myśli, matce niepodobna córka. Widzi iry i zięby, i papuże dzwońce, A już się też schylało ku zachodu słońce; Oczy napasł, garła nic, wszytko jak w regiestrze Piękne widząc. Czy słowa dotrzymywać siostrze? Myśli potem sam z sobą: Czy w poły umarłem, Z próżnym, w wieczór, powrócę do swych dzieci garłem? Także sowa, choć wszytek ptaszy rodzaj szpeci, Tak pięknych i tak wiele może lągnąć dzieci? Już się z słowa rozgrzesza, kiedy w bliskim drzewie Młodych sowiąt postrzeże. Mniema, że cietrzewie. Poszły barzo na żaby. Wej, rzecze, nagroda, Zawsze płaci pobożność, puszczać się jej
myśli, matce niepodobna córka. Widzi iry i zięby, i papuże dzwońce, A już się też schylało ku zachodu słońce; Oczy napasł, garła nic, wszytko jak w regiestrze Piękne widząc. Czy słowa dotrzymywać siestrze? Myśli potem sam z sobą: Czy w poły umarłem, Z próżnym, w wieczór, powrócę do swych dzieci garłem? Także sowa, choć wszytek ptaszy rodzaj szpeci, Tak pięknych i tak wiele może lągnąć dzieci? Już się z słowa rozgrzesza, kiedy w bliskim drzewie Młodych sowiąt postrzeże. Mniema, że cietrzewie. Poszły barzo na żaby. Wej, rzecze, nagroda, Zawsze płaci pobożność, puszczać się jej
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 82
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, w cienie nosić – wnet miłym będziesz mi ciężarem. Będę, bym zmordowane oczęta uśpiła, różnych piosnek śpiewaniem Twe płacze tuliła, lub Cię też z mojej zechcę kołysać ochoty, do tak miłej wprzód nie dam nikomu roboty. A jeśli też odchodząc, matka do mnie rzecze: „Miejże tu, nim powrócę, o braciszku pieczę” – gdy już tak samej tylko zleci mi straż Twoję, ach, me Dziecię, jak będę cieszyć duszę moję! Zaraz z czółka Twojego odjąwszy przykrycie, będę oczy cieszyła moje znamienicie; wlepione oczy będę w twarz Twoję trzymała i czasu pogodnego czółko ocierała. Wskok potym z ostrożnością wyjmę z kolebeczki
, w cienie nosić – wnet miłym będziesz mi ciężarem. Będę, bym zmordowane oczęta uśpiła, różnych piosnek śpiewaniem Twe płacze tuliła, lub Cię też z mojej zechcę kołysać ochoty, do tak miłej wprzód nie dam nikomu roboty. A jeśli też odchodząc, matka do mnie rzecze: „Miejże tu, nim powrócę, o braciszku pieczę” – gdy już tak samej tylko zleci mi straż Twoję, ach, me Dziecię, jak będę cieszyć duszę moję! Zaraz z czółka Twojego odjąwszy przykrycie, będę oczy cieszyła moje znamienicie; wlepione oczy będę w twarz Twoję trzymała i czasu pogodnego czółko ocierała. Wskok potym z ostrożnością wyjmę z kolebeczki
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 102
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
. Prospekt na Wisłę, patrz wszędzie, Gdzie chcesz, ujźrzysz w każdym rzędzie Budynki, tak łąki, lasy. Uciesznym był temi czasy! Wracam się, aż Podoskiego Przy drodze dworek; z Boskiego Przejźrzenia ustąpił światu, Z własnej włości i powiatu. Dwór Jaśnie Wielmożnego Jego M.P. Sobieskiego, Wojewody Ruskiego
Powrócę się przed hetmański Znowu; rozumiem, ziemiański Dwór przeciwko Sobieskiego, Pana z wojewód ruskiego Stoi. A w nim przestronności Dosyć, w budynkach piękności. Dwór Ich Mciów Panów Lasockich.
Za nim tuż, zdawna Lasockich, A teraz panów Wysockich, Tak mi powiedział ktoś o tym, Wszak obaczycie napotym,
Kiedy mu
. Prospekt na Wisłę, patrz wszędzie, Gdzie chcesz, ujźrzysz w każdym rzędzie Budynki, tak łąki, lasy. Uciesznym był temi czasy! Wracam się, aż Podoskiego Przy drodze dworek; z Boskiego Przejźrzenia ustąpił światu, Z własnej włości i powiatu. Dwór Jaśnie Wielmożnego Jego M.P. Sobieskiego, Wojewody Ruskiego
Powrócę się przed hetmański Znowu; rozumiem, ziemiański Dwór przeciwko Sobieskiego, Pana z wojewód ruskiego Stoi. A w nim przestronności Dosyć, w budynkach piękności. Dwór Ich Mciów Panów Lasockich.
Za nim tuż, zdawna Lasockich, A teraz panów Wysockich, Tak mi powiedział ktoś o tym, Wszak obaczycie napotym,
Kiedy mu
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 62
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
, Ochędóstwa, kunszty pańskie, Złote sztuki niderlandzkie Po tej i po drugiej stronie, Przy najaśniejszej patronie, Tam jest świętej Cecylijej Związek, niebieskiej lilijej, Gdzie śpiewa nieszpór capella Pokrólewsku: gioia bella! Przed nią w sieni nade drzwiami, Marmurowemi odrzwiami, Statua z metalu prawie Ad vivum wszystkim na jawie. Troszeczkę nazad powrócę, Myśląc, dokąd się obrócę; Z trafunku wnidę w kaplicę, A z niej chciałem na ulicę; Tamem widział zacną sztukę, Wielką mistrzowską naukę: Obraz Franciszka świętego, Żałosnym okiem zjętego; Jak żywy, na Stworzyciela Patrzy, swego Zbawiciela Ogród Króla Jego Mości, Pana mego Miłościwego.
Potym do ogroda wnidę
, Ochędóstwa, kunszty pańskie, Złote sztuki niderlandzkie Po tej i po drugiej stronie, Przy najaśniejszej patronie, Tam jest świętej Cecylijej Związek, niebieskiej lilijej, Gdzie śpiewa nieszpór capella Pokrólewsku: gioia bella! Przed nią w sieni nade drzwiami, Marmurowemi odrzwiami, Statua z metalu prawie Ad vivum wszystkim na jawie. Troszeczkę nazad powrócę, Myśląc, dokąd się obrócę; Z trafunku wnidę w kaplicę, A z niej chciałem na ulicę; Tamem widział zacną sztukę, Wielką mistrzowską naukę: Obraz Franciszka świętego, Żałosnym okiem zjętego; Jak żywy, na Stworzyciela Patrzy, swego Zbawiciela Ogród Króla Jego Mości, Pana mego Miłościwego.
Potym do ogroda wnidę
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 68
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
.
Nagórze tam kościół dawny, W nim obraz cudowny, sławny, Stoi na ołtarzu wielkim: Wiadomo to ludziom wszelkim. W tym kościele naprzodku chór A za nim jest plebański dwór; To snadź Anna fundowała, Święta Pani budowała, Królowa polska przeniosła Z Solca go tu wgórę zniosła . Do pałacu się powrócę, Z niego swe oko obrócę, Ku Warszawie znowu bieżę, Prędko pośpieszam, przybieżę I obaczę, patrząc sprosta, Aż tam mieszka pan starosta. Dwór J.M. Grzybowskiego, Starosty Warszawskiego.
Za miastem w polu osobne Miejsce, do tego sposobne: Dwór, piękny w budynek wszelki, Ma sadeczek, choć
.
Nagórze tam kościół dawny, W nim obraz cudowny, sławny, Stoi na ołtarzu wielkim: Wiadomo to ludziom wszelkim. W tym kościele naprzodku chór A za nim jest plebański dwór; To snadź Anna fundowała, Święta Pani budowała, Królowa polska przeniosła Z Solca go tu wgórę zniosła . Do pałacu się powrócę, Z niego swe oko obrócę, Ku Warszawie znowu bieżę, Prędko pośpieszam, przybieżę I obaczę, patrząc sprosta, Aż tam mieszka pan starosta. Dwór J.M. Grzybowskiego, Starosty Warszawskiego.
Za miastem w polu osobne Miejsce, do tego sposobne: Dwór, piękny w budynek wszelki, Ma sadeczek, choć
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 82
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
stołów pełne siedlisko, Prałatów i paniąt różnych, Nie było nigdziej miejsc próżnych. Dostatki wszelkie, potrawy, Wina, piwa, dosyć strawy Dawano dla różnych: jedli, Pili, gdzie sobie zasiedli. Mieliśmy się wszyscy dobrze, Częstowano pańsko, szczodrze. Zjadłszy obiad, wyjechali, Do Warszawy przyjechali. Na Zakroczymską powrócę, Tam się w ulicę obrócę. Nowe Miasto. Dwór J.M.P. Żmudzkiego.
Był tu zacny dwór przed laty, Staruszka Żmudzkiego taty; Ogród z poddanymi wielki, Wkoło mieszka chłopek wszelki; Panu z tego czynsz dawają, Do posług ich zażywają. Pokojów nie chcę wspominać, Szkoda ich nie zapominać
stołów pełne siedlisko, Prałatów i paniąt różnych, Nie było nigdziej miejsc próżnych. Dostatki wszelkie, potrawy, Wina, piwa, dosyć strawy Dawano dla różnych: jedli, Pili, gdzie sobie zasiedli. Mieliśmy się wszyscy dobrze, Częstowano pańsko, szczodrze. Zjadłszy obiad, wyjechali, Do Warszawy przyjechali. Na Zakroczymską powrócę, Tam się w ulicę obrócę. Nowe Miasto. Dwór J.M.P. Żmudzkiego.
Był tu zacny dwór przed laty, Staruszka Żmudzkiego taty; Ogród z poddanymi wielki, Wkoło mieszka chłopek wszelki; Panu z tego czynsz dawają, Do posług ich zażywają. Pokojów nie chcę wspominać, Szkoda ich nie zapominać
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 104
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
się Nie boi, dosyć mając na niebieskiej rosie. 206 (N). FORTEL NA PANÓW
Jadę z jednym na kontrakt do Krakowa panem. Więc że był w sprawach ciężkim i niewyskubanem, Siedzę tydzień na jego, siedzę drugi, słowie, I z końmi, i z czeladzią, ckliwo mi, w Krakowie. Powrócę; któż tu będzie mieszkał jak na ledzie. Dowiedziawszy się potem, że do wsi wyjedzie, Ja też z domu do niego konno i czeladno. Dobrzem gościł, bo kontrakt zawarliśmy snadno, Gdy i mnie dla zwyczaju trzeba było wina, I czeladź się obroków często upomina. Bodaj z panem, niech każdy
się Nie boi, dosyć mając na niebieskiej rosie. 206 (N). FORTEL NA PANÓW
Jadę z jednym na kontrakt do Krakowa panem. Więc że był w sprawach ciężkim i niewyskubanem, Siedzę tydzień na jego, siedzę drugi, słowie, I z końmi, i z czeladzią, ckliwo mi, w Krakowie. Powrócę; któż tu będzie mieszkał jak na ledzie. Dowiedziawszy się potem, że do wsi wyjedzie, Ja też z domu do niego konno i czeladno. Dobrzem gościł, bo kontrakt zawarliśmy snadno, Gdy i mnie dla zwyczaju trzeba było wina, I czeladź się obroków często upomina. Bodaj z panem, niech każdy
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 637
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tej śmierci poważać, nad to utrapienie, widzieć ciebie, i ciebie kochać? J nie wolałabyś przez moc odemnie być odłączoną, a niż ten kłopot ponosić, żebyś mię wolno opuścić musiała, chociażbyś nigdy tej wolności od swojej nie otrzymała miłości? Bądź dobrej myśli najmilsza Marianno! Jeżeli ja znowu powrócę: znakiem to będzie, że Niebo na nasze zezwala Małżeństwo. A jeżeli zginę, to dowodem będzie, żeś męża utraciła, który tylko twoim bratem, a nie twoim miał być mężem. Co za szczęśliwe usługi błąd w pewnych odprawia okolicznościach. J jak to często dobrze bywa, że mamy to ukontentowanie, iż
tey śmierci poważać, nad to utrapienie, widzieć ciebie, i ćiebie kochać? J nie wolałabyś przez moc odemnie bydź odłączoną, a niż ten kłopot ponośić, żebyś mię wolno opuścić musiała, chociażbyś nigdy tey wolności od swoiey nie otrzymała miłości? Bądź dobrey myśli naymilsza Maryanno! Jeżeli ia znowu powrocę: znakiem to będzie, że Niebo na nasze zezwala Małżeństwo. A ieżeli zginę, to dowodem będzie, żeś męża utraciła, ktory tylko twoim bratem, a nie twoim miał być mężem. Co za szczęśliwe usługi błąd w pewnych odprawia okolicznościach. J iak to często dobrze bywa, że mamy to ukontentowanie, iż
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 57
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, mówił, cóż WMPan pocznie z tylą pieniędzmi? Możnaby je WMPanu krótkoli długoli wziąć. Wiesz WMPan co uczynię? Te pieniądze, które za nie dostanę, u Żyda, który tutejszym jest obywatelem, złożę, a on WMPana i w groszu nie ma oszukać. Powiem mu, jeżeli w tygodniu znowu do Polski powrócę, i Gubernatorowi, żem ja WMPanu jako obrońcy życia mego, tyle a tyle na jego potrzeby, i gdyby można było, na WMPana czym prędsze uwolnienie zostawił. Krótko, na wszystkiem przestał. Przedał klejnoty za pięć tysięcy talarów, z których mi tysiąc w gotowiznie przyniósł, a na resztę kartę. Ofiarowałem
, mowił, coż WMPan pocznie z tylą pieniędzmi? Moznaby ie WMPanu krotkoli długoli wziąć. Wiesz WMPan co uczynię? Te pieniądze, ktore za nie dostanę, u Zyda, ktory tuteyszym iest obywatelem, złożę, a on WMPana i w groszu nie ma oszukać. Powiem mu, ieżeli w tygodniu znowu do Polski powrocę, i Gubernatorowi, żem ia WMPanu iako obrońcy żyćia mego, tyle a tyle na iego potrzeby, i gdyby można było, na WMPana czym prętsze uwolnienie zostawił. Krotko, na wszystkiem przestał. Przedał kleynoty za pięć tysięcy talarow, z ktorych mi tysiąc w gotowiznie przyniosł, a na resztę kartę. Ofiarowałem
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 114
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
onej swej chałupce/ Gdzie przy lampce bryżdzącej w ubogiej skorupce Śliczną Nimfę zastanie. Ona prócz w koszuli Jednej będąc/ strworzona do kąta się tuli; Nie bój się Symplegado (Rzecze starzec do niej) Też i ta tu Dziewica głowę swoję skłoni Spolnie z tobą tej nocy. Bądźciesz tu obiedwie/ Niż się do was powrócę. A w tym z progu ledwie Wyndzie od nich; owże głos nakształt gromu runie/ Zadrży ziemia/ i wszytka z gruntu się posunie Chata na nich. Czego raz i drugi/ i trzeci Kiedy było. Owe strach ciężki stąd obleci/ Ze przypadszy do ziemie jakoby nie żywe Spół leżały/ póki te
oney swey cháłupce/ Gdzie przy lámpce bryżdzącey w vbogiey skorupce Sliczną Nimfę zástánie. Oná procz w koszuli Iedney będąc/ strworzona do kątá sie tuli; Nie boy się Symplegádo (Rzecze stárzec do niey) Też y tá tu Dziewicá głowę swoię skłoni Spolnie z tobą tey nocy. Bądźciesz tu obiedwie/ Niż się do was powrocę. A w tym z progu ledwie Wyndzie od nich; owże głos nákształt gromu runie/ Zádrży ziemiá/ y wszytká z gruntu się posunie Chátá ná nich. Czego raz y drugi/ y trzeci Kiedy było. Owe strách cięszki ztąd obleci/ Ze przypadszy do ziemie iákoby nie żywe Społ leżáły/ poki te
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 50
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701