. Jakoż się tak dobrze umościł, że nas wiejcej niż sto człowieka 11v przezeń przeszło, potym się znowu tymże sposobem zaraz podniósł, iż nazad przejść niepodobna było. Dalej tedy idąc naleźlichmy szopę, w której także bromy dwie same się pootwierały, jakochmy weszli zaraz się z impetem wielkim znowu pozawierały. Tak iż gdyby kto chciał zatrzymać, pewnie by mu rękę ucięło, albo gdyby kto szedł wtenczas, kiedy się zawiera, pewnie by go wpół rozcięło. Takimże sposobem tam i dzwonek się sam dzwonił. Potym nas zaprowadzono na górę i ukazowano, jakim to sposobem et qua arte factum. To widziawszy powrócilichmy
. Jakoż się tak dobrze umościł, że nas wiejcej niż sto człowieka 11v przezeń przeszło, potym się znowu tymże sposobem zaraz podniósł, iż nazad przejść niepodobna było. Dalej tedy idąc naleźlichmy szopę, w której także bromy dwie same się pootwierały, jakochmy weszli zaraz się z impetem wielkim znowu pozawierały. Tak iż gdyby kto chciał zatrzymać, pewnie by mu rękę ucięło, albo gdyby kto szedł wtenczas, kiedy się zawiera, pewnie by go wpół rozcięło. Takimże sposobem tam i dzwonek się sam dzwonił. Potym nas zaprowadzono na górę i ukazowano, jakim to sposobem et qua arte factum. To widziawszy powrócilichmy
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 132
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
kolanach stwardziało spojenie: I wszystkie paznogcie i z palcami ziębnięją/ I żeły/ potraciwszy z siebie krew/ blednięją. Jako wrzód/ co go Rakiem zową/ niezleczony/ Szeroko się rozchodzić zwykł na różne strony/ I do skażonych części zdrowe przymieszywać: Tak się z nienagła w piersi poczęło wwięzywać Śmiertelne zimno/ które i pozawierało Żywotne drogi/ i dech w onej zatrzymało. Niechciała już i mówić: a choćby też chciała/ Nie mogła/ bo przechodu głosowi nie miała. Już kamień szyję trzymał/ już gęba stwardniała: Sama tylko w bałwanie krwie próżnym została/ W kamień się obróciwszy. A ten nie był biały/ Bowiem go jego
kolánách ztwárdźiáło spoienie: Y wszystkie páznogćie y z pálcámi źiębnięią/ Y żeły/ potráćiwszy z śiebie krew/ blednięią. Iáko wrzod/ co go Rákiem zową/ niezleczony/ Szeroko się rozchodźić zwykł ná rożne strony/ Y do skáżonych częśći zdrowe przymieszywáć: Ták się z nienagłá w pierśi poczęło wwięzywáć Smiertelne źimno/ ktore y pozáwieráło Zywotne drogi/ y dech w oney zátrzymáło. Niechćiáłá iuż y mowić: á choćby też chćiáłá/ Nie mogłá/ bo przechodu głosowi nie miáłá. Iuż kámień szyię trzymał/ iuż gębá ztwárdniałá: Sámá tylko w báłwanie krwie proznym zostáłá/ W kámień się obroćiwszy. A ten nie był biały/ Bowiem go iego
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 97
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638