA I PIĘŚĆ POD GŁOWY
Dobra i pięść pod głowy! — lecz gdyś to mówiła, Znać, żeś o mym zupełnym wczasie nie myśliła, Bo głowę opatrzywszy, tegoś zapomniała, Że głowa bez swojego spać nie chodzi ciała. Lecz żebym cię
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 354
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
jejmości — Bierze przez pokojową kredens uprzejmości. Cóż rozumiesz, co li się w tej zawiera modzie? Sześć jej w cugu a siódmy pójdzie na powodzie,
Aleć ponieważ siedmiom tak wraz czyni dosyć, Nic pewniejszego, że się jeden ma jej prosić. 38. MAŁŻEŃSTWO
— „Wdowiec z wdową prawie para” — Powiedziała panna Klara. A panna zaś co Giertruda Mówi? — Bywają tam cuda! Niebo jem czasem gotową Czyni zwadę z czkawką ową. Nuż i za zmarłych jałmużna Z kłopotem — a któż nie uzna! Żeństwo takież szło ma dróżkę Mając pieczoną kokoszkę. Dla posiłku w przyszłym chodzie Siedli jeść pod dębem w chłodzie.
jejmości — Bierze przez pokojową kredens uprzejmości. Coż rozumiesz, co li się w tej zawiera modzie? Sześć jej w cugu a siódmy pójdzie na powodzie,
Aleć ponieważ siedmiom tak wraz czyni dosyć, Nic pewniejszego, że się jeden ma jej prosić. 38. MAŁŻEŃSTWO
— „Wdowiec z wdową prawie para” — Powiedziała panna Klara. A panna zaś co Giertruda Mówi? — Bywają tam cuda! Niebo jem czasem gotową Czyni zwadę z czkawką ową. Nuż i za zmarłych jałmużna Z kłopotem — a ktoż nie uzna! Żeństwo takież szło ma dróżkę Mając pieczoną kokoszkę. Dla posiłku w przyszłym chodzie Siedli jeść pod dębem w chłodzie.
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 14
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
m p. Adama dziewczyny córce Marcina słodownika; w tę Niedzielę nocowałam u Marcinowej w stajence, nie wiedział nikt o mnie, rano wstałam i poszłam nad Wisłę, tam siedziałam przed garczarką, potymem poszła z dziewczyną na imię Reginą wdowy z podzamcza aż do Woli, te rzeczy, jakem powiedziała, zostawiła na Woli u gospodyniej we dworze, stamtąd idąc w Poniedziałek na Zwierzyncu przed kamienicą IM. P. Starosty Brzezinskiego Marcinowa Słodowniczka, potymem poszła na Szewską ulicę, gdzie kurwy chowają, i tamem nocowała i nie wychodziłam nigdzie z kamienice aż w samo południe; studenci przyszli do kamienice i wywlekli mię
m p. Adama dziewczyny córce Marcina słodownika; w tę Niedzielę nocowałam u Marcinowey w staience, nie wiedział nikt o mnie, rano wstałam y poszłam nad Wisłę, tam siedziałam przed garczarką, potymęm poszła z dziewczyną na imię Reginą wdowy z podzamcza asz do Woli, te rzeczy, iakem powiedziała, zostawiła na Woli u gospodyniey we dworze, ztamtąd idąc w Poniedziałek na Zwierzyncu przed kamienicą IM. P. Starosty Brzezinskiego Marcinowa Słodowniczka, potymęm poszła na Szewską ulicę, gdzie kurwy chowaią, y tamęm nocowała y nie wychodziłam nigdzie z kamienice asz w samo południe; studenci przyszli do kamienice y wywlekli mię
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 642
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
nigdzie z kamienice aż w samo południe; studenci przyszli do kamienice i wywlekli mię; potym ceklarze przyszli i wzięli mię na ratusz; we Wtorek wzięto mię z ratusza tu na Krowodrzą do p. Adama i tamem siedziała; przyszedł IM. X. Prokurator od S. Ducha, pytał mię: czyjaś ty? powiedziałam, że Molędzina; potym pytał mię, jakom dzieci odarła, i powiedziałam, jako wyżej. Ze Wtorku na Srodę tamem u p. Adama w łańcuchu nocowała i przez Srodę cały dzień i tamem nocowała. Dziś o godzinie 8ej koncem od (IJI. 21) (IJI. 22)
nigdzie z kamienice asz w samo południe; studenci przyszli do kamienice y wywlekli mię; potym ceklarze przyszli y wzięli mię na ratusz; we Wtorek wzięto mię z ratusza tu na Krowodrzą do p. Adama y tamęm siedziała; przyszedł IM. X. Procurator od S. Ducha, pytał mię: czyiaś ty? powiedziałam, że Molędzina; potym pytał mię, iakom dzieci odarła, y powiedziałam, iako wyżey. Ze Wtorku na Srodę tamem u p. Adama w łancuchu nocowała y przez Srodę cały dzień y tamęm nocowała. Dziś o godzinie 8ej koncem od (III. 21) (III. 22)
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 642
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
potym ceklarze przyszli i wzięli mię na ratusz; we Wtorek wzięto mię z ratusza tu na Krowodrzą do p. Adama i tamem siedziała; przyszedł IM. X. Prokurator od S. Ducha, pytał mię: czyjaś ty? powiedziałam, że Molędzina; potym pytał mię, jakom dzieci odarła, i powiedziałam, jako wyżej. Ze Wtorku na Srodę tamem u p. Adama w łańcuchu nocowała i przez Srodę cały dzień i tamem nocowała. Dziś o godzinie 8ej koncem od (IJI. 21) (IJI. 22) (IJI. 23)
łańcucha ogniwko przepadnione rozwiodłam, wyszłam ze szpiklerza i
potym ceklarze przyszli y wzięli mię na ratusz; we Wtorek wzięto mię z ratusza tu na Krowodrzą do p. Adama y tamęm siedziała; przyszedł IM. X. Procurator od S. Ducha, pytał mię: czyiaś ty? powiedziałam, że Molędzina; potym pytał mię, iakom dzieci odarła, y powiedziałam, iako wyżey. Ze Wtorku na Srodę tamem u p. Adama w łancuchu nocowała y przez Srodę cały dzień y tamęm nocowała. Dziś o godzinie 8ej koncem od (III. 21) (III. 22) (III. 23)
łańcucha ogniwko przepadnione rozwiodłam, wyszłam ze szpiklerza y
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 642
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
po śmierci Saturnowej Królestwo na syny Tytanowe przypadało. Rea jednak matka mądrością swą w to potrafiła, że synowie Saturnowi byli wychowani. Bo gdy naprzód urodziła bliźnięta, Jowisza i Junonę, Saturnowi tylko córkę ukazała, a Jowisza od siebie odesławszy, i mamkę jemu dawszy, potajemnie wychowywała. Drugiego potym syna Neptuna urodziwszy, nie powiedziała też o nim Mężowi, i potajemnie też od siebie odesłanego, wychowywać rozkazała: Trzecim razem urodziła bliźnięta, Plutona i Glaukę córkę, tę tylko ukazała Saturnowi, a Plutona także skryła. Jupiter potajemnie na Crecie wychowany będąc, i dobrze w dziełach Rycerskich ćwiczony, po Ojcu swoim Saturnie światu panował. Bo chocia Stryjeczni Bracia
po śmierći Sáturnowey Krolestwo na syny Tytanowe przypadało. Rhea iednák mátká mądrośćią swą w to potráfiłá, że synowie Sáturnowi byli wychowáni. Bo gdy naprzod vrodźiła bliźniętá, Iowiszá y Iunonę, Saturnowi tylko corkę vkazáłá, a Iowisza od śiebie odesławszy, y mámkę iemu dawszy, potáiemnie wychowywáłá. Drugiego potym syná Neptuná vrodźiwszy, nie powiedźiáłá też o nim Mężowi, y potáiemnie też od śiebie odesłánego, wychowywáć roskazáłá: Trzećim rázem vrodziłá bliźniętá, Plutoná y Glaukę corkę, tę tylko vkazáłá Sáturnowi, á Plutoná także skryłá. Iupiter potáiemnie ná Crećie wychowány będąc, y dobrze w dziełách Rycerskich ćwiczony, po Oycu swoim Sáturnie świátu pánował. Bo choćia Stryieczni Bráćia
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 9
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
dla tego, żeby sposobniej księgi pierwsze z wtórymi złączył. Epafus bowiem syn Jowiszów,, od Jo urodzony, swarząc się czasu jednego z Faetontem, chlubiącym się z zacności urodzenia swego, zadał mu to, że nie był synem Foebowym. Tą przymowką Faeton rozgniewa- ny, matki swej Klimeny prosił, aby mu pyca prawdziwego powiedziała. Która klnąc się twierdziła, że nikt inszy, jedno Foebus był ojcem jego: i podała mu sama drogę do tego, aby sam szedł do Foeba, to jest słońca, pytać go o to. Księgi Pierwsze. Powieść Dwudziesta.
STądże to ludzie wierzą/ A że ze krwie samego Epafus właśnie wyszedł Jowisza
dla tego, żeby sposobniey kśięgi pierwsze z wtorymi złączył. Epáphus bowiem syn Iowiszow,, od Io vrodzony, swárząc się czasu iednego z Pháetontem, chlubiącym się z zacnośći vrodzenia swego, zádał mu to, że nie był synem Phoebowym. Tą przymowką Pháeton rozgniewá- ny, mátki swey Klimeny prośił, áby mu pycá prawdziwego powiedziáłá. Ktora klnąc się twierdziłá, że nikt inszy, iedno Phoebus był oycem iego: y podáłá mu sámá drogę do tego, aby sam szedł do Phoebá, to iest słońca, pytáć go o to. Kśięgi Pierwsze. Powieść Dwudźiesta.
ZTądże to ludźie wierzą/ A że ze krwie sámego Epaphus własnie wyszedł Iowiszá
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 45
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ty/ jeśliżem ja jedno Niebieskiego Gniazda rodzic/ wydaj znak rodu tak zacnego/ A przyznaj mię Niebiosom. To rzekszy: pokwapieł Z rękoma/ i za szyję wnet matkę obłapieł. Prosząc onej pokornie/ i przez swoję głowę Właśną/ I i przez głowę jej męża Meropowę/ K I przez Małżeństwa jego sióstr/ by powiedziała/ Kogo prawdziwym ojcem jego być wiedziała. Wątpliwa jest rzecz/ czymli barziej poruszona Klimene/ jeśli prośbą syna Faetona/ Czy gniewem/ dla występku zadanego sobie/ Popędliwie ku niebu wzniosła ręce obie: I patrząc na słoneczne światła/ słowy tymi Rzecz wszczęła: Przez tę jasność promieńmi łskniącymi Znaczną/ która nas widzi i słyszy
ty/ iesliżem ia iedno Niebieskiego Gniazdá rodźic/ wyday znák rodu ták zacnego/ A przyznay mię Niebiosom. To rzekszy: pokwapieł Z rękoma/ y zá szyię wnet mátkę obłápieł. Prosząc oney pokornie/ y przez swoię głowę Właśną/ I y przez głowę iey męża Meropowę/ K Y przez Małżeństwa iego śiostr/ by powiedziała/ Kogo prawdźiwym oycem iego bydź wiedźiałá. Wątpliwa iest rzecz/ czymli barźiey poruszoná Klimene/ iesli prośbą syná Phaetoná/ Czy gniewem/ dla występku zádánego sobie/ Popędliwie ku niebu wzniosłá ręce obie: Y pátrząc ná słoneczne świátłá/ słowy tymi Rzecz wszczęłá: Przez tę iásność promieńmi łskniącymi Znáczną/ ktora nas widźi y słyszy
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 46
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638