Powała z góry dla złodzieja ma być dobrze do balków przybijana. Dach co raz odnawiany, aby na zboże nie ciekło, bo słodu narobi wiele, ale chyba dla wieprzów. Szpichlerze zwyczajnie powinny się erygować na standarach, alias niby na powietrzu od ziemi dla wentelacyj; co często złodziejom dogadza, bo wlazłszy pod spichlerz, powiercą podłogę świdrami, i zboże sobie toczą. Potrzeba tedy tej szkodzie zabiegając, albo wszytko osobliwie w nocy lustrować, i szpiegować, albo od ziemi mocnemi w ziemie zabijanemi głęboko palami, szpichlerz w koło obić aż do podwalin, tak gęsto żeby człek najchudszy nie przelazł; gdyż gęsto zbyt dawszy pale, wiatrby nie przechodził
Powała z gory dla złodzieia ma bydz dobrze do balkow przybiiana. Dach co raz odnawiany, aby na zboże nie ciekło, bo słodu narobi wiele, ale chyba dla wieprzow. Szpichlerze zwyczaynie powinny się erygować na standarach, alias niby na powietrzu od ziemi dla wentelacyi; co często złodzieiom dogadza, bo wlazłszy pod spichlerz, powiercą podłogę świdrami, y zboże sobie toczą. Potrzeba tedy tey szkodzie zabiegaiąc, albo wszytko osobliwie w nocy lustrować, y szpiegować, albo od ziemi mocnemi w ziemie zabiianemi głęboko palami, szpichlerz w koło obić aż do podwalin, tak gęsto żeby człek naychudszy nie przelazł; gdyż gęsto zbyt dawszy pale, wiatrby nie przechodził
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 408.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
zacnym szlachcicem, ale lada jakim. Wżdy umrzeć po staremu! wyleź na świat, trupie! Piękniejsza między ludźmi niźli śmierć w chałupie. 155. NA TOŻ DRUGI RAZ
Wszyscy ludzie w grzechowym rodzimy się śniegu, Ledwie bowiem, że drugi wyńdzie człek z noclegu, Znowu w tenże śnieg wpadszy, trochę w nim powierci, Aż go dekret, aż zajdzie godzina go śmierci. Przebóg, wylecieć z niego i dobyć się z grzechu Na powietrze cnót, kędy wolnego oddechu Dopadszy, jako orzeł abo sokół lekki, Pójdzie w niebo, gdzie każdy będzie żył na wieki. Śniegiem ziemia, bo zimna; świat, bo na nim taje Wszytko
zacnym szlachcicem, ale leda jakiem. Wżdy umrzeć po staremu! wyleź na świat, trupie! Piękniejsza między ludźmi niźli śmierć w chałupie. 155. NA TOŻ DRUGI RAZ
Wszyscy ludzie w grzechowym rodzimy się śniegu, Ledwie bowiem, że drugi wyńdzie człek z noclegu, Znowu w tenże śnieg wpadszy, trochę w nim powierci, Aż go dekret, aż zajdzie godzina go śmierci. Przebóg, wylecieć z niego i dobyć się z grzechu Na powietrze cnót, kędy wolnego oddechu Dopadszy, jako orzeł abo sokół lekki, Pójdzie w niebo, gdzie każdy będzie żył na wieki. Śniegiem ziemia, bo zimna; świat, bo na nim taje Wszytko
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 93
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tritarum vnc vi. Mellis in fauo quantum sufficitad subsistentiam. Przysmażyć tego barzo lekkim ogniem/ a jeśli rzadka maść będzie/ przydawać wosku/ aż do subsistencji/ i tym smarować.
Mocny też i doświadczony Olej konopny/ dystylowany w ziemi we dwu nowych garcach/ per descensum takim sposobem: wziąć garniec wielki polewany/ dno powiercieć małemi dziurkami/ kilka ich uczyniwszy/ nasypać weń konopnego siemienia pełno/ wykopać dol w ziemi/ wstawić weń garnek mały/ któryby dziurą obłapił dno u wielkiego garca/ i oblepić gliną z paczesiami/ wszytek wielki garniec i pokrywkę/ i tam gdzie w mały wchodzi/ jakoby go powijając/ i omuskać dobrze
tritarum vnc vi. Mellis in fauo quantum sufficitad subsistentiam. Przysmáżyć tego bárzo lekkim ogniem/ á ieśli rzadka máść będźie/ przydáwáć wosku/ áż do subsistentiey/ y tym smárowáć.
Mocny też y doświádczony Oley konopny/ dystylowány w źiemi we dwu nowych gárcách/ per descensum tákim sposobem: wźiąć gárniec wielki polewány/ dno powierćieć máłemi dźiurkámi/ kilká ich vcżyniwszy/ násypáć weń konopnego śiemienia pełno/ wykopáć dol w źiemi/ wstáwić weń garnek máły/ ktoryby dźiurą obłápił dno v wielkiego gárcá/ y oblepić gliną z pácżeśiámi/ wszytek wielki gárniec y pokrywkę/ y tám gdźie w máły wchodźi/ iákoby go powiiáiąc/ y omuskáć dobrze
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 22
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
im posłuszne wszystko. Słusznie je królową Regina pecunia, — po łacinie zową. Niżeli kilkakroć sto — bywało — tysięcy Moderownego wojska — złota szwajca więcej Sprawi nie rozrzucając mocnych baszt minami, Ukosnemi nie ryjąc ziemie aproszami Ni atakowanemi nad obleżeńcami Trzaskając ogromnemi bomby z granatami Jak srogiemi piorunmi, — bo chociażby mury Stalne były, powierci i w tych złoto dziury. Zaczym niezbyt potężny na pułtory cegły Mur przedziurawił mularz; ludzkie nie postrzegły Tego oczy, ni żywe usłyszało ucho, Od rzemieślnika o tym było niemniej głucho Przekorumpowanego. Już ma pass do Damy Kawaler, pod swojemi trzyma go kluczami. Już się wdał w komplementa, już się powodować Musi i
im posłuszne wszystko. Słusznie je krolową Regina pecunia, — po łacinie zową. Niżeli kilkakroć sto — bywało — tysięcy Moderownego wojska — złota szwajca więcej Sprawi nie rozrzucając mocnych baszt minami, Ukosnemi nie ryjąc ziemie aproszami Ni attakowanemi nad obleżeńcami Trzaskając ogromnemi bomby z granatami Jak srogiemi piorunmi, — bo chociażby mury Stalne były, powierci i w tych złoto dziury. Zaczym niezbyt potężny na pułtory cegły Mur przedziurawił mularz; ludzkie nie postrzegły Tego oczy, ni żywe usłyszało ucho, Od rzemieśnika o tym było niemniej głucho Przekorumpowanego. Już ma pass do Damy Kawaler, pod swojemi trzyma go kluczami. Już sie wdał w komplementa, już się powodować Musi i
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 53
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
marsowym igrzyskiem rumem foreca, trupem Tatarowie kilkakroć padli, nie zwyczajną chłostą, za co też chełmskiem pisze się starostą.
78 Toli za waszę krew, za wasze śmierci, wielcy, odważni, cni bohatyrowie, za tyle darmo przesłużonych ćwierci, za trud, za niewczas i stracone zdrowie nagroda papier, co go mól powierci? W tym sława, co się nieśmiertelną zowie? Ten waszych odwag, ten waszych dzieł strzeże – o, słaby skarbiec! – nim was śmierć porzeże.
79 Książę Radziwieł w Wielkiej Litwy części, których żaden wzgląd nie naruszeł cnoty, aż ku Kijowu Polesie zagęści, toż trzech Potockich wojewodów roty, od Pawołoczy
marsowym igrzyskiem rumem foreca, trupem Tatarowie kilkakroć padli, nie zwyczajną chłostą, za co też chełmskiem pisze się starostą.
78 Toli za waszę krew, za wasze śmierci, wielcy, odważni, cni bohatyrowie, za tyle darmo przesłużonych ćwierci, za trud, za niewczas i stracone zdrowie nagroda papier, co go mól powierci? W tym sława, co się nieśmiertelną zowie? Ten waszych odwag, ten waszych dzieł strzeże – o, słaby skarbiec! – nim was śmierć porzeże.
79 Książę Radziwieł w Wielkiej Litwy części, których żaden wzgląd nie naruszeł cnoty, aż ku Kijowu Polesie zagęści, toż trzech Potockich wojewodów roty, od Pawołoczy
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 35
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996