, dla których wiele Pałaców i kamienic jest bez dachów, aby w nocy chłodnej przynamniej zażyć eryj. Owszem ledwie nie wcałych Włochach wielkie bywają gorąca in Iulio et Augusto; że od dziewiątej z rana, do trzeciej po południu chodzić nie można po dworze, dopieroż co robić, gdy nogi ziemia parzy, więc okna pozasłaniawszy, w domach, jaką Gospodarze bawią się robotą, lub zabawiają grą jaką. Miasta Neapolu w cyrkumferencyj jest na mil 15. Włoskich: Bram 8. Fosy głębokie na stop 80. Parafii 40. Kaplic prywatnych więcej niżeli 100. Klasztorów utriusq sexus 31. Szpitalów 12. Największy jeden jako Miasteczko jakie przy Kościele Najświętszej
, dla ktorych wiele Pałácow y kamienic iest bez dachow, aby w nocy chłodney przynámniey zażyć àéryi. Owszem ledwie nie wcałych Włochach wielkie bywáią gorąca in Iulio et Augusto; że od dźiewiątey z rána, do trzeciey po południu chodźić nie możná po dworze, dopieroż co robić, gdy nogi ziemia parzy, więc okná pozásłaniawszy, w domach, iáką Gospodarze bawią się robotą, lub zábawiaią grą iáką. Miasta Neapolu w cyrkumferencyi iest ná mil 15. Włoskich: Brám 8. Fosy głębokie ná stop 80. Paráfii 40. Kaplic prywátnych więcey niżeli 100. Klasztorow utriusq sexus 31. Szpitalow 12. Naywiększy ieden iako Miasteczko iakie przy Kościele Nayświętszey
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 200
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
ogłos prawowierny zgasi Ze cienie swoje, fałszem dnia okrasi. Z ust jego lampy; jako świece lane Zapach myrrhowy, kopcie nieprzejrżane, Świątobliwości pozorem zasłyną, A w rzeczy będą dymem perżyną. Z nozdrży, tak brzydka wynidzie mu para, Jako gdy ukrop garkowi dogara, Raczej przez dziwne cudów sprawowania, I prawowiernym oczy pozasłania, Nieprawi, jego tchem, jak węgle wzdęte, Wzgardzą natchnienia, i pobudki święte, A rozżarżeni gniewem, pychą, ciałem, Jego pochodnią, będą i podpałem. Światową władzą mający przytomnie, I kark, i szyję wzniesie przeciwko mnie, Swych Naśladowców w cnotach wprzód zuboży, Dopiero sam się w rżądach uwielmoży
ogłos práwowierny zgaśi Ze ćienie swoie, fałszem dniá okraśi. Z ust iego lampy; iáko świece lane Zapách myrrhowy, kopćie nieprzeyrżane, Swiątobliwośći pozorem zásłyną, A w rzeczy będą dymem perżyną. Z nozdrży, ták brżydka wynidźie mu para, Iáko gdy ukrop garkowi dogara, Ráczey przez dźiwne cudow spráwowánia, I práwowiernym oczy pozasłánia, Niepráwi, iego tchem, iák węgle wzdęte, Wzgardzą natchnienia, i pobudki święte, A rozżarżeni gniewem, pychą, ćiáłem, Iego pochodnią, będą i podpałem. Swiátową władzą máiący przytomnie, I kark, i szyię wznieśie przećiwko mnie, Swych Naśládowcow w cnotách wprzod zuboży, Dopiero sam się w rżądach uwielmoży
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 166
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
masz duszny pożytek, Pustelniczego Sylwio mięszkania, Widziałaś na co świeckiej sławy zbytek, Wychodzi, gdy ją czas umbrą zasłania, Na końcu świeci jak w kaganku knotek, Tak Pan umiera jak żebrak, jak kmiotek. Jużeś widziała rzeczy próżnej chwały, O co się ludzie starają jedynie, Oczy ich, grube mgły pozasłaniały, Uszy zamknięte jako dwie jaskinie, Niechcąc o śmierci żadnej słyszeć wzmianki, Ze jej BÓG prawo dał, burzyć lepianki. Teraz ci własność sił moich odsłonię, Mojej wolności, mego bezpieczeństwa, Ja się przed nikim nie kryję, nie chronię, Na szparze trzymam świeckie dostojeństwa,
Jeden Pan tylko mną rządzi, i
masz duszny pożytek, Pustelniczego Sylwio mięszkánia, Widziałaś ná co świeckiey sławy zbytek, Wychodzi, gdy ią czas umbrą zásłania, Ná końcu świeći iák w káganku knotek, Ták Pan umiera iák żebrak, iák kmiotek. Jużeś widziała rzeczy prożney chwáły, O co się ludzie stáraią iedynie, Oczy ich, grube mgły pozásłaniały, Uszy zámknięte iáko dwie iaskinie, Niechcąc o śmierći żadney słyszeć wzmianki, Ze iey BOG práwo dał, burzyć lepianki. Teraz ći własność sił moich odsłonię, Moiey wolności, mego bespieczeństwa, Já się przed nikim nie kryię, nie chronię, Ná szparze trzymam świeckie dostoieństwa,
Jeden Pan tylko mną rządzi, y
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 253
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
naznaczone. A jeśli się za niedbalstwem pasiecznikowym, albo tez za wyszciem o raz siłu rojów trafi, że się pierwej w kupę zbiją roje, niż ich on tak mokrą chustą warować będzie mógł: tedy wskok u onych ulów, z których roje wyszły, ma oczka sitkami (które ma mieć na to zawżdy gotowe) pozasłaniać, zatworów nie ruszając w dksieni, i owszem jeśliby się gdzie jaka dziureczka znalazła, znowu zamuskawszy: że tak wszystek vl dobrze zawarty zostanie: i onę kupę rojów na kupę zbitych bez ceremonii, co narychlej, póki sobie do końca nie wytchną, z gałęzi strząsnąć, i gdziekolwiek by osieść chciały, bronić im
náznáczone. A iesli się zá niedbálstwem páśiecznikowym, álbo tez zá wyszćiem o raz siłu roiów tráfi, że się pierwey w kupę zbiią roie, niż ich on ták mokrą chustą wárowáć będźie mogł: tedy wskok v onych vlów, z ktorych roie wyszły, ma oczká śitkámi (ktore ma mieć ná to záwżdy gotowe) pozasłaniáć, zatworow nie ruszáiąc w dxieni, y owszem iesliby się gdźie iáka dźiureczká ználázłá, znowu zámuskawszy: że ták wszystek vl dobrze záwárty zostánie: y onę kupę roiów ná kupę zbitych bez ceremoniey, co narychley, poki sobie do końcá nie wytchną, z gáłęźi strząsnąć, y gdźiekolwiek by ośieść chćiáły, bronić im
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Cv
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
by tym duszo statkiem statkować/ żeby im więtsze będą ciężary do zniesienia/ tym więcej było ochoty do dźwigania. Droższa zapłata czeka każdego/ który co dźwiga cięższego. VII. GOdnacby tego ozdoba nieba i ziemie/ aby w tej stajni wszelakich wczasów zażywała. Nie tylko dachy pokryćby trzeba/ ale też i wszytkie dziury pozasłaniać/ aby Dzieciątko niewczasu nie cierpiało/ żeby namniejszy zły wiatr na nią nie wionął/ a mniej żeby na nie grady spadały/ abo też ono zlał deszcz z obłoków spadający. Subtelne Dziecię/ jakby mu na twarz śliczną co spadło/ wzięłoby skazę ozdoby/ idzie o oczki/ aby nie wzięły urazy. Choćbyśmy
by tym duszo statkiem statkowáć/ żeby im więtsze będą ćiężary do znieśienia/ tym więcey było ochoty do dźwigánia. Droższa zapłátá czeka káżdego/ ktory co dźwiga ćięższego. VII. GOdnácby tego ozdobá niebá y źiemie/ aby w tey stáyni wszelákich wczasow záżywáłá. Nie tylko dachy pokryćby trzebá/ ale też y wszytkie dźiury pozasłániáć/ áby Dziećiątko niewczásu nie ćierpiáło/ żeby namnieyszy zły wiátr ná nię nie wionął/ á mniey żeby ná nie grady spadáły/ abo też ono zlał deszcz z obłokow spadáiący. Subtelne Dźiećię/ iákby mu ná twarz śliczną co spádło/ wźięłoby skázę ozdoby/ idźie o oczki/ áby nie wźięły vrázy. Choćbyśmy
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 401
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636