kobieli szykuje: Odwięzuje od wozu chłopską/ a swę troczy; To zrobiwszy/ czym prędzej między innych skoczy. Według targu/ wziął płacą chłop/ a oddał siano: Zatym pospieszył z Miasta/ widząc już nie rano. Wyjechawszy/ wkobieli/ gdy posiłku szperze; Obaczy nad spodzianie/ aż tam dziecię gmerze: Powróci wskok do Miasta/ pomniąc na gospodę/ Gdzie za przedane siano/ odbierał nagrodę: Skarży się na dragany/ że go oszukali/ Ze mu kobiel/ za kobiel z dzieckiem przywiązali Rzecze Major: Poznasz go? Odpowie: Ten/ Panie/ Co mię tu przywiódł/ z sianem; abym przedał tanie: Czego
kobieli szykuie: Odwięzuie od wozu chłopską/ á swę troczy; To zrobiwszy/ czym prędzey między innych skoczy. Według targu/ wźiął płacą chłop/ á oddał siano: Zátym pospieszył z Miastá/ widząc iuż nie ráno. Wyiecháwszy/ wkobieli/ gdy pośiłku szperze; Obaczy nad spodźianie/ aż tám dźiećię gmerze: Powroći wskok do Miastá/ pomniąc ná gospodę/ Gdźie zá przedáne śiáno/ odbierał nagrodę: Skarży się ná drágány/ że go oszukali/ Ze mu kobiel/ zá kobiel z dźieckiem przywiązáli Rzecze Máior: Poznasz go? Odpowie: Ten/ Pánie/ Co mię tu przywiodł/ z śiánem; ábym przedał tanie: Czego
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
, że serce wielkiej sławy chciwe Nie dbało na lamenty i płacze rzewliwe. Póki go mogły zajrzeć oczy wypłakane, Poty go prowadziły a myśli stroskane I utrapione serce zawsze przy nim było, I wszędzie go kędy się obrócił śledziło. Tren VII.
Czułoć to bowiem, wierny lubo nieszczęśliwy Prorok, że mój kochany nie powróci żywy. Wszytkom sobą nudziła, wszytkom ponurzona W smutkach, myślach, mniemała, żem już opuszczona. Nowe mię coraz troski i we dnie suszyły, I w nocy nieraz mię sny okropne trapiły.
Jak niegdy Alcjone rozstawszy się z mężem, Który nieprzyjacielskim nie poległ orężem Ale w srogich otchłaniach morskich zatopiony, Dusząc w
, że serce wielkiej sławy chciwe Nie dbało na lamenty i płacze rzewliwe. Poki go mogły zajrzeć oczy wypłakane, Poty go prowadziły a myśli stroskane I utrapione serce zawsze przy nim było, I wszędzie go kędy się obrocił śledziło. Tren VII.
Czułoć to bowiem, wierny lubo nieszczęśliwy Prorok, że moj kochany nie powroci żywy. Wszytkom sobą nudziła, wszytkom ponurzona W smutkach, myślach, mniemała, żem już opuszczona. Nowe mię coraz troski i we dnie suszyły, I w nocy nieraz mię sny okropne trapiły.
Jak niegdy Alcyone rozstawszy się z mężem, Ktory nieprzyjacielskim nie poległ orężem Ale w srogich otchłaniach morskich zatopiony, Dusząc w
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 508
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Mokrym skrzydłem w sercu dmucha. DO BOGUMIŁY
Chcąc wiedzieć, jakom w twojej łasce, Bogumiło, Słałem serce na wzwiady; to się nie wróciło, Wdzięczną twoją gospodą wzdjęte i przyjemną Gościną, tam zostało i nie chce być ze mną.
Posłałem zaś westchnienie: i to tam zostało, I choć często powróci, tu się bawi mało Ani mi dostatecznej umie oddać sprawy, Gdzie serce i jeżeli umysł twój łaskawy. Szedłbym sam, lecz nie mogąc, posyłam ci duszę; Odpraw z łaską — bez tego dwojga umrzeć muszę. VOTUM PASTERSKIE
Pierwszy odniósszy zysk za swoję wiarę, Te-ć kwiatki, Wenus, daję na ofiarę
Mokrym skrzydłem w sercu dmucha. DO BOGUMIŁY
Chcąc wiedzieć, jakom w twojej łasce, Bogumiło, Słałem serce na wzwiady; to się nie wróciło, Wdzięczną twoją gospodą wzdjęte i przyjemną Gościną, tam zostało i nie chce być ze mną.
Posłałem zaś westchnienie: i to tam zostało, I choć często powróci, tu się bawi mało Ani mi dostatecznej umie oddać sprawy, Gdzie serce i jeżeli umysł twój łaskawy. Szedłbym sam, lecz nie mogąc, posyłam ci duszę; Odpraw z łaską — bez tego dwojga umrzeć muszę. VOTUM PASTERSKIE
Pierwszy odniósszy zysk za swoję wiarę, Te-ć kwiatki, Wenus, daję na ofiarę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 94
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Usrałem się dziś rano bez krystery.” Chciał jeszcze mówić Francuz więcej do niej, Ale pójdzie precz, skoro się zapłoni. 420 (P). OSTROŻNIE TRZEBA STRASZYĆ
Mały i jeden tylko wychodek był zgoła We dworze, kędy jadąc szlachcic do kościoła Rano w niedzielę, wiedząc, że będzie dziesiąta, Nim powróci do domu, zawczasu się prząta. Panna służbista także, ubrawszy się pięknie, O panu nic nie myśli, bo też ani stęknie, Mając wygotowane w swym moździerzu kule, Nie chce brukać i dźwignie z spódnicą koszule; Tyłem drzwi otworzywszy, tak idzie z komnaty: Tylko co ma dać ognia przez dekiel kosmaty
, Usrałem się dziś rano bez krystery.” Chciał jeszcze mówić Francuz więcej do niej, Ale pójdzie precz, skoro się zapłoni. 420 (P). OSTROŻNIE TRZEBA STRASZYĆ
Mały i jeden tylko wychodek był zgoła We dworze, kędy jadąc szlachcic do kościoła Rano w niedzielę, wiedząc, że będzie dziesiąta, Nim powróci do domu, zawczasu się prząta. Panna służbista także, ubrawszy się pięknie, O panu nic nie myśli, bo też ani stęknie, Mając wygotowane w swym możdżerzu kule, Nie chce brukać i dźwignie z spódnicą koszule; Tyłem drzwi otworzywszy, tak idzie z komnaty: Tylko co ma dać ognia przez dekiel kosmaty
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 368
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
choćby i Powiatowe ludzie, na pozór gotowości i czułości pogotowiu mieć, aby tylko niebezpieczeństwa od Granic oddalić się mogły, boć też i pora Wojenna ustaje, z samego Zimy następującej musu uczynić Turczyn, odpoczynek Wojskom swoim musi: a tym czasem też I. K. Mość, jako intendit, szczęśliwie da Pan Bóg powróci prędko, sam zechce radżyć o całości Państw swoich. Teraz zaś Wm. M. M. Pan pro dexteritate suâ chciej być pilnym dobra pospolitego, proszę. Powolne przytym usługi moje Wm. M. M. Panu oddaję. w Obozie pod Rzyszczowem. die 9. Nouemb: 1663. Wm. M.
choćby y Powiátowe ludźie, ná pozor gotowośći y czułośći pogotowiu mieć, áby tylko niebespieczeństwá od Gránic oddalić się mogły, boć też y porá Woienna vstáie, z sámego Zimy nástępuiącey musu vczynić Turczyn, odpoczynek Woyskom swoim muśi: á tym czásem też I. K. Mość, iáko intendit, szczęśliwie da Pan Bog powroći prędko, sam zechce rádżić o cáłośći Państw swoich. Teraz záś Wm. M. M. Pan pro dexteritate suâ chćiey bydź pilnym dobrá pospolitego, proszę. Powolne przytym vsługi moie Wm. M. M. Pánu oddáię. w Oboźie pod Rzyszczowem. die 9. Nouemb: 1663. Wm. M.
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 124
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
gruchnie podejrzany, Ze w-kilku Nieprzyjaciel milach już widziany Zmierza ku Obozowi o czym Gdeszyńskiemu, Meżowi w-tych odwagach przed laty Wielkiemu, Król podjechać rozkaże; i dojść pewnej rzeczy. Który bliższe około zbiezawszy posieczy, I knieje i uchody, kiedy nijakiego Tropu postrzec nie może Nieprzyjacielskiego, Nazad się w-tym powróci. Król jednak przeczuje Noc te wszytke, i co skąd chrośnie upatruje. Pod Zborowem ustanowi Obóz. Aparament jego. Część TRZECIA I Wojskowa mowa. WOJNY DOMOWY PIERWSZEJ Część TRZECIA Rumor o nieprzyjacielu Gdeszyński podjezdza ale mało sprawi.
Zaczym dzień sam nastawał Niebieskiej tej Pani Chwalebny przenosinom, który tedy rani Zdał się wschodzie nad zwyczaj
gruchnie podeyrzány, Ze w-kilku Nieprzyiaćiel milach iuż widźiány Zmierza ku Obozowi o czym Gdeszynskiemu, Meżowi w-tych odwagach przed láty Wielkiemu, Krol podiechać roskaże; i doyść pewney rzeczy. Ktory bliższe około zbiezawszy posieczy, I knieie i uchody, kiedy niiakiego Tropu postrzedz nie może Nieprzyiacielskiego, Názad sie w-tym powroći. Krol iednak przeczuie Noc te wszytke, i co zkąd chrośnie upatruie. Pod Zborowem ustanowi Oboz. Appárámẽt iego. CZESC TRZECIA I Woyskowa mowa. WOYNY DOMOWY PIERWSZEY CZESC TRZECIA Rumor o nieprzyiaćielu Gdeszynski podiezdza ale mało sprawi.
Záczym dźień sam nastawał Niebieskiey tey Páni Chwalebny przenośinom, ktory tedy rani Zdał sie wschodzie nad zwyczay
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 82
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. Tu pod czarnym staniesz godpodą murzynem/ a gdzie/ to/ co się wtym mieście do widzenia znajduje godnego/ obaczyć zechcesz/ Gospodarz ci sprawi/ i zjedna takiego/ który pokaże wszytko. NAprzód tedy do Zamku/ albo Pałacu Książęcia pójdziesz/ gdzie warta broń ci odebrawszy/ dopiero nazad się powracającemu/ odda i powróci. W tym jednę zbyt Pańską/ prawie Królewską obaczysz Salę/ przy wyśmienitych i bogatych wielu Pokojach/ tuż przy ślicznym i niezmiernie wesołym Ogrodzie/ A wtym znajdziesz/ wiele rzeczy/ którym przypatrując się i uważając/ sztukę/ kunszt/ subtelność/ dziwować się będziesz. W ogród wszedszy/ tam jeden/ od podziwienia wesoły
. Tu pod czarnym stániesz godpodą murzynem/ á gdźie/ to/ co się wtym mieśćie do widzenia znáyduie godnego/ obaczyć zechcesz/ Gospodarz ći spráwi/ y ziedna tákiego/ ktory pokaze wszytko. NAprzod tedy do Zamku/ álbo Páłacu Xiążęćiá poydźiesz/ gdźie wártá broń ći odebrawszy/ dopiero názád się powrácáiącemu/ odda y powroći. W tym iednę zbyt Páńską/ práwie Krolewską obaczysz Salę/ przy wyśmienitych y bogátych wielu Pokoiách/ tuż przy ślicznym y niezmiernie wesołym Ogrodźie/ A wtym znaydźiesz/ wiele rzeczy/ ktorym przypátruiąc się y vważáiąc/ sztukę/ kunszt/ subtelność/ dźiwowáć się będźiesz. W ogrod wszedszy/ tám ieden/ od podźiwieniá wesoły
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 255
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
Ante supremum Vitae diem O Ludziach Mirabilia i Singularia
neminem Beatum ese iudicandum. Umarł na Insule Cyprus, lat mając 80. Testamentem obligował, aby prochy jego śmiertelne w Salaminie Ojczyźnie rozsypane były, a nie dostały się Ateńczykom, którzy mu przysięgli, jadącemu na peregrynację, że poty Prawa jego obserwować będą, póki się nie powróci; On tedy wieczne Praw swoich życząc, od nich observantiam, na wieki wrócić się nie chciał do nich, nawet i w popiołach. Bawił się ten i handlem, tak wielki Mędrzec, bo owych wieków ta nie szpetna była profesja, według Plutarcha. Nagrobek jego u Cicerona taki extat:
Mors mea ne careat fletu
Ante supremum Vitae diem O Ludziach Mirabilia y Singularia
neminem Beatum ese iudicandum. Umarł na Insule Cyprus, lat maiąc 80. Testamentem obligował, aby prochy iego smiertelne w Salaminie Oyczyznie rozsypane były, á nie dostały się Ateńczykom, ktorzy mu przysięgli, iadącemu na peregrynacyę, że poty Prawa iego obserwować będą, poki się nie powroci; On tedy wieczne Praw swoich życząc, od nich observantiam, na wieki wrocić się nie chciał do nich, nawet y w popiołach. Bawił się ten y handlem, tak wielki Mędrzec, bo owych wiekow ta nie szpetna była proffesya, według Plutarcha. Nagrobek iego u Cicerona taki extat:
Mors mea ne careat fletu
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 693
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
śmy za przyjaciela z naszej strony Lewickiego, deputata trybunalskiego, a zatem że czekamy dalszej od Sosnowskiego wiadomości i dyspozycji. Nie zastał nasz list Sosnowskiego w Przybysławicach, który jeździł z księciem kanclerzem do Końskich, do Małachowskiego, kanclerza wielkiego koronnego. Odpisała mi sama Sosnowska na list do męża jej pisany, iż skoro mąż jej powróci z Końskich, zaraz o powrocie swoim do Przybysławic oznajmi nam przez swego umyślnego do Lublina. Czekaliśmy tedy na te oznajmienie w Lublinie.
Po to zaś książę kanclerz lit. jeździł do kanclerza wielkiego koronnego do Końskich, iż tam także na radę przyjechał książę Czartoryski, wojewoda ruski, brat księcia kanclerza lit., a
śmy za przyjaciela z naszej strony Lewickiego, deputata trybunalskiego, a zatem że czekamy dalszej od Sosnowskiego wiadomości i dyspozycji. Nie zastał nasz list Sosnowskiego w Przybysławicach, który jeździł z księciem kanclerzem do Końskich, do Małachowskiego, kanclerza wielkiego koronnego. Odpisała mi sama Sosnowska na list do męża jej pisany, iż skoro mąż jej powróci z Końskich, zaraz o powrocie swoim do Przybysławic oznajmi nam przez swego umyślnego do Lublina. Czekaliśmy tedy na te oznajmienie w Lublinie.
Po to zaś książę kanclerz lit. jeździł do kanclerza wielkiego koronnego do Końskich, iż tam także na radę przyjechał książę Czartoryski, wojewoda ruski, brat księcia kanclerza lit., a
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 702
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
z tego, miłością okryć Ojczyzny, i sobie spolnie darować, wieczną niepamięcią asekurowawszy. Zapomniec krzywd, złożyć zawziętość, uspokoić bojaźń Dworu od Poddanych, Poddanych ode Dworu. Przyczyny, dla których każdy sobie bezpieczeństwa szuka, umknąć. Materią zemsty oddalić. Ugaśnie tak sama flámmá, która wnętrzności Rzeczypospolitej trawi, ustaną suspicie, powróci konfidencja, nastąpi serc, i umysłów zjednoczenie, i za zgodą Stanów odrodzi się to, i rozkwitnie wszytko, co przez niezgodę uschło, i zepsowało się.
Powtóre, zabieżeć zarazem śrzodkami, które wedle słuszności i Prawa znaleźć się mogą, żeby przez odwłokę dysimulacją gorzej nie było.
Potrzecie. Wojsku tak dobrze zasłużonemu
z tego, miłością okryć Oyczyzny, y sobie spolnie dárowáć, wieczną niepámięcią assecurowawszy. Zápomniec krzywd, złożyć záwźiętość, vspokoic boiaźń Dworu od Poddánych, Poddánych ode Dworu. Przyczyny, dla ktorych káżdy sobie bespieczeństwá szuka, vmknąć. Máterią zemsty oddalic. Vgáśnie ták sámá flámmá, ktora wnętrzności Rzeczypospolitey trawi, vstáną suspicie, powroći confidencya, nástąpi serc, y vmysłow ziednoczenie, y zá zgodą Stanow odrodźi się to, y rozkwitnie wszytko, co przez niezgodę vschło, y zepsowáło się.
Powtore, zábieżeć zárázem śrzodkámi, ktore wedle słuszności y Práwá ználeść się mogą, żeby przez odwłokę dissimulacyą gorzey nie było.
Potrzecie. Woysku ták dobrze zásłużonemu
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 60
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666