złota szczyrego wdzięczny blask wydają, które tramy cedrowe w pokojach dźwigają; dach, perłami sadzony, złota wybornego, jaki się właśnie godzi dla Boga samego; w szachownicę brak pokrył kryształ na przemianę z jaspisem, z nimi gwiazdy wdzięczne na przemianę; powietrza zaś łaskawość tak miła, jak bywa, gdy na wiosnę Zefirus łagodnie powiewa. Tu zima nie postoi z ostrymi mrozami ani się ciężkie grady srożą nad dachami; tu przykrości nie czynią lody cichej wodzie, nie masz śrzonów, co giną przy słonecznym wschodzie, ani zbytnie gorąca, jakowe bywają, kiedy zboża swe karki pod sierpy poddają. Nie skarży tam na słońca żar trawa zielona ani gębę otwiera
złota szczyrego wdzięczny blask wydają, które tramy cedrowe w pokojach dźwigają; dach, perłami sadzony, złota wybornego, jaki się właśnie godzi dla Boga samego; w szachownicę brak pokrył krzyształ na przemianę z jaspisem, z nimi gwiazdy wdzięczne na przemianę; powietrza zaś łaskawość tak miła, jak bywa, gdy na wiosnę Zefirus łagodnie powiéwa. Tu zima nie postoi z ostrymi mrozami ani się ciężkie grady srożą nad dachami; tu przykrości nie czynią lody cichej wodzie, nie masz śrzonów, co giną przy słonecznym wschodzie, ani zbytnie gorąca, jakowe bywają, kiedy zboża swe karki pod sierpy poddają. Nie skarży tam na słońca żar trawa zielona ani gębę otwiera
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 174
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
. Te w garczkach dłubią i oliwę świżą W ciągłej od nosa galarecie liżą Albo łyżkami brzuch polawszy nagi Po głowach sobie smarują szparagi. Żona się kręci około nalepy Co raz mieszając garnek suchej rzepy, A z takowegoż jak mąż garnituru Przysparza sobie otrębów do żuru. Tenże sam pozór i kształt u czeladzi Fetorem sprośnym powiewa i kadzi. A on sam liściem w kształt tutuniu suchem I półpalcowym miesza go cybuchem. Ani się ruszy z miejsca drop pohany, Chociaż od gościa będzie zawołany, Tylko na wszytkie wysługi obroty Poczwary jakiś zażywa Doroty. Ta, popluwając ręce niechędożnie, Z między nóg wtyka pieczenią na rożnie, Kuflem się rządzi i krajem
. Te w garczkach dłubią i oliwę świżą W ciągłej od nosa galarecie liżą Albo łyżkami brzuch polawszy nagi Po głowach sobie smarują szparagi. Żona się kręci około nalepy Co raz mieszając garnek suchej rzepy, A z takowegoż jak mąż garnituru Przysparza sobie otrębów do żuru. Tenże sam pozór i kształt u czeladzi Fetorem sprośnym powiewa i kadzi. A on sam liściem w kształt tutuniu suchem I półpalcowym miesza go cybuchem. Ani się ruszy z miejsca drop pohany, Chociaż od gościa będzie zawołany, Tylko na wszytkie wysługi obroty Poczwary jakiś zażywa Doroty. Ta, popluwając ręce niechędożnie, Z między nóg wtyka pieczenią na rożnie, Kuflem się rządzi i krajem
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 204
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
PANNY MARYJEJ DO JERUZALEM
Przeczysta Panna, skoro usłyszała W leciech Elżbietę, aby począć miała Niepłodną będąc — szła na drogę długą, Czując się ciotki swej pokorną sługą. Której zoczywszy, aby winszowała W leciech podeszłą, zdrową oglądała. Z nią aniołowie idą w drogę sami, Wiatry ustają z swojemi szumami, Łagodny zefir tuż powiewa mile, Pogodną niebo ukazuje chwilę. Ziemia, którędy stopy swe stawiała,
Rozkoszne kwiatki z siebie wypuszczała. Błędne obłoki melodyje dają, Pagórki skaczą, wały radość znają. Wyniosłe sośnie na dół się skłaniają I drzewa wszytkie wielką radość mają. Ale tych matek co tam za radości, Gdy się witają w nieznajomej włości,
PANNY MARYJEJ DO JERUZALEM
Przeczysta Panna, skoro usłyszała W leciech Elżbietę, aby począć miała Niepłodną będąc — szła na drogę długą, Czując się ciotki swej pokorną sługą. Której zoczywszy, aby winszowała W leciech podeszłą, zdrową oglądała. Z nią aniołowie idą w drogę sami, Wiatry ustają z swojemi szumami, Łagodny zefir tuż powiewa mile, Pogodną niebo ukazuje chwilę. Ziemia, ktorędy stopy swe stawiała,
Rozkoszne kwiatki z siebie wypuszczała. Błędne obłoki melodyje dają, Pagorki skaczą, wały radość znają. Wyniosłe sośnie na doł się skłaniają I drzewa wszytkie wielką radość mają. Ale tych matek co tam za radości, Gdy się witają w nieznajomej włości,
Skrót tekstu: DachDialOkoń
Strona: 55
Tytuł:
Dyjalog o cudownym Narodzeniu...
Autor:
Jan Dachnowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi, jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
Śpiewaniem, i winszuje sobie swej swobody. Ja niewolnik występków twardemi kajdany, Jako więzień u Getów jęczę skrępowany. W strachu, i w trwodze będąc. Ty, któryś z podziemnych Wywiódł święty lud otchłań, wyprowadz mię z ciemnych Lochów grzechu, a daj mi ujrzeć pożądaną Światłość w niebie od wieków świętym zgotowaną. Już powiewa cichy wiatr, już powstała zorza, Już Apollo wypędza swe poczworne z morza Na Zodiak niebieski; już osusza z rosy Wilgotnej ziemię tenże Faebus złotowłosy. A ja trwogą i dotąd otoczony stękam, A za grzechy me sądu Bożego się lękam. Któż mi da tak wiele wód? kto tak żrodeł siła, Aby się
Spiewániem, y winszuie sobie swey swobody. Ia niewolnik występkow twárdemi káydany, Iáko więźień u Getow ięczę skrępowány. W stráchu, y w trwodze będąc. Ty, ktoryś z podźiemnych Wywiodł święty lud otchłań, wyprowadz mię z ćiemnych Lochow grzechu, á day mi vyrzeć pożądáną Swiátłość w niebie od wiekow świętym zgotowáną. Iuż powiewa ćichy wiátr, iuż powstáłá zorzá, Iuż Apollo wypędza swe poczworne z morzá Ná Zodyak niebieski; iuż osusza z rosy Wilgotney źięmię tenże Phaebus złotowłosy. A ia trwogą y dotąd otoczony stękam, A zá grzechy me sądu Bożego się lękam. Ktoż mi da ták wiele wod? kto ták żrodeł śiłá, Aby się
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 4
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
Zazdrość, odtąd w alabastrze serdecznym będzie pewnie je kowała, pewnie będą wycięte.
Zaczym, wielmożny, nie frasuj, Starosta, już Twojej miłej niegdy Eurydyki bieg jest skończony, już celeusma śpiewa wesołe, nie tak, jak na ziemi z prosta marynarz, morskie przebywszy poniki i Charybd wniki, wydaje pienie, gdy Zefier powiewa, ale jak koncert niebieskiej muzyki Imię już błaga święte.
Pegaz Korwin VI. EGLOGA
Is amantium mos est, ut amorem suum silentio tegere nequeant, sed eum efferunt et produnt, et flammas infra pectus cohibere non possunt.
Co czynisz, pióro, szczupłe są warsztaty, bystrego Konia z Korwinem traktaty pisząc, a zwłaszcza
Zazdrość, odtąd w alabastrze serdecznym będzie pewnie je kowała, pewnie będą wycięte.
Zaczym, wielmożny, nie frasuj, Starosta, już Twojej miłej niegdy Eurydyki bieg jest skończony, już celeusma śpiewa wesołe, nie tak, jak na ziemi z prosta marynarz, morskie przebywszy poniki i Charybd wniki, wydaje pienie, gdy Zefier powiewa, ale jak koncert niebieskiej muzyki Imię już błaga święte.
Pegaz Korwin VI. EGLOGA
Is amantium mos est, ut amorem suum silentio tegere nequeant, sed eum efferunt et produnt, et flammas infra pectus cohibere non possunt.
Co czynisz, pióro, szczupłe są warsztaty, bystrego Konia z Korwinem traktaty pisząc, a zwłaszcza
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 57
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
Posłuchaj też ty moich, lecz ja nic swojego Nie zaśpiewam, rym tylko dawny Litersego. Cerero wielożyzna, zdarz, aby to było Plenne zboże, aby się do gumna zwoziło! Grabcie i wiążcie mocno, aby nie rzeczono: „Słomiany to robotnik, płacą tu stracono”. Gdy wiatr z pułnocy abo z zachodu powiewa, Rozstawcie snopy, bo tak kłos ziernistszy bywa. Kto młóci, niech się strzeże w przypołudnie spania: W południe zbite zboże lepsze do wywiania. Kosarz ma wstać z skowronkiem, a lec, gdy on siędzie, Dobremu kosarzowi znój nigdy nie będzie. Najlepszy żabi żywot: nigdy nie upragnie, Nigdy nie woła:
Posłuchaj też ty moich, lecz ja nic swojego Nie zaśpiewam, rym tylko dawny Litersego. Cerero wielożyzna, zdarz, aby to było Plenne zboże, aby się do gumna zwoziło! Grabcie i wiążcie mocno, aby nie rzeczono: „Słomiany to robotnik, płacą tu stracono”. Gdy wiatr z pułnocy abo z zachodu powiewa, Rozstawcie snopy, bo tak kłos ziernistszy bywa. Kto młóci, niech się strzeże w przypołudnie spania: W południe zbite zboże lepsze do wywiania. Kosarz ma wstać z skowronkiem, a lec, gdy on siędzie, Dobremu kosarzowi znój nigdy nie będzie. Najlepszy żabi żywot: nigdy nie upragnie, Nigdy nie woła:
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 33
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
garłeczkiem krzykliwym wdzięcznie przepierujesz. Bo skoro wiosna role rozległe ogrzeje, Skoro łąki kwiatkami pięknymi odzieje, Wynikną i robaczki z ziemie rozmaite; A ty potrawki będziesz miał z nich znamienite. Symich Jaskółeczko, jużeś się na świat ukazała? Jużeś ożyła? Jużeś z wody wyleciała? Za tobą dni wesołe i wietrzyk powiewa, Za tobą i słoneczko cieplejsze dogrzewa. Narodzi ono tobie muszek niezliczonych, Ty ich będziesz łapała po polach przestronych, Będziesz łapała i do gniazdeczka nosiła, Boś je sobie pod naszą strzechą ulepiła. Soboń Słowiku, mój słowiku, co w tym krzu różanym Od pułnocy mię budzisz swoim głosem ranym! I ty nie
garłeczkiem krzykliwym wdzięcznie przepierujesz. Bo skoro wiosna role rozległe ogrzeje, Skoro łąki kwiatkami pięknymi odzieje, Wynikną i robaczki z ziemie rozmaite; A ty potrawki będziesz miał z nich znamienite. Symich Jaskółeczko, jużeś się na świat ukazała? Jużeś ożyła? Jużeś z wody wyleciała? Za tobą dni wesołe i wietrzyk powiewa, Za tobą i słoneczko cieplejsze dogrzewa. Narodzi ono tobie muszek niezliczonych, Ty ich będziesz łapała po polach przestronych, Będziesz łapała i do gniazdeczka nosiła, Boś je sobie pod naszą strzechą ulepiła. Soboń Słowiku, mój słowiku, co w tym krzu różanym Od pułnocy mię budzisz swoim głosem ranym! I ty nie
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 149
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
gospodarzów grzeje Radość, lecz się nam samym serce śmieje Patrząc na bujne ziemie urodzaje, Jako je hojnie Bóg święty rozdaje. Na morzu nic nie widać. Z tęskności wspominamy sobie ziemskie uciechy. Nawet i ptaków pływających nie widać. Okręty tylko żeglują. Potkanie naszego okrętu z drugiemi. Marynarze z sobą rozmawiają. Wiatr dobry powiewa. Siedm psów morskich pływa. Igrają z sobą, z czego niedobrze bosman praktykuje. Marynarz nas cieszy. Pragniemy brzeg jaki albo pole obaczyć. Roztok miasto z daleka ujrzemy, z czego się radujemy. Radość jakie zwykła omelne otuchy czynić. Próżną radością złudzeni weselimy się. Ochota panuje. Marynarz sam naprzód pije i peroruje
gospodarzów grzeje Radość, lecz się nam samym serce śmieje Patrząc na bujne ziemie urodzaje, Jako je hojnie Bóg święty rozdaje. Na morzu nic nie widać. Z tęskności wspominamy sobie ziemskie uciechy. Nawet i ptaków pływających nie widać. Okręty tylko żeglują. Potkanie naszego okrętu z drugiemi. Marynarze z sobą rozmawiają. Wiatr dobry powiewa. Siedm psów morskich pływa. Igrają z sobą, z czego niedobrze bosman praktykuje. Marynarz nas cieszy. Pragniemy brzeg jaki albo pole obaczyć. Roztok miasto z daleka ujrzemy, z czego się radujemy. Radość jakie zwykła omelne otuchy czynić. Próżną radością złudzeni weselimy się. Ochota panuje. Marynarz sam naprzód pije i peroruje
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 72
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
a pod nim krzemienie Na miazgę kruszą słomę, jedno ma baczenie Na to: żeby poganiał i bydlęta żeby Zboża nie poszpeciły z przypadłej potrzeby. Na co już pogotowiu szaflik i łopatę
Ma, by tę bydląt na bok wymiatał prywatę. Kiedy już wszystko skruszy, na kupę to sprząta, A uważa, z którego wiatr powiewa kąta; I zaraz tamże wieje, gdzie wprzód zboże pada, Słoma zaś pokruszona powoli osiada Ta bliżej, ta też dalej, jako która waży. Tę lub dla swych dobytków, lubo dla przedaży Gospodarz w wory zbiera, gdyż smaczniej niż siano Tę słomę konie zjedzą, byle jej dodano!
Gospodarstwo przejrzawszy, drugim było
a pod nim krzemienie Na miazgę kruszą słomę, jedno ma baczenie Na to: żeby poganiał i bydlęta żeby Zboża nie poszpeciły z przypadłej potrzeby. Na co już pogotowiu szaflik i łopatę
Ma, by tę bydląt na bok wymiatał prywatę. Kiedy już wszystko skruszy, na kupę to sprząta, A uważa, z którego wiatr powiewa kąta; I zaraz tamże wieje, gdzie wprzód zboże pada, Słoma zaś pokruszona powoli osiada Ta bliżej, ta też dalej, jako która waży. Tę lub dla swych dobytków, lubo dla przedaży Gospodarz w wory zbiera, gdyż smaczniej niż siano Tę słomę konie zjedzą, byle jej dodano!
Gospodarstwo przejrzawszy, drugim było
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 462
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, które i Pana Boga obrażają i zdrowie i mieszek psują, czas tracą, vitia mnożą. Dajmy też co hojną ręką, nie wszystkich też ciężarów na ubogie a utrapione poddane nasze kładźmy; ubogi chłopek nie ma sam co jeść z żoną i z dziatkami, skóra do kości na nim przyschła, żonę, dzieci wiatr powiewa, a nagości swej czym okryć nie ma, a przecię dziesięcinę albo ksiądz albo pan od niego bierze, Rzpltą pobór; tylko tego nie dostawa, abyśmy jeszcze za dzień kazali im w kościele siedzieć, a Pana Boga za nas prosić. Starać owo, co mówią: Ta. sacerdos, ora, tu,
, które i Pana Boga obrażają i zdrowie i mieszek psują, czas tracą, vitia mnożą. Dajmy też co hojną ręką, nie wszystkich też ciężarów na ubogie a utrapione poddane nasze kładźmy; ubogi chłopek nie ma sam co jeść z żoną i z dziatkami, skóra do kości na nim przyschła, żonę, dzieci wiatr powiewa, a nagości swej czym okryć nie ma, a przecię dziesięcinę albo ksiądz albo pan od niego bierze, Rzpltą pobór; tylko tego nie dostawa, abyśmy jeszcze za dzień kazali im w kościele siedzieć, a Pana Boga za nas prosić. Starać owo, co mówią: Ta. sacerdos, ora, tu,
Skrót tekstu: VotSejmCz_II
Strona: 228
Tytuł:
Votum szlachcica polskiego pisane na sejmiki i sejm roku pańskiego 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918