chęcią, Jeżeli można, ulecz niepamięcią. 711. Epitalamium pewnym osobom.
Moje kochane, moje drogie siostry, O jakożeście przyszły na hak ostry! On wasz panieński piękny stan wesoły W niewieście biedy, kłopoty, fasoły Przemieniłyście; a zabawy wasze Będą niedługo dzieciom warzyć kasze. Co przedtym wonne zdobiło was ziele, Powlecze się sieć niekształtna po czele. I sameć kształtne i tak wcięte w pasy Prędko będziecie jak kapustne fasy. Rozumiem, że wam tej krasy ubędzie, Kiedy w rząd druga swój zagon osiędzie. Nie klockami to po stole przebierać, Z ostem pokrzywy z zagonów wybierać
Lubo w żarnach mleć lubo u kądziele Zgrzebne pazdziorki gryźć.
chęcią, Jeżeli można, ulecz niepamięcią. 711. Epithalamium pewnym osobom.
Moje kochane, moje drogie siostry, O jakożeście przyszły na hak ostry! On wasz panieński piękny stan wesoły W niewieście biedy, kłopoty, fasoły Przemieniłyście; a zabawy wasze Będą niedługo dzieciom warzyć kasze. Co przedtym wonne zdobiło was ziele, Powlecze się sieć niekształtna po czele. I sameć kształtne i tak wcięte w pasy Prędko będziecie jak kapustne fasy. Rozumiem, że wam tej krasy ubędzie, Kiedy w rząd druga swoj zagon osiędzie. Nie klockami to po stole przebierać, Z ostem pokrzywy z zagonow wybierać
Lubo w żarnach mleć lubo u kądziele Zgrzebne pazdziorki gryźć.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 456
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Tak o fortelach sprawieni tureckich, Warujem obóz. Prawe Wiśniowieckich Toczy się skrzydło. Wódz sam przed wszystkiemi, Żartkim zda koniem nie tykać się ziemi. Czemuż nie tedy jędza jadowita, Która dziś cienie sławy jego chwyta, Co za niesmaki dawne swoje miała, Czemu nie tedy z tem się ozywała? Owszem się tęczą powlekłszy złoconą, Wdzięczną go mową zagrzewała oną: Tobą o książę, tobą oświecone, Stoją dziś rzeczy ledwie nie zginione. Gdy wszystkie jady poganin wywierał, A szturmem tęgim obozy rozpierał, Któremu oraz gwałtowi i ziele Nie mogły nasze dotrzymać fortele.
Już już szalony zwycięstwem się cieszy, Aż Wiśniowieccy wydawszy się pieszy, Paszczą na
Tak o fortelach sprawieni tureckich, Warujem obóz. Prawe Wiśniowieckich Toczy się skrzydło. Wódz sam przed wszystkiemi, Żartkim zda koniem nie tykać się ziemi. Czemuż nie tedy jędza jadowita, Która dziś cienie sławy jego chwyta, Co za niesmaki dawne swoje miała, Czemu nie tedy z tem się ozywała? Owszem się tęczą powlekłszy złoconą, Wdzięczną go mową zagrzewała oną: Tobą o książę, tobą oświecone, Stoją dziś rzeczy ledwie nie zginione. Gdy wszystkie jady poganin wywierał, A szturmem tęgim obozy rozpierał, Któremu oraz gwałtowi i siele Nie mogły nasze dotrzymać fortele.
Już już szalony zwycięstwem się cieszy, Aż Wiśniowieccy wydawszy się pieszy, Paszczą na
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 56
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
nagrody Od ciebie mam za swoje utraty i szkody?
XXXIII.
By jedno zbójcy morscy tu nie przyjechali I za niewolnicę mię gdzie nie zaprzedali Pierwej, niż na mię wilki i lwy i niedźwiedzie I insze srogie zwierze mój zły los nawiedzie, Pierwej, niż mię powolej i z długą przewłoką Zajedzą i do swych jam sztukami powloką”. To mówiąc, niewinnemu włosowi rękami Krzywdę czyni i rwie go pełnemi garściami.
XXXIV.
Potem się znowu porwie i do brzega puszcza, Głowę kręci i włosy na wiatry rozpuszcza I każdem swem postępkiem zda się skłopotana, Że jest od złych piekielnych duchów opętana, Albo, jako Hekuba, kiedy oszalała, Gdy swego
nagrody Od ciebie mam za swoje utraty i szkody?
XXXIII.
By jedno zbójcy morscy tu nie przyjechali I za niewolnicę mię gdzie nie zaprzedali Pierwej, niż na mię wilki i lwy i niedźwiedzie I insze srogie źwierze mój zły los nawiedzie, Pierwej, niż mię powolej i z długą przewłoką Zajedzą i do swych jam sztukami powloką”. To mówiąc, niewinnemu włosowi rękami Krzywdę czyni i rwie go pełnemi garściami.
XXXIV.
Potem się znowu porwie i do brzega puszcza, Głowę kręci i włosy na wiatry rozpuszcza I każdem swem postępkiem zda się skłopotana, Że jest od złych piekielnych duchów opętana, Albo, jako Hekuba, kiedy oszalała, Gdy swego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 204
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Ani na świat wypuszczał, zgnoiwszy na wieki Wieźniem raczej? Miałaby lekczejsze powieki Dziś Ojczyzna: co teraz ciężko upłakane Zaledwie z-łez przeciera. Miały zwojowane Prze zeń ziemie, postaci insze swe i Cery. Zanim wlot Tyzyfony i krwawe Megery Wywarły się z-Erebu. I jakoby Piekło Bezdenne otworzyło, za którym powlekło Wszytko się złe Szaszorem. Tedy ile zmoże Przybrać sobie drużyny, wprzód na Zaporoże Końmi zbieży rączymi. Skąd się nie wracając, a tylkoż do Hetmana Listki, posyłając, Zdradziecki ten postepek swój wymawiające, A prócz na Czaplińskiego się uskarżające, Czymby go tak zatrzymał, prosto szedł do Ordy. Gdzie wspomniawszy
, Ani na świat wypuszczał, zgnoiwszy na wieki Wieźniem raczey? Miałaby lekczeysze powieki Dźiś Oyczyzna: co teraz ćieszko upłakane Záledwie z-łez przećiera. Miały zwoiowáne Prze zeń źiemie, postaći insze swe i Cery. Zanim wlot Tyzyfony i krwawe Megery Wywarły sie z-Erebu. I iakoby Piekło Bezdenne otworzyło, zá ktorym powlekło Wszytko sie złe Szaszorem. Tedy ile zmoże Przybrać sobie drużyny, wprzod na Zaporoże Końmi zbieży rączymi. Zkąd sie nie wracaiąc, a tylkoż do Hetmana Listki, posyłaiąc, Zdradźiecki ten postepek swoy wymawiaiące, A procz na Czaplinskiego sie uskarzáiące, Czymby go tak zatrzymał, prosto szedł do Ordy. Gdźie wspomniawszy
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 6
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, a potem wojewody podlaskiego, dziedzictwem, a z Jelnej został wykupionym, w której pierwej barzo pogorzał. Pamiętam te, choć jak przez sen, pogorzenie. Z tego pogorzenia został się obraz Najświętszej Panny Częstochowskiej, który potem ociec mój, kazawszy zrobić dla Najświętszej Panny i Pana Jezusa korony z kamieniami srebrne pozłociste i gazą powlekłszy, obraz w wielkim nabożeństwie konserwował i mnie się potem ten obraz dostał.
W rok po przedaniu ojcu memu wiecznością Rasnej, Sapieha, wojewoda podlaski, wyprawił sobie przywilej na jarmark do Wysokiego, miasta swego in contiguitate z Rasną będącego, na święty Jakub, święto rzymskie tygodniem przed świętem ruskim świętego Eliasza, na który czas
, a potem wojewody podlaskiego, dziedzictwem, a z Jelnej został wykupionym, w której pierwej barzo pogorzał. Pamiętam te, choć jak przez sen, pogorzenie. Z tego pogorzenia został się obraz Najświętszej Panny Częstochowskiej, który potem ociec mój, kazawszy zrobić dla Najświętszej Panny i Pana Jezusa korony z kamieniami srebrne pozłociste i gazą powlekłszy, obraz w wielkim nabożeństwie konserwował i mnie się potem ten obraz dostał.
W rok po przedaniu ojcu memu wiecznością Rasnej, Sapieha, wojewoda podlaski, wyprawił sobie przywilej na jarmark do Wysokiego, miasta swego in contiguitate z Rasną będącego, na święty Jakub, święto rzymskie tygodniem przed świętem ruskim świętego Eliasza, na który czas
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 396
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
się trzymał. Tym sposobem narobiwszy tych małych kanaczków niemało/ w jeden je wielki łacno złożysz drocikami/ sześć/ siedm/ ośm/ jakoby w rożą spiąwszy/ jeden w pośrzodku/ drugie około niego. A stanieć piękną ozdobą/ nad którą się nie jeden/ osobliwie trochę zdala omyliwszy zadumi. Ci jeżeli je farbą przezroczystą powleczesz/ na kształt rubinu/ szmaragdu/ etc. pokazować się będą. Poczynisz z tego krzyżyki/ rożyczki/ wstąszki/ i inne figury/ jakoć się będzie podobało. Jak robić Kanaki. Jak robić Kanaki. Jak robić piękne kwiecie VII. Różne a barzo piekne kwiecie wyrobić.
1. SPosób z materyj jakoby srebrnej
się trzymał. Tym sposobem nárobiwszy tych máłych kánáczkow niemáło/ w ieden ie wielki łácno złożysz droćikámi/ sześć/ śiedm/ ośm/ iákoby w rożą spiąwszy/ ieden w pośrzodku/ drugie około niego. A stánieć piękną ozdobą/ nád ktorą się nie ieden/ osobliwie trochę zdala omyliwszy zádumi. Ci ieżeli ie farbą przezroczystą powleczesz/ ná kształt rubinu/ szmárágdu/ etc. pokázowáć się będą. Poczynisz z tego krzyżyki/ rożyczki/ wstąszki/ i inne figury/ iákoć się będźie podobáło. Iák robić Kánáki. Iák robić Kánáki. Iák robić piękne kwiećie VII. Rożne á bárzo piekne kwiećie wyrobić.
1. SPosob z materyi iákoby srebrney
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 100
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
potrzebują wypukłości albo zagiętości okrągłej/ te włóż na chustkę tro chę mokrą/ tą stroną która nie malowana/ że odwilżeje. Potym zagrzawszy żelazka/ przyłosz mocno do listków/ na poduszce złożonych/ a uczyni się wupukłość spodem. Poskładaj listki w kwiatek/ przy drociku srzodkiem/ a na koniec ową gęstą gumią/ pędzlikiem powlecz po wierzchu. Kolor piękny cielisty/ czerwony/ karmazynowy mieć będziesz/ z jąderek kiermesu/ po włosku grana. Tak. Weźmij trochę tych ziarnek szarych/ co w sobie mają karmin/ zgnieć/ miałko wsyp w szkło albo miseczkę polewaną. Nalej trochę ługu mocnego i zmieszaj. Potym weś hałunu/ utłucz miałko/
potrzebuią wypukłośći albo zágiętośći okrągłey/ te włoż ná chustkę tro chę mokrą/ tą stroną ktorá nie málowáná/ że odwilżeie. Potym zágrzáwszy żelázká/ przyłosz mocno do listkow/ ná poduszce złożonych/ á uczyni się wupukłość spodem. Poskłádáy listki w kwiátek/ przy droćiku srzodkiem/ á ná koniec ową gęstą gumią/ pędzlikiem powlecz po wierzchu. Kolor piękny ćielisty/ czerwony/ karmázynowy mieć będźiesz/ z iąderek kiermesu/ po włosku gráná. Tak. Weźmiy trochę tych źiárnek szárych/ co w sobie máią kármin/ zgnieć/ miáłko wsyp w śkło álbo miseczkę polewaną. Naley trochę ługu mocnego i zmieszáy. Potym weś háłunu/ utłucz miáłko/
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 207
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
wlej w wodę: będziesz miał jak ciasto. Przecedź albo przegnieć. Ususz i szary papier przyłożywszy (żeby ostatek wody wyciągneło) zagrzej znowu/ i ciepło wlej w banie co jeszcze nie była w zażywaniu. Chyżo obracaj aby materia wszędzie chwyciła. 2. Inszemi kolorami i na kształt marmuru oblać. Wewnątrz banie cienko/ powlecz pokostem białym. Miej potym pogotowiu różne tarte farby w piórkach. Z piórka wydmuchywaj na pokost etc. Miasto białej farby/ może i mąki zażyć. Jeżeli się gdzie nie powiedzie; może pędzlem otrzeć olej/ i znowu namazawszy inaczej farbą nadmuchnąć. Tym sposobem może/ i kwiatki wyrznięte podłożyć/ litery wyrazić etc. 3
wley w wodę: będźiesz miał iák ćiásto. Przecedz álbo przegnieć. Vsusz i száry papier przyłożywszy (żeby ostátek wody wyćiągneło) zagrzey znowu/ i ćiepło wley w bánie co ieszcze nie byłá w záżywániu. Chyżo obrácay áby máteryá wszędzie chwyćiłá. 2. Inszemi kolorami i ná kształt mármuru obláć. Wewnątrz bánie ćienko/ powlecz pokostem biáłym. Miey potym pogotowiu rożne tarte farby w piorkách. Z piorka wydmuchywáy ná pokost etc. Miásto biáłey farby/ może i mąki zażyć. Ieżeli się gdźie nie powiedzie; może pędzlem otrzeć oley/ i znowu námázawszy ináczey fárbą nadmuchnąć. Tym sposobem może/ i kwiátki wyrznięte podłożyć/ litery wyraźić etc. 3
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 223
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
/ mieszaj drewienkiem. Powoli zaś niech ostydnie oraz z wodą/ i mieć będziesz Vernis biały. Tego trochę wziąwszy/ przydaj gryszpanu dystylowanego miałko po malarsku utartego. Oboje to w skle grubym przywarz trochę jako też cukiernicy. Mieszaj niech się ustoi. Probuj na szkle. Weś pędzel (jak wyżej o złocistej powiedziano) powlecz po wierzchu banię już posrebrzoną wewnątrz. Wedle dłuższego albo krótszego wezwrzenia farby/ mnij albo barzo jasno zielono będzie. Jeżeli miasto gryszpanu weźmiesz laki/ mieć będziesz czerwone/ ale ta za czasem niszczeje. Jeżeli kurkumy/ mieć będziesz piękne żółte. Widziałem w Monachium u robiącego. Przydatek, (który wiem jako się przydać
/ mieszay drewienkiem. Powoli zaś niech ostydnie oráz z wodą/ i mieć będźiesz Vernis biały. Tego trochę wźiąwszy/ przyday gryszpánu distylowánego miáłko po malársku utártego. Oboie to w skle grubym przywarz trochę iáko też cukiernicy. Mieszáy niech się ustoi. Probuy ná śkle. Weś pędzel (iák wyżey o złoćistey powiedziáno) powlecz po wierzchu bánię iuż posrebrzoną wewnątrz. Wedle dłuższego álbo krotszego wezwrzenia fárby/ mniy álbo barzo iasno zielono będźie. Ieżeli miásto gryszpánu weźmiesz láki/ mieć będźiesz czerwone/ ále tá zá czasem niszczeie. Ieżeli kurkumy/ mieć będźiesz piękne zołte. Widźiáłem w Monáchium u robiącego. Przydatek, (ktory wiem iáko się przydáć
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 227
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
biada tobie w czartowski wprzężony chomąt; trahes iniquitatemin funiculis vanitatis. Nie już lekkie niedoskonałości/ ale iniquitatem nieprawość; w tych to któreś za nic nie miał/ i że to były cienkie nici rozumiał/ vanitatis lekkie próżnostki zwał/ in funiculis vanitatis, trahes iniquitatem. Et quasi vinculum plaustri peccatum drabny wozem/ karami powleczesz/ grube/ ciężkie/ opętane grzechy. Ktoby wierzył: Z. Teressa pisza/ iż widziała od Chrystusa Pana pokazane sobie miejsce w piekle. Cap. 32. Na które by przyszła gdy by w pewne powszednie grzechy wpadła; nie za poszednie/ ale dla poszednich wpadła by w grzechy śmiertelne in funiculis vanitatis,
biáda tobie w czártowski wprzężony chomąt; trahes iniquitatemin funiculis vanitatis. Nie iuż lekkie niedoskonáłośći/ ale iniquitatem nieprawość; w tych to ktoreś zá nic nie miał/ y że to były ćieńkie nići rozumiał/ vanitatis lekkie prożnostki zwał/ in funiculis vanitatis, trahes iniquitatem. Et quasi vinculum plaustri peccatum drabný wozem/ karámi powleczesz/ grube/ ćięszkie/ opętane grzechy. Ktoby wierzył: S. Teressa pisza/ iż widźiała od Chrystusa Paná pokázane sobie mieysce w piekle. Cap. 32. Ná ktore by przyszła gdy by w pewne powszednie grzechy wpádła; nie zá poszednie/ ále dlá poszednich wpádła by w grzechy śmiertelne in funiculis vanitatis,
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 58
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688