Z-nim Sieniawski wzięty, Ah! Pierwszymi dopiero uwiedzion ponety Lowu nieśmiertelnego. ledyna ozdoba Domu swego. Wojskowi Urzędnicy oba, Bieganowski, laskolski, i Rotmistrze starzy Odrzywolski, Bałaban: było jednak barzy Znać te Kleske na Ciurach, i Czeladzi owy Którzy konie trzymając, a za Pańskie głowy Sami się chcąc wybawić, na nie powsiadali, Gdzie po lasach, po ługach, Chłopi je zbierali. Oprócz co się z-Koryckim Polesiem udało Tamtym szlakiem wiadomym, uszło ich niemało. W ostatku znakomitszy wszyscy pomani, Dostali się Tatarom. A spół i Hetmani Poszli z sobą do Krymu. Kozacy zaś łupem Z-wozów niepomierzonych, i pobitych trupem Za wszytko
Z-nim Sieniawski wźięty, Ah! Pierwszymi dopiero uwiedźion ponety Lowu nieśmiertelnego. ledyna ozdoba Domu swego. Woyskowi Urzednicy oba, Bieganowski, láskolski, i Rotmistrze starzy Odrzywolski, Bałaban: było iednak barzy Znać te Kleske na Ciurach, i Czeladźi owy Ktorzy konie trzymaiąc, á za Pańskie głowy Sami sie chcąc wybáwić, ná nie powśiadali, Gdźie po lásách, po ługach, Chłopi ie zbierali. Oprocz co sie z-Koryckim Polesiem udało Tamtym szlákiem wiadomym, uszło ich niemało. W ostatku znakomitszy wszyscy pomani, Dostali sie Tátárom. A społ i Hetmani Poszli z sobą do Krymu. Kozacy zaś łupem Z-wozow niepomierzonych, i pobitych trupem Zá wszytko
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 10
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
rezolucją, iż jeżeli będą śrzodki słuszne do pokombinowania się na placu, tedy od zgody nie będziemy unikać. Odjechali z tym Ignacy Paszkowski i krajczy Bogusławski, a my do snu zabraliśmy.
Nazajutrz skoro dzień wysłaliśmy Starowolskiego do Bystrego do Terebunia, iż go na placu czekamy, i sami wprędce za nim na konie powsiadawszy, na plac jechaliśmy. Zastał Starowolski towarzysz jeszcze niektórych śpiących w Terebuniu. Opowiedział Bystremu o naszym czekaniu. Za czym poczęli się wszyscy prędko wybierać do wyjazdu na plac. Powrócił Starowolski z wiadomością, że zaraz wyjeżdżają, za czym pozsiadawszy z koni, więcej godziny czekaliśmy. Na resztę w wielkiej gromadzie, konno
rezolucją, iż jeżeli będą śrzodki słuszne do pokombinowania się na placu, tedy od zgody nie będziemy unikać. Odjechali z tym Ignacy Paszkowski i krajczy Bogusławski, a my do snu zabraliśmy.
Nazajutrz skoro dzień wysłaliśmy Starowolskiego do Bystrego do Terebunia, iż go na placu czekamy, i sami wprędce za nim na konie powsiadawszy, na plac jechaliśmy. Zastał Starowolski towarzysz jeszcze niektórych śpiących w Terebuniu. Opowiedział Bystremu o naszym czekaniu. Za czym poczęli się wszyscy prędko wybierać do wyjazdu na plac. Powrócił Starowolski z wiadomością, że zaraz wyjeżdżają, za czym pozsiadawszy z koni, więcej godziny czekaliśmy. Na resztę w wielkiej gromadzie, konno
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 848
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
miłości boskiej daruję.
Tak tedy przyszliśmy do rekoncyliacji, a tak Bystry, a osobliwie Nietyksą, ażeby z dalszych naszych rozhoworów nie było jakiego nowego zajątrzenia, począł mówić, że już czas na obiady rozjechać się. Począł się z nami żegnać i z Bystrym oraz z całą jego kompanią od nas odszedł, a potem powsiadawszy na konie i do karet pierwej z placu odjechali. My trochę dłużej poczekawszy, najprzód wysłaliśmy do pułkownikowej, bratowej naszej, z oznajmieniem, że pojedynku nie było, a potem sami ruszyliśmy się do Motykał. A gdyśmy obiad jedli, przyjechał do nas Nietyksą, któremuśmy solennie radzi byli, a osobliwie
miłości boskiej daruję.
Tak tedy przyszliśmy do rekoncyliacji, a tak Bystry, a osobliwie Nietyksą, ażeby z dalszych naszych rozhoworów nie było jakiego nowego zajątrzenia, począł mówić, że już czas na obiady rozjechać się. Począł się z nami żegnać i z Bystrym oraz z całą jego kompanią od nas odszedł, a potem powsiadawszy na konie i do karet pierwej z placu odjechali. My trochę dłużej poczekawszy, najprzód wysłaliśmy do pułkownikowej, bratowej naszej, z oznajmieniem, że pojedynku nie było, a potem sami ruszyliśmy się do Motykał. A gdyśmy obiad jedli, przyjechał do nas Nietyksą, któremuśmy solennie radzi byli, a osobliwie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 850
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
jasne, pogodne i świat oświeciło, Mężna dziewka i zacni rycerze na swoje Członki polerowane obłóczyli zbroje, Posławszy wprzód do miasta swych, którzy znać dali, Że się zewsząd rycerze do rynku zjeżdżali I że już król na miejsce przybył naznaczone, Gdzie igrzyska surowe miały być czynione.
CV.
Nie mieszkając, na konie zaraz powsiadali I szeroką ulicą na rynek wjachali, Tam, gdzie znaku czekając, bogato ubrani I stąd i zowąd stali rycerze wybrani. Upominek, zwyciężcy wisiał naznaczony, Z buławą miecz, drogiemi kamieńmi sadzony; Przyłożono do tego i konia dzielnego, Jaki miał być rycerza godny tak wielkiego. PIEŚŃ XVIII.
CVI.
Król Norandyn takiego
jasne, pogodne i świat oświeciło, Mężna dziewka i zacni rycerze na swoje Członki polerowane obłóczyli zbroje, Posławszy wprzód do miasta swych, którzy znać dali, Że się zewsząd rycerze do rynku zjeżdżali I że już król na miejsce przybył naznaczone, Gdzie igrzyska surowe miały być czynione.
CV.
Nie mieszkając, na konie zaraz powsiadali I szeroką ulicą na rynek wjachali, Tam, gdzie znaku czekając, bogato ubrani I stąd i zowąd stali rycerze wybrani. Upominek, zwyciężcy wisiał naznaczony, Z buławą miecz, drogiemi kamieńmi sadzony; Przyłożono do tego i konia dzielnego, Jaki miał być rycerza godny tak wielkiego. PIEŚŃ XVIII.
CVI.
Król Norandyn takiego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 62
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tez Okręty Olenderskie zaraz stanęły przy tej Fortecy w porcie bardzo zacnym et interim radzono jako sobie postąpić z Fioniją ponieważ Fryderyzent tak potężna forteca dostała się wręce nasze, która była Fioniej Socia obróciła się in aemulum Staliśmy tedy w obozie ale przecię nasz dziad nigdy niepróżnował. Bo było barek ze dwieście to lada kiedy powsiadawszy Dragonija Semenowie to Napadli Szwedów w Fioniej i znacznie Infestowali osobliwie jednak Semenowie których było 300. Cudownych rzeczy dokazowali. Bo to tam ludzie byli tak wybrakowani w lata wzrost. Jako by ich jedna porodziła matka mieli Szwedzi co robić z sobą w Fioniej. Bo ta Prowincja jest na mil 14 to trzeba było wszystkich lądów dobrzo
tez Okręty Olęnderskie zaraz stanęły przy tey Fortecy w porcie bardzo zacnym et interim radzono iako sobie postąpic z Fioniią poniewaz Fryderyzent tak potęzna forteca dostała się wręce nasze, ktora była Fioniey Socia obrociła się in aemulum Stalismy tedy w obozie ale przecię nasz dziad nigdy nieproznował. Bo było barek ze dwiescie to lada kiedy powsiadawszy Dragoniia Semenowie to Napadli Szwedow w Fioniey y znacznie Infestowali osobliwie iednak Semenowie ktorych było 300. Cudownych rzeczy dokazowali. Bo to tam ludzie byli tak wybrakowani w lata wzrost. Iako by ich iedna porodziła matka mieli Szwedzi co robić z sobą w Fioniey. Bo ta Prowincyia iest na mil 14 to trzeba było wszystkich lądow dobrzo
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 72v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
krzywdę ujęli albo chłopom każe nic nie widać Juzesmy się tedy mieli oganiac defensive od owej chałupy Az kiedy widziemy że snopy zwozą zapalają i już je ciskać na chałupę chcą Zawołam Nie turbujcie się odważni kawalerowie będziecie nas tam mieli wnet dla nas ludziom szkody nie czyncie a już tez dnieje wymunderowawszy się tedy dragoni naich konie dobre powsiadali swoje podlejsze na podwórzu zostawili nafassowali Muszkiety czym kto mógł kamykami Hufnalami bo kul Nie było. U owych tylko kilku powiązanych pozywili się w ładunki co mogli znalesc w ładownicach Ów postrzelony Jęczy przedewroty przewraca się bo go w kolano niejaki Jankowski Dragan postrzelił Hufnalami a drugiego w ten ze czas postrzelonego uprowadzili z sobą owa kupa.
Wołąm
krzywdę uięli albo chłopom kaze nic nie widać Iuzesmy się tedy mieli oganiac defensive od owey chałupy Az kiedy widzięmy że snopy zwozą zapalaią y iuz ie ciskać na chałupę chcą Zawołam Nie turbuycie się odwazni kawalerowie będziecie nas tam mieli wnet dla nas ludziom szkody nie czyncie a iuz tez dnieie wymunderowawszy się tedy dragoni naich konie dobre powsiadali swoie podleysze na podworzu zostawili nafassowali Muszkiety czym kto mogł kamykami Hufnalami bo kul Nie było. U owych tylko kilku powiązanych pozywili się w ładunki co mogli znalesc w ładownicach Ow postrzelony Ięczy przedewroty przewraca się bo go w kolano nieiaki Iankowski Dragan postrzelił Hufnalami a drugiego w ten ze czas postrzelonego uprowadzili z sobą owa kupa.
Wołąm
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 156v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
nikogo Nie tuszyli bo żebym się odważył natrzec na Miasto gdzie stoi kupa konfederatów. Ja jednak rzekę do Posłów Panowie kaściesz przymnie stanąć i swoim Ludziom bo to tu chodzi o kontempt i Mego króla i Waszego Cara Jeżeli by nas tu niewdzięcznością nakarmiono. Posłowie tedy bardzo dobrze Nietylko tedy Ludziom kazali, ale i sami powsiadali na konie zordynowałem ich tedy tak seme tów 40. i moja czeladź wprzód strzelców Moskiewskich Co od wozów 15 po obudwu skrzydłach piechota z długą strzelbą a Moskwa konna dopiero za nami. Sam jechałem przed tymi wszystkiemi a strzelcy piechotni blisko mnie było nas przecię sto koni z okładą. Wchodzą w Miasto Niemasz żadnej
nikogo Nie tuszyli bo żebym się odwazył natrzec na Miasto gdzie stoi kupa konfederatow. Ia iednak rzekę do Posłow Panowie kasciesz przymnie stanąc y swoim Ludziom bo to tu chodzi o kontempt y Mego krola y Waszego Cara Iezeli by nas tu niewdzięcznoscią nakarmiono. Posłowie tedy bardzo dobrze Nietylko tedy Ludziom kazali, ale y sami powsiadali na konie zordynowałęm ich tedy tak seme tow 40. y moia czeladz wprzod strzelcow Moskiewskich Co od wozow 15 po obudwu skrzydłach piechota z długą strzelbą a Moskwa konna dopiero za nami. Sąm iechałęm przed tymi wszystkiemi a strzelcy piechotni blisko mnie było nas przecię sto koni z okładą. Wchodzą w Miasto Niemasz zadney
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 167
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
i takes my je piechotą za sobą prowadzili owemi srogiemy pokrzywami więc że to tam po spaleniu Moskiewskim piwniczyska po przedmieściach pozarastały były pokrzywami ostami a do tego noc była ciemna to coraz w owe doły albo kon albo czeladnik który albo ja sam wpadł tos my się przecię ratowali Cicho zes my przecię dobrali się do Pola powsiadawszy na konie a już tez świtało wstępując do owych piwnić pustych i nie pamiętam przez cały wiek mój żebym miał tak wiele piwnic wizytowac jak przez tę jednę noc w Wilnie a w żadnej nie było się czym posielić Choć się kto słusznie natrząsnął. Już bym był jechał prosto w swoję drogę ale mi Gosiewski Hetman i
y takes my ie piechotą za sobą prowadzili owemi srogiemy pokrzywami więc że to tam po spaleniu Moskiewskim piwniczyska po przedmiesciach pozarastały były pokrzywami ostami a do tego noc była cięmna to coraz w owe doły albo kon albo czeladnik ktory albo ia sąm wpadł tos my się przecię ratowali Cicho zes my przecię dobrali się do Pola powsiadawszy na konie a iuz tez switało wstępuiąc do owych piwnić pustych y nie pamietam przez cały wiek moy zebym miał tak wiele piwnic wizytowac iak przez tę iednę noc w Wilnie a w zadney nie było się czym posielić Choc się kto słusznie natrząsnął. Iuz bym był iechał prosto w swoię drogę ale mi Gosiewski Hetman y
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 182v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
śmiał tuszyć o wiosłach, kotwicach z linami, Iż w okamgnieniu staną gotowe z batami? Nadto, ktoby tem rządził i wiatry szalone Ujeżdżał, miał już na to grof mistrze ćwiczone: Z Balearyckich wyspów i z bliskiej Korsyki, Z Sardyniej pobocznej przybrał wnet sterniki.
XXIX.
Ci, jak prędko w okręty swoje powsiadali, Ku Prowincji pojazd prosty gotowali. Dwadzieścia sześć tysięcy do boju godnego Dał Astolf ludu z niemi, a Dudona swego Hetmanem postanowił, moc, serce i męstwo Znając, gdy przedtem z Maurów odnosił zwycięstwo. Jeszcze armata w brzegu na wiatry czekała, Gdy z daleka powiętszą łódź płynąc widziała.
XXX.
Siedziało w niej
śmiał tuszyć o wiosłach, kotwicach z linami, Iż w okamgnieniu staną gotowe z batami? Nadto, ktoby tem rządził i wiatry szalone Ujeżdżał, miał już na to grof mistrze ćwiczone: Z Balearyckich wyspów i z blizkiej Korsyki, Z Sardyniej pobocznej przybrał wnet sztyrniki.
XXIX.
Ci, jak prędko w okręty swoje powsiadali, Ku Prowincyej pojazd prosty gotowali. Dwadzieścia sześć tysięcy do boju godnego Dał Astolf ludu z niemi, a Dudona swego Hetmanem postanowił, moc, serce i męstwo Znając, gdy przedtem z Maurów odnosił zwycięstwo. Jeszcze armata w brzegu na wiatry czekała, Gdy z daleka powiętszą łódź płynąc widziała.
XXX.
Siedziało w niej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 190
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905