się raczej tacy nie rodzą basztardzi: Najlepiej kmiotka kmiecia, szynkarka mieszczucha, Bo szlachcica nie może, chyba kostroueha. Do wywodu szlachectwa zawsze trzeba baby; Wiem ja, skąd była moja. Takiego chybaby W piwnicy albo kędy poszukać przy szynku, Albo gdzie starożytny dom na rogu w rynku; Jeszcze na powietrzniku bez wszelkiej przymówki Może widzieć po matce herb: dwie półgarcówki. 470. CZEMU ŁACNIEJ ZABIĆ NIŻ OŻYWIĆ
Jeden człek stu zabije; jednego ożywić, Dwu zawsze ludzi trzeba; cóż się temu dziwić? Gdyby ręką natura oboje to chciała Odprawić, gniewowi by miłość wydołała. Lecz gdy wedle oręża rana ma szacunek, Zabić nieprzyjaciela
się raczej tacy nie rodzą basztardzi: Najlepiej kmiotka kmiecia, szynkarka mieszczucha, Bo szlachcica nie może, chyba kostroueha. Do wywodu szlachectwa zawsze trzeba baby; Wiem ja, skąd była moja. Takiego chybaby W piwnicy albo kędy poszukać przy szynku, Albo gdzie starożytny dom na rogu w rynku; Jeszcze na powietrzniku bez wszelkiej przymówki Może widzieć po matce herb: dwie półgarcówki. 470. CZEMU ŁACNIEJ ZABIĆ NIŻ OŻYWIĆ
Jeden człek stu zabije; jednego ożywić, Dwu zawsze ludzi trzeba; cóż się temu dziwić? Gdyby ręką natura oboje to chciała Odprawić, gniewowi by miłość wydołała. Lecz gdy wedle oręża rana ma szacunek, Zabić nieprzyjaciela
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 393
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nie dziwuj się: w sławnym mieście, Ma to u nas i przedmieście! Stoi wieża szumna w rynku, Siła ma kunsztów w budynku: Nawierzchu w czapce zielonej, W czerkaskiej; a w rogach onej Niżej piórka cztery buczne, Mistrzowską robotą sztuczne; Szumny ganek dla trębacza I dobrego wydymacza. Gałka złota z powietrznikiem, Nad nią syrena sternikiem, Którą wiatry obracają, Tam i sam nazad zwracają. Znać, że więcej coś umieją, Niż prostacy rozumieją; Tak ją pięknie zmalowali, Na niej liczbę napisali — Dla zegaru, powiadają, Przy indeksie, tak udają. Magistratus warszawski.
Teraz mają zacny ratusz, I poważny magistratus:
Nie dziwuj się: w sławnym mieście, Ma to u nas i przedmieście! Stoi wieża szumna w rynku, Siła ma kunsztów w budynku: Nawierzchu w czapce zielonej, W czerkaskiej; a w rogach onej Niżej piórka cztery buczne, Mistrzowską robotą sztuczne; Szumny ganek dla trębacza I dobrego wydymacza. Gałka złota z powietrznikiem, Nad nią syrena sternikiem, Którą wiatry obracają, Tam i sam nazad zwracają. Znać, że więcej coś umieją, Niż prostacy rozumieją; Tak ją pięknie zmalowali, Na niej liczbę napisali — Dla zegaru, powiadają, Przy indeksie, tak udają. Magistratus warszawski.
Teraz mają zacny ratusz, I poważny magistratus:
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 12
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
ola!
Podkomorzy, urzędniku Przeszły, miły namiestniku! Pewnieś tu zamek założył, Boś koszt wielki na to łożył. Nie dziwuję: według świata Wymyślają młodsi w lata Wszytko kształtnie, alla modo Z cudzoziemska più commodo. W rogach wieże, szumne dachy Są na nich z miedzianej blachy; Gałki w złoto, powietrzniki Z herbami, pańskie wierzchniki, A między nimi altana, Z obudwu stron przeplatana Naczyniem, w których kwitnący Rozmaryn piękny, pachniący. Tamże stoją wielkie gałki Przy kolumnach, w wierzchu pałki, Poręcza, przy nich balasy. Stamtąd pola, Wisłę, lasy Widzieć, łąki w zieloności, Wody, w równinie piękności,
ola!
Podkomorzy, urzędniku Przeszły, miły namiestniku! Pewnieś tu zamek założył, Boś koszt wielki na to łożył. Nie dziwuję: według świata Wymyślają młodsi w lata Wszytko kształtnie, alla modo Z cudzoziemska più commodo. W rogach wieże, szumne dachy Są na nich z miedzianej blachy; Gałki w złoto, powietrzniki Z herbami, pańskie wierzchniki, A między nimi altana, Z obudwu stron przeplatana Naczyniem, w których kwitnący Rozmaryn piękny, pachniący. Tamże stoją wielkie gałki Przy kolumnach, w wierzchu pałki, Poręcza, przy nich balasy. Stamtąd pola, Wisłę, lasy Widzieć, łąki w zieloności, Wody, w równinie piękności,
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 39
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
kosztem i te przyszły, Nim od rzemieślnika wyszły. Wieżyczki z boków nadobne , Z tych prospekt zewsząd, ozdobne, A na nich żurawie stoją, Te się, widzę, nic nie boją, Choć nad którym ptastwo leci, Obraca się, a nie wzięci. Wiatrom służy ten ptak, wietrznik Może go nazwać, powietrznik. Pod niemi wierzchy z dachami, Nakryte pańsko blachami. Postąpiłem kilka kroków, Wszedłem w sień, dwa sklepy z boków Widzę przy stołowej izbie, Na ścianie strzelbę, nie w ciżbie.
Ta jest w wielkiej przestronności, Zmieści się w niej wiele gości. Podwierzchem pańska ozdoba; Nie zdoła temu chudoba
kosztem i te przyszły, Nim od rzemieślnika wyszły. Wieżyczki z boków nadobne , Z tych prospekt zewsząd, ozdobne, A na nich żurawie stoją, Te się, widzę, nic nie boją, Choć nad którym ptastwo leci, Obraca się, a nie wzięci. Wiatrom służy ten ptak, wietrznik Może go nazwać, powietrznik. Pod niemi wierzchy z dachami, Nakryte pańsko blachami. Postąpiłem kilka kroków, Wszedłem w sień, dwa sklepy z boków Widzę przy stołowej izbie, Na ścianie strzelbę, nie w ciżbie.
Ta jest w wielkiej przestronności, Zmieści się w niej wiele gości. Podwierzchem pańska ozdoba; Nie zdoła temu chudoba
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 84
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
chybi z nich każdy swego; Doświadczeni, dać im wiarę, Uderzą w cel, wziąwszy miarę. Na wierzchu dachówka; w rogach Orły dwa, jakby na nogach Stoją, a wiatr ich obraca, Gdzie chce, i zaś nazad zwraca. Z drugą stronę tuż z przyjazdu Niedaleko od wyjazdu, Po trzy smoki w powietrznikach, Przy budynku w narożnikach. Paryszewskie za Nowym Miastem.
Idę aż na Paryszewskie Grunty, już tam nie warszewskie; Z ich cegielnie jest ulica, A przed miastem tuż kaplica; W tej Nalewajka schowano, Pojmawszy, ćwiertowano, Który do miast tak wędrował, Że Słuck, Mogilów splądrował I do Korony zamyślał, Z
chybi z nich każdy swego; Doświadczeni, dać im wiarę, Uderzą w cel, wziąwszy miarę. Na wierzchu dachówka; w rogach Orły dwa, jakby na nogach Stoją, a wiatr ich obraca, Gdzie chce, i zaś nazad zwraca. Z drugą stronę tuż z przyjazdu Niedaleko od wyjazdu, Po trzy smoki w powietrznikach, Przy budynku w narożnikach. Paryszewskie za Nowym Miastem.
Idę aż na Paryszewskie Grunty, już tam nie warszewskie; Z ich cegielnie jest ulica, A przed miastem tuż kaplica; W tej Nalewajka schowano, Poimawszy, ćwiertowano, Który do miast tak wędrował, Że Słuck, Mogilów splądrował I do Korony zamyślał, Z
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 101
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
drugi dobyć nie może się wiosłem; Często go, gdzie drugiemu nie przeszkodzi mucha, Nazad niesie przeciwna szczęścia zawierucha. Niejeden w oczach naszych, co stał rano lodem, Łzami topniał, niestetyż, przed słońca zachodem; Niejeden miasto sanny, jako sobie tuszy, Tegoż prawie momentu bobrował po uszy. Więc bywszy powietrznikiem człek płochej fortuny, Która życia naszego w ręku ma bieguny, Dom buduje, sad szczepi, zakłada pałace, Nie wiedząc, w który moment śmierć poń zakołace. Chociaż będzie najzdrowszy, ale i krom śmierci, Nie wiedząc, skąd mu wicher opaczny zawierci Fortuny, która wszytkie w ocemgnieniu, gdzie się Fundował,
drugi dobyć nie może się wiosłem; Często go, gdzie drugiemu nie przeszkodzi mucha, Nazad niesie przeciwna szczęścia zawierucha. Niejeden w oczach naszych, co stał rano lodem, Łzami topniał, niestetyż, przed słońca zachodem; Niejeden miasto sanny, jako sobie tuszy, Tegoż prawie momentu bobrował po uszy. Więc bywszy powietrznikiem człek płochej fortuny, Która życia naszego w ręku ma bieguny, Dom buduje, sad szczepi, zakłada pałace, Nie wiedząc, w który moment śmierć poń zakołace. Chociaż będzie najzdrowszy, ale i krom śmierci, Nie wiedząc, skąd mu wicher opaczny zawierci Fortuny, która wszytkie w ocemgnieniu, gdzie się Fundował,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 606
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rzecz idzie/ o drogie kupno krwie Chrystusowej/ o obrazę Boską/ o dobrą sławę bliźniego nie tylo pomówionego/ ale i domu jego/ i miasta wszystkiego/ co tego dzisia/ jutro ciebie podkać może. Aczci niektórzy Juryste mówią/ że do tej przysięgi może niezaciągać ile czarownic/ białychgłów lekkomyślnych/ i jako powietrznik odmiennych (choć one w tych plotkach o czarach i pomowach najwięcej robią) dosyć że wiemy gdzie by tego potrzeba/ iż tego powołania swego złoczynca niepoprzysięgła. A tym więcej dla krzywoprzysięstwa/ o co takim nie trudno. Trzecia Koncycia, aby złoczynca to swoje powołanie/ katownią potym potwierdził/ a ta jest pospolita sententia
rzecz idzie/ o drogie kupno krwie Chrystusowey/ o obrázę Boską/ o dobrą sławę bliźniego nie tylo pomowionego/ ále y domu iego/ y miástá wszystkiego/ co tego dziśia/ iutro ćiebie podkáć może. Aczći niektorzy Iuristae mowią/ że do tey przyśięgi może niezáciągáć ile czárownic/ białychgłow lekkomyślnych/ y iáko powietrznik odmiennych (choć one w tych plotkách o czárách y pomowách naywięcey robią) dosyć że wiemy gdzie by tego potrzebá/ iż tego powołánia swego złoczyncá niepoprzyśięgłá. A tym więcey dla krzywoprzyśięstwá/ o co tákim nie trudno. Trzecia Koncycia, áby złoczyncá to swoie powołánie/ kátownią potym potwierdził/ á tá iest pospolita sententia
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 79
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
, narzeka; Ledwie dmuchnie fortuna, tak się barzo zmiesza, Zaraz się strzela, kole, topi, zaraz wiesza. Ale umysł stateczny, w kwadrat ułożony, Z którejkolwiek nieszczęście pomaca go strony, Nie ruszy, bo odmiany nie traci nadzieje: Nie mięknie z woskiem, drzewem od słońca twardnieje; Murem, nie powietrznikiem; nie żaglem, filarem Stoi, w górę się z palmą siląc pod ciężarem. Aż jako topór palmie, śmierć mu, gospodyni Świata, koniec żywota i statku uczyni. 105. SPÓLNE ROZBICIE POCIECHĄ W ŻALU
Słaba w ostatnim życia pociecha terminie, Że nie sam jeden człowiek, że ich siłu ginie: Rad by
, narzeka; Ledwie dmuchnie fortuna, tak się barzo zmiesza, Zaraz się strzela, kole, topi, zaraz wiesza. Ale umysł stateczny, w kwadrat ułożony, Z którejkolwiek nieszczęście pomaca go strony, Nie ruszy, bo odmiany nie traci nadzieje: Nie mięknie z woskiem, drzewem od słońca twardnieje; Murem, nie powietrznikiem; nie żaglem, filarem Stoi, w górę się z palmą siląc pod ciężarem. Aż jako topór palmie, śmierć mu, gospodyni Świata, koniec żywota i statku uczyni. 105. SPÓLNE ROZBICIE POCIECHĄ W ŻALU
Słaba w ostatnim życia pociecha terminie, Że nie sam jeden człowiek, że ich siłu ginie: Rad by
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 66
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, kiedy tego na piśmie nikt nie poda, wieczną obliterabitur niepamięcią. PRZEMOWA
Vixere multi ante Agamemnona fortes.. Sed illachrymabiles urgentur, Carent quia vote sacro .
Nie dosyć jest potomności zostawić szerokie włości, wsi i folwarki przestrone; nie dosyć pełną ścianę starożytością przykurzonych przodków swoich obrazów; nie dosyć po drzwiach malowane, po powietrznikach wybijane herby, wieczne ze krwie szlacheckiej urodzenia swego insygnia, jeżeli im na piśmie nie zostawimy tego, czymeśmy też sami w osobach naszych potwierdzili wielkich przodków swoich, to jest opera manuum nostrarum. Czyśmy tylko decoquere ante parta maiorum nati, sanguinis non virtutis haeredes? Equites! Niestojcie ono miłe rycerstwo, któremu biedne
, kiedy tego na piśmie nikt nie poda, wieczną obliterabitur niepamięcią. PRZEMOWA
Vixere multi ante Agamemnona fortes.. Sed illachrymabiles urgentur, Carent quia vote sacro .
Nie dosyć jest potomności zostawić szerokie włości, wsi i folwarki przestrone; nie dosyć pełną ścianę starożytością przykurzonych przodków swoich obrazów; nie dosyć po drzwiach malowane, po powietrznikach wybijane herby, wieczne ze krwie szlacheckiej urodzenia swego insygnia, jeżeli im na piśmie nie zostawimy tego, czymeśmy też sami w osobach naszych potwierdzili wielkich przodków swoich, to jest opera manuum nostrarum. Czyśmy tylko decoquere ante parta maiorum nati, sanguinis non virtutis haeredes? Equites! Niestojcie ono miłe rycerstwo, któremu biedne
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 362
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
179 (D). IMAGINES MULTE, STIPENDIUM NULLUM DO PYSZNEGO DOMATORA
Nic nie mówisz, nie piszesz, gdzieć się kol wiek zdarzy, Prócz, jako starożytną szlachtą byli Szarzy, Przodkowie twoi, z których jeden za Łokietka Sam na pobojowisku jelita w się wetka. Pełne ściany obrazów, jelitami szyby Malowane, rzezane powietrzniki. Gdyby Jeden obóz do tego, w którym byś sam służył, Słusznie byś swe jelita malował i drużył. Ledwo z domu wiesz, wożąc do Miechowa żyto; Cóż ci po tym malować, kiedyś sam jelito? Bo gdzie drugi Donata w dobrym rządzie słucha, Wylazszy z matczynego, żenieś wlazł
179 (D). IMAGINES MULTAE, STIPENDIUM NULLUM DO PYSZNEGO DOMATORA
Nic nie mówisz, nie piszesz, gdzieć się kol wiek zdarzy, Prócz, jako starożytną szlachtą byli Szarzy, Przodkowie twoi, z których jeden za Łokietka Sam na pobojowisku jelita w się wetka. Pełne ściany obrazów, jelitami szyby Malowane, rzezane powietrzniki. Gdyby Jeden obóz do tego, w którym byś sam służył, Słusznie byś swe jelita malował i drużył. Ledwo z domu wiesz, wożąc do Miechowa żyto; Cóż ci po tym malować, kiedyś sam jelito? Bo gdzie drugi Donata w dobrym rządzie słucha, Wylazszy z matczynego, żenieś wlazł
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 307
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987