Miej za zysk i dziękuj uniżenie, Bo ślicznej Heleny Jak twarz nie ma ceny, Tak i więzienie.
Twarde pęta to-ć osłodzi, Że-ć wiecznie świeci słoneczne lice, Bo gdzie twarz jej swe blaski rozwodzi, Nie masz ciemnice; Ani cię łzy głośne, Ani frasunki strapią nieznośne, Bo bytność Heleny Powypędza treny Z ust twych żałośne.
Cierp, me serce, cierp niewolą, Ani się szczęściu żałuj o szkodę; Wszytkie me zmysły tę służbę wolą Niźli swobodę. Niech cię tylko w wągle Spalonym widząc, dozwoli nagle, Gdy dobry wiatr wienie, Podnieść ku Helenie Nadzieje żagle. ŻAŁOBNA
Rzeczko, która sama się gonisz I
Miej za zysk i dziękuj uniżenie, Bo ślicznej Heleny Jak twarz nie ma ceny, Tak i więzienie.
Twarde pęta to-ć osłodzi, Że-ć wiecznie świeci słoneczne lice, Bo gdzie twarz jej swe blaski rozwodzi, Nie masz ciemnice; Ani cię łzy głośne, Ani frasunki strapią nieznośne, Bo bytność Heleny Powypędza treny Z ust twych żałośne.
Cierp, me serce, cierp niewolą, Ani się szczęściu żałuj o szkodę; Wszytkie me zmysły tę służbę wolą Niźli swobodę. Niech cię tylko w wągle Spalonym widząc, dozwoli nagle, Gdy dobry wiatr wienie, Podnieść ku Helenie Nadzieje żagle. ŻAŁOBNA
Rzeczko, która sama się gonisz I
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 284
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
sobie, Gdy nie z miłości bożej, nie żebyś zachował Duszę, ale dla świata grzechuś się warował? Jednegoś grzechu przestał, kiedyć lekarz kazał, Na to, żebyś się dłużej tysiącem ich mazał? Niechże lekarz, kiedy go wolisz niźli księdza, Pychę, zazdrość, łakomstwo z ciebie powypędza. Ty umrzesz po staremu, tymże grzechem struty, Jeżeli zań nie przydasz żalu do pokuty.” 107. DO WDOWY PRZY GRYFINACH DO SZCZEPIENIA
I prośba tak poważna, i sąsiedztwo samo Każą wolę twą czynić, moja zacna damo; Więc posyłam gryfików, nic to, choć ich muszki Trochę nadweredziły uriańskiej gruszki
sobie, Gdy nie z miłości bożej, nie żebyś zachował Duszę, ale dla świata grzechuś się warował? Jednegoś grzechu przestał, kiedyć lekarz kazał, Na to, żebyś się dłużej tysiącem ich mazał? Niechże lekarz, kiedy go wolisz niźli księdza, Pychę, zazdrość, łakomstwo z ciebie powypędza. Ty umrzesz po staremu, tymże grzechem struty, Jeżeli zań nie przydasz żalu do pokuty.” 107. DO WDOWY PRZY GRYFINACH DO SZCZEPIENIA
I prośba tak poważna, i sąsiedztwo samo Każą wolę twą czynić, moja zacna damo; Więc posyłam gryfików, nic to, choć ich muszki Trochę nadweredziły uryjańskiej gruszki
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 579
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, gdy podrośnie, łatwie w grzech upadnie. Stąd się pycha niecnotliwa miedzy ludźmi rodzi, Gdy ociec gra z synem karty, syn go za nos wodzi. Ba, trafia się, że syn ojca i za łeb powiedzie; Rzeczeli mu też co matka, wnet na niej wyjedzie. Konwie, szklenice potłucze, powypędza z karczmy, Trudno się ma kto sprzeciwić: ojcowic to znaczny. Za diabła kaczmarce stoją dwa szelągi czyje: To mi człowiek, co cztery dni za gotowe pije! A co idzie na przechadzkę, wszytko przed nim grają, Z dworu go wszyscy częstują, przeciw jemu wstają. W posiedzeniu krotofilny i słuchać go miło
, gdy podrośnie, łatwie w grzech upadnie. Ztąd się pycha niecnotliwa miedzy ludźmi rodzi, Gdy ociec gra z synem karty, syn go za nos wodzi. Ba, trafia się, że syn ojca i za łeb powiedzie; Rzeczeli mu też co matka, wnet na niej wyjedzie. Konwie, szklenice potłucze, powypędza z karczmy, Trudno się ma kto sprzeciwić: ojcowic to znaczny. Za dyabła kaczmarce stoją dwa szelągi czyje: To mi człowiek, co cztery dni za gotowe pije! A co idzie na przechadzkę, wszytko przed nim grają, Z dworu go wszyscy częstują, przeciw jemu wstają. W posiedzeniu krotofilny i słuchać go miło
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 55
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903