w-latach niech będzie, kto tron osiada. 8. ITERUM VENIO AD VOS. ZNOWU PrzyIDĘ DO WAS, I BĘDŹIEĆIE ŚIĘ WESELILI, A WESELA WASZEGO, NIKT WAM NIE ODEJMIE. W-czym samym wyraża się szczęście Chrystusowe, do Uczniów swoich. Nie dziw że gościa niebywałego wesoło przyjmują, ale gość na powtórki rzadko doznawa afektu, rzadko mu tak, jako przedtym, rado. A Chrystus tak szczęśliwy do Apostołów, że powtórny jego powrót, tak im będzie miły; tak wesoły, że wesele to, nigdy nie ustanie. A tu się wyraża kondycja wesela niebieskiego, i ziemskiego różna. Wesele ziemskie ustaje prędko, niebieskie wiekuje
w-latách niech będźie, kto tron ośiada. 8. ITERUM VENIO AD VOS. ZNOWU PRZYIDĘ DO WAS, I BĘDŹIEĆIE ŚIĘ WESELILI, A WESELA WASZEGO, NIKT WAM NIE ODEYMIE. W-czym samym wyraża się szczęśćie Chrystusowe, do Uczniow swoich. Nie dźiw że gośćiá niebywáłego wesoło przyimuią, ále gość ná powtorki rzadko doznawa áffektu, rzadko mu ták, iáko przedtym, rádo. A Christus ták szczęśliwy do Apostołow, że powtorny iego powrot, ták im będźie miły; ták wesoły, że wesele to, nigdy nie ustánie. A tu się wyraża kondycyia wesela niebieskiego, i źiemskiego rożna. Wesele źiemskie ustáie prętko, niebieskie wiekuie
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 92
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. — W sprawie Iwana Machanicza z Uścia a Jacka i Lazara kunkowskich sołtysów stanął taki dekret: Ponieważ się w prawie tutecznym z świadectwa wyraźnego pokazało, że tak Machanicz Iwan, jako i kunkowscy sołtysi na kilka zawodów z sobą się hałasowali i bili, tak że się od Machanicza krwią oblał sołtys kunkowski, jednak iż na powtórki wybiegli ciż sołtysi Jacko z Lazarem na Iwana Machanicza (który był do Kunkowy w dobry sposób przyszedł) i jemuż do pobicia okazją dali, zaczym sąd tuteczny przykazuje, aby ciż sołtysi Jacko z Lazarem dali winy pańskiej grzywien cztery, sądowi grzywnę 1. Pomienionego zaś Machanicza mają przy prawie zaraz przeprosić i dać
. — W sprawie Iwana Machanicza z Uścia a Jacka i Lazara kunkowskich sołtysów stanął taki dekret: Ponieważ sie w prawie tutecznym z świadectwa wyraźnego pokazało, że tak Machanicz Iwan, jako i kunkowscy sołtysi na kilka zawodów z sobą sie hałasowali i bili, tak że sie od Machanicza krwią oblał sołtys kunkowski, jednak iż na powtórki wybiegli ciż sołtysi Jacko z Lazarem na Iwana Machanicza (który był do Kunkowy w dobry sposób przyszedł) i jemuż do pobicia okazyją dali, zaczym sąd tuteczny przykazuje, aby ciż sołtysi Jacko z Lazarem dali winy pańskiej grzywien cztery, sądowi grzywnę 1. Pomienionego zaś Machanicza mają przy prawie zaraz przeprosić i dać
Skrót tekstu: KsKlim_1
Strona: 332
Tytuł:
Księga sądowa kresu klimkowskiego_1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
i furiować się. Szostaczek i z matką swoją mówiąc: Na co mi na dom mój z gościem nachodzicie. Tenże syn Iwanów rzucił ko... i ławką na żonę tegoż Szostaczka. Tenże Iwan Łabowski wypchnął synów swoich do sieni i ze starą Szostaczką. Oniż się namagając do izby na powtórki, ciż Łabowscy, ależ żona tegoż Szostaczka i z temże ojczenkiem oknem uciekli z domu swego. Tenże ojczenko poza... na popowstwo uszedłszy, bo go po chałupach szukali, aż tenże Szostaczek swym koniem odprowadził tegoż ojczenka do Łosia. Nazajutrz posyła do Kunkowy po krewnych swoich,
i furiować się. Szostaczek i z matką swoją mówiąc: Na co mi na dom mój z gościem nachodzicie. Tenże syn Iwanów rzucił ko... i ławką na żone tegoż Szostaczka. Tenże Iwan Łabowski wypchnął synów swoich do sieni i ze starą Szostaczką. Oniż się namagając do izby na powtórki, ciż Łabowscy, ależ żona tegoż Szostaczka i z temże ojczenkiem oknem uciekli z domu swego. Tenże ojczenko poza... na popowstwo uszedłszy, bo go po chałupach szukali, aż tenże Szostaczek swym koniem odprowadził tegoż ojczenka do Łosia. Nazajutrz posyła do Kunkowy po krewnych swoich,
Skrót tekstu: KsKlim_1
Strona: 384
Tytuł:
Księga sądowa kresu klimkowskiego_1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
ku tobie usługi nie szkodny, widząc tureckich trupów świeże schaby (te mu w Sobieskie Pola były waby), tam co ma pary z swego berła leci, gdzie krwią pogańską kurzy się Jan Trzeci; i znać, że z sobą przyrodzeniem zjęci, gdy Jana w Orle figurują święci. Latał i drugi już to na powtórki, chcąc na sarmackiem berle skuść przepiórki, lecz darmo, bowiem z zronionymi pióry musiał odlecieć na Tarnowskie Góry. Już się żegnamy z wami, miłe pludry, niechaj ma Wiedeń peruki i pudry. Za nam się z strojem starożytnych panów wrócą tryjumfy Zygmuntów, Stefanów, a cudzoziemskich zbytków wielkie tłumy pożeną pawy z pudry
ku tobie usługi nie szkodny, widząc tureckich trupów świeże schaby (te mu w Sobieskie Pola były waby), tam co ma pary z swego berła leci, gdzie krwią pogańską kurzy się Jan Trzeci; i znać, że z sobą przyrodzeniem zjęci, gdy Jana w Orle figurują święci. Latał i drugi już to na powtórki, chcąc na sarmackiem berle skuść przepiórki, lecz darmo, bowiem z zronionymi pióry musiał odlecieć na Tarnowskie Góry. Już się żegnamy z wami, miłe pludry, niechaj ma Wiedeń peruki i pudry. Za nam się z strojem starożytnych panów wrócą tryjumfy Zygmuntów, Stefanów, a cudzoziemskich zbytków wielkie tłumy pożeną pawy z pudry
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 83
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
/ przybrać do tej usługi nieznajomego jakiego człowieka/ i umyślił wziąć najpierwszego/ co na ulicy trafunkiem napadnie. Padł los na Marynarza, albo Flisa po naszemu/ ale się ten tak dobrze popisał/ że żadną miarą niechciała się już żona do męża powrócić. Rzadko się jednak znajduje/ aby się kto miał porwać na powtórki/ za tak obleżywą kondycją/ którą się Turcy tak barzo brzydzą/ że kiedy chcą wyrazić rzecz jaką daleką od podobieństwa/ mówią Usz Tałak. Znacząc tym słowem/ że tego sobie nie może nikt życzyć/ bez wszelkiej sromoty i wstydu. Rozdział XXII. ROZDZIAŁ XXII. O inszych Obrzędach Religii Tureckiej. O Obrzezaniu.
/ przybrać do tey vsługi nieznáiomego iákiego człowieká/ y vmyślił wźiąć naypierwszego/ co ná vlicy tráfunkiem nápádnie. Padł los ná Marynarza, álbo Flisa po nászemu/ ále się ten ták dobrze popisał/ że żadną miárą niechćiáłá się iuż żoná do mężá powroćić. Rzadko się iednák znayduie/ áby się kto miał porwáć ná powtorki/ zá ták obleżywą kondicią/ ktorą się Turcy ták bárzo brzydzą/ że kiedy chcą wyráźić rzecz iáką dáleką od podobieństwá/ mowią Vsz Tałak. Znácząc tym słowem/ że tego sobie nie może nikt życzyć/ bez wszelkiey sromoty i wstydu. Rozdźiał XXII. ROZDZIAŁ XXII. O inszych Obrzędách Religiey Tureckiey. O Obrzezániu.
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 189
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
górę otrzyma i zwycięży: jednak tym razem na małą chwilę odleciawszy od siebie/ znowu na się uderzyli; daleko potężniej niż przed tym na się nacierając/ i tak się tłucząc/ że pierze z nich gęste po powietrzu latało/ i barzo go wiele na morze spadło; takie kąsani i utarczka trwałaniemal połgodziny/ gdzie na powtórki z nowu się rozlecieli. Naostatek gdy się trzecim razem z nowu zlecieli/ tam dopiero wszystką siłą potężnie na się uderzyli/ czemu się wprzód pomienieni Rybacy z podziwieniem wielkim przypatrowali/ jako chwilę niemałą z sobą się kąsali/ zbijali/ tłukli/ ale też jako naostatek jeden drugiego pazurami i pyskiem uchwyciwszy/ i obaj
gorę otrzyma y zwyćięży: jednák tym rázem ná máłą chwilę odlećiawszy od siebie/ znowu ná śię uderzyli; dáleko potężniey niż przed tym ná śię naćierając/ y tak śię tłucząc/ że pierze z nich gęste po powietrzu latáło/ y bárzo go wiele ná morze spádło; tákie kąsani y utarczká trwáłániemal połgodźiny/ gdźie ná powtorki z nowu śię rozlećieli. Náostátek gdy śie trzećim rázem z nowu zlećieli/ tám dopiero wszystką śiłą potężnie ná śię uderzyli/ czemu śię wprzod pomienieni Rybacy z podźiwieniem wielkim przypátrowali/ jáko chwilę niemałą z sobą śię kąsáli/ zbijali/ tłukli/ ále tesz jáko náostátek jeden drugiego pázurámi y pyskiem uchwyćiwszy/ y obaj
Skrót tekstu: OpisUtar
Strona: 7nlb
Tytuł:
Własne i prawdziwe opisanie utarczki dwu orłów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Michał Karnall
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
swojego progu. WOJNY CHOCIMSKIEJ CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Już Wewel dał znać o nich, bo sam ich kałauzem; Już ich Turcy z niezmiernym czekają aplauzem. Co żywo się na wozy i na budy wspina; Ciągnie szyje, gdy o nich gruchnęła nowina; Straże nawet przyległe, co trzymały wzgórki, Wyrzucały zawoje z krzykiem na powtórki, Czując czas niedaleki szczęsnego powrotu W miły dom z bud niewczesnych, z zimnego namiotu. Jakoż już i do rozmów z naszymi opłaźnie Darli się, czego hetman zakazał wyraźnie. Już w obóz wjeżdżać mają posłowie, gdy z czoła Sto czauszów ich potyka i ledwie im zdoła Witać ręka; w poczesne wszyscy, wszyscy
swojego progu. WOJNY CHOCIMSKIEJ CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Już Wewel dał znać o nich, bo sam ich kałauzem; Już ich Turcy z niezmiernym czekają aplauzem. Co żywo się na wozy i na budy wspina; Ciągnie szyje, gdy o nich gruchnęła nowina; Straże nawet przyległe, co trzymały wzgórki, Wyrzucały zawoje z krzykiem na powtórki, Czując czas niedaleki szczęsnego powrotu W miły dom z bud niewczesnych, z zimnego namiotu. Jakoż już i do rozmów z naszymi opłaźnie Darli się, czego hetman zakazał wyraźnie. Już w obóz wjeżdżać mają posłowie, gdy z czoła Sto czauszów ich potyka i ledwie im zdoła Witać ręka; w poczesne wszyscy, wszyscy
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 277
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
najdłużej przez godzinę piecze; Żal, smażąc serce, lat się kilkanaście wlecze: Niejeden, żeby uszedł lub żeby go skrócił, Dobrowolnie się palił i w popiół obrócił. Jednak co się już stało, nie stać się nie może. Chceszli, posłuchaj teraz rady mej, nieboże. Żeby cię szanowały, lepiej na powtórki, Kiedy nie masz miłości, oszukaj swe córki. Leży dziesięć tysięcy w klasztorze, nie w domu, O których nie powiedam, prócz ciebie, nikomu. Tych ci na czas powierzę z okowaną skrzynią; Ochotniejsza każda z nich będzie gospodynią, Gdy postrzeże pieniędzy i musi się starać O łaskę, widząc, że masz
najdłużej przez godzinę piecze; Żal, smażąc serce, lat się kilkanaście wlecze: Niejeden, żeby uszedł lub żeby go skrócił, Dobrowolnie się palił i w popiół obrócił. Jednak co się już stało, nie stać się nie może. Chceszli, posłuchaj teraz rady mej, nieboże. Żeby cię szanowały, lepiej na powtórki, Kiedy nie masz miłości, oszukaj swe córki. Leży dziesięć tysięcy w klasztorze, nie w domu, O których nie powiedam, prócz ciebie, nikomu. Tych ci na czas powierzę z okowaną skrzynią; Ochotniejsza każda z nich będzie gospodynią, Gdy postrzeże pieniędzy i musi się starać O łaskę, widząc, że masz
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 490
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z Hekubą, kiedy gospodarzem Mojego bywszy domu, zostałem grabarzem; Straszą w osierociałych węgłach puste ściany. Lecz śpiewa na Beskidzie pielgrzym już obrany: Mnie się już nie tkną żadne od ruiny strachy. Niech nowe stawia, stare podpiera Job dachy: Żeby go nie przywiedli synowie i córki Do ciężkiego po stracie żalu na powtórki.
Będę śpiewał, niestetyż, ale oną notą Jako synogarlica zostawszy sierotą Po towarzyszu swoim, z którym gdy się żyć nauczy, A nagle go pozbędzie, nie śpiewa, lecz huczy. Łez nie mając, nie może płakać i nie umie, W jednej wszytkie lamenty położyła dumie, Choć się z nią kos,
z Hekubą, kiedy gospodarzem Mojego bywszy domu, zostałem grabarzem; Straszą w osierociałych węgłach puste ściany. Lecz śpiewa na Beskidzie pielgrzym już obrany: Mnie się już nie tkną żadne od ruiny strachy. Niech nowe stawia, stare podpiera Job dachy: Żeby go nie przywiedli synowie i córki Do ciężkiego po stracie żalu na powtórki.
Będę śpiewał, niestetyż, ale oną notą Jako synogarlica zostawszy sierotą Po towarzyszu swoim, z którym gdy się żyć nauczy, A nagle go pozbędzie, nie śpiewa, lecz huczy. Łez nie mając, nie może płakać i nie umie, W jednej wszytkie lamenty położyła dumie, Choć się z nią kos,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 509
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987