z wzroku wielekroć wzruszenia wewnętrzne serca lub umysłu poznać zdarzyła mi się, tak zaś mnie w tym punkcie długie doświadczenie wydoskonalić potrafiło, osobliwie względem wspołtowarzyszów moich, iż na każde ich wspojrzenie gotów jestem dać odpowiedź, i częstokroć jeżeli nie słowy, powierzchownym ułożeniem z niemi się rozmawiam. Jak więc wyżej namieniłem, teraz powtarzam uroczyście, iż chcąc nadgrodzić zbytek milczenia, w pisaniu nie będę się oszczędzał, do czego każdemu autorowi o obyczajach piszącemu, nader dopomagają ciż sami, o których pisze, prędzej albowiem on ustanie w wyliczaniu defektów, niźli ludzie w dopuszczeniu się onych. MONITOR Na R. P. 1772. dnia 15. Stycznia
z wzroku wielekroć wzruszenia wewnętrzne serca lub umysłu poznać zdarzyła mi się, tak zaś mnie w tym punkcie długie doświadczenie wydoskonalić potrafiło, osobliwie względem wspołtowarzyszow moich, iż na każde ich wspoyrzenie gotow iestem dać odpowiedź, y częstokroć ieżeli nie słowy, powierzchownym ułożeniem z niemi się rozmawiam. Jak więc wyżey namieniłem, teraz powtarzam uroczyście, iż chcąc nadgrodzić zbytek milczenia, w pisaniu nie będę się oszczędzał, do czego każdemu autorowi o obyczaiach piszącemu, nader dopomagaią ciż sami, o ktorych pisze, prędzey albowiem on ustanie w wyliczaniu defektow, niźli ludzie w dopuszczeniu się onych. MONITOR Na R. P. 1772. dnia 15. Stycznia
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 18a
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
. A to Przyjąwszy uślinie staranie Wmci dają krew swąw dom Wmci/ najpewniejszy zakład chęci i przyjaźni swej. Któż wątpi abyś Wmć tego/ o coś się starał/ doskonale przymować nie miął wdzięcznie. Rozwodzić się otym niechce/ wywodzić też Familie/ i wspominać zacnego Domu tego Tytuły/ one także powtarzać na któreśmy sami patrzyli ozdoby niewiem by potrzeba. Ciby tego tylko słuchać mieli/ którzy z umyślnego jakiegoś niedbalstwa o ludzkich ozdobach się nie pytają. Ale żeby wspomnieć/ co było Dziadów/ Pradziadów Domu tego/ jest zaprawdę nie tych lat dopiro naszych/ Zaszly w Dom ten Senatorskie Stolki/ tak i Urzędy znaczne
. A to Przyiąwszy vślinie stáránie Wmći dáią krew swąw dom Wmći/ naypewnieyszy zákład chęći y przyiázni swey. Ktoż wątpi ábyś Wmć tego/ o coś sie stárał/ doskonále przymowáć nie miął wdźięcżnie. Rozwodźić sie otym niechce/ wywodźić też Familie/ y wspominać zacnego Domu tego Tytuły/ one tákże powtárzáć ná ktoresmy sámi pátrzyli ozdoby niewiem by potrzebá. Ciby tego tylko słucháć mieli/ ktorzy z vmyślnego iákiegoś niedbálstwa o ludzkich ozdobách sie nie pytáią. Ale żeby wspomnieć/ co było Dźiadow/ Prádźiádow Domu tego/ iest záprawdę nie tych lat dopiro naszych/ Zászly w Dom ten Senatorskie Stolki/ ták y Vrzędy znácżne
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: Cv
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
leciało/ Co się na wychodzący wóz/ układać miało. Inne od miłych Mężów/ przez miecz odłączone Błakały się/ jak wpuszczy/ owce obłądzone. Różnym stroskane żalem/ wierutne sieroty. Wstydem się zalewały przed swych sąsiad wroty. Nie raz nędzne/ gdy cudze kąty pocierały/ Głosy owe/ z żałością wielką powtarzały: O szczęśliwe! szczęśliwsze o nad szczęśliwszemi Coście spolną miały śmierć z Mężami miłemi! Wy teraz/ w ciemnych grobach mile spoczywacie/ Powłóczyn/ niedostatku żadnego nieznacie: My za was ślepej/ stosy Fortuny znosiemy: My same/ co na świecie źle nieszczęsne wiemy. O bodajżesmy były/ nigdy nie wiedziały!
lećiáło/ Co się ná wychodzący woz/ vkłádáć miáło. Inne od miłych Mężow/ przez miecz odłączone Błakáły się/ iák wpuszczy/ owce obłądzone. Roznym stroskáne żalem/ wierutne śieroty. Wstydem się zálewáły przed swych sąśiad wroty. Nie raz nędzne/ gdy cudze kąty poćieráły/ Głosy owe/ z żáłośćią wielką powtarzały: O szcześliwe! szcześliwsze o nád szcześliwszemi Cośćie spolną miáły śmierć z Mężámi miłemi! Wy teraz/ w ćiemnych grobách mile spoczywaćie/ Powłoczyn/ niedostátku żadnego nieznaćie: My zá was ślepey/ stosy Fortuny znośiemy: My sáme/ co ná świećie źle nieszczęsne wiemy. O bodayżesmy były/ nigdy nie wiedźiáły!
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A2v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
jako pamięcią dosiężem, Jeśli się kiedy żona rozwodziła z mężem, Jako rzecz niezwyczajną i boskim mandatem Surowo zakazaną, nowym zwano światem. Dziś, wejźryli kto w księgi duchownego grodu, Nowym światem zwać trzeba, jeśli bez rozwodu Stadło z sobą dożyje; tak się wnet świat starzał We złym: któż w lat pięćdziesiąt wesela powtarzał, Jaki zwyczaj chwalebny naszych był pradziadów? Rzadki cnoty, a grzechów tysiąc jest przykładów. Myli się, kto rozumie, żeby sami księża Żonę z mężem i z żoną rozwodzili męża. Pijaństwo, wszeteczeństwo, lekka waga, czary, Obelga, podejźrenie, potwarzy i swary, Krycie jedno przed drugim spólnego dochodu — Nie
jako pamięcią dosiężem, Jeśli się kiedy żona rozwodziła z mężem, Jako rzecz niezwyczajną i boskim mandatem Surowo zakazaną, nowym zwano światem. Dziś, wejźryli kto w księgi duchownego grodu, Nowym światem zwać trzeba, jeśli bez rozwodu Stadło z sobą dożyje; tak się wnet świat starzał We złym: któż w lat pięćdziesiąt wesela powtarzał, Jaki zwyczaj chwalebny naszych był pradziadów? Rzadki cnoty, a grzechów tysiąc jest przykładów. Myli się, kto rozumie, żeby sami księża Żonę z mężem i z żoną rozwodzili męża. Pijaństwo, wszeteczeństwo, lekka waga, czary, Obelga, podejźrenie, potwarzy i swary, Krycie jedno przed drugim spólnego dochodu — Nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 61
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, że wisi Senator na chorągwi w ferezyjej rysiej. 168 (N). TREFUNEK W KOŚCIELE
Śpiewał ksiądz przed ołtarzem w dzień Świątek Zielonych, Że Duch Święty w językach zstąpił rozdzielonych, Którymi choć gorzały apostolskie głowy, I włosy były całe, i każdy z nich zdrowy. To kiedy ksiądz, jakom rzekł, powtarza nabożnie, Trzymając żak na drążku świecę nieostrożnie Przytknie mu ją do głowy. Rozumiałem zrazu, Że dla tej świętej sprawy lepszego obrazu, Że to ksiądz z nabożeństwa czyni, dla pamiątki, Jako zstąpił Duch Święty na Zielone Świątki. Lecz gdy się aż na pleszu pożar oparł gołem, Ów za głowę, nie chcąc
, że wisi Senator na chorągwi w ferezyjej rysiej. 168 (N). TREFUNEK W KOŚCIELE
Śpiewał ksiądz przed ołtarzem w dzień Świątek Zielonych, Że Duch Święty w językach zstąpił rozdzielonych, Którymi choć gorzały apostolskie głowy, I włosy były całe, i każdy z nich zdrowy. To kiedy ksiądz, jakom rzekł, powtarza nabożnie, Trzymając żak na drążku świecę nieostrożnie Przytknie mu ją do głowy. Rozumiałem zrazu, Że dla tej świętej sprawy lepszego obrazu, Że to ksiądz z nabożeństwa czyni, dla pamiątki, Jako zstąpił Duch Święty na Zielone Świątki. Lecz gdy się aż na pleszu pożar oparł gołem, Ów za głowę, nie chcąc
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 79
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, aż wilczek, aż zęby, Aż jej szczeć, miasto wełny, na grzbiecie wyrasta. Nie zna statku, tak mówią, księżyc i niewiasta. Cóż tu rzeczesz, nieboże, z wolności wyzuty? Czekasz, że cię śmierć z ciężkiej wyzwoli pokuty. Jako lew, wpadszy w sidła, niekiedy powiedział, Wzdychający powtarzasz: obym ci był wiedział. 295 (F). DO ZŁODZIEJA NIE UKARANEGO
Sto razy Maciek bity, napomniony drugie, A wżdy ręce do cudzej komory ma długie. Nie masz, widzę, żadnej w tej przypowieści myłki, Że kto z czym do kolebki, z tym i do mogiłki. Maćku, przestrzegam
, aż wilczek, aż zęby, Aż jej szczeć, miasto wełny, na grzbiecie wyrasta. Nie zna statku, tak mówią, księżyc i niewiasta. Cóż tu rzeczesz, nieboże, z wolności wyzuty? Czekasz, że cię śmierć z ciężkiej wyzwoli pokuty. Jako lew, wpadszy w sidła, niekiedy powiedział, Wzdychający powtarzasz: obym ci był wiedział. 295 (F). DO ZŁODZIEJA NIE UKARANEGO
Sto razy Maciek bity, napomniony drugie, A wżdy ręce do cudzej komory ma długie. Nie masz, widzę, żadnej w tej przypowieści myłki, Że kto z czym do kolebki, z tym i do mogiłki. Maćku, przestrzegam
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 128
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uderzyła kłodę. Beczka się obaliła; za której upadem Jajca się tłuką, drugie lecą na dół gradem, Co świeższe prosto do dna, a Dunajec żartki Potłuczone skorupy pędzi i zapartki. Patrząc rozbit żałosny na tak znaczną szkodę, Przeklina miejsce ono, przeklina i wodę, A chodzący po brzegach głuchego Dunajca, Smutnym głosem powtarza: Jajca moje, jajca. 435. NA GRANICZENIE KS. BISKUPA KRAKOWSKIEGO MIĘDZY UŚCIEM A WSIĄ CZARNĄ OD MUSZYNY
Wszytko opak na świecie, ale i w kościele: Wielkie żniwo, lecz żeńców Chrystus miał niewiele. Nasz ksiądz biskup krakowski, znać, że ich ma dosyć, Kiedy gwałtem i cudze każe niwy kosić.
uderzyła kłodę. Beczka się obaliła; za której upadem Jajca się tłuką, drugie lecą na dół gradem, Co świeższe prosto do dna, a Dunajec żartki Potłuczone skorupy pędzi i zapartki. Patrząc rozbit żałosny na tak znaczną szkodę, Przeklina miejsce ono, przeklina i wodę, A chodzący po brzegach głuchego Dunajca, Smutnym głosem powtarza: Jajca moje, jajca. 435. NA GRANICZENIE KS. BISKUPA KRAKOWSKIEGO MIĘDZY UŚCIEM A WSIĄ CZARNĄ OD MUSZYNY
Wszytko opak na świecie, ale i w kościele: Wielkie żniwo, lecz żeńców Chrystus miał niewiele. Nasz ksiądz biskup krakowski, znać, że ich ma dosyć, Kiedy gwałtem i cudze każe niwy kosić.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 189
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
broda. „Chociażby i tak było, nic mnie to nie szpeci. Ja milczę, jego rogi widząc na Waszeci.” 453. DOSKONAŁOŚĆ
Dosyć z siebie uczyni i siłę dokaże, Kto się nigdy umyślnym grzechem nie pomaże; Więcej ten, moim zdaniem, który się już starzał, A skosztowawszy, grzechu znowu nie powtarzał; Ten najwięcej, bo mu też, rozumiem, najciężej, Kto nałóg, jako drugą naturę, zwycięży. Duży to ptak, który w swej postrzegszy się zgubie, Skoro na lepie padnie, z niego się oskubie; Późno mucha obaczy, że koło niej mełka, Kiedy jej w miedzie obie uwięzną skrzydełka. 454
broda. „Chociażby i tak było, nic mnie to nie szpeci. Ja milczę, jego rogi widząc na Waszeci.” 453. DOSKONAŁOŚĆ
Dosyć z siebie uczyni i siłę dokaże, Kto się nigdy umyślnym grzechem nie pomaże; Więcej ten, moim zdaniem, który się już starzał, A skosztowawszy, grzechu znowu nie powtarzał; Ten najwięcej, bo mu też, rozumiem, najciężej, Kto nałóg, jako drugą naturę, zwycięży. Duży to ptak, który w swej postrzegszy się zgubie, Skoro na lepie padnie, z niego się oskubie; Późno mucha obaczy, że koło niej mełka, Kiedy jej w miedzie obie uwięzną skrzydełka. 454
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 202
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ przykry i nieznośny. Który z przeciwną stroną/ jeśli jest przeciwna/ tak się obchodzi/ jakoby poczciwymi słowy krzywdy swej/ jeśli jest jaka/ domowić się niemógł. Ludzie sanowite obojego stanu/ wszelakiej czci i poszanowania godne łaje/ sromoci/ lży/ wiary i czci odsądza/ Słów jego jadowitych z umysłu nie powtarzam/ abym smrodliwego tego strupu nie zdał się rozczosywać/ i jątrzyć. Z którego wszytką duszą moją boleję/ i niewiadomości mej miłosierdnym być Pana Boga mego proszę. Zal i ból gdy miarę przechodzi/ czyni człowieka jakoby otrętwiałym: zajmuje mu głos/ zastanawia i łzy. Temu obojemu w sercu moim dziać się czuję.
/ przykry y nieznośny. Ktory z przećiwną stroną/ ieśli iest przećiwna/ ták się obchodźi/ iákoby poczćiwymi słowy krzywdy swey/ iesli iest iáka/ domowić sie niemogł. Ludźie sánowite oboiego stanu/ wszelákiey czći y poszánowánia godne łáie/ sromoći/ lży/ wiáry y czći odsądza/ Słow iego iádowitych z vmysłu nie powtarzam/ ábym smrodliwego tego strupu nie zdał się rozczosywáć/ y iątrzyć. Z ktorego wszytką duszą moią boleię/ y niewiádomośći mey miłośierdnym bydź Páná Bogá mego proszę. Zal y bol gdy miárę przechodźi/ cżyni cżłowieká iákoby otrętwiáłym: záymuie mu głos/ zástánawia y łzy. Temu oboiemu w sercu moim dźiać sie czuię.
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 62
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
/ i wsiebie przyść/ zdarzyć mi raczył. Po uznaniu się w swoich błędach/ lamntuje/ i żałuje serdecznie/ Lamentopisca/ że kiedy ten Lament wydał/ jakoż i jest czego żałować i płakać/ bo się wiele tym Lamentowym tego scriptem na duszy pozabijało.
Rzekłem/ że uszczypliwych i przykrych słów lamentowych powtarzać niechcę. Ponieważ cokolwiek w nim słów jest/ wszytkie oraz służą nieprawdzie. To z niego po wtóre przypomnię/ w czym jest wierze świętej Prawosławnej niepraw. Błędy jego i Herezje przypomnię/ aby napotym nikomu szkodzić niemogły. nie powtarzam ich tu nowo: ale po wtóre i po trzecie/ (in ore enim
/ y wśiebie przyśdź/ zdárzyć mi raczył. Po vznániu sie w swoich błędách/ lámntuie/ y żáłuie serdecznie/ Lámentopiscá/ że kiedy ten Lament wydał/ iákoż y iest czego żáłowáć y płákáć/ bo sie wiele tym Lámentowym tego scriptem ná duszy pozábiiało.
Rzekłem/ że vszczypliwych y przykrych słow lámentowych powtarzáć niechcę. Ponieważ cokolwiek w nim słow iest/ wszytkie oraz służą nieprawdźie. To z niego po wtore przypomnię/ w cżym iest wierze świętey Práwosławney niepraw. Błędy iego y Hęrezye przypomnię/ áby nápotym nikomu szkodźić niemogły. nie powtarzam ich tu nowo: ále po wtore y po trzećie/ (in ore enim
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 62
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628